Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Co zdarzyło się w królestwie Kapusty? [M]


 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań / Archiwum - zakończone i miniatury
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Miharunia
Kałamarz


Dołączył: 04 Lut 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szprotawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:58, 30 Kwi 2009    Temat postu: Co zdarzyło się w królestwie Kapusty? [M]

Za morzami, za lasami, za siedmioma górami… - Tak zwykle zaczynają się wszystkie bajki. A ta (choć może to i nie bajka) nie będzie typowa. Będzie miała w sobie coś z „Kopciuszka”, coś ze „Śpiącej Królewny”, ale jednak będzie jedyna w swoim rodzaju. A więc, jak to w bajkach bywa, zapraszam grzeczne i niegrzeczne dzieci, młodzież i dorosłych do wysłuchania (lub przeczytania) tej wzruszającej opowieści.

***

Zaczęło się to wszystko w roku … no właśnie, w którym to roku? A, nieważne. Najważniejsze, że zaczęło się w poniedziałek. W kraju, co zwało się Kapusta, żyła mała dziewczynka o imieniu Sarina. Miała 17 lat, długie proste włosy koloru czarnego i piękne niebieskie oczy. Była wysoka, tak wysoka, że aż przerosła własnego ojca, że nie wspomnę już o matce! Sarina była córką dozorcy zamku, który zamieszkiwała monarchia panująca w Kapuście. Postanowieniem Miłościwie Panującego Króla Rzepaka IV wszyscy mieszkańcy Kapusty zobowiązani są do przestrzegania praw kapuściano-ekologicznych. (Przytoczę kilka z nich, aby czytelnicy mogli odnaleźć się w sytuacji):

POSTANOWIENIA DEKRETU KAPUŚCIANO-EKOLOGICZNEGO
MIŁOŚCIWIE NAM PANUJĄCEGO KRÓLA RZEPAKA IV
ODNOŚCIE PRAWA W KAPUŚCIE

1) Po pierwsze:
Wszyscy obywatele, po zjedzeniu posiłku, zobowiązani są resztki wrzucić do specjalnej maszyny znajdującej się w każdej dzielnicy, aby mogły one zostać powtórnie przetworzone.

2) Po drugie:
Za zjedzenie kapusty, grozi kara od 8 do 25 lat prac przy hodowli tegoż warzywa.
(…)

5) Po piąte:
Postanowieniem Miłościwie Panującego Króla Rzepaka IV każdy obywatel zobowiązany jest, aż do odwołania, pozostać na diecie warzywnej (co nie będzie trudne, gdyż zwierząt nie hodujemy).
(…)

Tych praw i wytycznych w Dekrecie Kapuściano-Ekologicznym jest jeszcze wiele, ale ja przytoczyłam wam tylko te najistotniejsze. A więc po wygłoszeniu powyższego dekretu przez królewskiego herolda, Sarina uznała, że tak bezsensownego dekretu jeszcze król nie ogłosił i już miała stosowną obelgę na końcu języka, ale zrezygnowała, gdyż właśnie do domu wkroczył ojciec. Jak zwykle był w złym humorze. „Pewnie znów jakiś głupi dekret” - pomyślała Sarina. Ale miało okazać się inaczej.

Ojciec wszedł i zatrzasnął mocno drzwi. Podszedł do stołu, usiadł na krześle i głęboko westchnął. Sarina, bojąc się wybuchu gniewu ze strony rodziciela, podeszła na paluszkach do drzwi, prowadzących do jej pokoju. Jednakże, gdy była już o krok od drzwi, ojciec powstrzymał ją ruchem ręki i rzekł: „Córko moja kochana, córko moja jedyna. Przyszedł już czas aby wydać Cię za mąż. Nie omieszkał mi dzisiaj tego wytknąć sam nasz Miłościwie Nam Panujący Król Rzepak IV. Chciałbym jednak, abyś była szczęśliwa i dlatego kwestię, kto ma zostać moim przyszłym zięciem pozostawiam w twoich rękach. Mam nadzieję, że wybierzesz właściwie.” Po tych słowach wyszedł z kuchni i udał się na strych, gdzie miał swój cichy zakątek. Sarina, której głowa nadal była zaprzątnięta kolejnym dziwacznym dekretem króla, niezbyt dobrze zrozumiała słowa ojca. Usiadła więc na jego miejscu i ciężko myślała przez chwilę. Po upływie kilku minut wreszcie zrozumiała, co ojciec usiłował jej przekazać i ogarnął ją niewyjaśniony lęk. Do tego stopnia się przeraziła, iż bardziej bała się tego, że się boi niż samego faktu małżeństwa.

Gdy tak siedziała w kuchni nagle ktoś zastukał do drzwi. Pogrążona w myślach wystraszyła się nie na żarty. Jak już się opanowała, podbiegła otworzyć drzwi. Nie mogła uwierzyć własnym oczom: przed jej domem stali w kolejce wszyscy młodzieńcy (i nie tylko) z Kapusty. „Czegoż oni mogą ode mnie chcieć?” - zastanawiała się dziewczyna. Aż w końcu zrozumiała - to są kawalerzy, z których ona ma wybrać tego jednego jedynego. Uśmiechnęła się w duchu: „Skoro do tej pory żaden z nich nie zdołał zdobyć mojego serca, to czy teraz ma być inaczej?”. No cóż, musiała wypełnić wolę ojca, więc postanowiła porozmawiać z każdym kandydatem innego dnia, na spokojnie. Wyjęła szybko notes i zapisała z kim ma się spotkać, w jakim miejscu i kiedy. Oto jak wyglądał jej plan:

1)Wtorek - Kamil Dręczydrut, pół klepsydry po obiedzie, ławka koło lasku.
2)Środa - Strach Bać, pół klepsydry po wieczornym gongu, spacer koło sadzawki.
3)Czwartek - Sroka Gnat, trzy czwarte klepsydry po południu, centrum.
4)Piątek - Stach Głośny, jedna czwarta klepsydry po obiedzie, ławka koło lasku.
5)Sobota - oficjalny wybór kandydata (lub nie).
6)Niedziela - zaręczyny (lub nie).

Przez całe popołudnie Sarina spoglądał na plan bez najmniejszego cienia zainteresowania. Nie chciała jeszcze wychodzić za mąż, tracić wolności, rodziców, odchodzić z domu. To było takie nierealne. Nigdy nie myślała o tej chwili (no, może jako mała dziewczynka). A teraz… teraz była zmuszona do zawarcia związku. A co jeśli nie znajdzie się żaden mężczyzna, który mógłby zdobyć jej serce? Co wtedy będzie? Stanie się pośmiewiskiem wśród sąsiadów, czy może dane jej będzie spokój i wieczne życie u boku ojca? Nie, tak się nigdy nikomu nie zdarzyło i na pewno nie zdarzy się jednej córce dozorcy. Czyżby miała zostać skazana na wieczne potępienie, czy też nieszczęśliwe życie u boku mężczyzny, którego ani trochę nie kocha, nic do niego nie czuje?

Zmartwiona i zrezygnowana stała w oknie i rozmyślała. „Może zjawi się jednak jakiś książę na białym koniu, zabierze mnie stąd i już nigdy tu nie wrócę” - myślała patrząc jak przed domem bawią się dzieci sąsiadów. Były takie beztroskie, nic ich nie obchodziło, niczym się nie martwiły. Och, jakby chciała teraz być takim małym dzieckiem…

Gdy nadeszła pora kolacji Sarina jak co wieczór przygotowała ojcu zioła na uspokojenie i dobry sen, aby mógł rano wstać do pracy i z godnością wypełnić swoje obowiązki. Po posiłku dziewczyna chciała iść na górę aby przygotować się do snu, gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi. W pierwszej chwili zamarła przerażona, bo może to jakiś bandyta? Ale pomyślała, że jest jeszcze za wcześnie na rabunki po domach, podeszła i otworzyła, a wtedy… oniemiała ze zdziwienia! W drzwiach stał sam Miłościwie Panujący Król Rzepak IV (tak naprawdę to nie nazywał się Rzepak. Nazwałam go tak, aby było bardziej śmiesznie).

W pierwszej chwili Sarina nie wiedziała co ma zrobić. Nigdy jeszcze nie przyjmowała w swoim domu nikogo dostojniejszego niż herold królewski. Po upływie minuty opanowała się jednak i zaprosiła monarchę do środka, aby zbytnio nie przemarzł na dworze, gdyż wieczory są nieco chłodne. Król przyjął zaproszenie i grzecznie się przedstawił, jak na dżentelmena przystało:

- Witam, jestem król Miriozo IV. Przybyłem aby spotkać się z panną Sariną.
- Tttooo jjaaa, Miłościwy Panie - jąkając się odpowiedziała Sarina.
- Cóż, widzę, że zaszedłem nie w porę. - zakłopotany monarcha przejął się jąkaniem dziewczyny.
- Ależ nie, bardzo proszę. Zapraszam do stołu.

Sarina przygotowała monarsze ciepły napar z ziółek. Obawiała się, iż nie będzie on smakować tak znakomitej postaci, ale obawy te były bezpodstawne.

- Bardzo pyszne ziółka. Czy to według waćpanny przepisu? - ze smakiem spytał król.
- Nie, to z przepisu mojej nieżyjącej matki.
- Och, strasznie mi przykro - monarcha znów się zakłopotał.
- Niepotrzebnie, to było tak dawno temu - Sarina również się zmieszała.
- No dobrze, ale przejdźmy do rzeczy. O ile mi wiadomo, waćpanna osiągnęła już wiek, w którym powinna wyjść za mąż. Wobec tego chciałbym, abyś została moją żoną.

W tym momencie Sarina zemdlała. Oczywiście nie dziwię się jej. Gdybym ja dostała taką ofertę, pewnie też bym tak zareagowała. No, bo czyż to codziennie jakiś król czy książę staje przed dziewczyną i się jej oświadcza? No właśnie!

Troskliwy monarcha wpadł w popłoch. „Co robić, co robić?!” - niestety jeszcze nigdy wcześniej nie znalazł się w takiej sytuacji. Gdy kobieta mdleje przy mężczyźnie to wiadomo, że on nigdy nie zareaguje tak, jak powinien zareagować w takiej sytuacji. No cóż, monarcha jak monarcha krzyknął za swoim służącym, który już po chwili starał się ocucić biedną nieprzytomną dziewczynę.

***

Ale skupmy się na naszym królu. Otóż, według mnie, to właśnie będzie ten „książę na białym koniu”, którego Sarina sobie tak wymarzyła, ale spójrzmy co będzie dalej…

***

Gdy służący ocucił już nasze biedactwo król podszedł do niej i miękkim głosem zapytał:

- Czy zgodzisz się, o Pani mojego serca, zostać moją żoną i królową kraju Kapusty?
- Cóż… ja… naprawdę… nie wiem… czy… ależ… - Sarina nie mogła znaleźć odpowiedniego słowa aby wyrazić swoją niepewność.
- Wiem, że to tak nagle, i że pewnie potrzebujesz czasu do namysłu, ale ja naprawdę nie mogę czekać. Od kilku już miesięcy, od chwili, kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy, usycham z tęsknoty, a teraz, gdy osiągnęłaś już odpowiedni wiek mogę wreszcie ziścić swe pragnienia. Ale pytam, czy ty również tego chcesz?
- Widzisz, Miłościwy Królu, ja naprawdę nie jestem teraz niczego pewna. Całe moje życie przewróciło się do góry nogami, nie jestem już tylko córką niewiele znaczącego dozorcy, ale panną na wydaniu. Mam już zaplanowane spotkania z kandydatami na męża, czyż mogę im odmówić tylko dlatego, że poprosił mnie o rękę nasz władca?
- Cóż, masz rację… dlatego zostawiam ci jeszcze tydzień na podjęcie decyzji. Żegnaj zatem - to powiedziawszy podniósł się i… pocałował Sarinę, po czym wyszedł z mieszkania.

Sarina naprawdę nie wiedziała co ma zrobić. Pocałował ją obcy mężczyzna, nawet jeśli to był król, to jednak obcy człowiek. „A może… to właśnie ten książę z bajki? Nie, niemożliwe. Tyle razy już go widziałam, jak wygłaszał te swoje bezsensowne przemówienia”.

Gdy dziewczyna tak rozmyślała całą noc, nadszedł już poranek, przeszło południe i nagle ktoś z wyraźnym zniecierpliwieniem zapukał do drzwi. Zaskoczona podeszła i otworzyła, zobaczyła tam jednego z kandydatów na męża, z którym umówiła się już jedną czwartą klepsydry temu. Był to Kamil Dręczydrut. Nie wiedząc co robić zaprosiła go do środka i… nie uwierzycie! Nie mogła oderwać od niego wzroku! Czyżby to był ten jedyny?
Sarina zaparzyła herbatę dla gościa. I zapytała:

- Mam nadzieję, że to nie był duży kłopot, i że nie sprawiłam ci dużej przykrości nie przychodząc na spotkanie.
- Nie, nie był to aż tak duży problem - odpowiedział dźwięcznym głosem gość.
- Wobec tego bardzo się cieszę.

Rozmawiali jeszcze długo o różnych rzeczach: o stanie gospodarki w kraju, o tym, jaką pozycję zajmują kobiety, o tym, jaka powinna być dobra żona, a jaki dobry mąż. Rozmawiali by jeszcze długo, ale nadszedł wieczór i Kamil musiał już wracać do domu (w końcu nie wypada aby mężczyzna przesiadywał po nocy w domu kobiety niezamężnej).

W następnych dniach Sarina spotkała się jeszcze z kolejnymi kandydatami, ale zrobiła to bez najmniejszego entuzjazmu. W sobotę oświadczyła, że jej mężem zostanie Kamil Dręczydrut, co społeczność Kapusty przyjęła gromkimi brawami. Następnego dnia ogłoszono zaręczyny, a datę ślubu wyznaczono na przyszły miesiąc. I chciałoby się napisać:
I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE
ale to jeszcze nie koniec.

Gdy o zaręczynach dowiedział się król Miriozo IV wpadł w istny szał. W takiej furii nie widział go jeszcze nikt i nigdy. Był naprawdę wściekły, że panna której zaofiarował polepszenie bytu i statusu społecznego, koronę i szczęście po wsze czasy wybrała nic nie znaczącego grajka Dręczydruta. Wsiadł na konia i pognał pod dom szczęśliwej narzeczonej, gdzie akurat przebywał Dręczydrut. Zsiadł z konia, podszedł do konkurenta i oświadczył:

- Wyzywam cię na pojedynek o rękę obecnej tu młodej damy. Dzisiaj o zachodzie słońca przy wejściu do lasu. Jeśli ty wygrasz - oddam ci koronę i wyjadę, jeśli natomiast ja wygram - oddasz mi rękę tej panny i wyjedziesz z kraju.
- Nie, nie zgadzaj się! - krzyknęła Sarina do narzeczonego, ale było już za późno.
- Umowa stoi - zgadzam się.
- A więc dobrze. Weź ze sobą szablę dobrze naostrzoną - po tych słowach król odjechał, choć nie zostawił swych poddanych w atmosferze godnej odjazdu króla.

Jak można się było domyślić o zachodzie słońca spotkali się dwaj konkurenci. Na sędziego wybrali handlarza ziołami, gdyż nie przepadał on ani za królem, ani za grajkiem wobec czego na pewno wyda on sprawiedliwy osąd.

Pojedynek rozpoczął się równo z zachodem słońca. Zgrzyty szabel było słychać aż na drugim końcu lasu. Niestety, wybrali na miejsce pojedynku feralne miejsce, gdyż w pewnym momencie król potknął się o jeden z wystających korzeni. Kamil zręcznie wykorzystał sytuację i przyłożył szablę monarsze do gardła. W ten oto sposób okazał się godny ręki Sariny i otrzymał koronę królestwa Kapusty.

I dopiero teraz mogę napisać:
I WSZYSCY ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Miharunia dnia Czw 10:58, 30 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Enigmatyczny
Piórko Wróbla


Dołączył: 03 Sie 2009
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 9:50, 08 Sie 2009    Temat postu:

Cytat:
Zaczęło się to wszystko w roku_
Nieśmiertelny łowca spacji powraca! Strzeżcie się i harujcie za mnie. (Wcześniejsze powtórzenia pomijam, bo toć bajka jest i się dopuszcza, w pewnym stopniu, takie rzeczy).
Cytat:
W kraju, co zwało się Kapusta
Zwał.
Cytat:
Sarina była córką dozorcy zamku, który zamieszkiwała monarchia panująca w Kapuście.
Monarchia zamieszkiwała? Niezła. Chodziło chyba o monarchę, który zamieszkiwał. Bo tak, to wygląda cokolwiek dziwnie.
Cytat:
Sarina była córką dozorcy zamku, który zamieszkiwała monarchia panująca w Kapuście. Postanowieniem Miłościwie Panującego Króla Rzepaka IV wszyscy mieszkańcy Kapusty zobowiązani są do przestrzegania praw kapuściano-ekologicznych.
Ja wiem, że to bajka, ale i tak powtórzeń nie znoszę.
Cytat:
1) Po pierwsze:
Cytat:
2) Po drugie:
...
Masz czytelnika za tępaka? Albo piszesz "1)", albo "Po pierwsze".
Cytat:
aż do odwołania, pozostać na diecie warzywnej, (co nie będzie trudne, gdyż zwierząt nie hodujemy).
Tu powinien chyba być przecinek. Ale ja się na przecinkach prawie nie znam.
Cytat:
Tych praw i wytycznych w Dekrecie Kapuściano-Ekologicznym jest jeszcze wiele, ale ja przytoczyłam wam tylko te najistotniejsze.
Było.
Cytat:
A więc, po wygłoszeniu powyższego dekretu przez królewskiego herolda
Znowu przecinek, chyba.
Cytat:
A więc po wygłoszeniu powyższego dekretu przez królewskiego herolda, Sarina uznała, że tak bezsensownego dekretu jeszcze król nie ogłosił i już miała stosowną obelgę na końcu języka, ale zrezygnowała, gdyż właśnie do domu wkroczył ojciec. Jak zwykle był w złym humorze. „Pewnie znów jakiś głupi dekret
OMG, wtf?
Cytat:
Jednakże, gdy była już o krok od drzwi, ojciec powstrzymał ją ruchem ręki i rzekł: „Córko moja kochana, córko moja jedyna. Przyszedł już czas aby wydać Cię za mąż. Nie omieszkał mi dzisiaj tego wytknąć sam nasz Miłościwie Nam Panujący Król Rzepak IV. Chciałbym jednak, abyś była szczęśliwa i dlatego kwestię, kto ma zostać moim przyszłym zięciem pozostawiam w twoich rękach. Mam nadzieję, że wybierzesz właściwie.”
Od kiedy to tak piszemy w Polsce dialogi?
No i Ci/Tobie/etc. w opowiadaniach prawa bytu nie ma.
Cytat:
Usiadła więc na jego miejscu i ciężko myślała przez chwilę. Po upływie kilku minut wreszcie zrozumiała, co ojciec usiłował jej przekazać i ogarnął ją niewyjaśniony lęk.
<przechodzeń> Ale idiotka! Ale idiooootka! </przechodzeń>
Cytat:
czy może dane jej będzie spokój i wieczne życie u boku ojca?
Do przemodelowania.
Cytat:
Zmartwiona i zrezygnowana stała w oknie i rozmyślała. „Może zjawi się jednak jakiś książę na białym koniu, zabierze mnie stąd i już nigdy tu nie wrócę” - myślała, patrząc jak przed domem bawią się dzieci sąsiadów.[/color]
Powtórzenie. Kolejne. Z wielu. Radzę skorzystać z opcji wyrazów bliskoznacznych, w Wordzie jest to Shift + F7. I przecinek na dokładkę.
Cytat:
Gdy nadeszła pora kolacji, Sarina, jak co wieczór przygotowała ojcu zioła
Przecinki! (Uwaga: drugiego nie jestem pewien).
Cytat:
Po posiłku dziewczyna chciała iść na górę, aby przygotować się do snu,
Znowu.
Cytat:
o posiłku dziewczyna chciała iść na górę aby przygotować się do snu, gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi. W pierwszej chwili zamarła przerażona, bo może to jakiś bandyta?
- Naiwne - wycedził ze złością. Opanowanie się zajęło mu dłuższą chwilę. - Czy Ty, jeśli kto zapuka, to od razu myślisz, że to złodziej?
Cytat:
(Nazwałam go tak, aby było bardziej śmiesznie).
Wtrącenie bezsensowne. Raz, że tak się nie robi, co najwyżej gwiazdki (*)! A dwa, że to było głupie. Bardzo głupie.
Cytat:
Po upływie minuty opanowała się jednak i zaprosiła monarchę do środka, aby zbytnio nie przemarzł na dworze, gdyż wieczory nieco chłodne.
1. Po minucie? Na miejscu monarchy porządnie bym się wkur***. Szczególnie, że mroziło nieźle.
2. Były. Mieszasz czasy. Nie-doz-wo-lo-ne.
Cytat:
- Tttooo jjaaa, Miłościwy Panie - jąkając się odpowiedziała Sarina.
Jak się jąka, to robisz to stosując pauzy. Po drugie, nie chce mi się zaznaczać, ale powtórzyłaś imię. Zamiast tego możesz użyć słowa "dziewczyna".
Cytat:
- Tttooo jjaaa, Miłościwy Panie - jąkając się odpowiedziała Sarina. - Cóż, widzę, że zaszedłem nie w porę. - Zakłopotany monarcha przejął się jąkaniem dziewczyny.
Powtórzenia coraz głupsze, widzę. A tam ma być wielka litera.
Cytat:
- Bardzo pyszne ziółka.
Bardzo pyszne? Tak się mówi? Ja bym dał przepyszne.
Cytat:
Czy to według waćpanny przepisu? - ze smakiem spytał król.
Czyli "smak" też spytał?
Cytat:
- Och, strasznie mi przykro. - Monarcha znów się zakłopotał.
Cytat:
- Niepotrzebnie, to było tak dawno temu. - Sarina również się zmieszała.
[link widoczny dla zalogowanych]
Cytat:
No, bo czyż to codziennie jakiś król czy książę staje przed dziewczyną i się jej oświadcza? No właśnie!
No, no!
Cytat:
„Co robić, co robić?!” - Niestety jeszcze nigdy wcześniej nie znalazł się w takiej sytuacji.
Z myślami podobnie jak z dialogami.
Cytat:
Oczywiście nie dziwię się jej. Gdybym ja dostała taką ofertę, pewnie też bym tak zareagowała. No, bo czyż to codziennie jakiś król czy książę staje przed dziewczyną i się jej oświadcza? No właśnie!
Nie podoba mi się, że raz zwracasz się bezpośrednio do czytelnika, a w innym przypadku siedzisz w głowie króla i powtarzasz nam jego myśli.
Cytat:
Ale skupmy się na naszym królu. Otóż, według mnie, to właśnie będzie ten „książę na białym koniu”, którego Sarina sobie tak wymarzyła, ale spójrzmy co będzie dalej…
-____-
Cytat:
Gdy służący ocucił już nasze biedactwo, król podszedł do niej i miękkim głosem zapytał:
Przecinek.
Inna sprawa, że skoro my faceci zachowujemy się tak, a nie inaczej, kiedy kobieta mdleje (według Ciebie), to czemuż służący był inny?
Cytat:
- Czy zgodzisz się, o Pani mojego serca, zostać moją żoną i królową kraju Kapusty?
Jeee, je.
Cytat:
Sarina nie mogła znaleźć odpowiedniego słowa, aby wyrazić swoją niepewność.
Przecinek.
Cytat:
ale ja naprawdę nie mogę czekać. Od kilku już miesięcy, od chwili, kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy, usycham z tęsknoty, a teraz, gdy osiągnęłaś już odpowiedni wiek mogę wreszcie ziścić swe pragnienia. Ale pytam, czy ty również tego chcesz?
- Widzisz, Miłościwy Królu, ja naprawdę
Powtórzenie, aż mi się już wymieniać nie chce.
Cytat:
nie jestem teraz niczego pewna. Całe moje życie przewróciło się do góry nogami, nie jestem
*Patrzy w baśnie Andersena* Cóż, nie ma powtórzeń.
Cytat:
tylko córką niewiele znaczącego dozorcy, ale panną na wydaniu. Mam już zaplanowane spotkania z kandydatami na męża, czyż mogę im odmówić tylko dlatego,
Kolejne.
Cytat:
Gdy dziewczyna tak rozmyślała całą noc, nadszedł już poranek, przeszło południe i nagle ktoś z wyraźnym zniecierpliwieniem zapukał do drzwi.
Czyli, jak ona sobie myślała w nocy, to nadszedł poranek i przeszło południe? Też tak chcę!
Cytat:
Rozmawiali jeszcze długo o różnych rzeczach: o stanie gospodarki w kraju, o tym, jaką pozycję zajmują kobiety, o tym, jaka powinna być dobra żona, a jaki dobry mąż.
Na różne tematy.
Cytat:
Rozmawiali jeszcze długo o różnych rzeczach: o stanie gospodarki w kraju, o tym, jaką pozycję zajmują kobiety, o tym, jaka powinna być dobra żona, a jaki dobry mąż. Rozmawiali by jeszcze długo,
Bez komentarza tym razem.
Cytat:
(w końcu nie wypada, aby mężczyzna przesiadywał po nocy w domu kobiety niezamężnej).

Cytat:
Był naprawdę wściekły, że panna której zaofiarował polepszenie bytu i statusu społecznego, koronę i szczęście
I tak by chodził do kucharek w nocy.
Cytat:
koronę i szczęście po wsze czasy wybrała nic nie znaczącego grajka Dręczydruta. Wsiadł na konia i pognał pod dom szczęśliwej
Powtórzenie.
Cytat:
Jeśli ty wygrasz - oddam ci koronę i wyjadę, jeśli natomiast ja wygram - oddasz mi rękę tej panny i wyjedziesz z kraju.
"Opuścisz kraj", "Wygnamy cię!"..., tyle możliwości, a Ty dajesz powtórzenie.
Cytat:
- Nie, nie zgadzaj się! - krzyknęła Sarina do narzeczonego, ale było już za późno.
- Umowa stoi - zgadzam się.
"Przyjmuję twoje warunki".
Cytat:
Weź ze sobą szablę dobrze naostrzoną
Weź ze sobą dobrze naostrzoną szablę (...). Szyk.
Cytat:
Weź ze sobą szablę dobrze naostrzoną. - Po tych słowach król odjechał, choć nie zostawił swych poddanych w atmosferze godnej odjazdu króla.
Dialogi. Patrz: link.
Cytat:
gdyż nie przepadał on ani za królem, ani za grajkiem, wobec czego na pewno wyda on sprawiedliwy osąd.

Przecinek.

Podsumowując, słownictwo masz bardzo, ale to bardzo ubogie. Radzę używać funkcji Shift + F7 w Wordzie, a może unikniesz wielokrotnych powtórzeń, które atakują mnie z każdej strony tej baśni.
Interpunkcja też czasem leży i kwiczy. Zaznaczyłbym więcej błędów, ale niektórych nie byłem pewien, więc trudno. I tak pokazałem Ci ich sporo, ba! wyszły 2 STRONY tekstu, opowiadanie ma 3 i pół. Jasne, dużo cytowałem, ale Boże zlituj się!

Co do samej treści, to strasznie banalna, wtórna. Mogłaś chociaż na końcu zabić ich obu, czy coś. Żadnego bohatera nie polubiłem, szczególnie tej Sariny, która straszną idiotką się okazała. Kiepsko, kiepsko, zalatuje ałtorstwem. Jedyne, co zwróciło moją uwagę, to imiona zalotników, nawet zgrabne, ale do Andersena, czy braci Grimm Ci daleko. Baśnie nie są łatwe.

Pozdrawiam, Enigmatyczny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań / Archiwum - zakończone i miniatury Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin