Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Nici [NZ]


 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Enigmatyczny
Piórko Wróbla


Dołączył: 03 Sie 2009
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:38, 23 Sie 2009    Temat postu: Nici [NZ]

W sumie nie wiem, co to jest. Takie się przyplątało niedawno i chce komentarzy. Jest krótkie, bo to prolog. Nic więcej nie napisałem, ale mimo wszystko, chciałbym kontynuować. I nie wiem, co o tym myśleć. Chyba jednak musi mi się trochę podobać (przynajmniej początek), bo publikuję.
Boję się.


Nici
(tytuł roboczy, wymyślony przed sekundą)

Prolog

Świeczki były dosłownie wszędzie. Ich maleńkie, pełne wdzięku główki rzucały niespokojne, acz radosne cienie na wysłużone przedmioty, walające się po każdym centymetrze mansardy.
Na strychu było cicho. Na strychu było mrocznie, a mimo to w pewien naturalny sposób przyjemnie. Stare księgi leżały rozrzucone po najgłębszych zakamarkach pomieszczenia, tak, jakby ktoś chciał oszczędzić im widoku ciepłych świateł, jakby chciał, by zaczekały aż okażą się przydatne. Tylko jeden mały, oprawiony w czarną skórę wolumin spoglądał z dębowego stolika pośrodku. A obok stał fotel na biegunach. Wysłużony, sponiewierany, stary - drewno dawno już zdążyło wyblaknąć. Wydawałoby się, że pamięta dzieje, kiedy wszystko wyglądało inaczej, kiedy smutek gościł w serach, nie było odwrotu, a nieoczekiwane nigdy nie zaskakiwało.
Na strychu nie było okien - zostały zamurowane ciężkimi, bladoczerwonymi cegłami. Jedynym śladem z przeszłości zostawionym przez murarzy, były niewielkie wnęki. Zupełnie jakby ktoś nie chciał zapominać.
Na strychu była też kobieta. Samotna, porzucona, a mimo to szczęśliwa. Kobieta pełna kontrastów. Niby wcielenie paskudztwa, lecz jednak za czasów młodości, to ona pierwsza biegła, by opatrzyć rannych, którzy przywożeni z innych wiosek, zawsze dostarczali tutejszym powodów do zmartwień. Niby stara, lecz jednak bez śladów najmniejszych zmarszczek na czole - właściwie nikt nigdy nie potrafił stwierdzić, ile ma lat. Nikt też jej o to nie pytał. Teraz, kiedy wszystko się skończyło, nikt już nie chciał do niej wracać. Nikt nie łaknął jej głosu, ani dotyku dłoni. Więc i ona pozostawała obojętna, czekając pośród książek na kogoś, kto pragnąłby wsłuchać się jej stare bajędy.
Kobieta pochrapywała wesoło w fotelu, co rusz mamrocząc niezrozumiałe słowa bezlitośnie wyrwane z nocnych mar. Razem z nią spał cały dom, i jedynie strych czuwał jak niespokojny delfin, pragnący zaczerpnąć tlenu, nawet pośród sennych marzeń. Zdawałoby się, że chata jest opustoszała. Że już dawno przeminęły czasy, gdy czuła się młodo i rześko, że teraz pragnie tylko odpoczynku. I tak, raz po raz, zapadała w stan niewdzięcznego otępienia, nie mogąc sobie przypomnieć, jakie imię nadano jej kiedyś, za czasów dziecięcych.
Wiatr, szalejący na zewnątrz, tu, na strychu wydawał się być jeszcze bardziej odczuwalny. Sprawiał, że nocne opowieści nabierały coraz to bardziej kolorowych odcieni czerni. Tutaj można było uwierzyć we wszystko - w trzepoczące zapadłymi rzęsami czarownice, w topielce, hulające u szczytu wzgórza podczas bezksiężycowych nocy, a nawet diabły, nawiedzające obcych we śnie, by poszeptać o zapomnianych bogach. Pośród tych walających się pod nogami starych szmat, ksiąg, świec, wszystko wydawało się prawdziwsze. Zmasakrowane chałupy, porozwalane drzewa, dziecięce głowy nabite na pal - każdy obraz zdawał się być żywy, namacalny. Każde wspomnienie nabierało rzeczywistych kształtów, nie pozwalając człowiekowi oddychać.
Tylko kobieta spała spokojnie.
Zapewne spałaby tak jeszcze długo, owinięta zniszczoną jagnięcą skórą, gdyby nie fakt, że wiatr lubił być niesforny. Że czasem po prostu chciał się zabawić, jak każde normalne dziecko. Tak też i teraz, bez najmniejszego zaproszenia bezczelnie wdarł się na strych, by obudzić staruchę. Nie było tu okien, nie było przeciągu, a mimo to, wdarł się. Delikatnie omiótł twarz kobiety, wyrywając ją ze spokojnych marzeń sennych, dokładnie w momencie, gdy ta otwierała już usta, by wydać chrapnięcie, stanowiące punkt kulminacyjny sennego odpoczynku.
Starucha zerwała się na równe nogi, nie mogąc sobie przypomnieć, jaką marę zgotowała jej bogini tej nocy.
- Zły znak, zły znak - mruczała niespokojnie, co chwilę klnąc pod nosem. Była zaspana, lecz cały czas pozostawała czujna. Nim utkała delikatne zaklęcie, które miałoby uspokoić niesforną siłę przyrody, zdążyła wyczuć przyjemny zapach żywicy. Zupełnie jakby ktoś naciął stare drzewo, pozwalając mu powoli wypluwać nadmiar zgromadzonych soków, których woń następnie miałaby przemierzać świat na grzbiecie zefiru. Zapach był subtelny, świeży, przyjemny, czarownica jednak nie zaprzątała sobie nim głowy, spokojnie przeczesując najgłębsze zakamarki domu w poszukiwaniu miejsca, przez które wiatr dostał się do środka. Oczami umysłu ujrzała otwarte kuchenne okno, skrzypiące przy każdym, najmniejszym nawet poruszeniu. Uśmiechnęła się krzywo, po czym szybko wymruczała kilka drobnych słówek, lewą ręką rozwijając nić ze starej szypułki. Zadanie, które kobieta w nią wszczepiła, sprowadzało się jedynie do zamknięcia tegoż maleńkiego okienka. Zaklęcie było proste, więc nie zajęło jej wiele czasu. Gdy wypowiedziała ostatnie zdanie, nić pomknęła jak szalona, chcąc jak najszybciej spełnić rolę swej rodzicielki. Nie dotarła jednak do celu, niszczejąc bezpowrotnie na schodach. Zaklęcia są mało inteligentne, starucha spróbowała więc jeszcze raz. Tym razem nić uległa samoistnemu rozkładowi zaraz po wyfrunięciu z pokoju. Kobieta zaklęła siarczyście. Co, jak co, ale takie co prostsze nici potrafiły utkać nawet najmniejsze dziewczynki! Ona nie było mała, niepowodzenia były jej nie w smak.
- Prowadź Matko! - zwróciła się chropowatym szeptem do bogini, wznosząc oczy ku niebu. Mimo, że kobieta była czarownicą, pewne rzeczy musiała robić sama, nie powołując się na siły nadprzyrodzone. Takoż teraz, zeszła powoli po schodach, rozglądając się na boki. Obok staruchy, kołysząc się lekko, co chwilę gasnąc i znów zapalając się, leciała świeczka. Migocząc, delikatnie oświetlała pokryte starymi pajęczynami pokoje. Czarownice nie zajmują się porządkami.
Wokół nie było ciszy, kiedy się boisz nic nie jest cicho. Kobieta miała nieodparte wrażenie, że wszystko drga, usiłując zwrócić na siebie uwagę.
- Witaj - wysyczał niespodziewanie bezcielesny głos, delikatnie przeciągając każdą sylabę i napełniając ją coraz to bardziej jadowitym tonem. Serce kobiety zabiło jak oszalałe, waląc w klatkę piersiową, jakby miało zamiar przebić ją na wylot, by uskoczyć i spokojnie ułożyć się do ostatniego spoczynku. Czarownica zastygła bez ruchu, wpadając w stan, w którym wszystkie kończyny ciała zaczęły się trząść. Kolana ugięły się pod nią, sprawiając, iż nie mogła się ruszyć, czuła się jak stara galareta, zostawiona na cieple. Głos, dobiegający z pustki wydawał się być bezbarwny - mógł należeć do każdej istoty na tej ziemi. Mógł. Ale ona znała właściciela szeptu. Ciało kobiety było zdrętwiałe, a po plecach co rusz przechodził elektryzujący dreszcz. Tego właśnie potrzebowała, to właśnie ją otrzeźwiło. Szybkim ruchem zerwała się w stronę strychu, gdzie może zyskałaby parę cennych sekund. Może. Nim jednak zdążyła poczynić krok, czyjaś ręka złapała ją za przegub, trzymając w bolesnym uścisku, który miażdżył jej kości.
Kilka cichych słówek, szelestów, błysk światła, i już leżała na ziemi pokryta płaszczem krwi. Konała szybko, czując przepełniający głowę ból. Przytomność straciła już po paru pierwszych sekundach. Umarła po kilku kolejnych, a potem posłusznie wstała.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Enigmatyczny dnia Nie 21:51, 23 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Cypisek
Orle Pióro


Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:30, 24 Sie 2009    Temat postu:

Przeczytałam. Chwilę się zastanowiłam i przeczytałam jeszcze raz. I... i w sumie, to nie wiem, ale po kolei.

Cytat:
Na strychu było cicho. Na strychu było mrocznie, a mimo to w pewien naturalny sposób przyjemnie.

Powtórzenie prawdopodobnie zamierzone, ale wydaje mi się, że niezbyt udane.

Cytat:
Więc i ona pozostawała obojętna, czekając pośród książek na kogoś, kto pragnąłby wsłuchać się w jej stare bajędy.


Niby opis strychu jest, ale oczekiwałam czegoś więcej. Chciałabym poczuć ten mrok, ale i tę jakąś przyjemność, o której piszesz, może i nawet lekki niepokój na myśl o tym pomieszczeniu i starej kobiecie. Są świeczki, zabetonowane okna, ale nie ma tego nastroju, który musisz stworzyć sam i nie wystarczy napisać, że świeczki były i było mrocznie. Ogólnie, to opis strychu i opis staruchy mógłbyś dopracować, bo wiem, po prostu wiem, że mógłbyś to zrobić lepiej. Gdy czarownica budzi się, 'robi' zaklęcie, schodzi ze schodów, coś ją 'napada', jest w płaszczu krwi (swoją drogą, coś nie leży mi to porównanie) i posłusznie wstaje (tu, muszę przyznać, zaintrygowałeś mnie), dalej nie czuję nastroju i niepokoju, a bardzo chciałabym poczuć.
Mimo wszystko, jest kilka zgrabnych zdań, które mi się podobają.

Cytat:
Wydawałoby się, że pamięta dzieje, kiedy wszystko wyglądało inaczej, kiedy smutek gościł w serach, nie było odwrotu, a nieoczekiwane nigdy nie zaskakiwało.

Nieoczekiwane, które nigdy nie zaskakiwało jest zdecydowanie dobre, ale (jak zwykle jakieś mam) mam wrażenie, że przed 'nie było odwrotu', czegoś brakuje.
Cytat:
Jedynym śladem z przeszłości zostawionym przez murarzy, były niewielkie wnęki. Zupełnie jakby ktoś nie chciał zapominać.

Te zdania zaczynają budować nastrój, zwłaszcza te podkreślone. Tyle, że ten nastrój nie trwa długo. Nie wiem, w którym momencie dokładnie, ale nagle przestaje się go czuć i już nie jest tak fajnie.
Potem znów jest naprawdę dobry fragment. Zaczyna się na sprawiał, że nocne opowieści nabierały coraz to bardziej kolorowych odcieni czerni,
, a kończy na (...)nie pozwalając człowiekowi oddychać.

Na Twoim miejscu przejrzałabym ten tekst jeszcze raz i spróbowała zbudować ten nastrój.
Ogólnie, to nie jest źle, tylko, że ja mam manię czepiania się (chociaż wiem, że zdajesz sobie sprawę z tego, że czasem trzeba), a zwłaszcza przy tekstach ludzi, którzy wiem, że potrafią.

Na razie jest to prolog, więc wszystko się dopiero rozkręci (byleby nie za szybko, bo wielu autorów zapomina w takich sytuacjach o opisach i nastroju), a ja tymczasem życzę Ci weny i pozdrawiam serdecznie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Bajkopisarz
Gęsie Pióro


Dołączył: 19 Kwi 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:45, 24 Sie 2009    Temat postu:

Nie ma się czego obawiać, bo w końcu wyszło całkiem nieźle... Very Happy

To, co najbardziej podoba mi się w opowiadaniu to baśniowy klimat, który osiągnięty został przez zastosowanie licznych personifikacji i porównań... Można to zaliczyć jako WIELKI plus...

Jeżeli chodzi o styl (oprócz tego, co powyżej) to trzeba wyeliminować powtórzenia zarówno wyrazów, zwrotów, jak i całych konstrukcji gramatycznych.

Tekst rozpoczyna dosyć chaotyczny opis. Jak wyobrażam sobie tą początkową scenę to widzę starszą kobietę drzemiącą na strychu w bujanym fotelu, oświetloną nikłym światłem świecy w otoczeniu porozrzucanych woluminów... A nie - świecę, woluminy, inne przedmioty, zamurowane okna, fotel i czarownicę. Sądzę, że zmiana tej "hierarchii ważności" zakłóciła przekaz.

Mimo tych błędów uważam, że tekst nadrabia wszystko klimatem!

Nie chciałbym wchodzić w zbytnią polemikę z przedmówcą, ale moim zdanie nie powinieneś nic zmieniać, jeżeli chodzi o klimat. To, co nie gra w opisie strychu i co intuicyjnie wyczuła Cypisek to błąd logiczny, który pokazałem powyżej. Czytelnik jest zaskoczony, że na strychu jest czarownica i dziwi się, dlaczego nie dowiedział się tego wcześniej.

Moim zdaniem wystarczy wyeliminować różnego rodzaju powtórzenia i poprawić opis... To wszystko...

Zdecydowanie powinieneś kontynuować i dopisać dalszy ciąg opowieści... Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bajkopisarz dnia Pon 1:15, 24 Sie 2009, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Enigmatyczny
Piórko Wróbla


Dołączył: 03 Sie 2009
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:44, 25 Sie 2009    Temat postu:

Na wstępie pragnę bardzo gorąco podziękować Cypiskowi i Bajkopisarzowi za komentarze, ach, serce się raduje, kiedy jakieś można zobaczyć. Wink

Cytat:
Powtórzenie prawdopodobnie zamierzone, ale wydaje mi się, że niezbyt udane.
Zapadłbym się pod ziemię, gdyby nie było zamierzone, zresztą wszystkie w tym prologu takie są i w sumie nie wiem, czy je wywalać, poczekam na opinie innych (niekoniecznie na tym forum).
Cytat:
Ogólnie, to opis strychu i opis staruchy mógłbyś dopracować, bo wiem, po prostu wiem, że mógłbyś to zrobić lepiej.
*nie wie, co powiedzieć*
...
*zbiera się*
Dziękuję za wiarę, może rzeczywiście masz rację, że powinienem to dopracować, ale jak wspomniałem napisałem to ledwie parę dni temu i tak mnie ciągnęło, żeby opublikować, no i nie wytrzymałem. Anyway, wersję 1.1 chyba zrobię, szczególnie od tego miejsca, kiedy kobieta się budzi, bo, nawet mnie jako autorowi, coś zgrzyta.
I w ogóle, to prolog, nie chciałem więc wiele wyjaśniać, podawać jak na dłoni, lecz jedynie zaciekawić (tym wstaniem po śmierci najbardziej). Ale postaram się dodać klimatu trochę przez lepsze opisy, gorzej będzie jak wyjdzie strasznie długo.
Cytat:
jest w płaszczu krwi (swoją drogą, coś nie leży mi to porównanie)
Może masz rację, nie wiem, lecz jedno muszę uściślić - ona była pokryta płaszczem krwi. Specjalnie tego słowa użyłem, bo kiedyś ktoś mi powiedział, że to stwierdzenie jest najbardziej adekwatne do krwi.

Cytat:
Tekst rozpoczyna dosyć chaotyczny opis. Jak wyobrażam sobie tą początkową scenę to widzę starszą kobietę drzemiącą na strychu w bujanym fotelu, oświetloną nikłym światłem świecy w otoczeniu porozrzucanych woluminów... A nie - świecę, woluminy, inne przedmioty, zamurowane okna, fotel i czarownicę. Sądzę, że zmiana tej "hierarchii ważności" zakłóciła przekaz.
Nawet nie wiedziałem, że tak mogło wyjść, ale podoba mi się w sumie. Widzisz kobietę, stara, pogarbiona, normalna, a tu bęc, okazuje się, że to czarownica. Lubię takie rzeczy, zwłaszcza, że to tylko prolog.

No to będę kontynuować, (jak najszybciej *patrzy na zbliżający się termin roku szkolnego*). I jeszcze raz dziękuję!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Lill
Autokrata Pomniejszy


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 813
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: moja jedyna i ukochana Wieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:24, 25 Sie 2009    Temat postu:

Przeczytałam. Przeczytałam i niech mnie drzwi grzmotną po grzbiecie, niewiele mam konstruktywnych uwag. Jak normalnie nie lubię usypiających prologów, w których dzieje się niewiele, w których większą część zajmuje statyczny opis, tak tym tekstem mnie kupiłeś. Po prostu i nie umiem tego wyjaśnić.

Jakieś tam błędy są, pamiętam, że przy lekturze raz czy dwa zgrzytnęło mi się zębiskami na jakieś sformułowanie (zwłaszcza to upiorne "lecz jednak", które mi osobiście podpada pod tautologię, ale pewnie marudzę), ale nie znalazłam niczego super-hiper istotnego, co mogłabym w trybie natychmiastowym wskazać i żądać poprawienia.

Wiem, że będę czytać dalej, bo było-nie-było podoba mi się. Klimat jest, zagadka jest, styl masz cudny, czegóż chcieć więcej? Tylko treeeeści i żebym trochę czasu na czytanie miała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin