Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
"Dzieci (Czasu) Wojny", czyli obiecana grafomania


 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

An-Nah
Czarodziejskie Pióro


Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: własna Dziedzina Paradoksu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:21, 03 Cze 2007    Temat postu: "Dzieci (Czasu) Wojny", czyli obiecana grafomania

Proszę was bardzo, kawałki dzieUa mego sprzed lat ośmiu.

Rekomendowane porównanie z "Ketherine, Słyszysz?" Razz

— Dobrze, leć — Marta machnęła ręką — tylko zostaw mnie teraz samą.
Chłopiec kiwnął głową i opuścił pokój. Dziewczyna nie pozostała długo w samotności, gdyż chwilę potem drzwi otwarły się i do jej kwatery wszedł Thomas. Usiadł koło niej i siedział tak przez dłuższą chwilę patrząc w przeciwległą ścianę. W końcu odezwał się, nadal nie patrząc jej w oczy.
— Mój statek przylatuje. Jutro lecę. Spotkałem Tima, powiedział mi o Ironharcie. Marto, wiem, że to, że odlatujemy wcale cię nie cieszy, ale jesteśmy tam potrzebni.
— Musicie. — powiedziała. — Wiem, że musicie. Zbliża się ciemność, musimy walczyć. Cieszę się, że to rozumiecie.
— To dzięki tobie.
— Wiem.
Przytulił ją do siebie.
— Kocham cię Marto. To takie proste słowa, ale przecież tak wiele znaczą. Zresztą nie potrafię znaleźć innych by to wyrazić. Ty zresztą wiesz.
Wiem. — usłyszał w swojej głowie. — Chciałabym, żebyś mógł to czuć tak samo jak ja. Bezgranicznie.
Objął ją mocniej. Wiedział, że Marta będąc telepatką czuła także jego uczucia, ale nie obchodziło go to zbyt-nio. Wystarczyło mu, że ją kocha. Teraz miał opuścić ją na bardzo, bardzo długo i ta myśl zabolała go. A później przyszła jeszcze jedna myśl, myśl, która go zawstydziła. Kochał ją, ale to go nie usprawiedliwiało. Chciał powie-dzieć „przepraszam”, ale gorący, namiętny pocałunek zamknął mu usta. W oczach dziewczyny wirowały iskry. Mógłby patrzeć w te oczy cały czas. Potem poczuł nagłe pchnięcie i miękkość kanapy pod plecami. Prowadzili się wzajemnie do jedynego miejsca, gdzie nie można dojść samemu, prowadzili poprzez miłość, poprzez dotyk, przez telepatyczne zdolności dziewczyny, których użyczyła mu na tę jedną noc.




Stali tak wszyscy dookoła stołu, pewni siebie, pełni siły. Ta siła płynęła z tego, że byli razem, byli przyjaciółmi. Chciałaby zostać z nimi, polecieć na krańce kosmosu, ale Związek potrzebował jej. Potrzebowali jej przyjaciele rozsiani jak gwiazdy po kosmosie. Wiedziała, że przyszłość, a więc i przeszłość zależy także od niej. Wybrałam. Wybrałam, chodź zrobiłam to samotnie. Dziś naprawdę opowiedziałam się po jednej ze stron. Będzie mi łatwo, ale i trudno, bo mam ten dar, który jest przekleństwem, i to przekleństwo, które jest cudownym darem.
— Będę walczyć — szepnęła.
Zacisnęła dłoń na przedramieniu, gdzie Kate Wowden zawiązała jej, jako Świecy, czarno-pomarańczową wstążkę. Symbol. Wokół było tak wiele symboli. Trzeba o nie walczyć, by nie zostały zniszczone, bo gdy symbo-le zginą, zginą też ludzie, dla których wiele znaczyły.




— Płomień świecy, rozświetlający mroki, trwający wiecznie. Symbol światła. Widzisz, Red, potrzebujemy symboli. Sam nasz wróg jest symbolem.
— Jaki znowu wróg? — dopytywał się chłopak.
Spodziewała się takich pytań. Nie mogła powiedzieć wszystkiego, ale mogła trochę.
— Z ciemności przybyli, rzucić cień na świat.
Powiedziane zbyt mało i zbyt wiele.





Red sięgnął do kieszeni dziewczynki, ale klejnot wysunął mu się z rąk i upadł ze stukiem na podłogę. Jen ob-rócił się. W tej samej chwili Red podniósł broszkę i skoczył w stronę półotwartych drzwi. Jen wyciągnął pistolet.
— Biegnij Red, biegnij! — wrzasnęła Kate.
Strzał. Red zachwiał się, upadł, poczym podniósł się i chwiejnym krokiem odbiegł.
— Już po nim, mała. Ja nie chybiam. Ciesz się, że jesteś mi potrzebna.
Znowu podszedł do swojego komputera. Kate chciała płakać, ale zdawała sobie sprawę, iż nie ma na to cza-su. Wysunęła ręce z poluzowanych sznurów, z nogami poszło jej trudniej, ale chwilę potem była już wolna. Splo-tła ręce i podkradła się do nie zwracającego na nią uwagi Jena. Z całej siły uderzyła go w kark. Upadł, ale cios był zbyt słaby, by pozbawić go przytomności. Skoczył w jej stronę. Uchyliła się. Jen upadł, ale błyskawicznie stanął znów na nogi i wyciągnął swoje długie noże, ale zamiast atakować odrzucił je do tyłu.
— Już nie żyjesz, mała Ziemianko. Program wprowadzony, zaraz to pomieszczenie, a potem następne wypeł-ni się powietrzem zmieszanym z trucizną. Masz wybór: umrzesz, albo przestaniesz walczyć i przyjmiesz ode mnie maskę.
W takich chwilach jedno słowo decyduje o życiu i śmierci.
— Zginę. Wszyscy zginiemy.
Powietrze zaczęło powoli robić się dziwnie ciepłe. Twarz jena okrywała ta dziwna błona. Teraz Kate wiedzia-ła, że to jego maska gazowa. Skoczył na nią i powalił ją na ziemię. Kopnęła go prosto w brzuch. Skupiła na tym ciosie całą swoją siłę i Jen poleciał do tyłu. Upadł i leżał nie podnosząc się. Z rozciętej o krawędź głowy płynęła ciemna krew.
Kate poczuła się słabo. Maska... — pomyślała i zataczającym się krokiem ruszyła w stronę, gdzie leżał przedmiot. Nie zdołała dojść, upadła na wyciągnięcie ręki od niego. Świat wirował, migały kolorowe koła. Ciemność.



Dobra, nie dam rady więcej... To mnie przeraża, przeraża mnie krzywda, jaką zrobiłam paru całkiem niezłym pomysłom i paru ukochanym postaciom.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mad Len
Zielona Wiedźma


Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 1011
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z komórki na miotły
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:36, 03 Cze 2007    Temat postu:

(zszokowana)
Czyli nawet An nie zawsze pisała cudownie? Aż trudno uwierzyć.
To nie jest złe, ale... nie jest też wcale dobre. Naprawdę, czuję się nieco wytrącona z równowagi. I w dodatku te patetyczne wyrażenia "Zbliża się ciemność, musimy walczyć".
Nie powiem, pocieszające, że ty też tworzyłaś średnie opowiadania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

An-Nah
Czarodziejskie Pióro


Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: własna Dziedzina Paradoksu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:57, 03 Cze 2007    Temat postu:

Madlen, to jest wersja poprawiona... pierwotna nie została nigdy przepisana... I wierz mi, ja nie chcę jej znać... A już na pewno nie chcę znać rzeczy, które pisałam w czwartej klasie podstawówki... Ale one gdzieś tam leżą, nie wyrzuciłam ich nigdy...

Każdy od czegoś zaczynał...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mała_mi
Gęsie Pióro


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:05, 03 Lut 2010    Temat postu:

An-nah, przepraszam, że odgrzebuję to opowiadanie. Mam nadzieję, że nie jesteś zła :p Błąkając się po forum, zobaczyłam twojego nicka w zestawieniu ze słowem "grafomania" i baardzo mnie to zaintrygowało :p

Muszę przyznać, że czytałam ten tekst z mocno rozdziawioną paszczą :p Gdyby ktoś podsunął mi to opowiadanie i powiedział, że zostało napisane przez ciebie, nie uwierzyłabym.
Nie zrozum mnie źle, to i tak jest zdecydowanie lepsze niż większość tekstów zamieszczanych na różnych forach. Jednak różnica między tym opowiadaniem, a twoją obecną twórczością jest porażająca.

"Dzieci (Czasu) Wojny" i "Lady Drugeth" powinny się znaleźć w poradniku dla początkujących pisarzy, w rozdziale zatytułowanym "Ku pokrzepieniu serc". ( Wspominając Lady Drugeth, dodam tylko, że wciąż czekam na dalsze fragmenty)

To naprawdę niesamowite, jak wielki postęp człowiek jest w stanie zrobić. Fajnie, że dodałaś tutaj to opowiadanie, bo daje ono człowiekowi nadzieję, że nawet jeśli teraz jest przeciętnie, to kiedyś w przyszłości może być o wiele, wiele lepiej Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Cedalia
Pawie Pióro


Dołączył: 04 Sie 2008
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:57, 13 Lut 2010    Temat postu:

Jak na dziecko klasy 4 to, to dobrze.
No każdy od czegoś zaczyna jak napisałaś, moje wypocinki z klasy 4 Przy Twoich się nie umywają xPP
Ale ogółem tekst mi się jakoś nie podoba, taki dziwny, czytam i nie wiem w końcu o co w nim chodzi.
Jednak mimo to lubię Twoją twórczość "Asystent świętego Mikołaja" Jest genialnie napisany *.*
Weny życzę


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cedalia dnia Sob 17:59, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

An-Nah
Czarodziejskie Pióro


Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: własna Dziedzina Paradoksu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:04, 13 Lut 2010    Temat postu:

Ekhem, a komentować tych dobrych tekstów w ich tematach się nie da?

Nagle ktoś, czytając kawałki dzieła z podstawówki mimochodem wspomina, że coś tam mojego czytał... Aha. Ok.

Btw, to akurat NIE była czwarta klasa. Nieco starsza byłam XD Konkretnie - 8 klasa podstawówki / 1 klasa liceum.
Tych z czwartej klasy NIE pokażę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin