Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Initium [NZ]


 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Cavv
Kałamarz


Dołączył: 30 Kwi 2011
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska

PostWysłany: Śro 22:28, 21 Wrz 2011    Temat postu: Initium [NZ]

Prolog
Patrzył na nią oczami pełnymi smutku. Zdawał sobie sprawę jak bardzo zmieniła się przez ten czas. Zgarbiona postawa niczym nie przypominała dawnej niej. Dumnej, pewnej siebie. Widział, jak decyzja którą podęła niszczy ją dzień po dniu. Chciał ją powstrzymać, ale nie mógł. To był jej wybór. Tłumił w sobie krzyk, że nie powinna tego robić. Że to nie jest takie ważne. Ale czy miał prawo stawiać jej życie powyżej życia milionów ludzi?
Nie.
- Ona jest ostatnią nadzieją Initium, zrozum – mówiła tak cicho, iż ledwo ją zrozumiał. W głosie czaiła się nuta strachu, ale też zdecydowanie. - Musi być bezpieczna. Ufam tylko tobie. - Spojrzała na niego tymi swoimi zielonymi oczyma. - Nie zawiedziesz mnie, prawda?
Ostatnia szansa, pomyślał.
- Nie, oczywiście, że nie.
Już nie ma odwrotu.
*
Skórzane buty wybijały nierówny rytm na drodze. Drobna, rudowłosa postać biegła najszybciej jak mogła, próbując przy tym nie upuścić łupu. Kaptur rzucał cień na jej twarz, więc ścigający ją ludzie nie mogli ujrzeć chciwego uśmiechu, w który układały się jej usta. Usłyszała blisko siebie ciężki oddech i wyjęła sztylet z kieszeni spodni. Lśnił srebrzystym blaskiem. Policzyła do trzech, odwróciła się i wbiła broń w brzuch przeciwnika. Już po sekundzie znów biegła. Nie mogła pozwolić sobie na ani sekundę zwłoki dłużej niż to konieczne. Skręciła w ciemną uliczkę, która rozpoczynała skomplikowaną drogę do domu. Nie zwolniła, mimo że wiedziała, iż nie zdołają jej już dogonić. Środki bezpieczeństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziły.
Rozdział 1:
Kiedy tylko przekroczyła próg, wyczuła, że coś jej nie tak. W oblicze jej schronienia, wkradło się coś, czego nie znała, coś, czego zazwyczaj tutaj nie było. Zaniepokoiła się lekko, wiedząc, że instynkt nigdy jej nie zawodzi. Wyjęła broń, naznaczoną zaschniętą krwią niedoszłego przeciwnika. Poruszała się bezszelestnie, mając nadzieję, że ciche skrzypienie drzwi nie zaniepokoiło kogoś, kto domniemanie przebywał w jej domu. Jako pierwszy cel obrała kuchnie, jednak nikogo tam nie dostrzegła. Nagle usłyszała strzępki cichej rozmowy i ruszyła do pokoju gościnnego. Cóż za ironia, pomyślała – my nigdy nie miewamy gości.
Kiedy podeszła bliżej, z ulgą stwierdziła, że jeden z rozmówców jest jej znany. Niski głos Oriona poznałaby wszędzie. Pytanie tylko, z kim rozmawiał jej opiekun?
Pomieszczenie urządzone było skromnie. Dwa stare, brązowe fotele, szorstki, pokryty warstwą kurzu dywan i porządny, drewniany stół ukradziony z pracowni stolarza. Na wspomnianych wcześniej fotelach siedziało dwoje mężczyzn. Pierwszy z nich był szatynem o ostrych rysach. Oczy błyszczały błękitem. Rudowłosa próbowała przypomnieć sobie, czy kiedyś już go widziała, niestety jej umysł nie podsuwał jej podobnych sytuacji. Naprzeciwko niego siedział Orion. Miał szeroką twarz, naznaczoną licznymi bliznami, zdobytymi podczas najróżniejszych potyczek. Sprawiał wrażenie przestępcy – słusznie, trzeba przyznać. Złodziejka znała tę postać odkąd sięga pamięcią – to właśnie on ją wychował, to pod jego dachem mieszkała.
- Aysha ? - Na jej widok Orion nie krył zdziwienia. - Nie spodziewałem się ciebie tak szybko.
- Przykro mi, że nie wierzysz w moje umiejętności.
Mężczyzna nagle przypomniał sobie o swoim towarzyszu. Chrząknął nerwowo i zwrócił się do dziewczyny.
- To jest Lux.
Szatyn podniósł się z fotela i wyciągnął rękę do rudowłosej. Ta spojrzała na niego niepewnie i odwzajemniła gest. Miał szorstką dużą, szorstką dłoń.
- Miło mi wreszcie cię poznać – uśmiechnął się.
- Wreszcie?
W tej chwili Orion odkaszlnął. Posłał Ayshy pokrzepiające spojrzenie.
- Macie sobie dużo do powiedzenia. Zostawię was.
No dobrze. - Dziewczyna zacisnęła usta. - Może dowiem się wreszcie co się tutaj dzieje?
*
Rudowłosa wpatrywała się w niego niedowierzająco.
- Myślisz, że tak po prostu ci w to wszystko uwierzę?
- Nie, oczywiście, że nie. Orion nie wychowałby cię na łatwowierną. - Uśmiechnął się do dziewczyny, próbując złagodzić napięcie. Nie udało mu się to.
Aysha tymczasem próbowała ułożyć sobie to, co przed chwilą usłyszała w głowie.
Nie pamiętała życia, przed przybyciem do Oriona. Zawsze miała tylko jego, tylko jemu mogła zaufać. A teraz, nieznany człowiek, który nagle wkradł się w jej mały świat, opowiada o kobiecie, którą nazywał jej matką. Podobno byli ze sobą blisko.
- Uznajmy, że ci wierzę – powiedziała spokojnie. W jej zielonych oczach błyskała niepewność i brak zaufania. - Dlaczego mi o tym opowiadasz? Jestem przyzwyczajona do braku rodziców. Nie rozumiem, po co to wszystko?
- Ile masz lat?
- Słucham? - Dziewczyna zdziwiła się nagłą zmianą tematu. - Skończyłam dziewiętnaście – - dodała po chwili.
Skinął głową. Doskonale znał odpowiedź na to pytanie.
- Jesteś całkowicie dojrzała. Możesz sama o sobie decydować. To pierwsza okazja.
- Możesz przejść do sedna sprawy? - Niezmącona ciekawość dziewczyny dała o sobie znać. Upomniała się, że nie powinna być zbyt otwarta, ale musiała przyznać, że chciała poznać pobudki nieznajomego.
- Znasz legendę o pięciu wymiarach, prawda? - Skinęła głową. Opowieść ta była przekazywana dzieciom po ukończeniu trzynastego roku życia. Doskonale pamiętała, moment kiedy Orion pokazał jej po raz pierwszy Księgę Absolutną.
Na samym początku świat podzielony został na pięć wymiarów : Initium, Inter, Vitam, Mortem i Tenebrae. Każdemu z nich przydzielony został jeden Bóg. Mieszkańcy danego wymiaru musieli być mu posłuszni i przestrzegać jego zasad. Każdemu z wymiarów odpowiadał jeden żywioł. Inter – jakby zawieszony w mgle. Wszystko tam jest nieostre, zamazane. Powietrze. Vitam – wymiar skąpany w rosie, świeży jak poranek. Otoczony przez łąki. Woda. Mortem -kraina smutku i biedy. Tutaj niczego nie można być pewnym. Metal. Initium – z piekła zrodzony, oznaczający początek, ale również koniec. Ogień.
- Pięć wymiarów, pięć żywiołów – wyszeptała.
- Zapewne słyszałaś również opowieści o miejscach, gdzie wymiary się stykają.
- Nie mogłabym nie słyszeć.
- Właśnie tam chcę cię zabrać.
- Przecież to tylko legendy. Te miejsca nie istnieją.
Skierował na nią swoje niebieskie oczy. Widać w nich było determinację i pewność.
- W każdej legendzie jest ziarno prawdy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cavv dnia Śro 22:30, 21 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

roślinawędrowna
Wieczne Pióro


Dołączył: 03 Kwi 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:47, 22 Wrz 2011    Temat postu:

Powiem ci, że miło się czytało, może i było trochę niedociągnięć, ale nie masz się czym przejmować. Przede wszystkim nie może ciągle padać "jej", nawet jeśli okaże się, że cały świat należy do niej, tego nie wiem. Albo też "ją" na początku za dużo i "niej". Wiadomo - wciąż zostaje anonimowa, a zaimki nic nie zdradzają. Swoją drogą zastanawia mnie, dlaczego narrator nie ujawnia od samego początku imienia domniemanej dziewczyny, czy też tylko postaci. Efekt tajemniczości? Ciekawe. Później dopiero nagle przestaje być ktosiem i okazuje się Ayshą. W każdym razie są sposoby, żeby uniknąć nadmiaru zaimków. Np. nie jej usta coś zrobiły, tylko ona tymi ustami coś zrobiła. Najpierw dowiadujemy się, że schron był jej, więc niepotrzebne przypomnienie, gdy jest napisane po raz kolejny, że dom był jej. A w pierwszym przypadku można było napisać "schronienie, które zdobyła", ale to w zależności od sytuacji lub "schronienie, w którym mieszkała od urodzenia aż wreszcie odziedziczyła". Czasem oczywiście może być napisane "jej", ale nie bez przerwy.
Poza tym rzadko się zdarza, żebym, nie mając ochoty przeczytać niczego z forum, jednak to zrobiła, więc przykułaś dobrze moją uwagę. Masz potencjał, potrafisz dobrze poprowadzić akcję, nie za szybko, nie za wolno, dając szansę wszystko ujrzeć. Styl też całkiem dobry, w powieściach nawet piodobnie piszą, albo mi się zdaję, ale grunt że miałam takie wrażenie. Nie umiem chwalić, ale na pewno postaram się komentować pozostałe części, skoro tą tak lekko się czytało. Postaraj się wykorzystać swoje lekkie pióro i napisz niepowtarzalną przygodę, pozwól sobie zaszaleć, czasem się powygłupiać, czasem wzruszyć, a będzie cudnie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez roślinawędrowna dnia Czw 8:51, 22 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Cavv
Kałamarz


Dołączył: 30 Kwi 2011
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska

PostWysłany: Pon 22:35, 26 Wrz 2011    Temat postu:

- Po co?
-Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie.
Parsknęła. Nienawidziła, gdy ktoś bawił się w tajemnice.
- Chcę porozmawiać z Orionem. - Rozmówca skinął głową. Wiedziała, że jej opiekun podsłuchiwał – sama by tak zrobiła. Teraz potrzebowała jego rady. Siedział na niestabilnym krześle w pokoju obok. Kołysał się na nim z miną niewiniątka. Udawał, że coś leżącego na podłodze szczególnie go zafascynowało.
- Co sądzisz o tym wszystkim?
Orion uśmiechnął się. Nieczęsto mu się to zdarzało. Ten gest raczej go szpecił niż, jak u większości ludzi, upiększał. Wyglądał trochę jak rekin, chcący przystąpić do ataku, pomyślała dziewczyna.
- Wiesz, jakoś musiałaś wkraść się w moje życie.
Dziewczyna trąciła go łokciem.
- I wyszło mi to bardzo dobrze, zresztą jak wszystkie moje akcje.
- A czyja to zasługa?
- Mojego wrodzonego talentu?
Spojrzał na nią z politowaniem, ale po chwili spoważniał. Aysha zdziwiła się – jej opiekun nigdy nie był poważny. Właśnie dlatego tak świetnie się dogadywali.
- Lux jest człowiekiem godnym zaufania – stwierdził. - Inaczej by go tu nie było.
Rudowłosa uniosła brwi, ale nic nie powiedziała. Orion zawsze udzielał tylko tyle informacji, ile było potrzebne i ani trochę więcej.
W sumie, pomyślała, i tak ostatnio niewiele się dzieje. Czemu by nie?
Wróciła spokojnym krokiem o pomieszczenia, w którym nadal czekał gość.
- Niech będzie.
*
We dwójkę klęczeli przy stole, na którym Lux rozłożył dużą, lekko pogniecioną mapę.
– Tutaj. – Pokazał palcem miejsce, leżące zdecydowanie daleko od tego, w którym w tej chwili przebywali. - Tu musimy się dostać.
- Żartujesz sobie ? Przecież to jest oddalone o... - Nie umiała dokładnie określić odległości, ale nawet jej uboga wiedza pozwalała na wysnucie wniosku, że przebycie wyznaczonej drogi zajmie im sporo czasu.
- Mamy ustalone postoje - powiedział spokojnie. Aysha niepewnie skinęła głową. Dzięki doświadczeniu zdobytym podczas kradzieży umiała znieść długie wędrówki, które często były niezbędne do zmylenia pościgu.
- Kiedy wyruszamy?
- Właściwie, już jutro rano. Orion pozwolił mi tu przenocować. - Wstał i wyciągnął rękę do dziewczyny, aby pomóc jej wstać. - Pamiętaj, spakuj tylko najważniejsze rzeczy. Prowiant i woda zajmą nam odpowiednio dużo miejsca.
Prychnęła. Podniosła się z klęczek ignorując pomoc mężczyzny.
- Nie jestem nowicjuszką, Lux.
Skinął głową.
- Oczywiście. - Odchrząknął. - Wyśpij się. Jutro przed nami długa droga.
Posłała mu zirytowane spojrzenie. Ile razy musi mu jeszcze tłumaczyć, że nie potrzebuje rad?!
- Będzie ciekawie - wymamrotała pod nosem.
*
Rudowłosa leżała na twardym materacu, próbując znaleźć odpowiednie ułożenie ciała. Nie mogła pozbyć się myśli, że zaczyna się coś nowego. Na dodatek, coś diabelnie niebezpiecznego
A w jej przypadku przeczucia były słuszne.
Zawsze.
*
- Jak myślisz, uda mu się? -Wysoki mężczyzna, którego twarz pokrywały zmarszczki wpatrywał się w drobną osobę okrytą czarnym płaszczem. Całą postawą wyrażał, że lata jego młodości już dawno minęły bezpowrotnie.
- Bez wątpienia - cichy, kobiecy głos ledwo dobiegł uszu starca.
- Czy zdąży ? - Do rozmowy wtrącił się kolejny osobnik. Tym razem młodzian, niesplamiony doświadczeniem.
- Mogę za to ręczyć.
Mężczyźni wymienili spojrzenia. Nie pozostawało im nic, jak uwierzyć w słowa kobiety i mieć nadzieję, że świat uniknie zniszczenia.
- Oni już wiedzą. Droga nie będzie łatwa.
Zapadła cisza, cisza przepełniona trwogą.
- Nie pozwolą im do nas dotrzeć. Nie bez walki. - Kobieta odkaszlnęła. - Wybrałam do tego odpowiedniego człowieka. Teraz musimy mu zaufać.
Dalsza część wypowiedzi zawisła w powietrzu.
Nie mamy innego wyjścia.
_______
Przepraszam, naprawdę przepraszam, ale myślałam że wyjdzie dłuższe. Poprawię się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin