Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Krwawiąc Orchideami [M]


 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań / Archiwum - zakończone i miniatury
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Nekromanta BOOM
Stalówka


Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pon 13:48, 22 Wrz 2008    Temat postu: Krwawiąc Orchideami [M]

KRWAWIĄC ORCHIDEAMI


Kwiat orchidei zachwiał się.

Panowała słoneczna pogoda. Nic więc dziwnego, że w ten sobotni poranek w parku na ul. Wierchcichej zebrało się mnóstwo osób. Głównie małych dzieci i ich matek, plotkujących o mężach, lecz także kilku starców, co wydać by się mogło dziwne, również plotkujących o "starych dobrych czasach". Dzieci bawiły się na dużym placu zabaw z piaskownicą i małymi drabinkami. Gdzieś dalej jakiś młodzik rzucał frisbee swemu psu.

Krwawię orchideami...

Ktoś rozłożył obróz na drewnianym stole, położył na nim koszyk i wyjął kanapkę, a zaraz potem półlitrową butelkę wody i jabłko. Szybko otarł szary kubrak z liści i pyłków i usiadł na ławce. Spojrzał w górę na gałęzie roznącej tuż obok topoli i uśmiechnał się, przeżuwając jak zwykle smaczną kanapkę zrobioną przez jego żonę. Czuł to samo co zawsze gdy tu przychodził. Szczęście.
Tuż obok jego ławki przturlała się różowa piłka. Starzec odwrócił się i spojrzał spod okularów na biegnącą w jego stronę dziewczynkę. Miała może pięć lat, ładnie przystrzyżone czarne włosy i śliczną białą sukienkę. Wyglądała jak laleczka z wystawy zabawek dla dzieci. Prędziutko złapała piłkę w swoje malutkie rączki i zerkając tylko na chwilę w stronę staruszka, wróciła do matki.
- Podobna do Marysi - pomyślał staruszek - Podobna do mojej wnuczki, Marysi.
Ugryzł kanapkę i znów począł podziwiać gałęzie topoli.

Krwawię orchideami...

Mała Ania podbiegła do matki.
- Aniu, kochanie, miałaś się nie oddalać.
- Wiem, mamusiu. Piłka mi uciekła - tłumaczyła się dziewcznynka.
- Baw się tutaj - ucieła mataka i odwróciła się do koleżanki siedzacej obok, znów zgłębiając się w temacie "o niewdzięcznych mężczyznach".
Ania miała dość przysłuchiwania się rzeczom, których nie rozumie, więc zignorowała polecenie swojej matki i ruszyła w stronę ogrodów, które zwykła nazywać "polem kwiatów". Pewnie wyczytała to określenie w jakiejś bajce dla dzieci.
"Pole kwiatów" z pewnością nie było polem, co najwyżej ogródkiem, ale dla małej Ani było to miejsce szczególne, bowiem różnokolorowe kwiaty pobudzały jej wyobraźnię. Wizytę zawsze zaczynała od pospolitych stokrotek.
- Stokrotka rosła polna - zanuciła - A nad nią szumiał gaj.
Roześmiała się. Bo oto na stokrotkach siedziały dwie biedronki, które kłóciły się o miano najpiękniejszej. Nieopodal ciepłem dnia rozkoszowały się pszczółki, oplając się na płatkach fiołków i nabijając z narcystycznych biedronek. Gdzieś dalej przemknął świerszczyk, z morwiska wychodziły mrówki. Dziewczynka śmiała się ze szczęscia.
Kwiaty były posadzone w określonym celu, ale Ania nie mogła o tym wiedzieć. I jedyne co naprawało ją lękiem w swym małym rajskim królestwie były kwiaty rosnące najdalej, których - na szczęście - pomyślała; nie mogła dotknąć, nie depcząc stokrotek i fiołków. Ania nie znała ich nazwy, ale miały śliczny różowy kolor, niemalże błyszczały w świetle porannego słońca.
Były piękne.
Ale nie dały się kochać.

Krwawię orchideami...

Odejdź - mówił jej wewnętrzny głos
Odejdź i nigdy tu nie wracaj.
Ania zastygła ze strachu.

Odejdź. To nie miejsce dla dziewczynki. Głos stał się męski, niski, nie przypominał głosu jej ojca, wujka czy dziadka. A przede wszystkim nie był to już jej głos.

Odejdź - przemówił teraz głośniej. A zaraz potem zaczął się szyderczo śmiać, jak to źli ludzie robią na filmach.

Spójrz...

Poczuła dotyk na kolanie. Dotyk zimnej, martwej dłoni, która wyrosła spod ziemi. Chciała uciec ale nie mogła. Patrzyła. Musiała.
Widziała jak powoli wyłania się postać, która kiedyś była człowiekiem, teraz jednak stała się kupą kości. Widziała jak wyłania się twarz, lecz w oczodołach miała ziemię, a z jamy nosowej wychodziły glizdy. I wydawało się jej, że upiór się uśmiecha, śmieje.

Krwawię orchideami...

Ania krzyknęła. Głośno i dzikio, jakby zdzierano z niej skórę. Matka była przy niej w parę sekund, mocno przytuliła i uspokoiła. Nigdy więcej tu nie wróciły. Małe królestwo pola kwiatów stało się już tylko krainą złych wspomnień. Krainą koszmarów.

Kwiat orchidei zachwiał się, a zaraz potem upadł. Złoty Rolex wskazywał godzinę dwunastą pięć, gdy mały wilczur wykopał wśród kwiatów dołek i polizał kości.

Krwawię orchideami...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Yumikais
Stalówka


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: - że znowu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:23, 29 Wrz 2008    Temat postu:

Dziwne, że nikt wcześniej nie skomentował tego tekstu. Coś w nim jest urzekającwego, ale do mnie przemawia 'średnio'. Fakt, myślę, że trudno obok tego przejść całkiem obojętnie.
Podoba mi się tak uparcie powtarzane "Krwawię orchideami" - naprawdę poruszające. To utrzymuje klimat opowiadania (moim zdaniem dość mroczny) nawet w tych niewinnych, przyjemnych chwilach.
Ciekawy pomysł. Gratuluję.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yumikais dnia Pon 20:24, 29 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Hien
Różowy Dyktator Hieni


Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:25, 10 Paź 2008    Temat postu:

Przede wszystkim, co to za maniery? A gdzie oznaczenia?
Literówka w tytule tematu także nie zachęca. W samym tekście jest też kilka literówek, które wypadałoby poprawić, zwłaszcza przed publikacją. Mam wrażenie, że tekst nie był przejrzany po napisaniu, bo błędy rzucają się w oczy. Przynajmniej w moje. Wypada także poprawić zapis dialogów, bo jest niepoprawny w momencie, gdy dziewczynka nuci piosenkę.
Bo samo opowiadanie ma klimat, jest nieźle napisane, względnie sugestywnie, ale pozbawione jest jakiegoś przekazu. Raczej należy do tych mrocznych, w jakich gustowałaby zgraja prawdziwie mrocznych gotów. Ot, takie sobie opowiadanie. Mogłoby być dobre, bo pomysł jest niezły, ale czegoś temu opowiadaniu brakuje. Jakiejś takiej siły, która by sprawiła, że je zapamiętam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Airel
Bezskrzydła Diablica


Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 465
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Faerie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:19, 14 Paź 2008    Temat postu:

nie mogłam dłużej patrzeć na literówkę w temacie i brak oznaczeń. Jeśli postanowię skomentować, to rozbuduję ten post, ale "orchodee" przez tyle czasu skutecznie mnie znięcheciły

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań / Archiwum - zakończone i miniatury Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin