Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
2034 [NZ] [Harry Potter]


 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań / Archiwum fanfików
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Hien
Różowy Dyktator Hieni


Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:17, 07 Lip 2010    Temat postu: 2034 [NZ] [Harry Potter]

Nie wiem, co to jest. Teoretycznie nieskończone opowiadanie, które wyszło trochę za długie i trochę zbyt rozwinięte, pojedynek, który nigdy się nie odbył i na dodatek zbyt dużo Iron Maiden w nazwach własnych...
Nawet nie ma to-to tytułu, mimo iż na moim dysku dokument zwie się Iron Maiden... no ale przecież nie mogę zatytułować tematu Żelazna dziewica.

______________________________________


    Znana dziennikarka, Harmony Schrödinger-Katze, zdobywczyni wielu prestiżowych nagród dziennikarskich, złożyła do Wizengamotu donos o prawdopodobnie świadomym działaniu Ministra Magii oraz wielu ministerialnych urzędników na szkodę społeczeństwa czarodziejskiego - zarzuty, według słów dziennikarki, są poważne, jednak Wizengamot utajnił dochodzenie.
    Harmony Schrödinger-Katze jest jednak przekonana, że wkrótce sprawa wyjdzie na światło dzienne.
    - Moją rację potwierdzają nieprzyjemności, jakich doświadczyłam. Zostałam zwolniona z pracy w Proroku Codziennym, mój dom nachodzą regularnie aurorzy, rzekomo zaalarmowani przez sąsiadów, mimo iż na mojej ulicy nie ma ani jednego czarodzieja. Ministerstwo nawet nie stara się, by te tłumaczenia brzmiały wiarygodnie.
    Dowody, zgromadzone przez dziennikarkę przeglądał także Harry Potter, najpotężniejszy czarodziej świata od czasów Albusa Dumbledore'a i były najwyższy auror.
    - Sprawa wygląda podejrzanie. Ministerstwo już nieraz pokazało, że w sytuacji zagrożenia jest nieskuteczne. Uważam, że Dave Trooper powinien zostać zbadany, czy nie jest pod działaniem Imperiusa albo czy ktoś się pod niego nie podszył - twierdzi. - Obawiam się, że jeśli sprawa nie zostanie potraktowana poważnie, możemy mieć powtórkę z tego, co działo się w czasach wojny z Lordem Voldemortem.
    Ministerstwo nie odpowiada na pytania, nasi dziennikarze nie doczekali się też żadnego komentarza.
    Przegląd Magiczny, 12 kwietnia 2034


Opadłam ciężko na fotel. Eris podeszła do mnie i trąciła nosem, bym zdjęła jej obrożę, ale nawet nie miałam sił się ruszyć. Hiena trąciła jeszcze raz, spróbowała podbić mi rękę pyskiem i położyła się na moich stopach zrezygnowana. Niestety nie mogłam jej rozebrać, choćby było to dla niej niewygodne - w każdej chwili mogli mi do domu wtargnąć aurorzy, a Eris nie dba, czy ktoś ma różdżkę, nóż czy mugolski pistolet, tylko na każdego intruza rzuca się z zębami - muszę ją mieć za co przytrzymać, inaczej pewnie bez najmniejszych wahań potraktowaliby ją Avadą.
A naprawdę chciałabym tego uniknąć. Hiena to jedyne bliskie stworzenie, jakie mi obecnie pozostało.
Przepraszam, zapomniałam się przedstawić. Harmony Schrödinger-Katze, dziennikarka i magizoolog, mogąca się pochwalić wielokrotnymi nominacjami do Diamentowego Pióra i trzema statuetkami Złotego Pergaminu - te figurki, mimo iż brzydkie, są przedmiotem pożądania każdego wysoko aspirującego publicysty czarodziejskiego.
Wspomnieć także wypada, że wraz z Rolfem i Luną Skamandrami stworzyłam nowoczesnego Żonglera, znanego z najbardziej wiarygodnych artykułów dotyczących magizoologii, chociaż muszę przyznać, że pozostałe działy prezentują równie fatalny poziom, jak niegdyś. Pisywałam też dla Proroka, ale odkąd zaczęłam drążyć niewygodną sprawę, mam tam, delikatnie mówiąc, przerąbane - wczoraj oficjalnie odebrano mi przepustkę do siedziby. Moja kariera jest skończona, finito, schluss.
Rolf i Luna wprawdzie zapewniają, że Żongler zawsze będzie po mojej stronie, ale moich artykułów nikt już nie drukuje. Tylko Przegląd Magiczny się do mnie jako tako przyznaje, ale to chyba dlatego, że zwęszył sensację. Obecnie jednak muszę docenić także zainteresowanie brukowców. W tej sprawie nie można milczeć i każdy głos się liczy, a dzięki Przeglądowi przynajmniej echem się odbije, jak w końcu zginę.
A jeszcze nie tak dawno byłam nazywana następczynią Rity Skeeter. Wprawdzie zawsze się odcinałam od podobieństw do tej kobiety - zawsze prezentowała niezwykle niski poziom, nawet jeśli z czasem jej twórczość nieco dorosła. Pióro ma ostre i informacje zdobyć umiała - to jej jedyne zalety. Tylko że ja nie muszę stosować animagii - swoją drogą, interesujące, że uniknęła kary - a mój talent nie marnuje się na pisma plotkarskie. Aczkolwiek dla Ministerstwa jestem tak samo uciążliwa, jak Skeeter dla celebrytów.
Hieną dziennikarską nie obwołano mnie tylko dlatego, że przezornie mam hienę zawsze ze sobą i powodowałoby to nieścisłości. Taka mała złośliwość z mojej strony.

    Specjalnie powołany rzecznik ogłasza, że Wizengamot poważnie podszedł do oskarżeń wysuwanych przez Harmony Schrödinger-Katze i gruntownie sprawdza dowody, zgromadzone przez dziennikarkę.
    - Te zarzuty są absurdalne - mówi asystentka Ministra Magii, Holly Smoke. - To bajki wyssane z palca. Ta dziennikarka nigdy nie grzeszyła logicznym myśleniem, ale teraz przekracza wszelkie granice.
    - Uważam, że to część kampanii mającej na celu doprowadzenie do dymisji Ministra Magii akurat w momencie, gdy zamierza wprowadzić niewygodne dla elit przepisy. To naturalne, że antymugolskie nastroje wciąż są obecne, ale na pewno nie jest rozsądne kierować się nimi, jak ta pani - wtóruje asystentce najwyższy auror, Bruce Clairvoyant. - Badamy obecnie, czy nie formuje się nowa grupa antymugolska i nie mamy czasu, by zajmować się wymysłami tej kobiety. Najwyraźniej Wizengamot nie ma ostatnio co robić.
    Innego zdania jest niskiej rangi urzędnik, który nie chce podawać nazwiska.
    - Ta poprawność polityczna doszła do rozmiarów absurdu, czarodzieje czystej krwi są dyskryminowani.
    Inny, także pragnący zachować anonimowość, wtóruje:
    - Wszyscy koledzy, z którymi zaczynałem pracę, mają teraz stanowiska kierownicze, a ja awansu nie dostałem nigdy, bo nie mam mugola w rodzinie. To chore.
    Nasz dziennik dotarł także do wyciszonej sprawy sprzed pięciu lat, dotyczącej zwolnienia Dracona Malfoya. Pracujący niegdyś w Departamencie Tajemnic Malfoy został wyrzucony z pracy przez rzekome wyjawienie ważnej tajemnicy służbowej osobom postronnym, co już ze względu na powód zwolnienia, jest sprawą podejrzaną.
    - Myśląc logicznie, nie da się nie zauważyć, że to się nie trzyma kupy - mówi Harmony Schrödinger-Katze. - Przecież Departament ma swoje sposoby, by nie dało się tajemnic tak łatwo wyjawiać, magia poczyniła ogromne postępy w tej dziedzinie.
    Sam Draco Malfoy nie chciał rozmawiać o sprawie sprzed pięciu lat. Twierdzi, że dyskryminacja to nic nowego, a wracanie do spraw dawno zapomnianych mija się z celem. Popiera jednak wysiłki dziennikarki:
    - To co się dzieje, jest niepokojące i należy się temu przyjrzeć. Dziwię się tylko, że wcześniej nikt nic nie zauważył.
    Przegląd Magiczny, 14 kwietnia 2034 r.

    Ministerstwo Magii oświadcza, iż dyskryminacja ze względu na czystość krwi nie ma miejsca.
    Oświadczenie w Proroku Codziennym, 15 kwietnia 2034 r.


Tak wyglądało to w kiosku na Pokątnej, gdzie weszłam, by się chociaż trochę rozgrzać. Do domu nie mam co wracać - po ostatnim najściu niewiele z niego zostało i wątpię, by zachował zdolność do zatrzymywania ciepła. Dlatego próbuję teraz znaleźć jakieś miejsce do spania, ale nigdzie nie chcą mnie przyjąć - nawet w Dziurawym Kotle oznajmiono mi, że nie ma wolnych pokoi. Przyjaciele może by mnie przyjęli, ale nie chcę im ściągać na głowę aurorów.
Zostało mi iść na Aleję Nokturnu i spróbować znaleźć jeden z tych małych, ukrytych hostelików, w których czarownicy chętnie zatrzymywali się, gdy zależało im, by nikt o ich przyjeździe nie wiedział, czy to z powodu ciemnych interesów, czy mniej ciemnych, jakie mieli do ulicznych pań z mugolskimi rekwizytami łóżkowymi. Ostatecznie drobiazg przestępczy także by mnie przyjął, raz czy dwa broniłam ich w prasie, ale wolałabym nie znaleźć się na łasce tych ludzi.
Cóż, gdybym siedziała cicho, nie miałabym kłopotów. Mimo to muszę powiedzieć, że jestem mile zaskoczona rozmiarami burzy, jaką rozpętałam. Tylko wielka awantura może zatrzymać plany Ministerstwa, a awantura będzie na pewno - już jest, a Wizengamot zapowiedział odtajnienie dowodów na pojutrze. Pozostaje kwestia tajemniczego czarnoksiężnika, który współpracuje z rządem, ale myślę, że odkrycie jego tożsamości to tylko kwestia czasu.
Nie sądzę wprawdzie, by aurorzy zaczęli działać - w końcu są pod butem Ministra. Ale osobiste zaangażowanie Harry'ego Pottera coś znaczy - za nim pójdą inni - mimo ślubu z czarownicą czystej krwi nadal jest bohaterem i większość społeczeństwa magicznego uważa go za autorytet.
A próby zszargania mojej opinii jakąś antymugolską organizacją przecież nie mogą trafić do ludzi - każdy przecież słyszał, że moja mama była pierwszą mugolką na rozdaniu Złotych Pergaminów. Wprawdzie nie odpowiadała na pytania dziennikarzy - nawet ich nie rozumiała, bo przezornie nie mówili do niej po niemiecku - ale zrobiła furorę. Nawet pamiętam te tytuły: Mugolscy rodzice laureatki Złotego Pergaminu na rozdaniu nagród i roztkliwianie się nad tym, że specjalnie przyjechali z Niemiec, by to zobaczyć.
Stare dobre czasy. Mam nadzieję, że rodzice nie wpadli w żadne kłopoty, ale chyba akurat niemieckie Ministerstwo Magii jest czyste. Nam tak łatwo nie wybiją z głowy czystości krwi - wiem, że to brzmi cokolwiek dziwnie, ale w tym wypadku to zaleta.
Wyszłam na zewnątrz, śledzona przez nieprzychylny wzrok kioskarza. Eris przywiązałam do latarni, gdy wygonił mnie, wrzeszcząc, że zwierząt nie wolno wprowadzać - teraz musiałam uporać się z supłem, który stworzyła hiena, wiercąc się niespokojnie.
Zaczęłam szukać różdżki, ale przeczucie mi mówiło, że wpadła na sam dół torby - nie uśmiechało mi się rozpakowywać całego bagażu.
W pierwszej chwili nie zauważyłam, podchodzącego mężczyzny.
- Czyżby potrzeba była pomoc? - spytał, jak mi się wydawało, raczej złośliwie.
Zaskoczona i spięta, spojrzałam na niego z podejrzliwością - wysoki, z jasnymi, długimi włosami, naburmuszony - to mógł być tylko syn Dracona Malfoya. Ponad dwadzieścia pięć lat, a nadal nie wykazał się kompletnie niczym - pewnie na dodatek mieszkał u rodziców. Rita Skeeter, zanim jej kariera ostatecznie legła w gruzach, próbowała jeszcze tworzyć plotki o jego domniemanym udziale w antymugolskich akcjach i romansach z mężczyznami. Wtedy jednak już nawet najwięksi fani brukowców nie wierzyli w jej wymysły.
Tak czy inaczej, nie czekając na moją odpowiedź, Scorpius Malfoy rzucił banalne zaklęcie, a supeł po prostu przestał istnieć i smycz opadła na ziemię prosta, niesplątana. Malfoy spojrzał na mnie z oszczędnym uśmiechem, jakby bardzo starał się nie okazać mi pogardy.
- Dziękuję - powiedziałam niepewnie, podnosząc smycz z ziemi. Gdy tylko znikły pęta, które hiena sama sobie zafundowała, Eris zrobiła się jeszcze bardziej ruchliwa. Węszyła w powietrzu, przyglądając się obcemu, jakby zastanawiała się, czy jest on zagrożeniem czy nie. Mądre stworzenie, ale zbyt empatyczne - moja własna nerwowość ostatnimi czasy bardzo źle na nią wpływa.
- Pani Schrödinger-Katze, mam rację? Słyszeliśmy, że aurorzy pozbawili panią domu. Przykro mi bardzo, że przyszło pani płacić taką cenę za wzięcie strony czarodziei czystej krwi. Znalazła pani już jakiś pokój? - spytał z chłodną, sztuczną troską. Spokojnie mogłam mieć wątpliwości, czy faktycznie chce się tego dowiedzieć, czy naigrywa się z mojej sytuacji. Niewdzięcznik.
- Nie, jeszcze nie - przyznałam się ostrożnie. - Zamierzałam właśnie iść na Nokturn.
- Nie sądzi pani, że to nieco nierozsądne, błąkać się po Nokturnie w takich czasach? - Uniósł brwi w lekkiej drwinie. - W takim razie chcielibyśmy zaproponować pani gościnę.
Zgłupiałam kompletnie, wpatrując się w Malfoya - przypuszczam, że wyglądałam wówczas jak spetryfikowana owca. Eris dalej węszyła, najwyraźniej wcale niespeszona, ale mi przez głowę przelatywały różne apokaliptyczne myśli. Jeśli Malfoy oferuje pomoc mugolakowi, to niewątpliwie oznacza koniec świata. Albo koniec mugolaka. Albo jedno i drugie.
Czy miałam jednak jakąś alternatywę? Nokturn, na który ostatnio Eris nie chciała wejść i zapierała się wszystkimi czterema łapami. Wobec młodszego Malfoya nie wykazywała takiej awersji, może powinnam uwierzyć słynnemu zwierzęcemu instynktowi?
- Pani… zwierzątko oczywiście także - uzupełnił, najwyraźniej błędnie interpretując moje nagłe zgłupienie. - Proszę w takim razie ze mną, zostało mało czasu, a w okolicy kręcą się aurorzy. Mam nadzieję, że teleportowała się pani kiedyś?
Z tego wszystkiego zapomniałam się obruszyć na to pytanie i wydukałam tylko:
- Aha.
- Przypuszczam, że nie zna pani adresu, proszę się więc mnie złapać i trzymać swoje urocze zwierzątko mocno.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Lill
Autokrata Pomniejszy


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 813
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: moja jedyna i ukochana Wieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:05, 08 Lip 2010    Temat postu:

Hiena dziennikarska, hah, dobre.

Mal, wiesz, że ja do ff potterowskich tak średnio i nie obiecuję, że będę czytać ciąg dalszy, bo na razie nie poczułam się wciągnięta. Rozbawiona za to jak najbardziej - dyskryminacja czystokrwistych, Bóg wi czemu, kojarzy mi się z Noblem dla Obamy i kilkoma podobnymi numerami. Hiena dziennikarska zabiła dokumentnie. "Przegląd magiczny", wybacz, ze względu na osobiste skojarzenia ma wydźwięk brukowcowy i już się tego nie pozbędę.

A w ogóle, miałam się nie brać do czytania, ale jak zobaczyłam nazwisko głównej bohaterki... Kot Schroedingera? Kurka wodna, będzie jakieś rozwinięcie tej aluzji? Poza tym, Kot Schroedingera wpycha nachalne skojarzenia z "Ostatnim Patrolem" Łukjanienki. Ten tekst w ogóle jest pełen rzeczy, które się kojarzą.

HOLLY SMOKE? Ta Holly Smoke?! Zbieżność nazwisk czy aluzja?

Toś mi zrobiła zagwozdkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań / Archiwum fanfików Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin