Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Opowieści z Aragaseii [NZ]


 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Monika
Kałamarz


Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:30, 19 Maj 2008    Temat postu: Opowieści z Aragaseii [NZ]

PROLOG
W lesie panował mrok tak głęboki, że ledwie można było odróżnić kształty poszczególnych drzew. Ich stare, rozłożyste gałęzie delikatnie falowały w rytm wiatru, a zielone listki cichutko szumiały swoje pieśni. Samotny kruk o czarnych jak mrok piórach usiadł na grubszej gałęzi i zakrakał szyderczo.
Między drzewami kryła się dwójka Morvalatów, których bardzo często nazywano Wojownikami Ciemności. Była to rasa, którą charakteryzowała nieco bledsza karnacja skóry, niż u normalnego człowieka, długimi kruczoczarnymi włosami i czerwonymi, jak krew oczyma. Od wielu lat sprawowali władzę nad światem. Nikt ich jeszcze nie pokonał. Mimo że wszystkie ludy Aragaseii połączyły siły by zniszczyć ich Imperium, ono nadal stało. Nawet Lingaladzi byli wobec nich bezradni, chociaż to była jedna z silniejszych ras.
Czekali. Jeśli to, co mówił zwiadowca okaże się prawdą, w ich ręce wpadnie lingaladzki poseł. Jeden z Morvalatów, który miał prawą rękę do połowy z metalu spojrzał z niesmakiem na piątkę orków, którzy im towarzyszyli.
— Znaleźliście coś? — spytał powoli. Jego cichy głos był przepełniony mocą.
— Niczego nie widzieliśmy, panie — rzekł ork drżącym głosem.
— Ktoś się zbliża, Uther — rzekł kolejny wojownik, natychmiast odwracając uwagę dowódcy od orka.
Był to jeden z najwyższych przedstawicieli swojej rasy, bowiem Morvalatowie osiągają około dwóch metrów wzrostu, a Dargor był niższy od swego dowódcy zaledwie o dziesięć centymetrów.
— Już ci wierzę, Dargorze... — zaśmiał się dowódca, patrząc na sługę lekceważąco.
Nagle nocną ciszę zagłuszył tętent galopującego konia, orkowie napięli łuki, czekając, aż zwierze pojawi się w zasięgu ich wzroku. Uther gestem kazał im opuścić broń, wiedział, że jeśli to był ten Lingalad, na którego czekali nic nie mogło mu się stać. Rozkaz, który otrzymał od ojca była jasny: schwytać go żywego i całego.
— Jeśli któryś z was tknie tego Lingalada, zapłaci głową — powiedział Morvalat, głosem pełnym groźby. — Alfheim, Dargor, będziecie mi teraz pomocą — zwrócił się do towarzyszy.
Wojownicy Ciemności pokiwali głowami, tymczasem tętent kopyt konia stawał się coraz głośniejszy. W pewnej chwili tę część lasu wypełniło tak jasne światło, że orkowie zasłaniali z cichym jękiem oczy. Uther zmrużył oczy, osłaniając je ręką. Teraz wiedział, że nie czekali tyle godzin na próżno. Zatem jesteś, Lingaladzie! — zaśmiał się w myślach.
Niemalże w chwili, gdy o tym pomyślał z pomiędzy drzew wybiegł biały rumak z jeźdźcem na grzbiecie. Był to mężczyzna, od którego biło takie światło i dostojeństwo, że niewielu mogło się oprzeć przed padnięciem mu na kolana. Lecz na Utherze dostojeństwo Lingalada nie zrobiło żadnego wrażenia. Otoczył całą polanę ogromną chmurą ciemności, która przytłumiała nawet światło Lingalada. Dzięki temu orkowie mogli widzieć przeciwnika i atakować.
— Brać go!
Orkowie z dzikim wrzaskiem rzucili się w stronę pędzącego konia, zwierzę z rżeniem zatrzymało się. Lingalad dobył miecza i zanurzył ostrze w piersi najbliższego orka, ten stękając runął na ziemię. Następny padł na ziemię z przepołowioną czaszką. Trzej, którzy pozostali przy życiu, napięli łuki, celując lśniące groty strzał o czarnym upierzeniu w konia lingaladzkiego wojownika. Wystrzelili, trzy strzały bezlitośnie wbiły się w bok wierzchowca, koń zarżał z cierpienia, upadając przednimi nogami na ziemię, a potem na prawy bok. Przerażony Lingalad w ostatniej chwili zsunął się z niego błyskawicznie i z bólem w oczach dotknął białej sierści, która zaczęła stopniowo zabarwiać się krwią z rany. Po chwili jednak wstał i rzucił swojemu wierzchowcowi pożegnalne spojrzenie, postawił krok w stronę nacierającego na niego orków.
Tymczasem biały rumak powoli dogorywał. Oddech zwierzęcia stał się krótki, spazmatyczny, patrzyło na swego pana błagalnie, choć ten nie spoglądał na nie, wkrótce przestał oddychać i kompletnie znieruchomiał. Lingalad już tego nie widział; ruszył na orków, którzy z impetem rzucili się w jego stronę. Nagle zatrzymali się, kiedy dostrzegli jak jeden ze stojących Morvalatów unosi rękę na znak, że mają zostawić wojownika jemu. Zaskoczony młodzian obejrzał się po wrogach i westchnął ciężko, gdy dostrzegł, z kim będzie musiał się zmierzyć.
— Uther... — wyszeptał, celując klingą w przeciwnika, do końca rozumiejąc swoje położenie i fakt wpadnięcia w pułapkę potomka Władcy Ciemności.
— A któżby inny? — zaśmiał się Książę Ciemności, powoli podchodząc do przeciwnika i obnażając miecz. — Wyzywam cię.
Dargor, Alfheim, zaatakujecie go w plecy, kiedy odwrócę jego uwagę — przesłał telepatycznie dwójce towarzyszy. Lingalad stanął naprzeciw Utherowi, chwilę okrążali się mierząc nawzajem wzrokiem by sprawdzić, który z nich nie zniesie spojrzenia drugiego. W końcu jeden z nich zaatakował, stal natrafiła na stal, a przeciwnicy zwarli się ze sobą w śmiertelnym tańcu. Wkrótce na twarzy Uthera pojawił się grymas wysiłku i zmęczenia, a miecz zaciążył mu w dłoni, kiedy pół-cięciem sparował kolejny cios Lingalada. Tymczasem Dargor i Alfheim zaszli przeciwnika od tyłu.
Traste Lyar Atomare! — wypowiedzieli zgodnym szeptem.
Zaklęcie przesądziło sprawę z posłem Lingaladów. Czarny promień uderzył prosto w plecy wojownika, który osunął się nieprzytomny na trawę. Miecz z cichym brzdękiem wysunął się z jego dłoni i upadł obok niej. Usta Dargora wygięły się w paskudny uśmiechu, a w czerwonych oczach zatańczyły radosne iskierki. Patrzył na nieprzytomnego wroga z ogromną satysfakcją, zaś Uther dysząc ciężko skrępował przeciwnika zaklęciem.
Zagwizdał, a wtedy z lasu wybiegły trzy konie, które zatrzymały się przed całą trójką i ich nieprzytomnym więźniem. Książę Ciemności chwycił Lingalada i wskoczył z nim na siodło pierwszego o kruczoczarnej sierści. Prychnął, czując na sobie ciężar większy niż normalnie.
— Alfheim, mój ojciec boi się mieć tego Lingalada w swojej twierdzy, więc oddaję go pod twoją piecze — rzekł Uther.
— Dziękuję za zaufanie, panie — rzekł Morvalat odziany w czarny płaszcz z kapturem misternej roboty. — A co ze zdrajcą, Ellenmóthem i elfem, który zranił naszego pana?
— Chodzi ci o Nardreda, Silthrila i ich przyjaciela? — zdziwił się Dargor, unosząc dłoń w żelaznej rękawicy pancernej, zakończonej długimi, żelaznymi szponami. — Zajmę się tym, wy możecie wracać.
Po tych słowach wskoczył na swojego konia i uderzył go ostrogami, po czym pogalopował w ciemność, znikając towarzyszom z oczu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Monika dnia Czw 23:22, 22 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mad Len
Zielona Wiedźma


Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 1011
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z komórki na miotły
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:56, 22 Lip 2008    Temat postu:

To tylko prolog, więc trudno powiedzieć coś sensownego na jego temat. Styl nie jest zły, czytałam już wiele gorszych historii, niemniej nie jestem jakoś specjalnie zachwycona, czy zainteresowana. Początek nie wydaje mi się jakoś niezwykle oryginalny, a Wojownicy Ciemności i Władca Ciemności budzą obawę, że mam do czynienia z fantasy z dolnej półki. Ale to oczywiście moja opinia poza tym… cóż, to pierwszy rozdział, prawda? Być może się mylę i w rzeczywistości będzie o wiele ciekawiej, niż przypuszczam… hm, prawdopodobnie przeczytam ciąg dalszy, choć raczej z ciekawości, a nie dlatego, że mi się podoba. Jak na razie nie zachęca, ale przecież może być lepiej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

caislohen
Orle Pióro


Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:21, 03 Sie 2008    Temat postu:

Ach, tak zajrzałem, więc skomentuję.
Cytat:
Samotny kruk o czarnych jak mrok piórach usiadł na grubszej gałęzi i zakrakał szyderczo.

W jaki sposób można dostrzec czarnego jak mrok kruka właśnie w mroku? A zwłaszcza w takim mroku, w którym nie da się rozróżnić drzew?
Cytat:
połączyły siły by zniszczyć ich Imperium, ono nadal stało.

Lepiej byłoby [i]istniało[/b] - stać to może budynek.
Cytat:
Jeśli to, co mówił zwiadowca okaże się prawdą, w ich ręce wpadnie lingaladzki poseł.

Lingaladzi łapią swojego posła?
Cytat:
zaledwie o dziesięć centymetrów.

Ledwno dostrzegalna różnica.
Cytat:
Nagle nocną ciszę zagłuszył tętent galopującego konia

Ciszę nie można zagłuszyć. Jedynie wypełnić, przerwać, ewentualnie, jeśli ktoś nie ma lepszego pomysłu - przeciąć. Moje warianty nie są najlepsze, ale pewny jestem, że ciszy nie można zagłuszyć, bo cisza sama w sobie nie jest dźwiękiem.
Cytat:
Niemalże w chwili, gdy o tym pomyślał z pomiędzy drzew wybiegł biały rumak z jeźdźcem na grzbiecie.

Nie wydaje Ci się, że ten poseł sam się wystawia?
Cytat:
Orkowie z dzikim wrzaskiem rzucili się w stronę pędzącego konia, zwierzę z rżeniem zatrzymało się. Lingalad dobył miecza i zanurzył ostrze w piersi najbliższego orka, ten stękając runął na ziemię. Następny padł na ziemię z przepołowioną czaszką. Trzej, którzy pozostali przy życiu, napięli łuki, celując lśniące groty strzał o czarnym upierzeniu w konia lingaladzkiego wojownika. Wystrzelili, trzy strzały bezlitośnie wbiły się w bok wierzchowca, koń zarżał z cierpienia, upadając przednimi nogami na ziemię, a potem na prawy bok.

Aj, za długie te zdania. Skróć je, tutaj potrzebny jest dynamizm. To scena z akcją, szybkie zdania, czasowniki, ruch. A nie takie soczyste zdania, która z lekka nużą czytelnika.
Pogrubienie pierwsze - tutaj się tyle dzieje, a Ty informujesz Czytelnika o strzałach. To nie spis ewidencyjny. Tutaj się biją, nie ważne czy groty lśnią, a piórka są czarne. Tutaj ważne kto strzela, a kto obrywa.
Pogrubienie drugie - koń zarżał z cierpienia, bo ugodziła go strzała - to jasne, każdy się domyśli, nie trzeba o tym informować. A co do upadku tego konia - primo: nie trzeba tak szczegółowo opisywać; secundo: to wyglada tak, jakby koń upadł nogami na ziemię, a potem (jeszcze raz nogami) na bok.
Cytat:
postawił krok w stronę nacierającego na niego orków.

To nie po polskiemu jest nawet.
Cytat:
Oddech zwierzęcia stał się krótki, spazmatyczny, patrzyło na swego pana błagalnie, choć ten nie spoglądał na nie, wkrótce przestał oddychać i kompletnie znieruchomiał.

Raz - długie zdanie.
Dwa - nic nie wnosi.
Trzy - raz piszesz w rodzaju nijakim, a potem w męskim o koniu.
Cztery - oddech nie przestaje oddychać. To po części wiąże sie z punktem trzecim.
Cytat:
Lingalad stanął naprzeciw Utherowi

Uthera
Cytat:
Lingalad stanął naprzeciw Utherowi, chwilę okrążali się mierząc nawzajem wzrokiem

Z kropką będzie o wiele lepiej.
Cytat:
Miecz z cichym brzdękiem

Musiał w coś uderzyć, bo upadając na trawę brzdęku nigdy by nie wydał.
Cytat:
wysunął się z jego dłoni i upadł obok niej

Zbędne zaimki.

Wniosek: piszesz o sytuacji, która się dzieje w nocy, bardzo ciemnej nocy, a wszystkie postaci mają czarne ubrania, wszystkie konie (poza Lingalada) są czarne. Wiem, że narrator jest wszechwiedzący, ale musi być wiarygodny. Panuje mrok, w którym trudno rozróżniać drzewa, ale postaci można szczegółowo, co do włosa, opisać. Nie rozumiem.

Nie spodobało mi się to. Aragaseia przywiodła mi na myśl Alagaesię Paoliniego. Wojownicy Ciemności i Władca Ciemności - warto przemianować, a będzie lepiej.
To tyle ode mnie. Wiecej nie mam do powiedzenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin