Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Chalom balahot [NZ]

Idź do strony 1, 2  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Mała_mi
Gęsie Pióro


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:27, 16 Gru 2009    Temat postu: Chalom balahot [NZ]

Witam. Zwracam się do was z prośbą o sprowadzenie na ziemię ( jeśli trzeba Razz )

Kilka lat temu napisałam pewien krótki tekst. Wracałam do niego wielokrotnie, odczuwając potrzebę kontynuowania go. Przez ten czas, przez głowę przemknęło mi mnóstwo pomysłów. Ostatnio pomyślałam, że gdybym rzeczywiście postanowiła opisać wszystko co krąży po mojej głowie, wyszło by mi coś naprawdę długiego. Pomysłów mam sporo i wydaje mi się, że są całkiem ciekawe.(przynajmniej dla mnie:p) Problem w tym, że żeby napisać książkę, sam pomysł nie wystarczy. Trzeba mieć jeszcze talent literacki, a mnie samej strasznie trudno jest ocenić czy go mam. Wiecie jak to jest, czasami człowiek próbuje oszukiwać samego siebie. Czasem czytam swoje teksty i wydaje mi się, że są całkiem dobre, innym razem mam wrażenie że wszystko brzmi sztucznie i nienaturalnie. Dlatego zanim zacznę cokolwiek kontynuować, chciałabym wiedzieć czy warto poświęcać na to czas. W związku z tym chciałabym was prosić o szczerą opinię. Powiedzcie mi czy robię dużo błędów językowych, czy to co piszę jest ciekawe i czy dobrze brzmi. Jeśli chcecie się na kimś wyżyć to do dzieła. Daje wam moje błogosławieństwo, wszystko przyjmę dzielnie na klatę :p

no dobra to tu jest fragment:


Jest duchem. Białą, eteryczną, upostaciowioną mgłą, płynącą leniwie wraz z wiatrem ponad powierzchnią ziemi. Z każdą chwilą unosi się coraz wyżej, szybuje wśród kłębiastych chmur, raz po raz zanurzając bose stopy w ich mlecznych, miękkich głębinach. Czuje powiew letniego wiatru delikatnie muskającego jej białe, nagie ciało. Twarz okala łagodne, ciepłe światło, ku któremu zmierza z bezgranicznym spokojem i ufnością. Nie spieszy się. Czas nie istnieje. Ona sama jest wiecznością i z wieczności jest zrodzona.
Błysk. Oślepiające, jaskrawe światło, które rozlewa się nie po niebie, lecz wewnątrz jej głowy. Blask zmienia się w cienkie, przeraźliwie długie kolce, które rozrywając skórę, zaczynają wbijać się w ciało. Jeden ze złotych szpikulców wkłuwa się w płuco. Dziewczyna nie może oddychać, czuje jak krew pod olbrzymim ciśnieniem wycieka z ust. Kolejny cios - tym razem prosto w serce. Znowu błysk. Huk. Wzmagający się wiatr wysysający z niej resztki krwi, wyszarpujący wnętrzności z jej zmaltretowanego ciała. Tak bardzo pragnie rozpłynąć się w nicości. Trzeci oślepiający błysk, ostatni wszechogarniający, rozsądzający bębenki huk i cisza. Brzęcząca cisza pulsująca w ciemności rozświetlonej jedynie mdłym światłem księżyca. Otwiera jedno zdrowe oko, drugie przeszyte świetlistym szpikulcem pokrywa warstwa czerwonej, lepkiej krwi. Początkowo nie widzi nic poza blaskiem tlącego się na niebie księżyca. Później z ciemności wyłania się postać wysokiego, ubranego w czarny garnitur mężczyzny o nadzwyczajnie pięknej twarzy i przeraźliwie zimnych, martwych jak u lalki oczach potwora. Dziewczyna spogląda prosto w szare, pozbawione wszelkiego wyrazu oczy i widzi jak jego powieki zwężają się, a na wargach wykwita drwiący, triumfujący uśmiech. Pochyla się tuż nad jej zakrwawioną głową, z ust wysuwa wężowy język i syczy pogardliwie wprost to jej ucha:
- Mam cię.
Nie mogąc znieść przeszywającego spojrzenia, zaciska kurczowo powiekę. Gdy ponownie otwiera oko, mężczyzny o trupich oczach już nie ma. Zamiast niego, poza zasięgiem światła, czai się obcy cień. Widzi zarys potężnej postaci, stojącej nieruchomo z dłońmi wzniesionymi ku górze. Czuje na sobie jej wzrok. Pozbawiony twarzy cień napawa ją niemal takim samym przerażeniem jak pusty wzrok mężczyzny w garniturze. Zaciska ponownie powiekę w nadziei, że mroczna sylwetka zniknie, tak jak jej poprzednik, gdy tylko zamknie oko.
- Shira! - Słyszy zachrypnięty głos. - Shira otwórz oczy! Otwórz je!!!
Momentalnie zrywa się i otwiera oczy. Gorączkowo rozgląda się dookoła. Jest w swoim pokoju. A więc to był tylko sen. Przerażający i niesamowicie realistyczny, ale tylko sen! Ociera rękawem krople krwi płynące z nosa i traci świadomość.


I co?



Edytowałam tekst poprawiając błędy. Właściwie to nie wiem czy powinnam to robić, bo wydaję mi się, że w takiej sytuacji posty poniżej tracą sens. Mimo to, już kilka razy spotkałam się z uwagami moderatorów, że opcja edit nie gryzie, więc chyba w ten sposób jest ok.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mała_mi dnia Śro 21:10, 17 Lut 2010, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

kamil2109
Stalówka


Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Podkarpacie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:27, 16 Gru 2009    Temat postu:

no nawet nawet fajne opowiadanie tylko troszeczkę za krótkie, powinno być trochę dłuższe, ale już na początku podkreśliłaś że to krótki tekst.... brawo za marzenia też takie same i ja mam też mam dużo pomysłów i też z tego powodu zarejestrowałem się tutaj, po to żeby mojego pisania nie oceniali znajomi, którzy zawsze powiedzą, że tak fajny ciekawy tekst, tak nie ma błędów otóż NIE ja wolę żeby mój tekst oceniali obcy ludzie i wytknęli mi wszystko co piszę źle....
tekst nawet trochę brutalny, gdy to czytałem miałem mały dreszczyk emocji co będzie dalej gdy pisałaś:
Nagle blask zmienia się w cienkie, przeraźliwie długie kolce, które rozrywając skórę zaczynają wbijać się w jej ciało. od tego momentu zaczyna się coś dziać co napawa czytelnika lekkim dreszczykiem lecz nie pomyślałaś coś o jakimś małym prologu? jeżeli to ma być książka musisz wprowadzić jakoś czytelnika w świat akcji.... dać jakiś opis postaci no pisze że była duchem ale po tym jak się budzi jeżeli jest tego tekstu kontynuacja musisz dać jakiś opis postaci jak ona na prawdę wyglądała poza tym snem... no chyba że ten sen miał być wstępem a potem gdzie już nie ma tego w tym opowiadaniu jest to wszystko to się nie czepiam ale także zapraszam ciebie do komentowania mojego opowiadania pt: "Cykl Marcin i przymusowe podróże" to jest wstęp do mojej książki którą właśnie kończę pisać i poprawiać... tobie też życzę tego samego, żebyś skończyła książkę... naprawdę warto zapisywać wszystkie swoje pomysły i potem je publikować dla innych!
Powodzenia!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kamil2109 dnia Śro 20:29, 16 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mała_mi
Gęsie Pióro


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:47, 16 Gru 2009    Temat postu:

Ten tekst traktuję właśnie jako prolog. Cały opis postaci, świata,jak i wytłumaczenie tego snu znajdują się w kolejnych podrozdziałach. Nie zamieściłam ich bo chciałam poznać najpierw opinie na temat prologu. Jeśli okaże się, że ludzie znajdą w nim jakiś potencjał, zamieszczę kolejne fragmenty. Zależy mi zwłaszcza na tym, żeby ktoś ocenił w jaki sposób brzmią moje dialogi.
ps. Cieszę się, że Ci się podobało Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mała_mi dnia Śro 20:48, 16 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Laj-Laj
Wieczne Pióro


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:47, 16 Gru 2009    Temat postu:

Jak dla mnie to nadużywasz na początku słowa "biały"...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

An-Nah
Czarodziejskie Pióro


Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: własna Dziedzina Paradoksu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:48, 17 Gru 2009    Temat postu:

Sprowadzić na ziemię mogę: pomysł i talent to może być za mało, jeśli idzie o napisanie książki. Niestety, czasem i talent do tego nie jest potrzebny. Za to potrzebna jest cała góra samozaparcia, oślego uporu i ego, które pozwolą autorowi wypracować warsztat i nie załamywać się miażdżącymi recenzjami. Jeśli masz to - obejdziesz się bez talentu. A ja nie zamierzam oceniać, czy ten ostatni masz, bo to kwestia względna i subiektywna (spotkałam się z podejściem, że coś takiego jak talent nie istnieje - nie zgadzam się z nim!)

Tytuł - coś z hebrajskiego? Bardzo hebrajsko mi brzmi.

Zdecyduj się na narrację w jednym czasie - albo teraźniejszym, albo przeszłym. W tym tekście swobodnie zmieniasz czasy i ci to nie wychodzi. Jeśli chcesz się bawić zmianą czasów jako środkiem stylistyczny - rób to świadomie i po to żeby coś podkreślić. A najlepiej - dopiero za parę lat i po kilkunastu napisanych tekstach.

INTERPUNKCJA! Interpunkcja nie boli. Przed "która" powinien być przecinek.
A po za tym: upostaciowioną mgłą która płynęła leniwie - lepiej byłoby "płynącą leniwie"

Nadużywasz zaimków dzierżawczych. Np. Z każdą chwilą unosiła się coraz wyżej, szybowała wśród białych, kłębiastych chmur raz po raz zanurzając swoje bose stopy w ich mlecznych, miękkich głębinach - Nie musiałaś tu dookreślać, czyje to były stopy. Przecież nie zanurzała stóp kogoś innego...
Po za tym cały tekst się od nadmiarowych zaimków roli. "Jej", "z niej" - nie ma tam drugiej osoby, nie musisz dookreślać.

w raz z "wraz"

Jeden ze złotych szpikulców wbija się w płuco. Zapiera jej dech, nie może oddychać uważaj na podmioty - z gramatyki wychodzi teraz, że to szpikulec nie może oddychać.

Momentalnie zerwała się i otworzyła oczy. Oba. "Oboje".

Nie powiem, że nie było to ciekawe. Na pewno w jakiś sposób intrygujące. Nie rzucasz się z wyjaśnieniami, tylko zostawiasz czytelnika z pytaniem - to dobrze.
Nie mogę stwierdzić, że było napisane dobrze, ale źle też nie jest. Nie do końca poprawnie - to fakt. Czasem miałam wrażenie, że zdania są za krótkie, za urywkowe. Generalnie długością zdań też możesz manipulować w zależności od efektu, który chcesz osiągnąć - dłuższe w spokojnych sytuacjach, krótsze w dynamicznych i dramatycznych. W tym tekście - długie przy opisie unoszenia się w świetle, krótsze, gdy bohaterka jest atakowana.
Niezbyt podoba mi się to "kurewsko" na końcu. Jasne, przytaczasz myśl bohaterki, więc niby jest usprawiedliwienie, ale i tak mi się nie podoba.

Po za tym, strasznie krótki ten kawałek jest... Czyta się go dzięki temu w momencie, ale nie jest miarodajny, jeśli chodzi o twoje umiejętności.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez An-Nah dnia Czw 12:41, 17 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mała_mi
Gęsie Pióro


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:54, 17 Gru 2009    Temat postu:

No tak, tytuł jest po hebrajsku. Wymyśliłam go chwilę po tym, jak pani moderator uświadomiła mi, że mój tekst musi być jakoś zatytułowany i już Razz Po prostu otworzyłam słownik hebrajski i wpisałam słowo "sen". Więc jak na razie tekst tytułu jeszcze nie ma. 'Chalom balahot' to tylko taki pic na wodę.
Co do interpunkcji, to zawsze miałam z nią problemy:/
Cieszę się, że oceniłaś mój tekst. Szczerze mówiąc, czekałam na twój komentarz, bo z tego co zdążyłam się zorientować jesteś do bólu szczera, ale twoja krytyka jest zawsze bardzo konstruktywna.

I rzeczywiście, strasznie nadużyłam słowa 'biały'.

Ok to w takim razie, dodaję kolejny, dłuższy fragment. Od razu mówię, że to nie jest cały pierwszy rozdział, tylko jego mały fragment.

Noc była dżdżysta i ciemna. Czarne jak smoła niebo rozświetlały jedynie światła przelatujących co jakiś czas samolotów. Tego wieczora miasto wyglądało na niemal całkowicie opuszczone. Zniechęceni chłodem ludzie pozamykali się w swoich domach. Ulice świeciły pustkami, od czasu do czasu przemykały po nich jedynie rozpędzone autobusy.
Otoczenie niemal zupełnie zagubiło się we mgle. Mleczny, gęsty kożuch otulał sobą jednakowe, ustawione w równym szeregu domki. Żółte zazwyczaj światło latarni miało dziwny, zielonkawy odcień.
Shira zadrżała, kiedy zimny wiatr po raz kolejny wśliznął się pod jej ubranie. Unosząca się w powietrzu wilgoć sprawiała, że chłód był przenikliwy i drażniący. Dziewczyna odgarnęła z czoła strąki czarnych, przesiąkniętych wodą włosów i szczelniej otuliła się szalikiem. Zerknęła na zegarek. Dochodziła dwudziesta druga. Przyspieszyła kroku, nie chcąc spóźnić się do pracy.
Na życie zarabiała, rozlewając piwo w barze „Chimera”. Nie był duży, ale za to bardzo klimatyczny. Ściany w kolorze ciemnej śliwki rozświetlane były przez niezliczoną ilość świec osadzonych w staromodnych, rzeźbionych świecznikach. Niemal całą ścianę naprzeciwko baru zajmowała gigantyczna, kamienna płaskorzeźba chimery. Stwór szczerzył swoje kamienne zęby, jakby szykując się do ataku. W jego pustych oczodołach płonęły dwie świece. Shira uwielbiała patrzeć na rozedrgane płomienie, które tańczyły w ślepiach kamiennego potwora, sprawiając, że wyglądał prawie jak żywy. Naprawdę lubiła to miejsce, ale tylko wczesnym rankiem kiedy prawie zupełnie pustoszało. Wieczorem było tam zbyt tłoczno - za dużo ludzi mówiących w tym samym czasie, za dużo głosów starających się na siłę przekrzyczeć. Zazwyczaj strasznie ją to irytowało. Szczególnie męczące było to, że wszyscy oni byli tacy sami. Jedna, wielka, szara masa pozbawiona koloru i wyrazistości. Jednakowo ubrana, identycznie wyglądająca, poruszająca bez końca te same, trywialne tematy. Czy życie mogłoby być nudniejsze?
Najgorsi byli klienci zajmujący miejsca przy barze. Skąd wzięło się przeświadczenie, że zadaniem barmana jest nie tylko rozlewanie piwa, ale także odgrywanie roli psychoanalityka? Shira posiadała wystarczająco dużo własnych problemów. Nie miała najmniejszej ochoty wysłuchiwać cudzych żalów. Ludzie opowiadający o swoich złamanych sercach i bólach egzystencjalnych nie byli jednak najgorsi. O wiele bardziej niebezpieczni dla jej równowagi psychicznej byli klienci usiłujący z nią flirtować.
Fascynująca uroda Shiry działała na mężczyzn jak lep na muchy. W jej twarzy o perfekcyjnych wręcz rysach i jadowicie zielonych oczach tkwił dziwny magnetyzm, który przykuwał wzrok mimo woli.
Stanowienie ciągłego obiektu zainteresowania zazwyczaj bardzo ją męczyło. Z niezadowoleniem zarejestrowała więc fakt, że jeden z potencjalnych adoratorów siedział w tym momencie na końcu półokrągłego baru. Młody, ciemnowłosy mężczyzna dopijał swoją whisky, nie mogąc oderwać od niej oczu. Shira starała się unikać kontaktu wzrokowego. Wiedziała, że gdy tylko ich spojrzenia się spotkają, zostanie wciągnięta w rozmowę, na którą nie miała ochoty. Mężczyzna wlał do gardła ostatnie krople ognistego napoju, wstał z miejsca i usiadł na krześle znajdującym się dokładnie na wprost Shiry.
- Mogę w czymś pomóc? Podać kolejną whisky? - zapytała.
- Nie, dzięki. Chciałem z tobą tylko porozmawiać.
- O czym? - westchnęła.
- Długo tu już pracujesz?
- Pół roku, dlaczego pytasz? - Jej oczy wciąż skierowane były w stronę chimery.
- Bo trudno mi pojąć, dlaczego dziewczyna z tak niesamowitą urodą tkwi w miejscu takim jak to.
- Nie narzekam - powiedziała dosyć ostro.
- Uważam, że to kompletne marnotrawstwo. Zdajesz sobie sprawę z tego, że twoja twarz mogłaby być źródłem naprawdę niezłych dochodów?
O tak, zdawała sobie z tego sprawę aż za dobrze. Nie raz i nie dwa składano jej rozmaite oferty pracy w show biznesie. Propozycje wzięcia udziału w reklamie, filmie, sesji fotograficznej. Za każdym razem sama nie wiedząc czemu, odmawiała. Późnej, zastanawiając się nad tym, dochodziła do wniosku, że tylko idiota mógłby zmarnować taką okazję.
- Kilka osób już mi o tym wspominało - przyznała.
- Nie dziwię się. Słuchaj, nie zacząłem tej rozmowy, żeby cię poderwać. Chodziło mi o coś innego. Nazywam się Christian Smith. Czy moje nazwisko coś ci mówi?
- Przykro mi, ale nie bardzo.
- Jestem producentem filmowym - oznajmił z dumą. - Szukamy kogoś do roli w filmie. Nie chciałabyś spróbować sił na castingu?
- Nie jestem aktorką. Nie potrafię grać.
- Jesteś pewna? W każdym drzemie jakiś ukryty talent. Wpadnij jutro do mojego biura - powiedział stanowczo. - Porozmawiamy o tym, pokażę ci scenariusz, myślę, że ci się spodoba.
- O czym jest ten film?
- O średniowiecznej wiedźmie. - Uśmiechnął się szeroko, odsłaniając szereg olśniewająco białych zębów. - Ta rola jest stworzona dla ciebie. No to co, jutro o piętnastej w moim biurze?
Chciała się zgodzić. Naprawdę chciała powiedzieć 'tak'. Problem w tym, że to jedno, małe słowo za nic nie chciało przejść jej przez gardło. W głowie Shiry huczało od setek myśli. Znowu ta sama sytuacja, znowu te same, głupie dylematy. Dlaczego do cholery miałaby pozwolić czmychnąć takiej szansie koło nosa? Przecież nie może do końca życia pracować jako barmanka. Nie może zmarnować życia w tej zapyziałej norze!
Chciała powiedzieć 'tak', ale z jej gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Z jakichś niezrozumiałych dla niej powodów była całkowicie niezdolna do wypowiedzenia tego krótkiego, prostego słowa. Czuła się tak, jakby jakiś niesłyszalny głos szeptał jej do ucha : Nie zgadzaj się, nie zgadzaj się, powiedz NIE!
- Przykro mi ale... - zawahała się.
Nie zgadzaj się na to, nie daj się zbałamucić, wołał głos w jej głowie.
- Przykro mi, ale muszę odrzucić twoją propozycję - powiedziała z ledwo wyczuwalnym westchnieniem żalu. Brwi Christiana uniosły się z niedowierzaniem.
- Odrzucić?
- Tak.
- Z jakiego powodu? - zapytał podejrzliwie.
- Po prostu nie jestem zainteresowana. To naprawdę nie dla mnie.
- Ahh - powiedział z nagłym zrozumieniem. - Już rozumiem, załapałem aluzję.
- Jaką aluzję? - W jej głosie dało się wyczuć zdziwienie.
- Daj spokój, nie siedzę w tej branży od dzisiaj. Doskonale wiem, jak wygląda proces negocjacji. Tylko, że ja jeszcze nie wymieniłem żadnej sumy.
- Myślisz, że ja z tobą negocjuję? - zapytała z niedowierzaniem, po raz pierwszy naprawdę zwracając wzrok na jego twarz.
- Przecież oboje wiemy, że blefujesz, kochanie. Kto, na Boga, nie chciałby wykorzystać takiej szansy?
Istniały pewne słowa, które działały na Shirę, tak jak czerwona płachta na byka. Do grona tych wyrazów zaliczało się bez wątpienia słowo „kochanie”. Użycie tego zwrotu rozeźliło ją na tyle, żeby naprawdę szczerze zniechęcić do propozycji wysuniętej przez mężczyznę.
- Nie interesuje mnie twoje oferta. Przyjmij to do wiadomości - powiedziała zimno, patrząc mu prosto w oczy. W jej wzroku było coś, co kazało mu uwierzyć w prawdziwość słów.
- A teraz mam do ciebie prośbę. Jesteś ostatnim klientem, wszyscy inni wyszli. Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyś poszedł w ich ślady. Chciałabym posprzątać i wrócić do domu.
Na twarzy Smitha malowało się rozczarowanie.
- Ok, jeśli naprawdę tego chcesz. Tu jest moja wizytówka, na wypadek gdybyś jednak zmieniła zdanie. Dzwoń w każdej chwili.
- Dobrze, dziękuję - powiedziała na odczepnego i wyszła na zaplecze. Christian kręcąc głową, wstał z krzesła i powoli ruszył w stronę wyjścia.
Kiedy Shira wróciła do domu, dochodziła już prawie trzecia nad ranem. Czuła zmęczenie, ale nie miała ochoty na sen. Była pewna, że kiedy zaśnie, znowu powrócą koszmary. Musiała nabrać najpierw sił, żeby móc się z nimi zmierzyć.
Zatkała korkiem odpływ wanny i odkręciła kurek. Gorąca kąpiel była tym, czego teraz potrzebowała. Usiadła na bujanym fotelu znajdującym się pod oknem i wsłuchiwała w monotonny plusk wody.
Myślała o przerażającym śnie, który nawiedził ją ostatniej nocy. Na samą myśl o nim przez plecy przebiegł jej strumień zimnych dreszczy. Irytująco często miewała koszmary. Kiedy mięśnie się rozluźniały, a świadomość powoli wygasała, przenosiła się w zupełnie inny wymiar pełen irracjonalnych wydarzeń i postaci ze świata horrorów. Od dzieciństwa zapadając w sen, krążyła po mrocznym świecie przerażających istot. Kiedy była mała bała się zasnąć w obawie przed kolejnymi, makabrycznymi wizjami. Z biegiem lat coraz bardziej się do nich przyzwyczajała. Musiała nauczyć się je akceptować, jako nieodłączną część swojego życia. Akceptacja nie oznaczała jednak ucieczki przed strachem. Nigdy nie udało się jej go wykorzenić.
Koszmary pojawiały się z różną intensywnością i częstotliwością. Bywały okresy całkowitej pustki, czasami nawet miesiące, niezakłócane niczym innym, niż zwyczajne ludzkie sny - powykrzywiane, groteskowe, czasami zabawne w swej niedorzeczności. Prędzej czy później każdy słodki okres spokoju przerywany był drastycznie przez nawracające ze zdwojoną siłą koszmary.
Co najbardziej przerażało ją w tych snach? To, że niektóre z nich okazywały się prawdziwe. I to, że czasami tak trudno było jej odróżnić prawdę od fikcji.
Prorocze wizje towarzyszyły jej w różnych momentach życia. Zazwyczaj dręczyły ją po zapadnięciu w głęboki sen. Czasami jednak nawiedzały ją także na jawie. Pierwszy raz kiedy miała siedem lat. To było wydarzenie, które na zawsze wryło się w pamięć Shiry. Choć tak bardzo starała się zapomnieć, wspomnienie wracało do niej, jak bumerang, niemal każdego dnia.
Zima 1995 roku. Białe płatki szybujące za oknem, zapach pieczonego ciasta, dotyk ciepłej dłoni matki. Trach! Uderzenie niewidzialnego młotka w głowę, białe światło, które rozświetliło jej myśli i obrazy przeskakujące z niesamowitą prędkością. Obrazy, które do tej pory nawiedzają ją w snach. A na nich wymalowana rozpędzona ciężarówka, uderzająca w czerwonego, osobowego Volkswagena i bezwładne ciała jej rodziców. Tego popołudnia dostała ataku histerii, tak silnego, że konieczna była interwencja lekarza. Płakała, krzyczała, wiła się w konwulsjach na podłodze. Uspokoiła się dopiero w szpitalu, kiedy zaaplikowano jej silne leki uspokajające. Tego wieczora rozpędzona ciężarówka prowadzona przez kierowce mającego dwa i pół promila alkoholu we krwi, uderzyła w wyjeżdżającego ze szpitalnego parkingu, czerwonego Volkswagena. Jonathan i Catherine Harot umarli w tej samej sekundzie. Nie cierpieli. W przeciwieństwie do dwóch osieroconych córek, które nie potrafiły otrząsnąć się z tragedii. Catherine i Jonathan Harot nie mieli żadnej bliskiej rodziny, ani dalekich krewnych, którzy mogliby zaopiekować się dziewczynkami. Oboje wychowali się w sierocińcu. Po ich śmierci córki trafiły w to samo miejsce.
To była jej pierwsza prorocza wizja. Od tamtego momentu wszystko się zaczęło - koszmary, nieprzespane noce, wizje i pogłębiająca się alienacja. Shira od zawsze była samotnikiem. Po śmierci rodziców jej wyobcowanie pogłębiło się jeszcze bardziej. Najlepiej czuła się w swoim własnym towarzystwie, nie lubiła ludzi i rzadko kiedy szukała z nimi bliższego kontaktu. Wyjątkiem była jej starsza siostra. Jedyna osoba na świecie, z którą czuła się w jakikolwiek sposób powiązana, jedyna, którą kochała i jedyna, za którą czuła się odpowiedzialna. Shira była trzy lata młodsza od siostry, ale mimo to zawsze była zdecydowanie silniejsza i dojrzalsza niż ona. Emily była dobrą osobą. Miłą serdeczną dziewczyną, która nigdy nie potrafiłaby nikogo skrzywdzić. Niestety w parze z jej dobrocią i otwartością, szła naiwność i łatwowierność. Bardzo niebezpieczne połączenie. Shira była o wiele bardziej odporna na zło tego świata i z tego powodu starała się chronić przed nim siostrę.
Z zadumy wyrwał ją dźwięk telefonu. Spojrzała na tarczę zegara. Była trzecia piętnaście. Kto może dzwonić o tej porze? Pełna najgorszych przeczuć, drżącymi rękami podniosła słuchawkę.
- Halo? - powiedziała cicho.
- Shira! - Męski głos odetchnął z ulgą. - Strasznie się o ciebie bałem, nie odbierałaś telefonów, nie dawałaś znaku życia. Co się dzieje?
- Damian? - Chciała, żeby w jej głosie zabrzmiała choć odrobina radości, zamiast tego brzmiało tylko zaskoczenie. - Wiesz, która godzina?
- Wiem. Wybacz, że dzwonię tak późno, ale w ciągu dnia nie mogłem cię złapać. Strasznie chciałem usłyszeć twój głos.
Znowu się zaczyna, pomyślała z irytacją, sentymentalne bzdety.
- Słuchaj Damian, jestem strasznie zmęczona, właśnie kładłam się spać. Zadzwonię do ciebie jutro, ok?
- Ok. - W jego głosie brzmiał smutek. - Więc do usłyszenia jutro, tak?
- Tak.
- Proszę, nie zapomnij tym razem. Będę czekał.
- Tak, tak. Wiem, że będziesz.
- Dobranoc, słońce.
- Nie mów tak do mnie.
- Jak?
- Nie jestem żadnym słońcem. Ani żabką, kotkiem, misiem, czy innym puchatym stworzeniem.
- Przepraszam. Wiem, że tego nie lubisz. Po prostu... kocham cię, wiesz o tym?
Szlag, wiedziałam, że tak będzie, wysyczała w myślach.
- Tak - westchnęła. - Wiem. Dobranoc - powiedziała i pospiesznie odłożyła słuchawkę.
Biorąc gorącą kąpiel myślała o Damianie. Znów wszystko zaczynało się robić zbyt skomplikowane. Powiedział, że ją kocha, co najgorsze, Shira naprawdę czuła, że te słowa były szczere.
Do jasnej cholery, co jest z tymi wszystkimi facetami? Dlaczego zawsze muszą się tak angażować? Gdzie są ci legendarni, zimni dranie, którzy łakną jedynie seksu bez zobowiązań? Dlaczego prędzej czy później do świadomości każdego z nich, musi się wkraść jakieś głupie, bezsensowne, wszystko psujące uczucie? Znowu będzie musiała zachować się jak suka i złamać serce biednego, zakochanego chłopczyka.
Coraz częściej niechętnie przyznawała w myślach, że jest całkowicie wyziębiona emocjonalnie. Każdy jej kolejny „związek” zdawał się potwierdzać fakt, że nie była zdolna do żadnych głębszych uczuć.
Zanurzyła głowę w wodzie. Świat z tego punktu widzenia wyglądał dziwnie. Jasny sufit łazienki zdawał się być odległy i surrealistyczny. Wpatrywała się w niego zafascynowana, mając wrażenie, że zagląda w zupełnie inny, nierealny świat. Delikatny szum w uszach koił ją swoją monotonnością. Nagle jej problemy stały się niewyraźne i powykrzywiane. Zupełnie jakby zostawiła je wszystkie wysoko, ponad powierzchnią wody. Krążyły beztrosko pod jasnym sufitem i śmiały się do niej bezczelnie. Czuła się bezpiecznie, bardzo bezpiecznie. Miała ochotę zostać tu na zawsze. Właśnie tutaj, tuż pod powłoką rozedrganej tafli, gdzie nie musiała się o nic martwić, o niczym myśleć, gdzie nie musiała nawet oddychać. A może by zostać tu na zawsze?
Skończ z tymi bzdurami i natychmiast wyłaź z wanny, głos rozsądku w jej głowie znowu powrócił.
- Dobrze - wyszeptała i posłusznie wynurzyła się z wody.
Kiedy kładła się do łóżka, głowę miała pełną złych przeczuć. Zasypiając, przygotowana była na walkę z koszmarami. Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Tej nocy spała dobrze, żadne złe sny nie zakłóciły jej spokoju.
Kiedy się obudziła, złociste promienie słońca lizały wnętrze pokoju a w powietrzu unosił się zapach wiosny. Leżała przez chwilę, wsłuchując się w odgłosy ulicznego gwaru, które wślizgiwały się do mieszkania poprzez otwarte okno. Czuła się cudownie lekko. Potem do jej rozespanego umysłu powróciły wspomnienia poprzedniego dnia. Nieprzyjemny skurcz targnął jej żołądkiem. Obiecała Damianowi, że do niego zadzwoni. Dłoń z ociąganiem powędrowała do słuchawki, palce niechętnie wystukały numer.
- Halo? - pośpieszne i nerwowe.
- Damian, to ja.
- Witaj! - powiedział z entuzjazmem. - Jak dobrze cię słyszeć. Tęskniłem za tobą. Co tam u ciebie?
- Słuchaj. - Jej głos brzmiał surowo. - Musimy o czymś porozmawiać.
- O czym? - zapytał wyraźnie zaniepokojony.
- To chyba nie jest sprawa na telefon. Wróciłeś już do miasta?
- Wracam dopiero jutro.
- Więc spotkajmy się jutro.
- Nie - uciął. - Powiedz mi o czym chcesz gadać.
- No cóż, nie ukrywam, że właściwie jest mi to na rękę. Zwyczajowo w takiej sytuacji powinniśmy się raczej spotkać twarzą w twarz, ale skoro nalegasz...
- Chcesz ze mną zerwać? - wypalił.
- Tak, przykro mi.
- Przykro? - wykrztusił tonem pełnym powątpiewania.
- Naprawdę trochę mi przykro - zapewniła. - Choć raczej z innych powodów niż tobie.
- Zobaczymy się jeszcze kiedyś? - zapytał cicho.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł.
- Więc do widzenia.
- Do widzenia - powtórzyła stanowczo i odłożyła słuchawkę.
Nie było tak źle, ledwo zdążyła pomyśleć, gdy dzwonek telefonu znów zadźwięczał donośnie. Czyżby znowu Damian?
- Shira? - W słuchawce zabrzmiał damski głos.
- No jasne, że ja. A kogo się spodziewałaś, świętego Mikołaja? - zapytała złośliwie.
- Nie kpij, miałaś jakiś dziwny głos, nie poznałam cię.
- Dzwonisz w jakiejś konkretnej sprawie?
- A muszę mieć powód, żeby zadzwonić do siostry, której nie widziałam od miesiąca?
- Jasne, że nie.
- No to całe szczęście. Dzwonię, bo się za tobą stęskniłam – wyznała Emily.
- Nie ty jedna - skonstatowała z ironią.
- Wpadłabyś dzisiaj to mnie? Chciałabym z tobą pogadać.
- Stało się coś? - zaniepokoiła się.
- Po prostu wpadnij.
Dwie godziny później siedziała w jasnej, przestronnej kuchni, znajdującej się wewnątrz niewielkiego domku na przedmieściach miasta. Z lekką dozą niepokoju przyglądała się nerwowym ruchom siostry.
Emily wyrosła na bardzo ładną - niektórzy mogli by nawet rzecz piękną - kobietę. Jej twarz otoczona była przez burzę jasnych loków, a w niebieskich oczach niemal zawsze tliła się radość. Uroku dodawał jej promienny, pełen ciepła uśmiech, który prawie nigdy nie schodził z ust dziewczyny
Dziś twarz Emily zdawała się być przygaszona. Nie promieniowała z niej zwykła wesołość. Przyklejony jakby na siłę uśmiech, nie obejmował swym zasięgiem oczu.
- Emily? Stało się coś? - zapytała Shira, wciąż lustrując ją spojrzeniem.
- Nie - odparła, ale jej głos zadrżał delikatnie.
- Nie kłam. Przecież widzę, że coś jest nie tak.
- Naprawę wszystko jest... - zaczęła, ale urwała gwałtownie, gdy jej wzrok spotkał się z karcącym spojrzeniem młodszej siostry. - Chyba jestem bezpłodna - powiedziała cichym, zdławionym głosem.
Żołądkiem Shiry szarpnął nagły skurcz. O cholera, pomyślała, tylko nie to.
- Chyba? - zapytała niepewnie. - Więc nie ma pewności? Robiliście badania?
- Tak. I lekarze twierdzą, że oboje jesteśmy zdrowi. Ale próbujemy z Martinem od kilku miesięcy i nic nam nie wychodzi.
- Jeśli badania nic nie wykazały, to nie ma się czym martwić. To tylko kwestia czasu. Musicie tylko cały czas próbować. No i czemu ryczysz? - zapytała gdy oczy Emily wypełniły się łzami. - Nie masz ochoty na kolejne próby? Martin jest aż tak kiepski w te klocki, że ryczysz na sama myśl o tym? Głowa do góry kobieto, robienie dzieci nie boli. - Starała się ją pocieszyć, choć efekt był tylko częściowy. Na twarzy Emily pojawił się uśmiech, ale po policzkach ciągle ściekały łzy.
- Chodź tutaj - powiedziała obejmując siostrę ramieniem. - Posłuchaj mnie teraz uważnie. Kup butelkę wina, albo dwie, zróbcie sobie romantyczny wieczorek we dwoje i do dzieła. Naprawdę mam przeczucie, że niedługo się wam uda. Zobaczysz, już za niedługo zrobisz się straaasznie gruba i kapryśna i będziesz jadła kiszone ogórki z bitą śmietaną, na przemian z dżemem i makrelą.
- I będę was doprowadzać do szału swoimi huśtawkami emocjonalnymi! Będziecie się modlić, żeby te dziewięć miesięcy minęło jak najszybciej. - Emily śmiała się głośno, ocierając łzy ze spuchniętych i zaczerwienionych oczu.
- Dokładnie, już teraz drżę na samą myśl.
- A co jeśli jednak nie zajdę w ciąże? - zapytała smutno.
- Oj przestań się nad sobą użalać. Oczywiście, że zajdziesz. Ja, twoja siostra czarownica, ci to mówię.
- Ehh - westchnęła Emily - A co tam u ciebie, wiedźmo? Jak tam Damian?
- Nie wiem.
- Nie wiesz? - zdziwiła się.
- Zerwałam z nim dzisiaj rano.
- Shira, co z tobą nie tak?! Dlaczego traktujesz facetów jak chusteczki higieniczne? Damian był przystojny, inteligenty i szalał za tobą. Co ci się w nim nie podobało?
- Nie wiem, po prostu... nie wiem, zostawmy to w spokoju.
- Znowu się wymigujesz od rozmowy.
- Po prostu nie mam ochoty o tym rozmawiać - powiedziała poirytowana.
- A jak twoje sny? Dalej cię dręczą? - poruszyła kolejny niewygodny dla Shiry temat.
- Nie - skłamała. - Od dawna nic mi się nie śniło. A przynajmniej nie pamiętam.
- No to całe szczęście. Mam nadzieje, że tak już zostanie.
- Ja też - odparła odwracając wzrok.
Co innego mogła jej powiedzieć? Że koszmary nie zniknęły? Że z nocy na noc stają się coraz bardziej potworne, coraz bardziej realistyczne? Nie chciała niepokoić siostry. Miała wystarczająco dużo własnych problemów, nie potrzebowała zadręczać się jeszcze cudzymi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mała_mi dnia Nie 13:21, 28 Lut 2010, w całości zmieniany 9 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

An-Nah
Czarodziejskie Pióro


Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: własna Dziedzina Paradoksu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:40, 16 Lut 2010    Temat postu:

O rany, kompletnie nie zauważyłam, ze wkleiłaś ciąg dalszy. Dobrze, ze coś mnie tknęło, żeby tu zajrzeć, bo inaczej tekst kwitłby, niezauważony. To niestety wada edytowania posta - nie wysuwa tekstu "na przód". Na przyszłość proponuję skasować posta, skopiowawszy jego treść - i wrzucić ją do nowego. Ja tak robię Smile

Bardzo pozytywne mam wrażenia po tym rozdziale - miło się zaskoczyłam, bo prolog nie zapowiadał czegoś tak ciekawego. Nie wiem jeszcze, o co chodzi, ale mam ochotę czytać dalej. Zaintrygowałaś - postacią bohaterki przede wszystkim. Niesamowita osoba, rzeczywiście, wiedźmowata, ale w pozytywnym stylu. Ma silną osobowość, własne zdanie, jest egoistyczna i sukowata, ale nie antypatyczna. Podoba mi się jej miłość do miejsca pracy - i to, jak opisałaś je samo. Piękny pub, zobaczyłam go oczyma wyobraźni i zachwyciłam się. Gdyby istniał, pewnie przesiadywałabym tam godzinami.
Mam wrażenie, że spotkanie z mężczyzną w barze nie było przypadkowe, że facet jeszcze wróci, że kryje się za tym coś jeszcze, jakaś dłuższa historia. Na ile związana ze snami? Nie wiem. Ten pierwszy rozdział może być początkiem tak historii fantastycznej, jak i obyczajowej - a raczej psychologicznej - gdzie sny odegrają po prostu rolę nośnika psychiki postaci. Zapowiada się ciekawie, mam nadzieję, że tak późny odzew nie zniechęcił cię do opowiadania.

Poza tym fascynujące jest imię bohaterki. Shira Harot brzmi charakterystycznie i nietuzinkowo. Aż przestało mnie interesować, czy takie imię, jak Shira naprawdę istnieje...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez An-Nah dnia Wto 20:42, 16 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mała_mi
Gęsie Pióro


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:10, 17 Lut 2010    Temat postu:

Ojejku! An-nah, ty to potrafisz zaskakiwać ludzi :] Szczena mi opadła, kiedy zobaczyłam swoje opowiadanie na górze listy. Byłam święcie przekonana, że ten fragment już nigdy nie doczeka się tutaj komentarza. A już na pewno nie spodziewałam się tak pozytywnej oceny. Naprawdę sprawiłaś mi ogromną niespodziankę :]

Co ciekawe, odpowiedź na twój komentarz do prologu i pierwszy rozdział opowiadania zawarłam od razu w jednym poście, więc zastanawiam się jakim cudem przeoczyłaś taki długi fragment :p
Szczerze mówiąc, to właściwie się cieszę, że przeczytałaś ten tekst dopiero teraz, bo kiedyś wyglądał on trochę inaczej. Kilka rzeczy dopisałam, kilka usunęłam, poprawiłam błędy interpunkcyjne i literówki. (Przynajmniej starałam się to zrobić) Gdybyś przeczytała go w wersji pierwotnej, mógłby wywrzeć na tobie mniej pozytywne wrażenie :p

Dziękuję, że przeczytałaś i skomentowałaś :]


Brak odzewu nie zniechęcił mnie do tego opowiadania. Ta historia cały czas plącze się po mojej głowie, nie pozwalając o sobie zapomnieć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Hien
Różowy Dyktator Hieni


Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:10, 17 Lut 2010    Temat postu:

Jeśli chodzi o poprawianie błędów, jak najbardziej można edytować tekst. Nawet powinno się, by widać było, że komentarze nie poszły na marne : )

Mała_mi napisał:
Nna sama jest wiecznością i z wieczności jest zrodzona.
Chochlik?

Mała_mi napisał:
które rozrywając skórę, zaczynają wbijać się w ciało. Jeden ze złotych szpikulców wbija się w płuco
Powtórzonko.

Mała_mi napisał:
Znowu błysk Huk.
A gdzie kropa?

Mała_mi napisał:
i przeraźliwie zimnych, martwych jak u lalki oczach potwora. Dziewczyna spogląda prosto w szare, pozbawione wszelkiego wyrazu oczy i widzi jak jego powieki zwężają się
Powtórzonko, którego można uniknąć, to raz - w ogóle sporo powtórzeń związanych z oczami. A dwa... hm. Zwężające się powieki? Niezbyt dobrze mi to brzmi, chodziło pewnie o to, że mruży on oczy. Tak samo dalej - "zaciska powiekę". Powieki na każdym oku są dwie - górna i dolna.
A w ogóle potwór już jest niepotrzebny, myślę, że oczy martwe jak u lalki wystarczą i opis ich będzie nawet bardziej niepokojący. Teraz podajesz na tacy - są okropne, bo są oczami potwora.

Na razie pierwsza część - drugą postaram się doczytać dzisiaj i zedytować komentarz. Mimo iż przymierzam się do opowiadania od dawna, jakoś nie mogę się wziąć i po prostu przeczytać i skomentować. No ale pierwsze koty za płoty, czy jakoś tak. Więc część pierwsza.

Nie wiem czy to wina mojej słabej formy, ale niezbyt do mnie ten początek przemawia. Sen jest mało... senny. Wydaje mi się, że można byłoby to jeszcze trochę doopisać, wspomnieć coś o odczuciach bardziej konkretnie - np. że na skórze czuje te chmury czy co tam, że zauważa krew, ból spowodowany tymi ostrzami. Trochę w tym początku brakuje mi specyficznego klimatu, jaki w snach zwykle występuje, tej mgiełki, jaka pokrywa senną rzeczywistość po przebudzeniu. Wydaje się być zbyt mało emocjonalny, zbyt mało, hm, dzieje się w głowie. Większość snów wdziera się w umysł daleko głębiej niż myśli. Tutaj jest to owszem, ciekawe i dość sugestywne, ale do snu trochę mi brakuje.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Hien dnia Pią 7:13, 26 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mała_mi
Gęsie Pióro


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:22, 17 Lut 2010    Temat postu:

Ojojoj to się posypały komentarze Smile Dzień pełen niespodzianek :p Kiedy to opowiadanie było na pierwszej stronie, jeszcze miałam cichą nadzieję na to, że ktoś je zauważy, ale kiedy przesunęło się na druga stronę, pomyślałam, że już po ptokach :p

Co do prologu, to w pełni zdaję sobie sprawę z tego, że jest kiepski. Już mi to uświadomiono :p
Mam w planach napisać nowy, lepszy. Na razie nie mam na to czasu, ani weny.

Nie będzie mi go nawet szkoda wywalić z tego tekstu. Poza tym, że jest niezbyt dobrze napisany, to jeszcze hmm... fabuła trochę wymknęła mi się spod kontroli i w tej chwili ten sen nie wygląda tak jak powinien. Ale wskazówki co do jego ulepszenia nie poszły w las. Przydadzą się w przyszłości.
Dziękuję więc za komentarz i czekam na jego edycjęSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Hien
Różowy Dyktator Hieni


Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 7:14, 26 Lut 2010    Temat postu:

Ponieważ mi odpisałaś na posta, to pozwolę sobie ciąg dalszy dodać w nowym komentarzu, by został zauważony. O.


W początkowym fragmencie drugiej części uderzyły mnie (a to wredoty!) pojedyncze zdania i to czarne niebo. Trochę mi to wszystko nie pasuje, zdania pojedyncze nie tworzą płynącego opisu, ale poszarpany. Są trochę za proste, zwłaszcza przy tym tak bogato zepitetowanym niebie. A opis należy do tych, które miło byłoby trochę rozwinąć - wprowadzić nieco w atmosferę miasta (ale to są prywatne hienie rady, bo hiena przy niczym się tak nie rozpływa, jak przy co najmniej realistycznych opisach niezbyt ładnych miast i chciałaby wiedzieć, jaki dźwięk wydawały rozpędzone autobusy, czy były nowe czy nie, dlaczego konkretnie miasto wyglądało na opuszczone i w jakim stanie były domy, w których się zaszyli ludzie, o. Ale dobrze, że wiemy, jakie one są, bo inaczej hiena by zaczęła narzekać, że nie wie, czy to bloki czy może inna forma zabudowy.)
No i potem trafiłaś w hienie serduszko. No i zwróciłaś uwagę na to, czego hien powinien się wystrzegać jako barmanka. I co hienie grozi. I hiena czuje się co najmniej zjednoczona z Shirą w nienawiści do słowa "kochanie".

W zasadzie ten koncert kwików zachwytu powinno coś przerwać. I nawet wiem co - lekki chaos we wprowadzeniu postaci Shiry. Myślę, że akapit o jej urodzie można rozbić i ukryć w innych. Na przykład "O wiele bardziej niebezpieczni dla jej równowagi psychicznej byli klienci usiłujący z nią flirtować. Musiał w jej jadowicie zielonych oczach i twarzy o regularnych rysach tkwić jakiś magnetyzm - jej uroda działała na mężczyzn jak lep na muchy" a potem wspomnieć jeszcze, że było to męczące i niestety, wszedłszy do pracy, zauważyła jednego takowego. Wtedy pasmo narzekać nie byłoby przerwane luźno związanym akapitem o urodzie. Nieco zmieszać dwie rzeczy - opis Shiry i jej myśli z barem. O niektórych rzeczach wspomnieć dopiero, gdy do baru weszła i je zobaczyła. Sądzę, że wtedy dla czytelnika wszystko by płynęło. Obecnie wygląda mi to trochę tak, jakby trzeba było odfajkować kolejne punkty na liście rzeczy do napisania.
Mam "ale" do urody Emily. Moim zdaniem powinno być zaznaczone chociaż lekkie podobieństwo do siostry. Wspomnieć coś o podobnych, regularnych rysach, które jako jedyne świadczyły o pokrewieństwie sióstr. Może zmienić kolor ślepków na zielony. A może one nie miały być podobne?
Opis Emily też nieco chaotyczny. Skupiłabym się raczej najpierw na opisaniu, jak wyglądała, a potem dopiero, że nerwowe ruchy i tak dalej.
Właśnie to mi trochę szwankuje tutaj - ta kolejność. Trochę zachwiana i zbyt mocno zaakcentowana, osobiście wolałabym, żeby jedno z drugiego ładnie ewoluowało, żeby narracja płynęła.

Poza tym jednak nie mam się czego czepić. Poza czasami trochę urywanymi zdaniami i lekkim chaosem - na dodatek najwyraźniej chaosem kontrolowanym - opowieść zapowiada się ciekawie. Mamy niby-zwyczajną dziewczynę - barmankę, która z biegiem dnia okazuje się być typowo zamknięta w sobie, by w końcu okazać się kimś w rodzaju czarownicy. Postać opisana dość pobieżnie, aczkolwiek jak na razie ciekawa. Może odrobinę to wszystko skondensowane, ale niespecjalnie przeszkadza to w strawności - przynajmniej nie robisz czegoś takiego jak ja, że w pierwszym rozdziale trzy naturalistyczne opisy osób i dwa naturalistyczne opisy pomieszczeń xD
Nie wiem, co jeszcze można powiedzieć. Jest dobrze. Może nie zachwycająco przez te drobne, wcześniej wymienione niedogodności. Myślę, że tutaj największy potencjał będzie mieć historia i bohaterka, mniejszą rolę odegra styl, bo mam wrażenie, że - przynajmniej tutaj - preferujesz raczej surowy, kojarzy mi się on z szarym, nieco sfatygowanym blokiem, ale absolutnie nie jest to złe skojarzenie. Barwne graffiti na takim bloku nie wyglądałoby w piśmie zbyt dobrze, jeśli rozumiesz, o co mi chodzi.

Prorocza wizja...? Hm, no ja bym tego tak nie nazwała do końca, skoro to reakcja Shiry na wizję stała się pośrednią przyczyną śmierci jej rodziców. Gdyby nie było ich pod szpitalem, nie trafiliby na ciężarówkę.
Ale to fantastyka będzie? Bo nie wiem jak traktować...


Mała_Mi napisał:
Ulice świeciły pustakami
Ołch, świecące pustaki?

Mała_Mi napisał:
Stwór szczerzył swoje kamienne zęby, jakby szykując się do ataku. W jego pustych oczodołach płonęły dwie świece. Shira uwielbiała patrzeć na rozedrgane płomienie, które tańczyły w oczach kamiennego potwora
Powtórzonko, którego można łatwo uniknąć słowem "ślepia".

Mała_Mi napisał:
Zazwyczaj strasznie to irytowało. Szczególnie męczyło
Powtórzenie.

Kilkakrotnie zabrakło przecinków w oddzieleniu zwrotu do osoby od reszty zdania. Np. "dobranoc<przecinek> słońce". I w ogóle też nie lubię takich zwrotów. Rozumiem tutaj Shirę. Pfef! Pfef! "Kochanie", ble, pfef, pfef!


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mała_mi
Gęsie Pióro


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:27, 28 Lut 2010    Temat postu:

Malaria, bardzo się cieszę, że dotrzymałaś słowa i skomentowałaś drugi fragment. I to w dodatku nawet pozytywnie. Nie wiem, jakoś nie spodziewałam się usłyszeć od ciebie niczego miłego na temat tego tekstu:p
Sporo cennych rad mi udzieliłaś, naprawdę.

Poprawiłam literówki, przecinki i powtórzenia. Nad resztą zastanowię się, jak będę miała więcej czasu.

Najdziwniejsze jest to, że gdybyście z An zjechały ten tekst, o wiele łatwiej byłoby mi dodać kolejne fragmenty. Tak się jakoś miło zrobiło, że aż szkoda psuć nastrójRazz Bo obawiam się, że przy kolejnych fragmentach może już nie być tak kolorowo. Ale to nic.

Cytat:
Mała_Mi napisał:
Ulice świeciły pustakami

Ołch, świecące pustaki?



Buahah to jest właśnie taka literówka, której nigdy bym sama nie zauważyła. Choćbym czytała sto razy i tak widziałabym zawsze "pustkami"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Teamaker
Kałamarz


Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:04, 01 Mar 2010    Temat postu:

Najpierw prolog. Co mi się najbardziej rzuciło w oczy, to nadmiar przymiotników. Występują parami, nawet trójkami – to zdecydowanie za dużo. Jeszcze nie tak dawno sama miałam z tym problem i wiem, że czasem trudno z któregoś zrezygnować, bo wydaje się, że przecież każdy mówi o czym innym i wszystkie są potrzebne. Takie myślenie jest błędne. Nadmiar epitetów rozprasza, spowalnia bieg akcji i sztucznie wydłuża tekst.
Dla mnie dobry pisarz to ktoś, kto, między innymi, potrafi przekazać swe myśli w jak najmniejszej ilości słów, które są za to najbardziej trafne. Radzę więc powyrzucać zbędne przymiotniki.

Poza tą jedną uwagą, nie mam nic więcej do powiedzenia o prologu. Nie zrobił na mnie wrażenia. Za to następny tekst mile mnie zaskoczył. Przede wszystkim dlatego, że cały czas coś się w nim dzieje, jest napisany poprawnie, przyjemny w odbiorze. Opis baru wydaje mi się trochę przydługie, ale to pewnie tylko moja prywatna niechęć do opisów.

Bohaterka jest ciekawa, choć nie na pierwszy rzut oka. Chodzi mi tu głównie o takie ryzykowne sprawy jak jej idealna uroda i powodzenie u płci przeciwnej. Nie są to wady same w sobie, ale wiem z doświadczenia, że tego typu bohaterki budzą mniej sympatii, niż te o przeciętnej powierzchowności, nadrabiające osobowością.
Pomyśl o tym tak: większość czytelniczek zalicza się raczej do grona przeciętnych. Łatwiej im będzie wczuć się w sytuację bohaterki, która jest taka, jak one. Poza tym zwykła, ludzka zazdrość, nawet jeśli zupełnie nie na miejscu w stosunku do fikcyjnej postaci, nie pomaga w pozytywnym odbiorze.
Oczywiście, Shira to nie tylko uroda. Podoba mi się ten jej chłód emocjonalny w stosunku do Damiana, a ostrzegający ją głos (rozsądku?) to naprawdę ciekawy element. Jeżeli jest piękna, bo tak musi być ze względu na fabułę, dobrze. Ale uważam, że zrobiłaby lepsze wrażenie, gdybyś jako pierwszą pokazała jakąś inną jej cechę, najlepiej charakteru.

„Shira była trzy lata młodsza od siostry, ale mimo to zawsze była zdecydowanie silniejsza i dojrzalsza niż ona. Emily była dobrą osobą. Miłą serdeczną dziewczyną, która nigdy nie potrafiłaby nikogo skrzywdzić. Niestety w parze z jej dobrocią i otwartością, szła naiwność i łatwowierność. Bardzo niebezpieczne połączenie. Shira była o wiele bardziej odporna na zło tego świata i z tego powodu starała się chronić przed nim siostrę.”

Odkąd zaczęłam wyznawać zasadę „show, not tell”, irytują mnie takie rzeczy. Nie jest to błąd, co najwyżej mój kaprys, ale pomyślałam, że nie zaszkodzi zwrócić uwagi. O co mi właściwie chodzi? Otóż wolałabym, żebyś, zamiast tak dokładnie je opisywać, pokazała relacje między Shirą a Emily. Jest tam już zresztą taka scena, a w miejscu tego tu frsgmrntu mogłabyś napisać coś o tym, że, na przykład, po śmierci ich rodziców Shira broniła siostry przed złośliwościami dzieci z sierocińca, pilnowała, czy je wszystkie posiłki – i tak jej zostało do dziś. Rzecz w tym, że w narrację wkrada się opinia autorki o bohaterce, a narrator powinien być subiektywny. Poza tym, czytelnikowi zawsze jest miło, kiedy zostawi mu się trochę miejsca na domysły.

„- Zerwałam z nim dzisiaj rano.
- Shira, co z tobą nie tak?!”
W tej wymianie zdań brakuje mi jakiejś widocznej reakcji ze strony Emily. Mnie na jej miejscu na chwilę by pewnie zatkało, zaczęłabym coś jąkać, może bym jęknęła, zmarszczyła brwi, spojrzała na Shirę z wyrzutem. Cokolwiek.

„- Po prostu nie mam ochoty o tym rozmawiać - powiedziała poirytowana.
- A jak twoje sny? Dalej cię dręczą? - poruszyła kolejny niewygodny dla Shiry temat.”
Tutaj Emily za szybko i znowu bez reakcji przeskakuje na inny temat. Na jej miejscu zrobiłabym pauzę, chwilę szukałabym w myślach tematu, na który można by przeskoczyć, może bym ciężko westchnęła.

Masz ten problem z większością dłuższych dialogów. Nie są złe, wypowiedzi bohaterów brzmią realistycznie, ale brakuje widocznych reakcji, gestów, wyrazów twarzy. Zasada „show, not tell”, o której wspomniałam wcześniej.

„Co innego mogła jej powiedzieć? Że koszmary nie zniknęły? Że z nocy na noc stają się coraz bardziej potworne, coraz bardziej realistyczne? Nie chciała niepokoić siostry. Miała wystarczająco dużo własnych problemów, nie potrzebowała zadręczać się jeszcze cudzymi.”
Ten fragment uważam za zbędny. Jego treść przekazałaś już wcześniej, poprzez słowa i zachowanie postaci. Nie ma potrzeby wpychać jej czytelnikowi na siłę. To tak, jakbyś zakładała, że jest zbyt głupi, aby zrozumieć Twój tekst i musisz mu wszystko wyjaśnić. Nie wiem, jak inni, ale ja nie lubię, kiedy ktoś mówi do mnie jak do idiotki.

I ostatnia uwaga – tekst na ekranie monitora jest czytelniejszy, jeżeli między akapitami pojawiają się wyraźne odstępy. Tak po prostu jest. Ciągły tekst wygląda dobrze w druku, ale nie na komputerze. A chyba o to chodzi, żeby tekst łatwo się czytało, prawda?

To tyle. Mam nadzieję, że moje uwagi będą choć trochę przydatne.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mała_mi
Gęsie Pióro


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:05, 01 Mar 2010    Temat postu:

Co do urody Shiry, to właściwie jesteś pierwszą osobą, która się do tego przyczepiła. (A byłam pewna, że więcej osób będzie na to narzekać:p) Shira musi wyglądać tak jak wygląda, nie może być brzydsza. A kolejność, no cóż, ja akurat lubię dowiadywać się na samym początku jak wygląda główny bohater, żebym mogła sobie go od razu dokładnie wyobrazić.

Zwróciłaś mi uwagę na ciekawą rzecz. Wspomniałam o tym, że dziewczynki wychowały się w sierocińcu, ale właściwie nie miałam zamiaru pisać o tym nic więcej. A chyba powinnam. Przynajmniej kilka zdań. Zacytowany przez ciebie fragment rzeczywiście byłby odpowiedni, żeby takie informacje wpleść.

Entery między linijkami? No nie wiem, może rzeczywiście tekst czytałoby się lepiej, ale wiem też, że na niektórych forach ( na przykład na Erynie) za te entery zostałabym zjedzona :p Więc staram się ich unikać. Szkoda tylko, że nie ma tutaj możliwości robienia akapitów.

Nad dialogomi zastanowię się jak będę miała trochę więcej czasu.

W każdym razie, dziękuję za komentarz Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Teamaker
Kałamarz


Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:30, 01 Mar 2010    Temat postu:

Cytat:
Co do urody Shiry, to właściwie jesteś pierwszą osobą, która się do tego przyczepiła.


Ja i moje uprzedzenia. Ale z ciekawością będę śledzić, jak sobie z tą jej urodą radzisz, bo to wcale nie takie łatwe. Zapowiada się obiecująco.


Cytat:
W każdym razie, dziękuję za komentarz


Cała przyjemność po mojej stronie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin