Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Powrót wiedźmy [NZ]


 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Lieant
Piórko Wróbla


Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...a któż to może wiedzieć?...

PostWysłany: Śro 15:58, 30 Kwi 2008    Temat postu: Powrót wiedźmy [NZ]

– To wariatka… – wystraszony szept dotarł do uszu leżącej kobiety. Wariatka? O czym oni mówią? I co się w ogóle, do jasnej cholery, stało?? Nie mogła sobie tego przypomnieć, jak i nie mogła sobie przypomnieć, kim właściwie jest. Z pewnością czarodziejką, bo wyczuwała aury otaczających ją ludzi. Dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Niemagiczni.
Ostrożnie otworzyła oczy. Zamrugała, oślepiło ją światło.
– Obudziła się – powiedział ktoś. Ten sam wystraszony głos. Czego się tak bali? Jej?
Byli na jakiejś łące, a może polu. Czwórka otaczających ją ludzi nosiła proste, samodziałowe ubrania, mężczyźni mieli w rękach kosy. Kobieta miała nadzieję, że nie są przeznaczone na nią. Usiadła z trudem i stwierdziła, że jest całkiem naga. Acha, pomyślała. To dlatego wariatka.
Wieśniacy odsunęli się wystraszeni. Jedna z kobiet cicho wzywała Teldara, boga Teldarian.
Odchrząknęła i słabym głosem zapytała po teldariańsku:
– Gdzie ja jestem?
Popatrzeli po sobie, wyraźnie niepewni, czy powinni odpowiadać. W końcu wysoki chłop, stojący najbliżej, powiedział:
– To jest wieś Alin, łaskawa pani. Jesteśmy na polu dziedzica.
Niewiele jej to mówiło. Później się dowiem, kto to taki, zdecydowała. W każdym razie jestem w Teldarii. Taki szlachcic, czy inny, niewielka różnica.
– Jak się tu znalazłam?
– My nie wiemy… – odparł chłop.
– Aha – mruknęła. Wspaniale. Nie wiedziała, kim jest i jak trafiła na to pole, nie wiedziała, czemu jest naga i co się stało. Wiele gorzej już być nie mogło.
– Dajcie mi jakieś ubranie – poprosiła. – I lustro. Jeśli oczywiści macie.
– W dworze jest lustro – powiedziała młodsza z kobiet, właściwie jeszcze dziewczyna. – My nie mamy. Ale możecie się umyć i ubrać.
– Chodźcie do naszego domu – dodała starsza z miłym uśmiechem. – Falka – zwróciła się do dziewczyny – leć do chaty, przygotuj wszystko.
Dziewczyna skinęła głową i pobiegła przez pola. Kobieta wstała z pewnym trudem.
– Możecie iść? – zapytał najmłodszy chłopak, przystojny blondyn.
– Tak, oczywiście – odrzekła, choć utrzymanie się na nogach wiele ją kosztowało. – Czy to daleko?
– Nie. Na szczęście nie będziemy przechodzić przez wieś. Nasza chata stoi na uboczu.
– To dobrze – westchnęła. Już wystarczająco dużo osób widziało ją w takim stanie.
Wraz z kobietą, tym wysokim i chłopakiem poszli przez pola, nie wiedziała, pańskie, czy chłopskie, ale to było w sumie nieistotne. Musiało być wczesne lato. Zboża się już zażółciły. Pewnie niedługo zaczną się żniwa, pomyślała kobieta. Dom rodziców Falki znajdował się na skraju wsi, dość daleko od pozostałych zabudowań. Dziewczyna krzątała się po obejściu, wokół kręciła się gromadka dzieci. Jęknęła w duchu. Nie ma to jak ciekawskie dzieci.
– To wasze? – spytała.
– Tak – odparła z dumą gospodyni. – Cała ta piątka, Tommy i Falka, najstarsza.
– Czy nie rozpowiedzą po wsi, że u was jestem?
Chłopka energicznie potrząsnęła głową.
– A skądże! To dobrze wychowane dzieci! Wiedzą, że nie wolno plotkować.
Nieznajomą niezbyt to uspokoiło. Dzieci to dzieci.
– Falka!! – krzyknęła chłopka. – Zabierz dzieciaki, niech się nie kręcą po obejściu!
Falka zatrzymała się i skinęła głową.
– Dobrze, matko!
Dalszych jej słów kobieta nie słyszała, ale nie ulegało wątpliwości, że zagania je do pracy. Po chwili wszystkie pobiegły na pola, w kierunku majaczącego w oddali lasu. Podeszli do domu. Była to zwykła wiejska chata, drewniana, z dachem pokrytym strzechą. Kolejny dowód przynależności tych ziem do Teldarii.
Falka uśmiechnęła się i gestem zaprosiła ją do środka. W izbie stała duża, głęboka balia, w jakiej w takich miejscach brano kąpiele.
– Proszę – powiedziała. – Ubranie leży na stołku.
– Dziękuję. – Odwzajemniła uśmiech.
Kobieta z prawdziwą przyjemnością wykąpała się i założyła prostą, lnianą sukienkę. Na szczęście pasowała. Potem przystąpiła do czesania włosów. Były czarne, długie, sięgające do połowy pleców i gęste. Z uśmiechem założyła je za uszy. I wtedy coś odkryła.
Szybko obejrzała się na drzwi i z powrotem zsunęła włosy na twarz. Jeszcze raz dotknęła wierzchołków uszu. Nie, nie pomyliła się. Były spiczaste.
– Bogowie! – szepnęła. – Kim ja jestem? Jak trafiłam do Teldarii??
Rozległo się pukanie do drzwi.
– Matka prosi na posiłek! – usłyszała głos Falki. Uspokoiła się kilkoma głębokimi wdechami.
– Już idę – odpowiedziała na tyle spokojnie, na ile było ją stać. Co by powiedzieli na to, że jestem elfką? – pomyślała.
Cały dzień siedziała jak na szpilkach i pilnowała się, by przypadkiem nie odsłonić uszu. Nadal nic nie pamiętała, ale narastało w niej przekonanie, że nie może teraz udać się do Elfiej Krainy. Dlaczego, nie wiedziała. Postanowiła jednak zaufać swojej intuicji.
Kiedy tylko znalazła wolną chwilę, elfka rzuciła iluzję. Nie chciała ryzykować, że ktoś się dowie, kim jest. A poza tym, elfowie nie byli zbyt mile widziani w cesarstwie Alandievy. Ukrywanie kształtu uszu było podstawową procedurą.
Wieczorem, po skończonej pracy, kiedy młodsze dzieci leżały już w lóżkach, gospodarze, Falka i Tommy zasiedli przed domem. Elfka dołączyła do nich.
– Dziękuję wam – powiedziała. – Przyjęliście nieznajomą kobietę pod swój dach.
– Gość w dom, bóg w dom – odrzekła gospodyni, Greta. – Potrzebującemu trzeba pomóc.
– Dziękuję – powtórzyła elfka.
– Jeślibyśmy mogli jeszcze w czym usłużyć, powiedzcie – rzekł gospodarz. Elfka potrząsnęła głową i roześmiała się z lekką goryczą.
– Nie mam pieniędzy, nie wiem, gdzie właściwie jestem, nikogo tu nie znam – powiedziała. – Potrzebuję chyba czegoś więcej, niż waszej pomocy.
– Idźcie do dziedzica – doradził Tommy. – To możny pan, on na pewno coś poradzi.
– Może – westchnęła. – Ale czy mi uwierzy?
– My możemy poświadczyć – zadeklarowała Greta. – Przecie wiemy, jak to było.
– O to chodzi, że nic nie wiecie i ja też nic nie wiem – szepnęła elfka. – Nie pamiętam, jak się znalazłam na tym polu.
– Przypomnicie sobie – powiedziała życzliwie wieśniaczka. Elfka uśmiechnęła się.
– Żeby to było takie pewne.
Rankiem poszła do dworu. Miała wątpliwości, czy wpuszczą ją o tak wczesnej porze, a pan pewnie spał. No cóż, nie pośpi długo. Zamierzała go wyciągnąć z łóżka wszelkimi dostępnymi środkami.
– Pan Rotter śpi – oznajmił odźwierny, gdy oznajmiła mu, że chce się widzieć z dzie-dzicem. Patrzył na nią z wyższością i pogardą, jak na byle chłopkę.
– Mój drogi – uśmiechnęła się protekcjonalnie. – Jestem dobrą znajomą twego pana. Miałam go właśnie odwiedzić, ale gdy tu jechałam, bandyci napadli na mnie i okradli, zostawiając samą na gościńcu bez jednej sukni. Szczęściem jakaś chłopka się nade mną ulitowała i użyczyła ten strój.
– Och. – Służący od razu zmienił ton. – Ależ oczywiście, łaskawa pani, proszę za mną. Już budzę pana. Proszę, proszę.
Gnąc się w ukłonach, wprowadził ją do eleganckiego salonu i poprosił, by zaczekała, aż obudzi pana domu. Po chwili zjawił się wysoki, chudy jak szczapa mężczyzna koło sześćdziesiątki. Ubrany był w aksamitny szlafrok a na nogach miał kapcie. Siwe włosy były niemiłosiernie rozczochrane.
– Słucham panią? Co to za pilna sprawa, dla której trzeba było mnie budzić o tak wczesnej godzinie?
– Potrzebuję pańskiej pomocy – odparła krótko elfka.
– Jakiego rodzaju?
– Wszelkiego dostępnego. Przede wszystkim informacji.
– Hmm, dobrze, usiądźmy. – Wskazał jej fotel i sam usadowił się wygodnie w drugim. – Co pani chce wiedzieć, pani…?
– Proszę nie pytać o moje nazwisko – powiedziała elfka. – Nie znam go.
– Jak to?
– Wczoraj obudziłam się bez pamięci na pańskich polach. Znaleźli mnie ludzie ze wsi. Nie wiem nic.
– Zdumiewające – mruknął. – Doprawdy zdumiewające. Pani jest może Mistrzynią?
– Czarodziejką jestem – odparła elfka. – Czy Mistrzynią… nie wiem. Czemu pan pyta?
– Odnoszę wrażenie, że gdzieś już panią widziałem, nie mogę sobie jednak przypomnieć, gdzie. Nasuwa mi się jednak pewne wydarzenie, mianowicie sąd nad Elenve, gdzie była obecna niemal cała Konfederacja. Pani mogłaby być jedną z Mistrzyń. Ostatnio wiele z nich zostało mianowanych, nie znam wszystkich imion.
– Ach tak. Cóż, naprawdę nie wiem. A czy mógłby mi pan powiedzieć, gdzie właściwie się znajdujemy?
Rotter wstał i podszedł do regału, skąd wziął mapę. Rozłożył ją na stoliku i wskazał jakiś punkt na południe od Teldarii, stolicy regionu o takiej samej nazwie i jedynego większego miasta w okolicy.
– Alin znajduje się tutaj – powiedział. – Pani pamięta geografię?
– Tak, pamiętam.
– Właściwie ta wiedza nie jest pani potrzebna – zauważył Rotter. – Może się pani przecież teleportować, dokąd chce.
Miał rację, ale elfka czuła, że nie powinna tego robić, dopóki nie dowie się, kim jest.
– Racja – powiedziała. – Byłabym jednak wdzięczna choćby za jakieś bardziej odpowiednie ubranie…
– Hmm – mruknął Rotter. – Aktualnie nie dysponuję damskimi strojami odpowiednimi dla pani stanu. Każę sprowadzić krawcową, mieszka w sąsiedniej wsi. Czy tymczasem zechce pani przyjąć gościnę w moim domu?
– Oczywiście – odparła z uśmiechem elfka. – Będzie to dla mnie zaszczytem.
Kilka godzin później przybyła krawcowa, miss Lea.
– Och, święci bogowie! – krzyknęła na widok elfki. Kobieta zmarszczyła brwi. Co tak mogło ją przerazić? Iluzja nadal działała…
– Słucham?
– Wybaczcie, pani. Przez chwilę miałam wrażenie, że widzę Elenve.
Elfka omal nie spytała, kim jest Elenve. Postanowiła jednak nie zdradzać się ze swoją amnezją. Uśmiechnęła się blado.
– Takie moje szczęście – powiedziała.
– Eee, teraz to już nie – odparła krawcowa. – Jak wiedźma nie żyje, to może być tylko lepiej.
Elfka w milczeniu skinęła głową.
– Czy szybko możesz uszyć mi suknię?
– Do wieczora zdążę – obiecała miss Lea. – Jaką by pani chciała mieć?
– Coś prostego, ale gustownego.
Lea pokiwała energicznie głową i zabrała się do pracy.
Wieczorem suknia była już gotowa. Uszyta z ciemnoczerwonego materiału, obcisła, z długą do ziemi prostą, luźną spódnicą. Nie miała żadnych ozdób, oprócz koronki przy wyciętym w szpic dekolcie. Do niej Lea dobrała czarne trzewiczki na obcasie i koronkowe pończo-chy w kolorze sukni.
Elfka z zadowoleniem spojrzała w lustro. Wyglądała wspaniale. Przybrała wyniosłą minę i po królewsku skinęła dłonią. Do komnaty wszedł Rotter.
– Moja pani! – wykrzyknął. – Czyś ty śmiertelniczką, czy bóstwem niebieskim?
Roześmiała się.
– Sama chciałabym wiedzieć.
– Och, jestem pewien, że dowiesz się, pani – odparł z powagą Rotter.
– Może – westchnęła. – Jutro wyjeżdżam. Jeśli mogłabym jeszcze o coś prosić…
– Co tylko zechcesz, pani.
– Będę potrzebowała pieniędzy. Niech mi pan wybaczy, ta suknia, teraz to… Oddam, kiedy tylko będę mogła.
– Ależ, pani! – zawołał z oburzeniem Rotter. – Takiej kobiecie jak pani nie można niczego skąpić! Nie musi pani nic mi oddawać, od pomocy bliźnim się nie biednieje. Oddałbym pani cały swój majątek, co tu mówić o takich drobiazgach!
– Dziękuję – powiedziała cicho elfka. – Nie wiem, czym sobie na to wszystko zasłużyłam. Naprawdę panu dziękuję. Oby było więcej takich ludzi jak pan…
Rotter machnął lekceważąco ręką, ale był wyraźnie zadowolony.
– To ile pani potrzebuje?
Elfka zawahała się. Nie chciała naciągać szlachcica, ale potrzebna suma nie była mała. Co najmniej tydzień w jakimś większym mieście, na odpowiednim poziomie, a to kosztuje. I ubrania. Jedna suknia nie wystarczy.
– Cóż… Myślę, że sześćset koron wystarczy.
– Dam pani tysiąc.
– Ależ… – żachnęła się elfka.
– O nie, nie, proszę nic nie mówić. Tysiąc i ani grosza mniej.
– Dziękuję – szepnęła.
– Nie ma o czym mówić. – Rotter schylił się i ucałował jej dłoń. – Niech się pani dobrze wiedzie.
– Dziękuję – powtórzyła.
Tej nocy miała sen. Śniła się jej czarna twierdza leżąca w krainie wiecznej nocy. Zamieszkiwały ją węże i wielkie czarne szczury, a także stwory, dla których nawet nie było nazw, przywołane przez czarownicę. Panią zamku była Elenve, a służyli jej ponurzy ludzie w czarnych ubraniach. Byli sługami mroku i jej, straszliwej Elenve…
Obudziła się zlana potem, ze straszliwą świadomością: to ona jest Elenve. Leżąc w mroku, powoli przypominała sobie przeszłość. Przypominała sobie morderstwa i spalone miasta, tortury, które były jej najlepszą rozrywką…
Szloch wstrząsnął ciałem elfki, gdy zrozumiała, kim była.
– Jak mogę to odkupić? – wyszeptała. – Nie wystarczyłoby całego elfickiego życia, by zmazać wszystkie moje winy…

Dodałam oznaczenie. Biorąc pod uwagę, że autorka się pojawia na forum, mogłaby to zrobić sama, bo brak znaczka jest sygnałem, że pani nie zajrzała do regulaminu. Mad.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lieant dnia Czw 11:56, 01 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Arturious
Stalówka


Dołączył: 15 Kwi 2008
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sochaczew

PostWysłany: Czw 9:10, 01 Maj 2008    Temat postu:

No. Może chociaż raz odkupie swoje winy.
Lupie takie lekkie fantasy.
Podobało mi się i do nie wielu rzeczy mogę się przyczepić.

Nie rozgryzłem czemu w niektórych wyrazach wkładasz myślnik. Nie znalazłem żadnego uzasadnienia dla takiego działania.
Dwie sprawy wydały mi się mocno naciągane, ale może się mylę.
1. zabobonni chłopi znajdują nagą kobietę na polu, kiedy ta się budzi bez skrępowania zabierają ją do swojej chaty prowadząc nagą i udzielają pomocy.
Wydaje mi się, że tak kobieta jak i chłopi byli by co najmniej skrępowani taką sytuacją. Ponadto zadziwiająca, aż nienaturalna, jest ufność z jaką podchodzą do obcej kobiety. No i jeszcze jedno w tej scenie. Naga kobieta, nieprzytomna, budzi się, otwiera oczy i wstaje. OK. Ale pierwszy odruch, szczególnie u kobiety, to poprawienie włosów. Czy uważasz że będzie czekała z tym aż dojdzie do domu i się wykąpie? Ja osobiście wątpię żeby szła całą drogę potargana.
2. Kobieta dostaje się podstępem do właściciela ziemskiego, a on bez najmniejszego podejrzenia wita ją i rozmawia jak równy z równym, na koniec daje jej wszystko czego tylko sobie rzekoma kobieta zażyczy. Mocno to naciągane. Gdybyś chociaż gdzieś dodała że osiągnęła to za sprawą czarów czy coś w tym stylu.

Poza tym wg mnie jest OK.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Lieant
Piórko Wróbla


Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...a któż to może wiedzieć?...

PostWysłany: Czw 12:00, 01 Maj 2008    Temat postu:

Arturious napisał:
Nie rozgryzłem czemu w niektórych wyrazach wkładasz myślnik. Nie znalazłem żadnego uzasadnienia dla takiego działania.

Nie wstawiam w żadne wyrazy myślników. To nie jest świadome działanie, tylko wynik wklejania.
Co do tych naciąganych spraw, masz rację. Też to zauważyłam. To opowiadanie zostało napisane już dość dawno temu i dość dawno go nie czytałam. Jeśli znajdę czas, poprawię je.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lieant dnia Czw 12:00, 01 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Hien
Różowy Dyktator Hieni


Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 9:57, 02 Maj 2008    Temat postu:

Lieant napisał:
I co się w ogóle, do jasnej cholery, stało??

Jeden znak zapytania! Jeden! Nie dwa, jeden!

Ale poza tym jest ładnie. Oczywiście, byłoby o wiele ładniej, gdyby i chłopi i ów właściciel ziemski okazali nieco podejrzliwości. Gdyby byli nieco bardziej wiarygodni. Tutaj także może pomóc moja niezmienna zawsze rada: więcej opisów! (no, ale dla mnie ideałem opisów jest "Nad Niemnem"...)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hien dnia Pią 9:57, 02 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Lieant
Piórko Wróbla


Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...a któż to może wiedzieć?...

PostWysłany: Pią 11:59, 02 Maj 2008    Temat postu:

A dlaczego jeden, a nie dwa? Smile I znowu ktoś mi wytyka brak podejrzliwości. Jak koniecznie chcesz, to właśnie piszę nową wersję. Będziesz miała tę swoją podejrzliwość.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Hien
Różowy Dyktator Hieni


Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:14, 02 Maj 2008    Temat postu:

Bo w szanującym się tworze literackim nie wtrynia się dwóch znaków zapytania, dwóch wykrzykników.
Nie chodzi o to, by napisać od nowa, ale dodać zdanie opisowe lub dwa tu i ówdzie, a gdzie indziej jeszcze ze dwie kwestie dialogowe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Lieant
Piórko Wróbla


Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...a któż to może wiedzieć?...

PostWysłany: Nie 19:05, 04 Maj 2008    Temat postu:

Moje dzieło i ja podejmę decyzję, co poprawić. Smile Chyba że chcesz to zrobić? Ja nie miałabym nic przeciwko. Smile



Przepraszam bardzo, kochana Autorko, ale czy zamieściłaś swój tekst w nadziei, że nikt nie odważy się go skrytykować? Tak się składa, że to nie targowisko bet, tylko dział twórczy. Malaria, słusznie wytykając Ci błędy, nie reklamuje swoich usług redaktorskich. Może trochę dystansu do siebie? Ayl.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Airel
Bezskrzydła Diablica


Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 465
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Faerie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:33, 04 Maj 2008    Temat postu:

Nie miałabyś nic przeciwko, żeby ktoś poprawiał twoje utwory? Ciekawe podejście. Poza tym, Malaria nie zasugerowała co masz zrobić, tylko co mogłabyś, jej zdaniem. Powiedziałabym, że była to zwykła, konstruktywna krytyka.
A używa się jednego znaku zapytania, bo tak się pisze w języku polskim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mad Len
Zielona Wiedźma


Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 1011
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z komórki na miotły
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:00, 06 Maj 2008    Temat postu:

Osobiście mi się nie podoba, ale to rzecz jasna jedynie moja opinia. Dlaczego?
Hm. Styl wydał mi się niedopracowany. Zdecydowanie za mało opisów, natomiast dialogi nieco sztuczne. Poza tym nieco zdziwiło mnie zachowanie tych ludzi. Tak, znowu powiesz, że wytykają ci brak podejrzliwości, ale to, że mało kto ot tak natychmiast wziąłby pod swój dach nagą kobietą znalezioną na polu, o nic nie pytając - jest faktem. Bo to może być wariatka, morderczyni, zła czarownica, albo co tam jeszcze licho przyniesie. Dziwię się też, że byle przybłędę od razu wysyła się do dziedzica, nawet jeśli jest ona czarodziejką. (Co chyba trudno stwierdzić na podstawie obserwacji?)
To dopiero pierwszy rozdział i może później się to zmieni, ale jak na razie główna bohaterka jest moim zdaniem jakaś taka... pusta. Choć bohaterów czepiam się prawie zawsze i zwykle na nich zwracam największą uwagę, więc może to tylko moje czepialstwo.

No i... Falka?

A tak na marginesie: dlaczego jeden znak zapytania? A dlaczego mówię pisze się przez ó? I jeśli jeszcze raz zobacze wypowiedź o takiej treści jak twoja ostatnia w tym temacie, to naprawdę się zdenerwuję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Lieant
Piórko Wróbla


Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...a któż to może wiedzieć?...

PostWysłany: Sob 13:21, 10 Maj 2008    Temat postu:

Jeśli coś przeczytam po pewnym czasie, najczęściej wydaje mi się to niedopracowane i dość marnej jakości. Więc zgadzam się z opinią Mad Len. I wszystkimi, którzy twierdzą, że wygląda to sztucznie i nieprawdopodobnie. Bo tak to wygląda, ale napisałam "Powrót wiedźmy" dość dawno. Dopiero zaczynałam pisać, a trudno oczekiwać, żeby czyjeś pierwsze opowiadania były dobre. Pewnie w takim razie nie powinnam tu tego publikować, ale nie miałam niczego innego. Piszę dość wolno i niezbyt wiele. Większość moich dzieł została już gdzieś opublikowana, a to, co piszę aktualnie, wolałabym zachować na razie dla siebie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin