Egzystencja

Kamiru

Idę z wolna ścieżką krętą
Sam nie będę nigdy
Cierpienie i wątpliwości towarzyszyć mi będą
Przezwyciężyć trudności muszę w pocie czoła
Pagórki i wzniesienia wyrastają dookoła
Czarne chmury zbierają się nad głową i szumi mroczny las
Ja się staram szybko biegnę lecz szybciej biegnie czas
Droga wydaje się tak długa nieskończona
Nie mam chwili wytchnienia prowadzi mnie chyba głos Oriona
Kiedy najbliższa nam za horyzont chowa się gwiazda
Energia kosmiczna ukazuje nam ukryte miasta
Miasta, światy i wymiary
Ja z misją swą w duszy przez Boga dawno zapisaną
Na skrzydłach wzlatuję roznieść miłość i mi daną
Zastąpić strach miłością swą
Pomóc pragnę tym co słuchać chcą
Na powrót połączyć duszę z Bogiem
Włożyć jajo do gniazda zagubione
Ułatwić drogę wykończonym
Zbawienie zbliża się już czas
Czas wstać i zbudzić siłę w nas