Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Tekst pojedynkowy [M]


 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań / Archiwum - zakończone i miniatury
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Sano
Drań


Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z kąta

PostWysłany: Pon 15:16, 12 Maj 2008    Temat postu: Tekst pojedynkowy [M]

... bo życie jest za krótkie żeby wymyślać tytuły, o!
Ten tu tekst (aliteracje są urocze, no słowo daję) powstał na potrzeby pojedynku (o, znowu), a że pojedynek się zakończył (gratulacje, Miyuś!) rzucam go szerokiemu gronu na pożarcie. Smacznego.

Ostrzeżenie: tu sie klnie, często i gęsto. Sam nie wiem czemu, ale tak wyszło...

–Żywcem mnie nie weźmiecie!!!
„Drwiąca cisza” byłaby chyba najbardziej adekwatnym określeniem.
- Słyszycie, skurwysyny?! Ne ma szans!!!
Zero reakcji.
Nie widzę ich, ale wiem, że tam są. Czuję ich smród, widzę blask ich oczu. Czekają w ciemnościach - na chwilę słabości, na moment, aż się zdrzemnę, na chwilę zwątpienia…
Poczekają sobie, aż piekło zamarznie.
Złapałem kawałek cegły i z rykiem cisnąłem go w noc. Coś się zakotłowało, coś zawyło, coś zacharczało, krótko, urywanie.
I cisza.
***
Niech mnie szlag, jeśli wiem, kto wpadł na pomysł wybudowania domu w środku lasu i jak tego dokonał bez żadnego widocznego dojazdu. Ktoś jednak tej sztuki dokonał, wylał fundamenty, postawił drewniany szkielet, obudował cegłami i pokrył dachówką. Potem najwidoczniej poszedł po rozum do głowy i wyniósł się w gęściej zaludnioną okolicę, a dom powoli sobie popadał w ruinę, aż wreszcie kompletnie się zawalił – został tylko kawałek północnej ściany, sięgający mi mniej więcej do piersi. Nie, żebym się skarżył – gdy człowiek spędza tyle czasu na włóczędze, co ja zaczyna doceniać wszystko, co osłania od wiatru. Było ciepło, nie padało, znalazłem dość chrustu na ognisko – pełnia szczęścia, orgazm bez stosunku.
Zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe, nie?
***
Trzymają się poza kręgiem światła, więc widzę tylko ich cienie. Czemu stoją jak te kołki? Po oczach można sądzić, że jest ich tam ze dwadzieścia. Mogłyby mnie rozerwać na strzępy nim zdążyłbym usta otworzyć. Aż tak boją się ognia?
***
Nie mogę powiedzieć, że mnie nie ostrzegali. W gazetach od kilku miesięcy pisali o ludziach znikających w tej okolicy. Nie, żebym je czytywał regularnie; włóczęga nie sprzyja regularnym przypływom gotówki. Ale raz na ruski miesiąc udawało mi się jakąś wysępić.
Okaleczone zwierzęta.
Ludzie znikający bez wieści.
Daje do myślenia, nie?
Oczywiście gdybym szczycił się myśleniem, nie łaziłbym po Polsce w jednych ciuchach, biorąc prysznic raz na tydzień, a goląc się raz na trzy.
Gdy wreszcie tu zawędrowałem, ludzie zdecydowanie mi odradzali szlajanie się po ciemku. Zwłaszcza jeden dziadek – pomarszczony jak suszona śliwka, łysy ja kolano i bez jednego zęba, ale z oczami jak świdry – długo i barwnie opowiadał o ranach od zębów i pazurów: tych niedawnych i tych sprzed lat, z czasów, gdy był jeszcze dzieckiem. Postawiłem mu dwa piwa, wysłuchałem cierpliwie, popukałem się w czoło i poszedłem swoją drogą.
Gdy wchodziłem w las, stał przy drodze i kreślił w powietrzu krzyż.
***
Po lewej pojawiła się kolejna para oczu. Za nisko, jak na jedno z nich. Wilk?
W ciemności jakieś poruszenie. Szuranie nóg, charkot, długi, dziki skowyt, odgłos rozdzieranego ciała…
Oderwany wilczy łeb wpada w krąg światła i gapi się na mnie martwymi oczami…
Skurwysyny, powtarzam w myślach. Wredne, inteligentne, żarłoczne…
Skurwysyny.
**
Gdy się obudziłem, jeden z nich stał nade mną. Ognisko przygasło, widziałem tylko sylwetkę, z grubsza podobną do ludzkiej, świecące oczy i czułem jego smrodliwy oddech. Wrzasnąłem, on zaryczał. Złapałem za cegłę, zdzieliłem go na wysokości oczu, skoczyłem do ogniska, wyrwałem żarzącą się gałąź i machnąłem nią na oślep. O coś zawadziła.
Chryste, jak zawył. Do końca życia tego nie zapomnę.
Wnosząc z rozmiaru kupy gałęzi, będzie to za jakieś dwie godziny. Chyba, że wcześniej wstanie słońce.
Oparłem się plecami o mur i ciężko usiadłem na ziemi. Równie dobrze mogę przestać robić z siebie durnia…
***

***
… zasnąłem?
Kurwa! Znowu podeszły bliżej!
Łapię kolejny kawałek cegły i ciskam w najbardziej natrętnego. Ustąpił, ale reszta wciąż się zbliża. Ognisko prawie zgasło, rzucam na nie wszystkie pozostałe gałęzie, dmucham w żar…
Jest.
Płomień strzela w niebo. Ryk zawodu niesie się po lesie. Cofają się w ciemność…
Myślałby kto, że szuranie stopami może być złowieszcze.
Dobra wiadomość: kupiłem sobie trochę czasu.
Zła wiadomość: nie mam więcej paliwa. Jeśli teraz ognisko zgaśnie, to mogiła.
Ile jeszcze zostało do świtu?
Przykucam koło ogniska i wpatruję się w płomienie. Poza kręgiem światła widzę jaskrawo świecące oczy.
Czekam.
Oni też.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sano dnia Pon 15:40, 12 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Miya
Jawny Koszmar


Dołączył: 23 Lip 2007
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze światów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:43, 12 Maj 2008    Temat postu:

A niech się i klnie, byle z uzasadnieniem ;) Ważne, że napisane składnie, zgrabnie i z klimatem. Wisi groza w powietrzu, ha. Dziecko nie może przestać się zastanawiać, co by było, gdyby ów tekst miał dalszy ciąg. Ale zdrowy rozsądek podpowiada, że w dalszym ciągu ognisko by zgasło, więc pewnie lepiej tak zostawić :>

I oczywiście dziemkujem :3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Bajkopisarz
Gęsie Pióro


Dołączył: 19 Kwi 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:31, 20 Kwi 2009    Temat postu: Re: Tekst pojedynkowy [M]

Sano napisał:
... bo życie jest za krótkie żeby wymyślać tytuły, o!
Ten tu tekst (aliteracje są urocze, no słowo daję) powstał na potrzeby pojedynku (o, znowu), a że pojedynek się zakończył (gratulacje, Miyuś!) rzucam go szerokiemu gronu na pożarcie. Smacznego.



Rzeczywiście smakowity kąsek... Wink Dobre wykonanie, starcie przedstawione jest realistycznie. Tekst składny, bez dłużyzn. Cała historia wydaje się prawdopodobna, szczególnie obecnie, kiedy po śląskich lasach grasuje wielki, dziki kocur- prawdopodobnie pantera. Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bajkopisarz dnia Pon 18:31, 20 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań / Archiwum - zakończone i miniatury Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin