Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Katharine, słyszysz? [Babylon 5] [M]


 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Opowiadania / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

An-Nah
Czarodziejskie Pióro


Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: własna Dziedzina Paradoksu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:46, 15 Gru 2006    Temat postu: Katharine, słyszysz? [Babylon 5] [M]

Właściwie podsumowanie pewnej cześci stareńkiego (i grafomańskiego, i marysuistycznego) fan-fica - oraz pewnego etapu życia Katharine Wowden. Zapewne niezrozumiałe dla przeciętnego śmeirtelnika, zapewne nawet dla tego, który zna serial s-f z którego jest to fan-fic (opisane wydarzenia i dwójka z LICZNYCH boahterów serii są chyba do rozpoznania... Ale nie dam głowy.) Z pewnością tekst jest chaotyczny, a sceny nie są ułożone chronologicznie. Z pewnością jest to taki mój mały eksperymencik formalno-stylistyczny. Z pewnością bohaterka jest swoistą Marianną Z. Z pewnością ją lubię. Z pewnością ostatnie zdania nie oznaczają jej śmierci, bo cały fic jest raczej wyrazem strachu przed śmiercią... czy Zuzie boją sie umierać? Czy Zuzie bywają bezsilne? Katharine tak.



KATHARINE, SŁYSZYSZ?

Katharine, słyszysz?
To bije twoje serce, bije tak mocno, jakby dopiero zaczynało swoją pracę. Ty jednak masz już dwanaście lat – zbyt wiele, by to gwałtowne bicie serca mogło oznaczać twe narodziny. Zbyt mało, byś mogła zrozumieć, co się z tobą właściwie dzieje. Owszem, słyszałaś termin „miłość od pierwszego wejrzenia”, ale nie umiesz powiązać go z tym, co czujesz. Nie, nie zakochałaś się w niej od pierwszego wejrzenia, nie zakochałaś się w niej w ogóle, bo przecież nie chcesz trzymać jej za rękę, całować, założyć z nią domu. Ty pragniesz klęczeć przed nią, czekając na jej rozkaz, czekając, aż pozwoli ci spojrzeć w swe zielone oczy. Pragniesz służyć jej, oddać jej ostatnią kroplę twojej krwi, ostatni oddech. Nie rozumiesz tego w tej chwili, wpatrzona, jak oddala się, jak jej suknia, która przed chwilą musnęła twoją dłoń faluje z każdym ruchem. Nie wiesz, skąd się to wzięło. Ja wiem. Ja nazwę to przeznaczeniem, bo nie ma innej nazwy, która mogłaby opisać to, co cię z nią wiąże. Jesteście sobie przeznaczone i zawsze byłyście, przez wszystkie życia, cały ciąg wcieleń.
Katharine, słyszysz?
To huk eksplozji. W kosmosie dźwięk się nie rozchodzi, lecz ty doskonale umiesz go sobie wyobrazić. Wystrzały, wybuchy. Tuż obok. Za grubą, metalową ściana, pod którą kulisz się w ramionach twojej matki. Masz czternaście lat i nie chcesz umierać. Masz czternaście lat, a wszechświat pogrąża się w cieniu. Gdybyś mogła, siedziałabyś teraz za sterami myśliwca, ale jesteś dzieckiem, a dzieci nie biorą udziału w wojnie, nawet ty, tak przeświadczona o własnej wszechmocy i własnym przeznaczeniu.
Katharine, słyszysz?
To ty odpowiadająca na egzaminie. Masz dziewiętnaście lat i pragniesz studiować ksenobiologię. Najlepsza uczelnia na całej Ziemi. Najlepszy ziemski ksenobiolog. Zadaje bezwzględne, podchwytliwe pytania, nie interesuje go to, że pięć lat temu plątałaś mu się pod nogami – daleko, daleko stąd na stacji kosmicznej. Wie, że odpowiesz. A ty wiesz, że on wie, że odpowiesz. Odpowiadasz. Chłodno, rzeczowo, beznamiętnie. Naukowo. Uśmiecha się do ciebie. Zdałaś. Jesteś zdolna, zawsze byłaś.
Katharine, słyszysz?
To koniec. Po dwudziestu latach wróg znów przebił obrony i zmierza ku Ziemi. Unosisz głowę znad podręcznika, i patrzysz to w niebo, to w ekran. Nie możesz pojąć. Boisz się. Chcesz krzyczeć. Chcesz ją zawołać, wzywać jej imię, choć wiesz, że ona cię nie usłyszy, że pewnie nawet nie pamięta o twoim istnieniu. Czemu nie przybyła z pomocą? Czemu nie przysłała swojego ludu i swoich podwładnych? Płaczesz. Krzyczysz. Odpowiada ci cisza. Potem komunikat. Nie zniszczyli was. Jeszcze nie. Zakpili z was. Dali wam pięć lat powolnego umierania, chyba, że ktoś znajdzie lekarstwo na chorobę.
Katharine, słyszysz?
To twój ojciec się modli. Nie mają szans w walce z przeważającymi siłami wroga. Wojna jest już przegrana, ostatnie linie obrony zostaną zaraz przełamane i Ziemia ulegnie najeźdźcom. Za sterami swego myśliwca twój ojciec powierza Bogu los swój, swojej planety, żony i córki, która ma urodzić się za dwa tygodnie – twój. Myśliwce ruszają, za nimi wolno suną ostatnie krążowniki. Wróg ma wiele statków, lepszą technologię i walczy z przerażającym fanatyzmem. Twój ojciec wie, że nie przeżyje tej bitwy, lecz modli się o cud – dla ciebie, dla ciebie. I gdy cud nadchodzi, gdy wróg, którego wygrana wydawała się być pewna poddaje się. Twój ojciec jest już martwy.
Katharine, słyszysz?
To krzyki torturowanych. Na wielkim statku kosmicznym, w lochach prastarego pałacu, w rządowym więzieniu na Ziemi, w tysiącach innych miejsc. Ból przeszywający ciała osób, które znałaś. W imię tysięcy spraw, w tysiącach miejsc, w tysiącach chwil, ból zawsze podąża za tymi, na których ci zależy.
Katharine, słyszysz?
To jej głos, dźwięczny, donośny, pełen fanatycznego przekonania. Jej głos nakazujący przestać. Zakończyć tę bezsensowną wojnę. Jej głos zmienia losy wojny, zmienia losy Ziemi, planety, na której za dwa tygodnie przyjdziesz na świat. Działa wygasają jedne po drugich, ona zaś patrzy, zaskoczona, na błękitną planetę, którą jej lud pragnął zniszczyć. Nie może pojąć tego, czego właśnie się dowiedziała, nie oczekiwała takiej odpowiedzi. Jej przeznaczenie jest nierozerwalnie związane z Ziemią. A twoje przeznaczenie jest nierozerwalnie związane z nią.
Katharine, słyszysz?
To twój uparty głos. Nie ruszysz się z ambulatorium. Możesz siedzieć w kącie, możesz plątać się między nogami lekarzy, możesz pomóc, o ile dwunastolatka może być do czegoś przydatna, ale nie wyjdziesz. On piekli się, krzyczy na ciebie, ale ty jesteś uparta, nienaturalnie uparta. W książkach dzieci dokonują wielkich czynów, i ty też jesteś w stanie wielkiego czynu dokonać. Więc masz prawo tu być. Bo twoim przeznaczeniem jest zostać bohaterką. On nie rozumie. Krzyczy na ciebie, piekli się, ale potem pomału przywyka. Przestaje cię wyrzucać, zaczyna rozmawiać. Jesteś szczęśliwa i wiesz doskonale, że twój upór może zdziałać cuda.
Katharine, słyszysz?
To jej głos, słyszysz go po raz pierwszy, jest łagodny, hipnotyzujący, głos osoby, która prowadzi tłumy, na rozkaz której padają i powstają imperia. Uwiodła cię tym głosem, spojrzeniem zielonych oczu, łagodnym uśmiechem. Opowiada ci o nadchodzącej ciemności, ty zaś gotowa jesteś zrobić wszystko – dla niej i dla wszechświata. Wierzysz niezachwianie, że ona ocali wszechświat przed mrokiem – i że ty jej pomożesz, że jesteś w stanie jej pomóc, choć masz tylko dwanaście lat.
Katharine, słyszysz?
To rozkaz wydany głosem przepełnionym bólem. Wściekła, pełna fanatycznej nienawiści, klęczy z głową swego martwego mistrza na kolanach i krzyczy by gonić, zabić, zniszczyć. Ich wszystkich. Jego morderców. Ziemian.
Katharine, słyszysz?
To jej łzy spadają na podłogę, w ciszy, bo nawet zrozpaczona pełna jest tej porywającej godności, którą w niej kochasz. Patrzysz na nią bezsilnie, pragniesz zrobić cokolwiek, by jej pomóc. Przysięgałaś już nieraz przed samą sobą, że zrobisz dla niej wszystko i zrobiłabyś wszystko, gdybyś tylko mogła. Lecz tak, jak nikt nie weźmie na serio przysięgi czternastolatki, tak ty sama doskonale wiesz, że nie jesteś w stanie nic zrobić. Jesteś bezsilna i nienawidzisz się za tą bezsilność. Nie masz nic, co mogłabyś jej dać, nie masz nic, co ona mogłaby od ciebie przyjąć. I nie umiesz nawet zrozumieć przeznaczenia, które was łączy.
Katharine, słyszysz?
To bije twoje serce, bije coraz wolniej. Pięć lat, które wam dano mija pomału. Robiłaś co mogłaś, dokonywałaś cudów, ucząc się i równocześnie na miarę twoich skromnych możliwości pomagając w badaniach. Twój wykładowca, twój przyjaciel, jedyna osoba, która pamięta cię z tamtej stacji kosmicznej, chwalił cię – ale tobie przecież nie na pochwałach zależy. Gdyby czasy były inne i gdyby ta przywleczona przez najeźdźców choroba nie wisiała nad wami niczym miecz Damoklesa... lecz mija pięć lat, mija nieubłaganie, a ty masz wrażenie, że twoje serce zwalnia. To beznadziejna walka z czasem, walka, którą wielu już przegrało, z każdym upływającym rokiem widać objawy u coraz większej ilości ludzi, coraz więcej ludzi umiera, daremnie czekając na ocalenie. Setki ludzi i ich sprzymierzeńców z innych planet poszukują odpowiedzi między gwiazdami, ty pomagasz poszukiwać jej nad mikroskopem. I z każdym dniem czujesz coraz większą rezygnację. I tęsknotę, rozrywającą tęsknotę. Nie możesz umrzeć. Nie możesz. Musisz wyzdrowieć, opuścić Ziemię, znaleźć ją i upaść przed nią na kolana, ofiarować jej swoją służbę tak, jak zawsze marzyłaś, tak, jak chce tego przeznaczenie. Och, jesteś pewna, i ja też jestem, że przeznaczenie nie da ci umrzeć.
Katharine słyszysz?
Umierasz.
Katharine, słyszysz?
To wzywa cię twoje przeznaczenie.

Kraków, 15 grudnia 2006


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Opowiadania / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin