Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Nasza złota polska jesień [M]


 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań / Archiwum - zakończone i miniatury
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

rootsrat
Kałamarz


Dołączył: 01 Lip 2010
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leeds, UK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:13, 05 Lip 2010    Temat postu: Nasza złota polska jesień [M]

- No i co? - usłyszałem, siadając w fotelu. No tak. Ledwie wszedłem do domu. Ledwie zdążyłem zdjąć buty i wypić szklankę soku. Westchnąłem i zapaliłem papierosa. Paczkę niedbale rzuciłem na stolik. Przymknąłem oczy i zaciągnąłem się głęboko. Wypuszczając powoli dym nosem, otworzyłem powieki i spojrzałem na nią. Siedziała na kanapie. Długie, czarne włosy opadały łagodną falą na kolana. Była ubrana w niebieską sukienkę, zwiewną jak ona sama. Prześlizgnąłem wzrokiem po drobnych ramionach i zatrzymałem go na smukłych, alabastrowych dłoniach splecionych na podołku.
- No i nic, wróciłem - odparłem, nie patrząc jej w oczy. Jeszcze nie teraz, nie byłem gotów. - Miałem ciężki dzień w pracy. Do tego miasto strasznie zakorkowane, rozwalili pół Kwiatowej. Umęczyłem się w autobusie.
- Zrobię ci obiad - powiedziała, podnosząc się z kanapy. Wstałem razem z nią i poszliśmy do kuchni. W czasie, gdy obierała ziemniaki, skrobałem marchewkę. Przez małe okno wdzierały się resztki październikowego słońca i hałaśliwe odgłosy ulicy.
- Dlaczego jeszcze ze mną jesteś? - zapytałem w pewnym momencie i skupiłem się na marchewce.
- Przecież mnie kochasz - powiedziała, jakby to tłumaczyło wszystko. - Kochasz mnie bardziej niż samego siebie, prawda?
- Tak, to prawda - odpowiedziałem. - Sam nie wiem, skąd to się bierze.
- Jesteś okrutny.
- Okrutny? A za co mam cię niby kochać? Za to, że zrujnowałaś mi życie?
- Za to, że już tyle lat z tobą jestem - wzruszyła ramionami i wróciła do obierania ziemniaków. Też wzruszyłem ramionami i już się nie odezwałem.
Na obiad była pomidorowa z wczoraj, schabowy, marchewka z groszkiem i mizeria. Nawet mi smakowało. Jadłem w milczeniu. Włączyłem telewizor, żeby wypełnić czymś ciszę. Akurat nadawali wiadomości.
- Juliusz Swarzędzki, udziałowiec spółki Złota Jesień Polska S.A. wygrał wybory na prezydenta miasta - mówił spiker lokalnej stacji. - Tuż po ogłoszeniu wyników, jego konkurent, Maciej Piżmo, zapowiedział, że jutro wniesie do prokuratury zawiadomienie o przestępstwie. Zdaniem pana Piżmo, pan Swarzędzki winny jest brania łapówek oraz fałszowania dokumentów o zatrudnieniu w celu uzyskania zwolnienia od podatku i opłat za ubezpieczenie społeczne swoich pracowników. Oto jak nowy prezydent miasta skwitował te słowa - przed kamerą pojawił się teraz tłusty jegomość o nalanej twarzy.
- To bezzasadne pomówienia - wychrypiał do mikrofonu. Brzmiał, jakby palił z pięć paczek dziennie. - Pan Piżmo nie ma żadnych dowodów na poparcie swoich wyssanych z palca banialuków. Jako nowy prezydent miasta zamierzam też oczywiście walczyć ze wszystkimi, którzy takie pomówienia będą wobec mnie stosować!
Tak, jasne... Stosować pomówienia. Ja na niego nie głosowałem, usprawiedliwiłem się.
- Nie, ty nie. Ale wielu tak - odezwała się nagle. No tak, znowu czyta w moich myślach.
- Nienawidzę cię - wycedziłem przez zęby. Wstałem gwałtownie od stołu, dopiłem sok i zacząłem się ubierać. Wyszedłem, trzaskając drzwiami. Oczywiście poszła ze mną. Nigdy mnie nie opuszczała. Zawsze była.
W knajpie usiadła naprzeciwko mnie. Nie zamówiłem jej piwa.
- No i co? - zapytała. Znowu. Często zadawała mi to pytanie. - Ile jeszcze będziesz uciekał, co? Głuptasku ty mój, kiedy wreszcie pogodzisz się z faktem, że jesteśmy sobie przeznaczeni? Że nic nas nie rozłączy?
Bez słowa sączyłem browar. W knajpie nie było zbyt wielu osób. Przy stoliku pod oknem jakaś zajęta sobą para nie zwracała uwagi na cały świat; na drugim końcu sali, przy barze, siedział facet w garniturze i pił wymyślnego drinka z parasolką. No i my. Spojrzałem na moją towarzyszkę.
- Nie wiem, ile jeszcze, Mała. Nie wiem. Dopóki się nie przekonam, że istniejesz naprawdę.
Roześmiała się. Głośno. Aż barman popatrzył na nas dziwnie.
- Dopóki się nie przekonasz? - powtórzyła, przechylając głowę na bok. - Nie wierzysz we mnie?
- Nie wiem. Chyba nie do końca.
- Ale kochasz mnie?
- Kocham. Jak mógłbym nie kochać? I nienawidzę. Jak mógłbym nie nienawidzić?
Upiłem trochę piwa i zapaliłem. Chwilę milczała.
- Tak po ludzku, zwyczajnie - powiedziała w końcu. - Mógłbyś. Mógłbyś nie kochać i nie nienawidzić. Po ludzku.
- Co by było wtedy?
- Nie wiem. Byłbyś pośrodku. Może przestałabym istnieć? Może po prostu zapomniałbyś o mnie?
- Doktor Wyżyński mówił, że do tego powinienem dążyć.
- Doktor Wyżyński to skończony idiota i dobrze o tym wiesz! - uniosła się. - Gada bzdury, lekarz od siedmiu boleści. A może ty go sobie wymyśliłeś? Może on siedzi tylko w twojej chorej główce, co?
Nie odpowiedziałem. Może. I co z tego? Mówi co mówi, nie?
- On o tobie mówi to samo - wzruszyłem ramionami. - Że nie ma cię już.
Zerwała się z miejsca. Złapała mnie za ramiona i zaczęła szarpać. Przewróciła przy tym kufel, zawartość polała się na podłogę.
- Nie ma racji! Słyszysz?! Nie ma racji! Jakbym istniała tylko w twojej biednej głowie, to nie rozmawiałabym teraz z tobą! Kto ci obiady robi? Kto kanapki do pracy? - Kufel stoczył się ze stolika i rozbił z głośnym brzdękiem. Opamiętała się. Prychnęła gniewnie i wybiegła z baru.
Siedziałem bez ruchu. Po chwili pojawił się barman z mopem.
- Przepraszam, wypadek - powiedziałem i wstałem. - Ile się należy?
- Siedem pięćdziesiąt - odparł, patrząc na mnie podejrzliwie i zabierając się do sprzątania podłogi. Położyłem na stoliku dychę.
- Reszty nie trzeba. Jeszcze raz przepraszam.
Odburknął coś w odpowiedzi. Wyszedłem. Na zewnątrz było chłodno i wietrznie. Postawiłem kołnierz i ruszyłem w stronę domu. Znalazłem ją na przystanku za rogiem. Siedziała w tej swojej niebieskiej sukience i marzła.
- Chodź. Dam ci płaszcz - powiedziałem i otuliłem ją. Był na nią o wiele za duży. Wsunęła ręce w rękawy. - Wiesz, że nie lubię, kiedy jest ci przykro.
- Wiem - powiedziała. - Wiem. Już dobrze. Nie jest mi przykro. Tylko czasem tracę nad sobą kontrolę. Mam tak od wypadku, przecież wiesz.
- Wiem, Mała. Ja też czasem tracę nad sobą kontrolę. Wszyscy tracimy - odparłem melancholijnie. Nadstawiłem dla niej ramię i ruszyliśmy do domu. Po chwili się rozpadało. Październik. Złota polska jesień. A pojutrze już listopad. Czas zadumy i wspominania zmarłych. Przyspieszyłem kroku, przemoczona koszula zaczęła lepić się do ciała i było mi zimno. Nie wiedzieć czemu w oczach pojawiły mi się nagle łzy. Nie starałem się ich powstrzymać. Ludzie oglądali się za nami. Poły przewieszonego przez moje ramię płaszcza smutno powiewały na wietrze, a niebo płakało razem ze mną.

Leeds, 26.06.2010


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

eit
Kałamarz


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 8:33, 05 Lip 2010    Temat postu:

Hm. Z której strony zacząć? Jeśli chodzi o formę, nie mam nic przeciwko, stylistycznie dobrze, czyta się nieźle. Końcówka... końcówka jest dobra, bo myślałem, że gość jest po prostu świrem. Ale nie jest. Podoba mi się. Nie lubię takich krótkich form, bo one nie mogą czytelnika 'aż tak' zaskoczyć, ale to opowiadanie ma to coś.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Cedalia
Pawie Pióro


Dołączył: 04 Sie 2008
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:42, 05 Lip 2010    Temat postu:

Hm... Mi się podobało, zresztą z reguły komentuję to co mi się podoba.
Z początku zanosiło mi się na jakieś smętne małżeńskie pogaduchy.
Tymczasem tekst psychologiczny, lubię twojego bohatera, żyje w realny świecie i nie żyje, kocha żonę i nienawidzi.
Tekst tajemniczy zostawiający pewien niedosyt, możemy się tylko domyśleć, że żona nie żyje, nie ma tego napisane czarno na białym.
W sumie to mi twoich postaci szkoda i jej i jego, ona za wszelką cenę chce istnieć, a on błąka się pomiędzy światami.
Ze strony technicznej niestety nie wytknę Ci byków, tylko jakby były jakieś rażące, mnie nic w oczach nie wyróżniało się.
To twój pierwszy tekst tutaj, taki debiut, ja uważam, że udany. Masz wyobraźnię, wrażliwość, potencjał.
Czekam na kolejne teksty, czaruj swym piórem, lubię taką magię ^.^

"Nienawidzić" pisze się łącznie.
Mal.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cedalia dnia Pon 8:44, 05 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

roślinawędrowna
Wieczne Pióro


Dołączył: 03 Kwi 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:21, 05 Lip 2010    Temat postu:

Najpierw jest zwyczajnie, potem powoli wchodzimy w szaleństwo, a potem wszystko się wypośrodkowuje i graniczy między jednym a drugim klimatem. Mimo że napisane z prostotą, zachęca początkowymi niewiadomymi do daleszgo czytania, a potem pojawiają się kolejne i końcówka to już prawdziwa magia, która rzuca nowe światło na miniaturę. Osiągnąłeś to bez dodatkowych udziwnień, tak po prostu wszystko zaprezentowałeś i sama historia i pomysł się obroniły. Trochę kontrastuje takie rzeczowe ukazanie tej scenki ze stanem ducha głównego bohatera. Całkiem mi się podobało, może aż zachwycona nie jestem, bo tu aż prosi się, żeby odrobinę bardziej poszaleć, ale w zasadzie jest przejrzyście i to mi wystarczy, żeby mieć pozytywne odczucia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

rootsrat
Kałamarz


Dołączył: 01 Lip 2010
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leeds, UK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:16, 05 Lip 2010    Temat postu:

Serdecznie dziękuję wszystkim za tak przychylne komentarze. Bardzo miło czytać takie słowa - to duża motywacja do dalszej pracy.

Pozdrawiam!
-rr-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań / Archiwum - zakończone i miniatury Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin