Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Zapamiętaj [NZ]


 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Kamiru
Stalówka


Dołączył: 30 Sie 2009
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:00, 29 Wrz 2010    Temat postu: Zapamiętaj [NZ]

Witam. Proszę o ocenę tekstu. Chcę się uczyć pisząc opowiadania. Mile widziane będą oceny pozytywnych i negatywnych stron mojej.. jakby to nazwać.. twórczości. ;p Co do ostrzeżeń... to wulgaryzmów jak na razie żadnych chyba nie użyłem. A co do wątków erotycznych to... coś się tam może niby trafić mniej bądź bardziej niewinnego.

**************************************

Stałam samotnie pośrodku opustoszałego miasta. Była noc. Chłodny wiatr
delikatnie smagał moją twarzy. Powoli podniosłam głowę do góry. Ujrzałam nocne niebo. Blade gwiazdy ledwo wydobywały z siebie niemrawe światło. Czułam okropny smutek. Otaczała mnie pustka. Wypełniała mnie pustka. Ruszyłam przed siebie. Chociaż wiedziałam, że w ten sposób daleko nie zajdę. Moje bose stopy delikatnie stąpały po mokrej ulicy. Pewnie padał deszcz. Prosta, biała sukienka sięgająca mi do kostek falowała na wietrze. Szłam tak przed siebie i powoli opuszczały mnie siły. Czułam się jakbym miała zasnąć na zawsze. Właściwie było mi to całkiem obojętne. Nie miałam celu do którego mogłabym dążyć. Nie miałam nic. W pewnej chwili najzwyczajniej w świecie usiadłam na ziemi i usnęłam.

Chmury rozstępowały się przede mną. Unosiłam się na potężnych skrzydłach, które prowadziły mnie tam, gdzie tylko chciałam. Obejmowałam całą przestrzeń swoim wzrokiem. Czułam wszystkie zapachy świata. Było tak ciepło. Wiedziałam, że nie jestem sama. Jednak pomimo to, do mojej duszy wkradał się smutek. Nie wiem czemu. Nie wiem czego chciał. Może był tam, ponieważ ja byłam świadoma tego, że ten stan nie będzie trwał wiecznie. Że to będzie musiało się skończyć. Skończyć, tak jak wszystko.

Obudziłam się nad ranem. Ktoś coś do mnie mówił. Jakiś miły, słodki głos. Czułam dotyk delikatnej dłoni na policzku. Przezwyciężając wciąż towarzyszące mi zmęczenie otworzyłam oczy. Zobaczyłam młodą dziewczynę. Miała krótkie, proste włosy o jasnobrązowej barwie. Kiedy zobaczyła, że się przebudziłam uśmiechnęła się z ulgą.
-Ohh...- Westchnęła - już myślałam, że stało ci się coś poważnego. A może stało? W końcu nie co dzień spotyka się piękne kobiety leżące na ulicy.-
Nic nie odpowiedziałam. Byłam zauroczona jej osobowością. Pomogła mi się podnieść. Wyprostowałam się i troszkę się zachwiałam.
-Hej. Nigdy wcześniej cię tu nie widziałam. Skąd jesteś?-
Co miałam jej odpowiedzieć? Skąd jestem? Kim jestem? Milczałam tak dłuższą chwilę, jednak mój żołądek przerwał to milczenie. Bezwiednie skierowałam dłoń do źródła dziwnego, burczącego odgłosu. Dziewczyna się zaśmiała.
-Jesteś głodna! W takim razie zapraszam do siebie!- Złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Nie próbowałam nawet protestować. Prowadząc mnie do swojego domu mijałyśmy puste sklepy, przystanki. Tylko co jakiś czas spotykałyśmy milczące osoby, które nie zwracały nawet na nas uwagi. Wszystko oblewała bladoniebieska poświata, która budowała bardzo osobliwy nastrój. W pewnym momencie stanęłyśmy przed jej domem. Był to domek jednorodzinny. Jego ściany były pomalowane na ciepły, jasnobrązowy kolor. Podeszłyśmy do drzwi, ona nadal trzymała moją rękę. Nie chciałam, żeby ją puszczała. Nie wiem czemu, ale czułam się wtedy bezpiecznie, czułam, że w ten sposób na pewno się nie zgubię. Usłyszałam za sobą jakiś cichy, rytmiczny odgłos. Odwróciłam się. Dziewczyna puściła moją rękę i otworzyła drzwi. Ja zobaczyłam średniej wielkości psa. Patrzył się na mnie, wystawił jęzor i merdał ogonem.
-Wchodźcie, ja coś przygotuję.- Rzuciła dziewczyna i zniknęła w głębi domu.
Również weszłam do środka. Za mną podążył pies. Rozejrzałam się dokładnie. Panowała bardzo spokojna, zharmonizowana atmosfera. Bladoniebieska poświata nie ominęła nawet tego miejsca. Schyliłam się, aby ściągnąć buty, ale po chwili przypomniało mi się, że nie mam ich na nogach. Nie mogłam przypomnieć sobie, żebym kiedykolwiek jakieś miała na sobie. Nie wiele mogłam sobie przypomnieć. Właściwie nic. Weszłam głębiej do domu. Trochę się ociągałam. Oglądałam dokładnie każdą dekorację. Nie było ich wiele, ale przyciągały uwagę. W powietrzu roznosiła się już przyjemna woń ciepłego jedzenia. Nie mogłam skonkretyzować co czułam, ale byłam pewna, że to coś pysznego. Podeszłam do kanapy stojącej pośrodku pokoju, ostrożnie się na niej położyłam. Leżałam twarzą skierowaną do sufitu. Nieświadomie ścisnęłam pięści, a z moich oczu zaczęły płynąć gorące łzy. Zamknęłam oczy.

Gwiazdy są takie piękne, a ja mogłam dotknąć każdej. Lubiłam dotykać gwiazd. Ich ciepło było zbliżone do tego, które czułam w sercu. Bolało mnie tylko jedno. A dokładnie to, że te gwiazdy się kiedyś wypalą i umrą. Przestaną wytwarzać światło i ciepło. Już nie będą gwiazdami. A przynajmniej nie tymi samymi. W takim razie po co one istnieją? Aby kiedyś po prostu przestać być sobą? Zbliżyłam się do jednej przyćmionej gwiazdy. Była z dala od innych. Dotknęłam jej. Mogłam jeszcze wyczuć jej energię.
-Hej, gwiazdo kim jesteś?-
Odpowiedziała jedynie słabym blaskiem. Nie wiedziała, nie pamiętała kim jest. Zbliżał się dla niej koniec. Zrobiło mi się bardzo smutno. Gładziłam ją delikatnie.
-Proszę... dlaczego chcesz zapomnieć?- Przytuliłam ją mocno. Gwiazda uroniła łzę, która wpadła gdzieś w bezkresną otchłań. Wydawało się, że mówi, że już za późno, że nie ma czego ratować.
-Spróbuj sobie przypomnieć.- poprosiłam. Gwiazda z każdą chwilą coraz bardziej gasła.

Poczułam coś szorstkiego i mokrego na moim policzku. Otworzyłam oczy i podniosłam się. Obudził mnie pies. Dziewczyna właśnie siadała na kanapie po drugiej stronie stołu. W moje nozdrza uderzył cudowny zapach.
-Zapraszam do uczty!- wykrzyczała szczęśliwa dziewczyna, słodko się do mnie uśmiechając. Skinęłam głową i zabrałam się do jedzenia. Właściwie to nie wiem co to było, ale fantastycznie smakowało. Jedzenie rozkosznie pieściło moje podniebienie. Spojrzałam w bok. Zobaczyłam pustą miskę psa. Widocznie zjadł wcześniej. Kiedy skończyłam, odstawiłam sztućce na talerz.
-Dziękuję, było na prawdę pyszne.- powiedziałam.
-Cieszę się, że smakowało.- odpowiedziała dziewczyna. Wstała i odłożyła swój talerz na mój. Usiadła obok mnie i objęła mnie ręką.
-Kim jesteś?- spytała.
Znowu to trudne pytanie. Tym razem postanowiłam się odezwać.
-Nie wiem. Może kiedyś pamiętałam, ale z całą pewnością było to bardzo dawno temu.-
Jej ciepło przepływało do mojego ciała i dosięgało aż do duszy. W tym momencie jakby coś we mnie się poruszyło. Coś bardzo, bardzo dobrze znanego. Coś, co już kiedyś było. Znowu z mojego oka wypłynęła łza. Przytuliłam dziewczynę.
-Nie chcę zapomnieć.- wyszeptałam.
Dziewczyna otarła moją łzę.

Resztę dnia spędziłam z psem w domu. Dziewczyna musiała iść. Powiedziała, że musi wykonać wiele ważnych czynności. Nie dopytywałam się o nic. Hmm... czułam się jakbym znalazła się w jakimś innym świecie. Chociaż ten świat, w którym aktualnie przebywałam, był mi najbliższy. Tu nikt nie używał imion. Trochę mi tego brakowało. Nie znałam swojego imienia, ale pewnie kiedyś je miałam, bo chyba nie można tęsknić za czymś czego się nie doświadczyło, prawda? Ale dzięki temu, że nikt tu nie używał imion, nie czułam się wyobcowana. Było dobrze. O ile mogłam to stwierdzić. Nie wiem co by musiałoby się zdarzyć, żeby nie było dobrze. Dziewczyna obiecała mi, że zabierze mnie niedługo w piękne miejsce. Tam ma się wydarzyć coś ważnego. Wyjrzałam przez okno. Już się powoli ściemniało. Nie chciałam jeszcze zasypiać. Postanowiłam poczekać na dziewczynę. Z jednej strony bardzo lubię sen. Podczas niego przeżywam piękne chwile. Lecz one się muszą skończyć po przebudzeniu. Zresztą... zawsze kładąc się spać czuję niedosyt. „Zawsze“? Czyli kiedy? Czas się strasznie dłużył. Czekałam i czekałam. Pogrzebałam trochę w „mojej“ szafie, znalazłam kilka ładnych ubrań. Przebrałam się. Nie wiem czemu. Nie czułam chłodu ani ciepła. No może... tylko przy niej. Przy tej dziewczynie. Podczas gdy leżałam na łóżku z psem, rozmyślałam. Moje rozmyślanie przerwało głośne stukanie w szybę. Podniosłam się i zauważyłam kruka, który za wszelką cenę chciał się dostać do środka. Wstałam i szybko podeszłam. Chwilę męczyłam się z oknem, nie umiałam go otworzyć. Jakieś dziwne, skomplikowane urządzenie. Na szczęście zanim kruk się zniechęcił jakoś sobie poradziłam. Poczułam przyjemny powiew wiatru, który wpadł do pokoju razem z ptakiem. Zamknęłam szybko okno i się odwróciłam. Kruk usiadł na łóżku i bacznie mnie obserwował. Wyglądał tak ludzko. Cokolwiek to znaczy. Wiem, że powinno mnie to przynajmniej trochę zdziwić, ale wtedy wydawało mi się to całkiem naturalne.
-Co powiesz?- spytałam z niecierpliwością.
Pies leniwie się przeciągnął i obrzucił mnie wzrokiem mówiącym: „Oszalałaś? Z ptakiem rozmawiasz?“. Następnie ześlizgnął się z łóżka i wyszedł powolnym krokiem z pokoju. Świetnie, właśnie zostałam skrytykowana przez psa. No przynajmniej tak mi się wydawało. Moje spojrzenie ponownie skupiło się na ptaku. On otworzył dziób i nie zawiódł moich oczekiwań. Odezwał się.
-Jesteś aniołem, wiesz?-
Poczułam fale gorąca przedzierającą się przez moje ciało.
-Wiesz kim jestem? Znasz mnie?- spytałam.
-Odzyskaj swoją łzę.- zatrzepotał skrzydłami, jakby mówił o czymś bardzo ważnym. -Czasem się zdarza, że zapominamy. Ale zapomnieć to nie znaczy stracić wspomnienia i doświadczenia na zawsze. One się tylko gdzieś zagubiły. Kiedyś wrócą mocniejsze. Musisz w to wierzyć, tylko odzyskaj swoją łzę.-

Drugiego dnia obudziło mnie przyjemne, jasne światło słoneczne. Wstałam, przywitałam się z psem i wykonałam wszystkie podstawowe czynności. Dzisiejszego dnia postanowiłam spędzić czas bardziej aktywnie. Wyszłam na dwór, pies skręcił za jakąś uliczką i poszedł swoją drogą. Moją uwagę przykuł jakiś mały, świecący, czerwony punkcik chaotycznie błądzący w powietrzu. Powoli się oddalał, więc podążyłam bez większego namysłu za nim. Czułam, że zaprowadzi mnie do jakiegoś ciekawego miejsca. Właściwie nie musiałam długo czekać. Przemierzałam śmiertelnie ciche ulice miasta. Przecież tu jest totalna pustka. Dla kogo więc pracuje ta dziewczyna? Właściwie nie zdziwiłabym się gdyby za biurkiem jej szefa siedziała jakaś świrnięta mewa. Wyobrażając sobie to uśmiechnęłam się sama do siebie. Uśmiechnęłam się. To bardzo przyjemna czynność. Myślę, że powinnam robić to znacznie częściej. Punkcik zniknął w głębi starego, zaniedbanego budynku, obrośniętego po wschodniej stronie bluszczem. Biała farba na framugach okiennych była pozdrapywana, a niektóre szyby były porozbijane. Owy dom miał bardzo wyraźną osobowość. To mnie nie dziwiło, ale w pewien sposób zachwycało. Kiedy ruszyłam żwawym krokiem w stronę drzwi coś poruszyło się w ciemnej części ulicy. Przyjrzałam się dokładnie z daleka, lecz nic nie zauważyłam. Odłożyłam odwiedzenie tajemniczego budynku na później i postanowiłam to sprawdzić. W tym świecie wszystko wydawało się mieć jakieś znaczenie. Weszłam w tę ciemną uliczkę. Była ciemna ponieważ zabudowania i wysokie drzewa skutecznie osłaniały ją przed słońcem. Rozejrzałam się ostrożnie, ale nie widziałam niczego ciekawego. Po dłuższym czasie zrezygnowałam i chciałam wrócić do tego co przerwałam, jednak poczułam że chwyciła mnie ciężka, silna ręka. Właściciel owej ręki przywarł mnie do chropowatej ściany jakiegoś budynku. Mogłam go wtedy dokładnie obejrzeć. Mężczyzna o masywnej budowie ciała, krótkie ciemnobrązowe włosy, pociągające rysy twarzy, lekki zarost. Ubrany był w ciemną skórę i jeansy. Patrzył na mnie pożądliwie. Jedną dłonią mnie przytrzymywał a druga powędrowała do moich piersi. W pierwszym momencie chciałam się bronić. Jednak naszła mnie taka dziwna myśl. A może skorzystać z okazji? Podarować sobie trochę fizycznej przyjemności? Jego męski, szorstki dotyk właściwie był miły. Wsadziłam dłoń do jego spodni, zbliżyłam się i zasmakowałam jego ust. Czułam na swoim policzku jego twardy zarost. Podobało mi się to. On niezmiernie zaskoczony uniósł brwi w niemym geście zdziwienia. Zaczęłam energicznie masować jego przyrodzenie i namiętnie całować. Przyjemność rozpalała mnie wewnątrz, ale czy to jest to czego na pewno chcę? Postanowiłam jednak to przerwać. Cofnęłam się od niego o krok, on rozpalony stał i czekał na to co teraz zrobię. Trochę mi było żal, ale pchnęłam go. On upadł bezgłośnie na ziemię i zatopił się w cieniu drzewa. Skończyło się to równie szybko jak zaczęło. Skierowałam się w stronę tajemniczego domu. Chwyciłam za zwisającą klamkę i weszłam do środka. Drzwi głośno zaprotestowały skarżącym się skrzypieniem. Wnętrze domu było zdumiewające. Po środku panowała pustka. Po nierównej wschodniej ścianie płynęła krystalicznie czysta woda. Lała się na podłogę, ale jej wcale nie przybierało. Na przeciwko wejścia znajdowało się coś na wzór recepcji. Za ladą siedziała puszysta pani. Starsza kobieta. Jej usta były odważnie umalowane na czerwono. Sukieknę również miała czerwoną. A na głowie burzę blond loków. Weszłam głębiej. Wyraźnie chrząknęłam, aby mnie usłyszała i zwróciła na mnie uwagę, lecz ona była zajęta widocznie ważnymi sprawami. Z poważną miną przekładała papiery z kąta w kąt.
-Ja bardzo przepraszam...- zaczęłam.
-Oczywiście, że możesz. Bardzo proszę.- odpowiedziała beznamiętnie, nie podniosła na mnie nawet wzroku.
Dygnęłam w podzięce. Podeszłam do „mokrej ściany“. Stanęłam pod jakimś wystającym elementem. Z niego również wypływała woda. Uniosłam twarz do góry i czułam jak oblewa mnie nieskończona ilość chłodnej, oczyszczającej cieczy. Teraz już wszystko było dobrze. Podeszłam do pani siedzącej przy ladzie, zostawiając za sobą mokre ślady. Stwierdziłam, że nie będzie mi miała tego za złe. Cierpliwie czekałam aż skończy swoją papierkową robotę. Przyglądałam się temu co robiła. Nie widziałam w tym większego sensu. Układała papiery na kilka kupek, lecz zaraz te same rozkładała w inny sposób. Niektóre wrzucała do niszczarki, lecz nie było mowy o tym, aby ich zabrakło, ponieważ z wąskiego otworu w biurku co jakiś czas dochodziły nowe. Po prostu się wysuwały, a ona sprawnie je wyciągała i dodawała do tych, którymi już była zajęta. Nie wiem czy to miało jakiś sens. Może niektórzy potrzebują coś robić bez względu na to czy to coś ma jakiś sens? A może to było ważne tylko dla niej? Chociaż nie mogłam sobie wyobrazić w jaki sposób ta praca miałaby być ważna dla kogokolwiek. Tak czy inaczej, nie mogłam jej tak po prostu oceniać. Po długiej chwili w końcu doszłam do wniosku, że czekanie będzie bezskuteczne. Ona chyba nigdy nie miała zamiaru przerwać z własnej woli.
-Najmocniej przepraszam, ale...- wydukałam, chociaż miałam wrażenie, że szelest papierów był głośniejszy od mojego głosu.
Kobieta energicznie uderzyła wyprostowanymi rękoma w biurko, wyprostowała się na krześle i spojrzała wyzywająco prosto w moje oczy otoczone mokrymi, posklejanymi rzęsami.
-Czy Ty wyobrażasz sobie- Zaczęła, słowa wypowiadała bardzo dokładnie, powoli, szeroko rozstawiając swoje niewyobrażalnie wydatne usta, podkreślone soczystym kolorem- co właśnie uczyniłaś?-
Wprowadziła mnie w pewien stan zakłopotania, nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Nie wiesz! Oczywiście, że nie możesz sobie tego nawet wyobrazić!- Z każdym kolejnym słowem zbliżała do mnie swoją twarz, ostatnie wypowiedziała cedząc sylaby. Prawdę mówiąc ta dramatyczna sytuacja mnie rozbawiła. O mały włos nie parsknęłam śmiechem, kiedy nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Kobieta klapnęła na krześle, złapała do ręki gruby długopis, podpisała jakąś kartkę i spojrzała na mnie.
-Dobrze. Widzisz te drzwi? No te zielone! Są tuż za mną.-
Spojrzałam za kobietę i faktycznie były tam stare, zielone drzwi, które nie pasowały do tego pomieszczenia. Ale co tu w ogóle pasowało? Kiwnęłam głową na znak, że je widzę.
-A więc możesz przez nie przejść.-
Przejść przez nie? Ale po co? Zaniechałam próby dopytywania się o cokolwiek, ponieważ kobieta wróciła do swojej roboty. Przeszłam obok jej biurka i po chwili znalazłam się przy zielonych drzwiach. Złapałam za klamkę. Przechodząc przez próg usłyszałam jeszcze głos kobiety.
-Uważaj tylko na Habapę.-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Alice
Orle Pióro


Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Początku
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:32, 06 Paź 2010    Temat postu:

O kurczę, trochę tego uzbierałam:
Cytat:
Ruszyłam przed siebie. Chociaż wiedziałam, że w ten sposób daleko nie zajdę.

Zgrzyta. Moim zdaniem lepiej brzmiałoby to złączone w jedno zdanie.
Cytat:
Może był tam, ponieważ ja byłam świadoma tego, że ten stan nie będzie trwał wiecznie

Powtórzenie.
Cytat:
Dziewczyna puściła moją rękę i otworzyła drzwi. Ja zobaczyłam średniej wielkości psa.

To z kolei brzmi tak, jakby główna bohaterka zobaczyła psa, ale już dziewczyna mogła ujrzeć coś zupełnie innego Wink.
Cytat:
-Wchodźcie, ja coś przygotuję.- Rzuciła dziewczyna i zniknęła w głębi domu.

To pozwoliłam sobie zacytować jako najbardziej rzucający się w oczy przykład złego zapisu dialogów, który występuje, notabene, w całym tekście. Odsyłam do podforum, gdzie Mal umieściła bardzo dobre wytłumaczenie. A ten fragment powinien wyglądać tak:
- Wchodźcie, ja coś przygotuję - rzuciła dziewczyna i zniknęła w głębi domu.
Cytat:
Nie wiele mogłam sobie przypomnieć.

Niewiele.
Cytat:
Gwiazdy są takie piękne, a ja mogłam dotknąć każdej. Lubiłam dotykać gwiazd. Ich ciepło było zbliżone do tego, które czułam w sercu. Bolało mnie tylko jedno. A dokładnie to, że te gwiazdy się kiedyś wypalą i umrą. Przestaną wytwarzać światło i ciepło. Już nie będą gwiazdami. A przynajmniej nie tymi samymi. W takim razie po co one istnieją? Aby kiedyś po prostu przestać być sobą? Zbliżyłam się do jednej przyćmionej gwiazdy.

Nie wiem, czy powtórzenia tu były zastosowane celowo, ale efekt wywołuje skrzywienie na mojej gębusi xD.
Cytat:
-Hej, gwiazdo kim jesteś?-

Przecinek po "gwiazdo"
Cytat:
Dziewczyna właśnie siadała na kanapie po drugiej stronie stołu. W moje nozdrza uderzył cudowny zapach.
-Zapraszam do uczty!- wykrzyczała szczęśliwa dziewczyna, słodko się do mnie uśmiechając. Skinęłam głową i zabrałam się do jedzenia. Właściwie to nie wiem co to było, ale fantastycznie smakowało. Jedzenie rozkosznie pieściło moje podniebienie.

Powtórzonka się wkradają.
Cytat:
-Dziękuję, było na prawdę pyszne.- powiedziałam.

Naprawdę.
Cytat:
Tu nikt nie używał imion. Trochę mi tego brakowało. Nie znałam swojego imienia, ale pewnie kiedyś je miałam, bo chyba nie można tęsknić za czymś czego się nie doświadczyło, prawda? Ale dzięki temu, że nikt tu nie używał imion, nie czułam się wyobcowana.

Za dużo imion ^^.
Cytat:
Lecz one się muszą skończyć po przebudzeniu.

Szyk zdania mi nie pasuje. Uważam za bardziej odpowiednie "muszą się" a nie "się muszą".
Cytat:
Dzisiejszego dnia postanowiłam spędzić czas bardziej aktywnie. Wyszłam na dwór, pies skręcił za jakąś uliczką i poszedł swoją drogą. Moją uwagę przykuł jakiś mały, świecący, czerwony punkcik chaotycznie błądzący w powietrzu.

Powtórzenie to raz, ale ważniejsze jest to, że mówi się z reguły "skręcić W jakąś uliczkę" Wink.
Cytat:
Biała farba na framugach okiennych była pozdrapywana, a niektóre szyby były porozbijane. Owy dom miał bardzo wyraźną osobowość.

Tak samo jak powyżej. ÓW dom.
Cytat:
Właściciel owej ręki przywarł mnie do chropowatej ściany jakiegoś budynku.

Chyba przyparł. Kogoś można przyprzeć do muru, samemu można do niego przywrzeć Smile
Cytat:
-Czy Ty wyobrażasz sobie-

A to jest już ostatni akt mojego czepiania się, więc spokojnie xD. "Ty" z dużej litery piszemy jedynie w listach, gdy jest to zwrot grzecznościowy.
O rany, ale się zmęczyłam ;P. Chyba, na twoje szczęście, Kamiru, nie starczy mi siły na dalsze krytyczne uwagi. Zwrócę tylko uwagę na niesamowicie pocięty i poszatkowany opis na samym początku tekstu. Podczas czytania ma się wrażenie, że opis nie tyle nie płynie, co po każdym zdaniu autor uderza w bęben i nie daje się skupić xD.
Błędne zapisy dialogów, do interpunkcji też mogłabym się przyczepić ale nie będę ryzykować, bo jam niezwykle omylna w tej kwestii ;P.
Sam pomysł nie jest zły, podobają mi się niektóre momenty, na przykład komentarz psa do rozmowy z krukiem, ale nie porywa i nie przykuwa uwagi. Ten wątek erotyczny wywołał u mnie jedynie wybuch śmiechu, ale złożę to na karb tego, że jestem za młoda na takie teksty Very Happy. A, i jeszcze plus za ostatnią scenę, jedyną, która tchnie realizmem i nie wydaje się ściągnięta prosto z księżyca.
Ogółem rzecz biorąc uważam, że sporo solidnych ćwiczeń i bardziej kompetentni ode mnie komentujący mogą pomóc osiągnąć ci COŚ ^^.
Cóż za wzorowy słowotok xD. Powodzenia, Kamiru. Obiecuję, że przeczytam dalszą część, jeśli takową opublikujesz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alice dnia Śro 20:34, 06 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Kamiru
Stalówka


Dołączył: 30 Sie 2009
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:32, 07 Paź 2010    Temat postu:

Dziękuję za komentarz Smile. To jest niewyobrażalne ile jeszcze popełniam błędów, których nawet nie zauważam, ale właśnie Wy pomagacie mi na nie zwrócić uwagę Smile. Będę ćwiczył i się doskonalił, a lepiej będzie mi z Waszymi wskazówkami. Ogólnie ta opowieść ma być taka... surrealistyczna, no ale nie będę się w tej kwestii tłumaczył. Wyjdzie w praniu. Cieszę się, że są zauważalne również jakieś dobre strony ^^. Dalsza część oczywiście będzie, tylko teraz mam trochę nauki i może się to znacznie opóźnić.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mała_mi
Gęsie Pióro


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:19, 06 Lis 2010    Temat postu:

Cytat:
Stałam samotnie pośrodku opustoszałego miasta. Była noc. Chłodny wiatr
delikatnie smagał moją twarzy. Powoli podniosłam głowę do góry. Ujrzałam nocne niebo


Powtarzasz się. Skoro była noc, to nie mógł spojrzeć na dzienne niebo.

Cytat:
-Ohh...- Westchnęła - już myślałam, że stało ci się coś poważnego. A może stało? W końcu nie co dzień spotyka się piękne kobiety leżące na ulicy.-
Nic nie odpowiedziałam. Byłam zauroczona jej osobowością


Dziewuszka powiedziała raptem jedno zdanie, a ona już była zauroczona jej osobowością? Dziwne, bo chyba nie za wiele o jej osobowości wiedziała.

Cytat:
stanęłyśmy przed jej domem. Był to domek jednorodzinny. Jego ściany były


Powtórzenia, powtórzenia...

Cytat:
z moich oczu zaczęły płynąć gorące łzy. Zamknęłam oczy.


I tutaj też

Cytat:
wykonałam wszystkie podstawowe czynności.


Ale jakie podstawowe czynności? Życiowe? Odżywianie, oddychanie, wydalanie? Bo to jedyne co nasuwa mi się na myśl Razz

Cytat:
Wyszłam na dwór, pies skręcił za jakąś uliczką i poszedł swoją drogą


chyba skręcił W uliczkę.

Cytat:
Powiedziała, że musi wykonać wiele ważnych czynności.


I znowu te czynności. Nie lepiej napisać, że ma wiele ważnych spraw do załatwienia?

Cytat:
Nie wiem co by musiałoby się zdarzyć,



Cytat:
Rozejrzałam się ostrożnie, ale nie widziałam niczego ciekawego. Po dłuższym czasie zrezygnowałam i chciałam wrócić do tego co przerwałam,


Skoro nie widziała niczego ciekawego, to po co przyglądała się „przez dłuższy czas”? A co ona właściwie przerwała?

Cytat:
Skierowałam się w stronę tajemniczego domu


Skierowałam? Czy to przypadkiem nie jest czas na rzucenie się do ucieczki? Facet chciał ją zgwałcić, dziewczyna zrobiła mu wodę z mózgu, pchnęła go i po prostu sobie odeszła? A on jej nie gonił? Przecież musiał być wściekły.


Pomijając błędy interpunkcyjne, kiepską estetykę tekstu i liczne powtórzenia, twój styl piania można uznać za w miarę poprawny. Nic więcej, niestety. Sposób w jaki piszesz jest dosyć... suchy. Nie wywołuje emocji i nie tworzy obrazów w mojej głowie. Cokolwiek opisujesz, brzmi to bardziej jak streszczenie niż opowiadanie.
Ten tekst zapewne świetnie by się sprawdził jako zadanie domowe na lekcje języka polskiego, ale nie jako rozrywka dla czytelnika.
A przynajmniej nie dla czytelnika takiego jak ja. Ale bardzo możliwe, że ktoś inny odebrałby to inaczej.

Chociaż właściwie wydaje mi się, że jeśli popracujesz nad udoskonaleniem warsztatu i zaczniesz się zastanawiać nag logiką zdań, to w przyszłości może ci wyjść coś całkiem fajnego. Wydaje mi się, że masz dosyć bujną wyobraźnię.
Świat, w którym ludzie nie używają imion - to dosyć intrygujący pomysł. Z tym, że to mocno komplikuje sposób narracji. O wiele łatwiej jest nadać postaciom imiona.


Pozdrawiam:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin