Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Stare opowiadanie. [M]


 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań / Archiwum - zakończone i miniatury
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Monika
Kałamarz


Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:29, 10 Mar 2008    Temat postu: Stare opowiadanie. [M]

Monika otworzyła oczy. Był już dzień. Jasne światło słońca przebijało się przez ciemne zasłony, oświetlając piękną twarz dziewczyny, otoczoną falą długich ciemnobrązowych włosów. Usiadła na łóżku, przeciągając się i ziewając. Jej piękne niebieskie, niemalże szafirowe oczy błyszczały w blasku dnia, niczym dwie błękitne latarnie nocą. Miała zgrabną sylwetkę, którą przesłaniała zwiewna, jasna koszula nocna. Była młodą, piętnastoletnia dziewczyną. Na ustach pojawił się uśmiech, kiedy przypomniała sobie, że dziś jest pierwszy dzień wakacji. To ją bardzo ucieszyło. Wreszcie nie musi wstawać o wczesnej porannej godzinie. Ani zakuwać na kolejny dzień. Była po prostu wolna. I mogła robić, co chciała. Sięgnęła po gazetę by sprawdzić, co nowego się zdarzyło w kraju i zagranicą. Ku swemu zdziwieniu dowiedziała się, że w środku miasta, w którym mieszkała wyrósł przedziwny, ciemny las, gdzie nikt jeszcze nie wszedł. Monika uśmiechnęła się, czytając tę wiadomość. Cóż ludzie się boją rzeczy, które się niespodziewanie pojawiają w ich życiu. Być może wejdzie tam, jako pierwsza, lecz odrzuciła ten pomysł, to był nienajlepszy pomysł. Przecież nie wiadomo, co się w tym miejscu kryje.
Zerwała się z lóżka i zaczęła się ubierać. Teraz miała na sobie niebieskie dżinsy i granatową zapinaną bluzkę. Dwóch ostatnich guzików nie zapięła, pozostawiając, średniej wielkości dekolt. Bardzo lubiła w ten sposób chodzić. Kiedy się ubrała postanowiła się przejść.

Dziewczyna spacerując spotkała dwie koleżanki ze szkoły Aśkę i Julitę. Bardzo się ucieszyła na ich widok. Były to najlepsze jej koleżanki z klasy. Aśka była ładną zgrabną dziewczyną o długich brązowych włosach. Tego samego koloru miała też oczy. Julita była blondynką, o długich włosach, gdzieś do połowy pleców. One też były zadowolone, że spotkały się z Moniką.
- Cześć, dziewczyny – powiedziała Monika z radością. – Słyszeliście o tym lesie w gazecie?
- Tak – szepnęła Aśka. – To miejsce mi się nie podoba... mam uczucie, że tam straszy.
- Co ty opowiadasz, Asiu – powiedziała Julita ze śmiechem. – Jesteś przewrażliwiona i tylko tyle. Tam nic nie ma.
- Kto wie – westchnęła Monika. – Rozsądek mi podpowiada, że tam czai się jakaś ukryta groźba. Nikt nie wie, co tam się znajduje, ponieważ jeszcze nikt nie odważył się wejść w tę puszczę... a może ktoś wszedł i już stamtąd nie wyszedł.
- Och, Monika – jęknęła Aśka. – Nie strasz. Dostaję gęsiej skórki, kiedy słyszę twoje podejrzenia na temat tego lasu.
Monika nic więcej nie powiedziała na ten temat. Miała rację wszystkich w mieście przerażała mroczna, puszcza, która wczoraj wyrosła w środku miasta. Coś czuła, że już wkrótce stanie się rzecz, którą wszyscy zapamiętają do końca życia.
- Monika, idziesz ze mną dziś wieczorem na imprezę? – głos Julity wyrwał dziewczynę z zamyślenia.
Dziewczyna aż się skrzywiła na te słowa. Nienawidziła imprez masowych, gdzie można się nabawić jakiegoś nowego nałogu, albo wpaść w złe towarzystwo. Nigdy nie lubiła czegoś takiego.
- Nie mogłabyś znaleźć kogoś innego? – spytała. – Wiesz, że nie lubię tego typu wycieczek, Julita.
- Monika, bardzo cię proszę, tylko ten jeden... jedyny raz – powiedziała błagalnie jej koleżanka. – Nie mam, z kim pójść. Aśka ma inne sprawy.
Monika westchnęła ciężko. Skoro ona tak ładnie prosi, to, czemu miałaby jej odmówić. Mimo nie lubienia imprez od czasu do czasu można by było na jedną pójść.
- Dobrze, zgadzam się – szepnęła Monika. – Ale to pierwszy i ostatni raz...
Dziewczyna przytuliła się do niej tak mocno, że zabrakło jej tchu przez chwilę i o mało by się nie przewróciła na twardy chodnik.
- Widzimy się dziś koło osiemnastej – powiedziała ze śmiechem Julita, żegnając się z nimi.
Wkrótce Monika rozstała się z Aśką i poszła na chwilę do domu by odpocząć i nabrać sił fizycznych i psychicznych na ten wieczór. Padła na swoje łóżko, zamykając oczy i zasypiając.

Monika miała rację sprawie tego, że w puszczy jest ukryta groźba. W sercu tego lasu Władca Ciemności, Mornár, który zdołał uciec z więzienia poza granicami świata, gdzie był więziony przez sto tysięcy lat. To właśnie on sprawił, że puszcza wyrosła w środku miasta. Chciał w ten sposób sprawić, że bogowie ziemi, nie odkryją jego powrotu tak szybko. Zbudował tam ogromną warownie zwaną Wieżą Cierpienia, gdzie od tej pory miał mieszkać.


Postać w czarnym, powłóczystym płaszczu podeszła do mężczyzny o pięknej twarzy, jego cera była lekko blada. Długie czarne włosy spływały mu na ramiona. Jego czerwone oczy płonęły złem i nienawiścią do całego świata. Postać zatrzymała się i padła na kolana u jej stóp, nie patrząc w jej oczy. Bał się wzroku Mornára, niczym powolnej i bolesnej śmierci.
- Wzywałeś mnie, panie? – głos nieznajomego był głęboki i pokorny.
Po twarzy Władcy Ciemności błąkał się okrutny uśmieszek.
- Sto tysięcy lat niewoli – rzekł z wściekłością. – Nie poznaję tego świata, ale mimo tak ogromnych zmian... chcę nim władać, Lienktum. Chcę byś się dowiedział o nim przez tę noc, jak najwięcej.
- Panie zrobię wszystko, byś był zadowolony – odpowiedział mężczyzna, patrząc się z czcią na swego pana.
Lienktum był wampirem i jednym z najpotężniejszych sług Władcy Ciemności. W lesie czuł się bezpieczny, ponieważ tutaj nie docierały promienie słońca, które są dla wampirów zabójcze. Jego pan spojrzał w jego młodą, bladą twarz, skrytą pod kapturem. Uśmiechnął się, usatysfakcjonowany słowami sługi
- Liczę na ciebie, Lienktum – wyszeptał Mornár z uśmiechem. – Możesz odejść.
- Dziękuję, panie – rzekł wampir i oddalił się.
Wkrótce miał wyruszyć. Powoli w mieście zaczęło się ściemniać. Drzwi Sali tronowej zamknęły się z głośnym skrzypnięciem, a Władca Ciemności został sam.

Kiedy Monika obudziła się z drzemki ogarnęło ją rozdrażnienie. Zaspała i musiała się spieszyć by spotkać się z Julitą. „ Jak ja nienawidzę imprez” – pomyślała ze złością, wstając z łóżka i zakładając na siebie soczyście niebieską bluzę z kapturem. Wyszła z domu i poszła do miejsca, gdzie czekała na nią koleżanka. W mieście było coraz ciemniej, widziała ostatnie promienie zachodzącego słońca.
- Spóźniłaś się – rzekła Julita surowym głosem, kiedy dziewczyna się pojawiła
- Przepraszam cię za spóźnienie, ale zaspałam – powiedziała Monika ze śmiechem.
Kiedy znalazły się przed budynkiem, gdzie odbywała się impreza, Monika ostentacyjnie założyła kaptur, zaciągając go tak, że niemalże nie widać było jej twarzy. Dziewczyny weszły razem do lokalu pełnego ludzi, którzy szaleli na parkiecie, pili alkohol i inne napoje. Muzyka grała bardzo głośno. Monika i Julita znalazły sobie miejsce siedzące w kącie sali. Zamówiły sobie wodę do picia i sączyły ją powoli. Wkrótce do Julity podszedł jakiś chłopak, o bardzo jasnej czuprynie.
- Mógłbym cię prosić do tańca? – spytał.
- Bardzo chętnie – szepnęła Julita i spojrzała jeszcze na Monikę. – Może też sobie poderwiesz chłopaka.
Po tych słowach dziewczyna poszła z tym nieznanym jej chłopakiem. Monika prychnęła z pogardliwie, na dźwięk jej słów. Czy ona wygląda na atrakcyjną piękność, która tylko i wyłącznie ugania się za chłopakami? Nie lubiła takich rzeczy, które pociągają inne dziewczęta w jej wieku, co w Polsce jest dość częste. Monika interesowała się zupełnie czymś innym. Dlatego rok temu zapisała się do Bractwa Rycerskiego, by nauczyć się rzeczy, która w tym kraju do niczego jej nie jest potrzebna. Ale chce się tego nauczyć dla siebie.
Drzwi lokalu otworzyły się. Wszedł jakiś mężczyzna odziany w czarny powłóczysty płaszcz z kapturem. Nikt nie widział jego twarzy, skrytej w ciemności kaptura. W pomieszczeniu wybuchła salwa śmiechu. Jeszcze nigdy nie widziano w tym lokalu osoby tak dziwnie ubranej. Monika prychnęła zaciągając niżej kaptur na głowę, uświadamiając sobie, jak żałośni są ludzie w tym miejscu. Śmieją się, ponieważ ten człowiek jest inny niż oni. Tego najbardziej nie znosiła u ludzi. Ale jednak czuła, że nieznajomy, który właśnie przyszedł jest inny, jakby odległy od reszty tej hałastry, otaczającej ją. A także czuła, że z nim jest coś nie tak. Może on... nie jest człowiekiem! Sama w duchu się skarciła za takie myśli. Wbiła wzrok w stół i tak już siedziała.
Wampir Lienktum spojrzał z pogardą na ludzi, którzy byli w lokalu. Pojął, że świat się zmienił bardziej niż przypuszczał. Czuł zew krwi w żyłach zgromadzonych ludzi. Od tysięcy lat nie pił krwi, nie mógł powstrzymać żądzy by zatopić swe kły w pierwszej napotkanej osobie. W kącie dostrzegł postać osamotnioną. Na twarzy miała kaptur zasłaniający ją częściowo. To był idealny cel dla zaspokojenie pragnienia krwi. Kiedy chciał do niej podejść, jakaś dziewczyna o długich, blond włosach go uprzedziła.
Monika spojrzała ze złością na Julitę odrzucając kaptur, a wampir ujrzał jej oblicze w całej okazałości. Lienktum pojął, że ma do czynienia z kobietą. Trzeba przyznać, że nie byle, jaką.
- Idziemy stąd! – syknęła Monika, chwytając koleżankę za ramię i siłą wyprowadziła ją z lokalu.
Obiecała sobie, ze nigdy więcej nie pójdzie na żadną imprezę. To był najgorszy wieczór w jej życiu. Nawet nie zauważyły, że wampir wymknął się za nimi.

Monika i Julita szły w ciemną noc przez miasto. Cały czas miały uczucie, że ktoś idzie za nimi. Dziewczyna miała złe przeczucia. Odwróciła się na chwilę gwałtownie do tyłu. Ujrzała tę samą postać, którą widziała w tamtym lokalu, gdzie była impreza.
- To koleś, którego widziałam w tamtym pubie – szepnęła do Julity. – Nie wiem, czemu za nami idzie, ale mam złe przeczucia.
- Ja też – szepnęła dziewczyna. – Monika, może pobiegniemy. Wtedy na pewno go zgubimy.
Monika zamyśliła się nieco. Czuła, że ten, który idzie za nimi nie jest zwykłym człowiekiem. Bała się, że jeśli spróbują uciec, po gorszą w ten sposób swoją sytuację. Po dłuższym rozmyślaniu podjęła decyzję.
- Zgoda – rzekła, ton jej głosu był drżący i niepewny. – Zróbmy to na trzy! Raz… Dwa… TRZY!
Dziewczyny rzuciły się do biegu. Lienktum popatrzył się na nie z niesmakiem. „ Oj, niepoprawne dziewczęta. Czyżby nie rozumiały, że mnie nie zdołają uciec?” – spytał sam siebie. Postawił jeszcze jeden powolny krok, a potem nagle jego ciało zaczęło się rozmazywać pod wpływem prędkości, z jaką się poruszał.
Nagle Monika zatrzymała się gwałtownie, kiedy on stanął przed nią.
- A dokąd to wam śpieszno, moje drogie – głos nieznajomego był cichy i chłodny, pobrzmiewający jakąś ukrytą groźbą.
- Do domu – rzekła pogodnie Julita, choć jego ton bardzo się jej nie spodobał. – Więc pan, raczej nie powinien nas zaczepiać.
- Doprawdy? – zaśmiał się wampir i uśmiechnął się, odsłaniając swoje długie kły.
W jego słowach było coś szalenie niepokojącego. To bardzo zastanowiło Monikę. Dziewczyna miała uczucie, że to wszystko się źle skończy. Zwłaszcza te nienaturalnie długie zęby. Takich kłów nie ma żaden człowiek! To nie mogła być żadna istota ludzka. Koleżanka dziewczyny, nie wykryła zagrożenia, które czaiło
- Czy pan jest głuchy! – wrzasnęła zirytowana. – My chcemy iść już do domu! Co pan sobie wyobraża by nas zatrzymywać w środku nocy!
Ten bez słowa podszedł do niej bliżej, nagle złapał ją wpół jedną ręką. Drugą zaś odchylił jej głowę w bok, odsłaniając jej piękną, delikatną szyję.
- To! – szepnął i pochylił się nad jej szyja, wgryzając się w ciało dziewczyny, ku przerażeniu Moniki…

Dziewczyna odsunęła się przerażona, trzymając dłoń na ustach, by nie krzyknąć. Była zaskoczona i przerażona takim obrotem sytuacji. Po ciele Julity przemknął dreszcz i znieruchomiała w objęciach wampira. Wypuścił ją. Martwe ciało upadło na chodnik u jego stóp. Jej usta były zupełnie sine, nie oddychała. Monika pojęła, że jej przyjaciółka nie żyje. Teraz nabrała pewności, że to nie jest człowiek, tylko wampir. Nigdy w całym swoim życiu nie zetknęła się z tymi istotami i nie wiedziała jak powinna się zachować. Czy próbować uciec czy może próbować walki. Czy może najlepszym wyborem jest poddać się? Nie mogła tego zrobić, przecież chciała żyć, tak samo jak Julita, która teraz leżała martwa na ziemi. Lienktum patrzył się w milczeniu na Monikę, oblizując wargi z krwi jej koleżanki. Od dawna nie czuł w ustach rozkosznego smaku krwi młodej kobiety. Wiedział, że ma okazję odebrać życiodajny płyn następnej młodej, niewinnej istotce. Monika początkowo spokojna czuła, jak serce w jej piersi biło jak szalone, kiedy widziała, jak potwór powoli się do niej zbliża. Dokonała wyboru. Rzuciła się do ucieczki, klucząc uliczkami, które tylko ona znała. Na głowę zarzuciła kaptur by wampir jej nie rozpoznał, gdyby zdołał ją do gonić. Biegnąc szybko zakręciła w jakąś bardzo ciemną uliczkę. Lecz nie wiedziała, że żaden śmiertelny człowiek nie jest wstanie dorównać szybkością, z jaką poruszają się wampiry. Nagle wpadła na kogoś. Kiedy chciała się od tej osoby odsunąć została zamknięta w mocarnym uścisku. Dziewczyna ujrzała długie kły wampira. Zamknęła oczy i zaczęła się wyrywać rozpaczliwie, ale daremnie. Potwór był dla niej zbyt silny. Lienktum był bardzo zaskoczony siłą dziewczyny, która wyrywała się z jego uścisku, niczym motyl z sieci pająka.
- Spokojnie, maleńka... – szepnął jej do ucha cichym, hipnotyzującym głosem.
Monika w jednej chwili przestała się szarpać. Kaptur spadł z jej głowy, odsłaniając jej piękne brązowe włosy. Nieprzyjaciel odgarnął je i odchylił jej głowę w bok. Przypatrywał się jej w milczeniu. Była drobna i delikatna, a zarazem silna. Pochylił się nad jej smukłą szyją. Dotknął jej skóry wargami, czuł jak jej ciało drży pod jego dotykiem. Zanurzył swoje kły głęboko w skórę dziewczyny.
Monika poczuła silny ból. Jej krew wypełniła usta Lienktum, który rozkoszował się jej smakiem, a także cieszył się z cierpienia dziewczyny, słabnącej z każdą minutą. Czuł, jak jej mięśnie napinały się do granic możliwości. Dziewczyna poczuła dreszcz spływający jej po plecach. Wkrótce wampir poczuł jak mięśnie ciała dziewczyny rozluźniają się, w miarę jak słabła. Monika patrzyła się na niego mętnym wzrokiem. Świat rozmywał się w jej oczach w mętnych barwach. Nagle uświadomiła sobie, że nie czuje bólu. Ogarnął ją lęk. Czyżby umierała? „ Jeśli tak wygląda śmierć, to wcale nie jest aż tak straszna. Nawet bólu już nie czuję” – pomyślała.
- Zostaw ją! – usłyszał za sobą czysty, władczy głos.
Wampir niechętnie oderwał się od niej i odwrócił się w stronę postaci, stojącej za jego plecami. Był to piękny anioł o czarnych skrzydłach. Trzymał w dłoni miecz. Bez ostrzeżenie zaatakował. Lienktum wypuścił dziewczynę z objęć. Upadła na kolana, trzymając się za lekką ranę na szyi, z której ciekła jeszcze krew. Ostatnią rzeczą, jaką Monika widziała był wampir, wycofujący się w ciemność. Potem nie widziała już... Straciła świadomość…

Kiedy doszła do siebie uświadomiła sobie, że wciąż klęczy w tej samej uliczce, w której dopadł ją ten wampir. Czuła pod palcami zakrzepłą krew. Czuła w szyi piekący ból, wyczuła palcami dwie niewielkie głębokie ślady. Przy niej ktoś był. Młody chłopak o czarnych włosach sięgających do pasa. Oczy miał niebieskie, niczym bez chmurne niebo. Dziewczyna zaczęła się rozglądać po uliczce, która była coraz jaśniejsza. Wstawał nowy dzień.
- Dobrze, że się ocknęłaś – szepnął młodzieniec z uśmiechem na ustach, który wyrażał ulgę. – Martwiłem się o ciebie, kiedy cię znalazłem.
- Co się stało? – spytała nieprzytomnie. – Gdzie się podział ten wampir?
- Umknął, kiedy jeden z boskich wysłanników go znalazł – wyszeptał chłopak i uśmiechnął się do niej łagodnie. – Jestem Erael.
- Monika – szepnęła dziewczyna. – Jeśli znasz tego anioła, który mi pomógł przekaż mu moje podziękowanie. Gdyby nie on zginęłabym.
Kiedy Monika stanęła na nogi zachwiała się i gdyby Erael jej nie podtrzymał z pewnością by upadła. Chłopak spojrzał na jej szyję, w miejscu gdzie był ślad po ukąszeniu wampira. Skóra wokół dwóch niewielkich ranek była zaczerwieniona. Same ranki był głębokie, sączyła się nich jeszcze krew. Widać, że Lienktum wbił się w nią głęboko. Młodzieniec westchnął ciężko. Dziewczyna jest słaba i potrzebowała pomocy.
- Zaniosę cię do domu – rzekł chłopak i wziął ją na ręce ku jej zdziwieniu. – Jesteś zbyt osłabiona by iść o własnych siłach.
- Dziękuję... – wyjąkała zaskoczona jego uczynnością. Przecież on ledwo ją zna.
Po kilku minutach byli już na miejscu. Erael pozwolił jej stanąć o własnych siłach. Monika czuła niego sympatię i wdzięczność za to, że jej pomógł, choć nie musiał tego robić. Była przecież dla niego obcą osobą. Chwiejnym krokiem podeszła do drzwi kamienicy, w której mieszkała, wyjmując klucze. Kiedy otworzyła drzwi spojrzała jeszcze na Eraela.
- Dziękuję ci za pomoc – szepnęła z uśmiechem. – Powinnam sobie już poradzić sama.
- Uważaj na siebie i strzeż się tamtego lasu – szepnął Erael i poszedł w miasto, które powoli się rozjaśniało coraz bardziej.
Nie wiedziała jak się jej udało wejść po schodach. Była tak zmęczona, ze trzymała się mocno obręczy by nie upaść. Kiedy znalazła się w domu z trudem zdjęła buty i powlokła się do swego pokoju. Łóżko było pięknie rozścielone i poprawione dla niej. Monika padła na nie zamykając oczy i wtulając się mocno w miękką pościel. Było jej dobrze. Nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła.

Została obudzona po kilku godzinach przez jej starszą siostrę, Dorotę. Była na nią zła. Prawie przez całą noc przez tego wampira nie spała, a ona nawet nie wie, co przeżyła tamtej nocy.
- Monika, wyłaź z wyra. Jest już godzina szesnasta! Ile jeszcze będziesz spać?! Aśka na ciebie czeka u mnie w pokoju. Martwi się o ciebie! – warknęła Dorota ściągając z niej kołdrę.
I wtedy siostra dziewczyny znieruchomiała z zaskoczenia i przerażenia, widząc na szyi Moniki dwie niewielkie rany, jakby po ukąszeniu. Monika usiadła, patrząc się na siostrę. Była bardzo smutna i przygnębiona.
- Monika, co ci się stało w szyję? – spytała z niepokojem.
- Powiedz Aśce by przyszła tutaj za pięć minut – poprosiła siostrę, szybko ścieląc łóżko, bowiem kiedy zapadała w sen zapomniała się przebrać i spała w ubraniu. – Wtedy tobie i jej od razu wyjaśnień o się wczoraj stało. I sądzę, że mi nie uwierzycie, ale to jest prawda.
Dorota skinęła głową bez słowa i wyszła, zostawiając Monikę na chwilę samą. Usiadła ciężko w fotelu. Czuła się trochę lepiej teraz, ale i tak wciąż jest bardzo słaba. Wczoraj straciła bardzo dużo krwi i o mało nie zginęła z rąk tego wampira, który na jej oczach zabił Julitę. Nie wiedziała, że spotkanie z krwiożerczym sługą Władcy Ciemności był początkiem przełomu w jej życiu. Życiu, które już nigdy nie będzie takie jak było...


Nie minęło parę minut, a do pokoju weszły Aśka i Dorota. Ich twarze były bardzo smutne. Monika bez słowa wskazała im miejsca obok siebie. Było jej ciężko, czuła ból i żal, po wczorajszej nocy. Byłą wściekła niesprawiedliwością losu. Dlaczego musiał zginać ktoś z jej otoczenia?
- Monika, co się wczoraj stało? – głos Aśki wyrwał ją z zamyślenia. – Od rana nie mam kontaktu z Julitą. Czy wiesz, co się z nią stało?
To pytanie sprawiło jej jeszcze więcej bólu. Wspomnienia konający Julity i wampira Lienktum zaczęły znów pojawiać się w głowie. Po policzkach potoczyły się wielkie łzy. Przytuliła się mocno do dwóch drogich jej osób i po prostu zaczęła płakać.
- Monika?... – spytała ze zdziwieniem Dorota, widząc jej reakcję na pytanie Aśki.
- Julita nie żyje – wyszeptała dziewczyna, ocierając łzy rękawem. – Zaczepił nas, jakiś dziwny przechodzień w środku nocy. To był wampir... Na moich oczach zamordował naszą przyjaciółkę. Spotkałby mnie ten sam los, gdyby mi ktoś nie pomógł... To był najgorszy wieczór w moim życiu...
- Nie podoba mi się to wszystko – westchnęła Aśka, przytulając przyjaciółkę mocno do siebie. – Dobrze, że tobie nic się nie stało. Nie mogę uwierzyć w to, co się stało tamtej nocy.
- Ja też – szepnęła ze smutkiem Monika. – Mam nadzieję, że tego potwora nigdy więcej nie zobaczę...

Władca Ciemności siedział na swoim czarnym tronie. Czekał. Do komnaty wszedł Lienktum. Widząc niezbyt zadowoloną minę swojego pana padł przed nim na kolana.
- Panie, ten świat zmienił się bardziej niż sądziliśmy – rzekł wampir jednym tchem, drżąc ze strachu pod spojrzeniem swego władcy.
- To wszystko, co masz mi do powiedzenia, Lienktum? – spytał Mornár spokojnym opanowanym tonem, lecz odbijał się w nim gniew. – Dargor mi doniósł co wyprawiałeś przez tę noc... Zabiłeś młodą dziewczynę, drugą poważnie osłabiłeś... Teraz bogowie będą coś podejrzewać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Craig Liath
Chybotliwy Bard


Dołączył: 01 Kwi 2007
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wypełzło spod dywanu

PostWysłany: Pon 20:26, 10 Mar 2008    Temat postu:

Hm...Sugerując się tytułem, tak na pierwszy rzut, zapytam się jak dawno powstało to opowiadanie?

Cytat:
Monika otworzyła oczy. Był już dzień. Jasne światło słońca przebijało się przez ciemne zasłony, oświetlając piękną twarz dziewczyny, otoczoną falą długich ciemnobrązowych włosów. Usiadła na łóżku, przeciągając się i ziewając. Jej piękne niebieskie, niemalże szafirowe oczy błyszczały w blasku dnia, niczym dwie błękitne latarnie nocą. Miała zgrabną sylwetkę, którą przesłaniała zwiewna, jasna koszula nocna. Była młodą, piętnastoletnia dziewczyną.

Powtórzenie.
Opis zaleciał mi Mary Sue'izmem, ale zobaczymy co z tym zrobisz w dalszej części.

Cytat:
Cóż ludzie się boją rzeczy, które się niespodziewanie pojawiają w ich życiu.

Cóż, nie żebym się czepiała, ale..." Cóż, ludzie boją się rzeczy, które niespodziewanie pojawiają się w ich życiu" -brzmiałoby chyba lepiej. O! I patrz, bez powtórzenia.

Cytat:
Być może wejdzie tam, jako pierwsza, lecz odrzuciła ten pomysł, to był nienajlepszy pomysł.

"Nie najlepszy" oraz znowu te przeklęte powtórzenie.

Cytat:
Zerwała się z lóżka i zaczęła się ubierać.

"Łóżka".

Cytat:
Bardzo się ucieszyła na ich widok.(...)One też były zadowolone, że spotkały się z Moniką.

No, proszę jaka sielanka...A na dodatek, kolejne cud dzieweczki.

Cytat:
- Co ty opowiadasz, Asiu – powiedziała Julita ze śmiechem. – Jesteś przewrażliwiona i tylko tyle. Tam nic nie ma.

Tak, na pewno jest przewrażliwiona. W końcu co strasznego może się kryć w lesie, który wyrósł przez jedną noc w środku miasta? Pewnie to tylko kolonia zmutowanych śmieci.

Cytat:
Nienawidziła imprez masowych, gdzie można się nabawić jakiegoś nowego nałogu, albo wpaść w złe towarzystwo.

Uhu, cud dzieweczka z zasadami. Plus dla ciebie.

Cytat:
Mimo nie lubienia imprez od czasu do czasu można by było na jedną pójść.

<wykopuje plusa na zbity pysk>

Cytat:
Dziewczyna przytuliła się do niej tak mocno, że zabrakło jej tchu przez chwilę i o mało by się nie przewróciła na twardy chodnik.

Widziałam już w tym opowiadaniu wiele dziwnie ułożonych zdań, ale jak na razie te bije je wszystkie na głowę.

Cytat:
Padła na swoje łóżko, zamykając oczy i zasypiając.

Hej! Ona przed chwilą wstała!

Cytat:
Władca Ciemności

<pluje herbatą>

Cytat:
(...)Chciał w ten sposób sprawić, że bogowie ziemi, nie odkryją jego powrotu tak szybko.

Masz rację, las rosnący w jedną noc, pewnie ich nie zdziwi. W końcu to normalne...

Cytat:
- Wzywałeś mnie, panie? – głos nieznajomego był głęboki i pokorny.

Skoro jest taki pokorny, to "panie" z dużej litery.

Cytat:
- Panie zrobię wszystko, byś był zadowolony – odpowiedział mężczyzna, patrząc się z czcią na swego pana.

- No, to dorzuć jeszcze drinka z palemką.^^

Cytat:
Uśmiechnął się, usatysfakcjonowany słowami sługi

Kropka na końcu.

Cytat:
- Bardzo chętnie – szepnęła Julita i spojrzała jeszcze na Monikę

Obawiam się, że gdyby szeptała na takiej "imprezie" to chłopak raczej by jej nie usłyszał.

Cytat:
Czy ona wygląda na atrakcyjną piękność, która tylko i wyłącznie ugania się za chłopakami?

Szczerze? Odpowiedź na pierwszą część mamy na samym początku.

Cytat:
Dlatego rok temu zapisała się do Bractwa Rycerskiego, by nauczyć się rzeczy, która w tym kraju do niczego jej nie jest potrzebna.

"...by nauczyć się rzeczy, które w tym kraju do niczego jej się nie przydadzą" jak już.
Plus wrócił, i to z kolegą po fachu.

Cytat:
W kącie dostrzegł postać osamotnioną.

"Osamotnioną postać"

Cytat:
Dziewczyna miała złe przeczucia.

W sumie po wyjściu z pubu, z tymi przeczuciami powtórzyłaś się trzy razy.

Cytat:
Koleżanka dziewczyny, nie wykryła zagrożenia, które czaiło

Co czaiło?

Cytat:
Monika patrzyła się na niego mętnym wzrokiem. Świat rozmywał się w jej oczach w mętnych barwach.

Zgadniesz, co tym razem? Powtórzenie^^

Cytat:
Nagle uświadomiła sobie, że nie czuje bólu.(...)Nawet bólu już nie czuję

Naprawdę, nie trzeba podkreślać tego aż dwa razy.

Cytat:
Czuła pod palcami zakrzepłą krew. Czuła w szyi piekący ból, wyczuła palcami dwie niewielkie głębokie ślady.

Czuła, czuła, wyczuła. To po pierwsze.
Po drugie: " wyczuła pod palcami dwie niewielkie ale głębokie rany" albo "wyczuła pod palcami dwa niewielkie ale głębokie ślady"

Cytat:
niczym bez chmurne niebo.

"Bezchmurne"

Cytat:
Monika czuła niego sympatię i wdzięczność za to, że jej pomógł,

"Monika czuła do niego..."

Cytat:
Była tak zmęczona, ze trzymała się mocno obręczy by nie upaść.

"że"

Cytat:
Została obudzona po kilku godzinach przez jej starszą siostrę, Dorotę.

"przez swoją starszą siostrę"

Cytat:
Wtedy tobie i jej od razu wyjaśnień o się wczoraj stało.

"Wtedy od razu wyjaśnię wam co się wczoraj stało"

Cytat:
- Nie podoba mi się to wszystko – westchnęła Aśka, przytulając przyjaciółkę mocno do siebie.

Ekhem, jej przyjaciółka nie żyje, a ona mówi, że jej się to wszystko nie podoba?! Piękna reakcja...

Cytat:
Teraz bogowie będą coś podejrzewać.

Ha! Masz przerąbane kolego.

Na pocieszenie mogę jedynie powiedzieć, że to tylko jedna trzecia błędów które znajdują się w tekście.
Masa powtórzeń, zła konstrukcja zdań, postacie są sztuczne i monotematyczne. Dialogi tak samo.
Cały pomysł ma strasznie dużo niedociągnięć i jest hm...oklepany?
Tak więc, ponawiam pytanie. Jak dawno powstał ten tekst?

Pozdrawiam, Chybotliwy Bard.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Craig Liath dnia Pon 20:30, 10 Mar 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Airel
Bezskrzydła Diablica


Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 465
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Faerie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:20, 10 Mar 2008    Temat postu:

Mnie osobiście rozczuliło
Cytat:
Monika początkowo spokojna czuła, jak serce w jej piersi biło jak szalone

urocze zdanie ;)

Ale, Craig Liath, powiem ci, że jesteś okrutna ;). Osobiście poprzypominały mi się różne cuda, które tworzyłam, w tym wręcz uwielbienie dla opisów ubrań i włosów (...a Miya zapewne nie zapomni błękitnych spodni z wyszywanymi jaszczurkami wzdłuż szwów...).
Co nie zmienia również faktu, że picie herbaty przy czytaniu twojego komentarza spowodowało zagrożenie życia. Dla mnie pijącej, rzecz jasna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zuzia
Kałamarz


Dołączył: 14 Lut 2008
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:29, 13 Mar 2008    Temat postu: Re: Stare opowiadanie.

Monika napisał:
Jasne światło słońca przebijało się przez ciemne zasłony, oświetlając piękną twarz dziewczyny, otoczoną falą długich ciemnobrązowych włosów.

To zdanie zdecydowanie zniechęciło mnie do Twojej postaci. Przynajmniej na początku.

Cytat:
Nigdy w całym swoim życiu nie zetknęła się z tymi istotami i nie wiedziała jak powinna się zachować.

No nie mów! Serio?

Cytat:
- Nie podoba mi się to wszystko – westchnęła Aśka, przytulając przyjaciółkę mocno do siebie.

Dość łagodna reakcja, jak na informacje o śmierci przyjaciółki...

Podsumowując. Dużo marysuizmu, trochę nienaturalnych dialogów i ten Władca Ciemności... mało oryginalny.
Ale nie martw się, dobrze jest, a może być jeszcze lepiej. Smile

PS: Proszę mnie nie zlinczować za ten post - nie mam wprawy w ocenianiu cudzych prac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Craig Liath
Chybotliwy Bard


Dołączył: 01 Kwi 2007
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wypełzło spod dywanu

PostWysłany: Czw 22:33, 20 Mar 2008    Temat postu:

Airel, ja okrutna?
Skądże, li jedynie szczera.
Nah, nie twierdzę, że jestem święta. Spod mojej ręki wyszły twory, przy których to opowiadanie wydaje się ósmym cudem świata. Jednak miałam na tyle rozsądku, by odłożyć je do szuflady lub przed publikacją skorygować ile wlezie.

P.S Mam nadzieję, że odszkodowania płacić nie będę musiała Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Monika
Kałamarz


Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:29, 24 Mar 2008    Temat postu:

Cóż to nie jest jedną z gorszych. XD. Najgorsze to były moje fanfiki Tolkienowskie Smile
<Miniaturowe posty są be. Pamiętaj. Craig>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań / Archiwum - zakończone i miniatury Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin