Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Tańcząc na ostrzach noży.[NZ]


 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Craig Liath
Chybotliwy Bard


Dołączył: 01 Kwi 2007
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wypełzło spod dywanu

PostWysłany: Nie 19:10, 22 Cze 2008    Temat postu: Tańcząc na ostrzach noży.[NZ]

Ekhu <rozgląda się nieśmiało>
Takie tam gryzmolenie niedoszłej pisarki z cyklu Bezczelna Fantastyka ^^"
Możecie się pastwić.

Tańcząc na ostrzach noży.

I

- Oj, pamiętam ci ja taką jak ty – zaczął starzec, zaciągając się fajką.- Szła przez życie tańcząc na ostrzach noży. Niby jakiś Szermierz Natchniony. Jeno, kto to widział, by dziewka tak sprawnie żelastwem wywijała? – Z konsternacją rozejrzał się dookoła i dodał lekko niemrawo – W tamtych czasach, rzecz jasna.
- I co się z nią stało? – spytała zniecierpliwiona dziewczyna, kręcąc się na stołku.
- Co? A no, nie spodobało się to komuś wyżej i postarano się, aby już nigdy więcej nie „zatańczyła”. A szkoda, bo i ładna była z niej kocica. – uśmiechnął się lekko na wspomnienie kobiety, niewidzącym wzrokiem patrząc w przestrzeń.
Waleriana westchnęła cicho, widząc, że staruszek znowu odpłynął do swojego świata. Zresztą i tak powiedział więcej, niż się spodziewała.
Pocałowała go lekko w czoło i wyszła, przymykając drzwi.
-Tylko czemu, przedtem zdążyła zdradzić?… - powiedział cicho do siebie po jej wyjściu.




***

Siedziała po turecku na ławie, opierając łokcie na zniszczonym stole. Długie włosy tworzyły swego rodzaju płaszcz, bezczelnie spływając jej na twarz.
Roziskrzonym wzrokiem przyglądała się osobom siedzącym wokół. Roześmianym, rozgadanym i szczęśliwym.
Ktoś przewrócił butelkę, rozlewając złocisty płyn w miejscu, gdzie się opierała. Przyjrzała mu się z niechęcią, jednak po chwili zakręciła palcem w powietrzu, powodując lekki wir w kałuży. Przestała, gdy zauważyła zdziwione spojrzenie mężczyzny siedzącego naprzeciwko.
Wstała więc, powodując delikatny podmuch wiatru i wyszła na zewnątrz.
Zimne powietrze zmieszało się z jej energią, rozmywając lekko jej postać.
Przysiadła na obdrapanym murku, opierając głowę, o chłodny beton budynku.
Tak bardzo lubiła przebywać w świecie ludzi. Przyglądać się ich codziennemu życiu, pojedynczym gestom, dzielić z nimi chwile radości i smutku.
Ten świat, nieraz kojarzący się tylko z nędzą, był taki inny od „Pomiędzy”, gdzie przyszło jej żyć.
Wzdrygnęła się na samą myśl. Tam, skąd pochodziła nie było barw, tylko szarość. A może i były, tylko nikt nigdy ich nie nazwał? Kwiaty były kwiatami bez nazw, a stworzenia nie miały imion. Jej świat był jednostajny, poukładany, przez innych jego mieszkańców nazywany idealnym. Jednak dla niej był pusty. Pusty, pustką najokropniejszą ze wszystkich. Banalną.
- Za dużo myślisz – Czyjś oddech połaskotał ją lekko po karku. – Zbyt często tu przebywasz, Erie.
Ubrany w szary płaszcz mężczyzna przysiadł obok, przyglądając się jej natarczywie.
Co mogła odpowiedzieć? Że kocha to miejsce? Że jest jej tu dobrze? Wiedziała, że nawet gdyby tłumaczyła się po tysiąckroć, nie zrozumiałby jej. Należał do szarości, tak jak i ona. Tylko, że on był nią przesiąknięty.
- Radzie się to nie podoba – mówił dalej, tym razem patrząc w przestrzeń – Mówią, że jesteś inna.
Nie mogła nie zauważyć, jego grymasu na twarzy, gdy wypowiedział to słowo. Zupełnie, jakby było najgorszą obelgą.
Bo było. W jej świecie inność była tępiona na równi z zabójstwem.
- Ale ja nie chcę tam wracać – wyszeptała, zwieszając głowę. Gdyby było dane jej płakać, po policzku potoczyłaby się łza, zawierająca cały wezbrany w niej żal.
Mężczyzna wyciągnął rękę, by odgarnąć włosy zasłaniające jej twarz, jednak zamarł w połowie gestu i cofnął się.
- Wróć i poproś ich o misję – powiedział równie cicho i wstał muskając przy tym lekko jej dłoń.
Patrzyła jak odchodzi, póki nie rozmył się w powietrzu. Słowa, które powiedział, wirowały wokół niej jak echo, a w miejscu, w którym dotknął jej dłoni niczym płochy motyl, czuła lekkie ciepło. Czyżby jednak rozumiał?


Biegła, nie bacząc na spojrzenia zgorszonych mieszkańców, a włosy wirowały jej wokół głowy. Nie zwolniła, gdy potrąciła jednego z nich. Jednego z tych, którzy odmówili jej misji.
Wiedziała, że mają ich mnóstwo, nawet tych pomniejszych, jednak oni tak po prostu odmówili. Wyraźnie słyszała ich wytłumaczenie, choć od wizyty w pałacu minęła dobra godzina. „Zbyt wielkie przywiązanie do świata ludzi”. Że niby to mogłoby wpłynąć na jej zadanie? Bzdura!
Oparła się o skały, ciężko oddychając. Nawet nie zorientowała się, kiedy dotarła do Starych Jaskiń. Zła i nachmurzona, przysiadła pod rozłożystym drzewem, którego konary oplatały okoliczne skały. Równie dobrze mogłaby po prostu wejść do jednego z tuneli i już nie wyjść, była pewna, że nikt nie zauważyłby jej zniknięcia. A jeśli nawet, to przyjęliby je z ulgą- w końcu była tą inną.
Syknęła, gdy coś uszczypnęło ją w łydkę i spojrzała w dół.
- Co mi dasz, jak ci wskażę? – Z niewielkiego otworu przy ziemi, koło którego siedziała, łypała na nią para żółtych ślepi.
Odsunęła się szybko, w myślach układając zaklęcie ochronne.
- Co mi dasz? – powtórzył natarczywie skrzekliwy głos.
- K-kim jesteś? – spytała, wpatrując się podejrzanie w oczy istoty. Te zamrugały, jakby nie zrozumiały jej pytania, a następnie zniknęły.
Obróciła się wokół własnej osi, rozglądając się.
Wiedziała, że jaskinie zamieszkuje wiele wygnanych istot. Zarówno bezużytecznych, jak i naprawdę groźnych.
Tak jak się spodziewała, coś zaczęło wypełzać spod korzeni najbliższego drzewa. Choć słowo „coś” nie oddawało w pełni wyglądu postaci. Bardziej przypominało skrzyżowanie kota z żabą. Gdy wyszło całe, począwszy od głowy ze zmierzwionymi włosami do sinozielonych nóg, usiadło po turecku, uderzając nerwowo długim, czarnym ogonem o ziemię.
- Włosy, zawsze chciałom mieć rude włosy – stwierdziła istota, mierzwiąc swoje szare kudły i śmiejąc się ochryple. – Wskażę ci drogę do tego, co kochasz, za ogień włosów.
Erie spojrzała na nią z ukosa, nie rozumiejąc, o co chodzi. Przecież jej włosy były szare, tak jak wszystkich innych mieszkańców Pomiędzy. Jednak, jeśli ta istota mówiła prawdę, zrobiła by wszystko, byle tylko tam wrócić.
Usiadła naprzeciwko niej, bezwiednie głaszcząc swoje włosy.
-Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz? Że nie jesteś jakimś nędznym chochlikiem? – spytała podejrzliwie, jednak postać przeciągnęła się tylko i ziewnęła.
- Nudzisz mnie, dziewczyno z Pomiędzy i obrażasz na dodatek – zamruczała, patrząc ponad nią – Widać nie zależy Ci aż tak…
Wstała, chwiejąc się lekko, i machnąwszy ręką poczęła wdrapywać się na drzewo.
Dziewczyna zagryzła wargę, rozdarta pomiędzy chęcią zatrzymania przybysza a odejściem. Westchnęła cicho.
- Zaczekaj! Ja,…Zgadzam się – powiedziała cicho, jakby sama do siebie, jednak to wystarczyło. Żabo-kot zeskoczył żwawo z gałęzi, na którą zdążył się wspiąć i zatarł ręce. Zza brudnej przepaski na biodrach wyciągnął krótki nóż o zakrzywionym ostrzu i w ciągu ułamka sekundy znalazł się przy niej. Krzyknęła cicho, gdy szarpnął ją za włosy, a po chwili poczuła jak wiatr smaga jej goły kark.
Mrucząc coś pod nosem, postać schowała włosy za „ubranie”, wyciągając stamtąd jednocześnie woreczek z drażniącymi nos ziołami i poczęła usypywać z nich krąg wokół dziewczyny. Następnie przyklęknęła przed nią i malując znaki w powietrzu, zaczęła szeptać.
-…Gdy zakwitnie ziele wilcze, a księżyca pełnia trwa… - wyłowiła spośród bełkotu urywek słów – też się…
Nagle poderwała do góry głowę, przestając szeptać.
- No tak…Trzeba naturę dopomóc – powiedziała do siebie lekko chichocząc i machnęła od niechcenia ręką.
Nagle świat wokół nich zaczął wirować, słońce przemknęło po horyzoncie, gonione przez okrągły księżyc, który usadowił się wygodnie na środku nieba. Ze wszystkich dziupli i załomów skalnych zaczęły wypełzać nocne stwory, przyglądając się tak nagłemu nadejściu ich pory. Erie oniemiała patrzyła, jak wirujące na niebie gwiazdy układają się w swoje konstelacje. Po chwili pojęła, że to nie one wirują, ale ona wraz z kręgiem. Do jej uszu dobiegały pojedyncze słowa istoty, zmieszane z szumem wiatru w koronach drzew.
Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, świat zamazał się, a pod jej stopami powstała wąska szczelina, która zaczęła wciągać ją łapczywie jak smakowity kąsek. Później nastała przysłowiowa ciemność…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Craig Liath dnia Pon 19:08, 23 Cze 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Hien
Różowy Dyktator Hieni


Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:44, 01 Lip 2008    Temat postu:

Jest kilka drobnych błędów interpunkcyjnych, ale nie chce mi się teraz ich wypisywać. Wynajdę je przy następnej części, bo że chętnie przeczytam, to chyba nie tajemnica. Ciekawie jest, chociaż może troszkę banalnie się zaczyna, jak na mój hieni gust. Ale tylko troszkę, bo całe "Pomiędzy" i tak dalej jest dość intrygujące.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mad Len
Zielona Wiedźma


Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 1011
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z komórki na miotły
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:50, 22 Lip 2008    Temat postu:

Pierwsze skojarzenie?
„Szermierz Natchniony”. Zaraz. Ja to skądś znam. Achaja?
Wzięłaś to stamtąd, czy też przypadkiem tak sama z siebie wymyśliłaś?

No dobrze… to teraz przejdźmy do właściwej części komentarza.
Z początku, czytając ten pierwszy fragment, pomyślałam: nic nadzwyczajnego. W dalszej części trochę denerwował mnie styl: trudno mi powiedzieć dlaczego, wydało mi się, że kolejne zdania to po prostu suche wyliczenie wykonywanych czynności. Ale zanim się obejrzałam, historia zaczęła mnie ciekawić - i co tutaj dużo gadać, wciągnęło mnie. Tyle, że akurat kiedy to nastąpiło… nastąpił też koniec. Trochę denerwujące, nie uważasz? Więc może by tak… ciąg dalszy?
Teraz trudno mi się wypowiedzieć na temat pomysłu i postaci, bo to dość krótki fragment.
W każdym razie wydaje mi się, że będzie interesująco. I zastanawiam się, czemu stworzenie obcięło bohaterce włosy, skoro były szare. Oraz czym właściwie jest ten świat pomiędzy…
i jak właściwie pierwszy fragment rozdziału ma się do tego, co jest dalej?
Cóż… czekam na kolejny rozdział. Ten już był dodany dość dawno, więc liczę na to, że wkrótce pojawi się kolejny.

(Btw. Podoba mi się zdanie „szła przez życie tańcząc na ostrzach noży”. Sama nie wiem czemu, ale przypadło mi do gustu)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin