Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Martyna [M]


 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Aszka
Stalówka


Dołączył: 31 Maj 2010
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:53, 17 Lip 2010    Temat postu: Martyna [M]

Pisane pod wpływem chwili. Mam nadzieję, że nadmiar enterów nie będzie bardzo nieestetyczny, ale uznałam to za konieczne, aby odpowiednio czytelnie oddzielić napisane elementy.

__________________________________


Patrzyła na nią przyjaźnie tymi swoimi wielkimi, czekoladowymi oczami i podsuwała mały talerzyk z ciasteczkami.

- Dziękuję, Martynko kochana, dziękuję ci najmocniej, ale nie mogę, rozumiesz, nie jestem w stanie. Tak, tak, to znów Marcinek, on mi tak zawrócił w głowie. On był taki… Och, przepraszam, masz może chusteczki pod ręką? Dziękuję ci bardzo. Bo widzisz, Martynko, ja tobie chyba nie opowiadałam, jak to się zaczęło.

Opowiadała. Opowiada co miesiąc. I to jest zawsze trzydziesty. Martyna pamiętała, wiedziała co do joty „jak to się zaczęło”. Ale nie odezwała się słowem.

- Bo widzisz, Martynko, on był od zawsze. Zresztą, jakie to śmieszne, przecież nie ma „zawsze”, prawda? Sam mnie tego nauczył, Marcinek. No ale wracając: był, kiedy końce świata zaczęły mi się powtarzać każdej nocy. Nie wyobrażasz sobie, jak to jest mieć koniec świata codziennie. Jak to jest widzieć, że żadne słońce nie wstaje o poranku. I że jesteś ze szkła, i że to szkło coraz bardziej się rysuje. I dasz wiarę, że są na to tabletki? Lek na koniec świata, a to dopiero. Kobieta, od której je dostałam mówiła, że to nie żaden koniec świata, a depresja po prostu, ale co ona tam wie. Siedzi w tym swoim fartuchu za biurkiem cały dzień. Co ona może wiedzieć o życiu, powiedz mi, Martynko?

Martyna założyła tylko kosmyk włosów za ucho, by ręką ukryć delikatny uśmiech, a gdy ponownie podniosła głowę, jej spojrzenie znów było bystre i czyste. Nawet cała jej twarz słuchała teraz.

- Ale on wtedy przyszedł, rozumiesz, przyszedł w sylwestra zupełnie inaczej. I dasz wiarę, że gdyby nie przyszedł wtedy, nie czekałabym na niego później? Zresztą, co też ja mówię. W ogóle na niego nie czekałam. Nic a nic. Myślisz, że ktoś czeka na swojego przyjaciela, aż ten przyjdzie i mu powie: „Moja jesteś, najmojsza”?

Martyna tak właśnie myślała.

- A potem był już każdego dnia. A tydzień później, szóstego (to w środę wypadło, mam rację, Martynko?), przyszedł znów i pocałował mnie, jakby to było najbardziej naturalne w świecie. Przyjaciele się przecież nie całują, Martynko! Ale on chyba już wtedy przestał być moim przyjacielem. Nie narzekałam, nie powiem. Masz jeszcze te ciasteczka? Nawet nie wiem, kiedy zjadłam ci wszystkie, a przecież nie miałam ruszać, no widzisz sama, jak to ze mną jest... I był, rozumiesz, Martynko, tak pięknie, a jak go nie było i te końce świata miałam znowu, to i tak wiedziałam, że Marcinek wróci. A jakby nie wrócił, to ja bym wróciła. Przecież my już wtedy nie mogliśmy bez siebie żyć. Już wtedy, kiedy w dwudziestostopniowym mrozie chodziliśmy tyłem, żeby mroźny wiatr nie uderzał nam w twarze. Już wtedy, kiedy nawzajem rzucaliśmy się w zaspy. Wtedy, gdy dopiero uczyliśmy się rozmawiać ze sobą. (Bo dasz wiarę, Martynko, że my wcześniej, przed tym szóstym stycznia, nie rozmawialiśmy prawie nic a nic?) I później, gdy zgodnie czekaliśmy na wiosnę, potem truskawkowe lato. Każdego dnia dziękowałam Bogu za to, że go mam i co drugi dzień płakałam w poduszkę. Bo było mi smutno, że i jemu jest, było albo też może być. Było mi smutno, gdy był szczęśliwy, bo przypominałam sobie, że nie zawsze ze mną był. Bałam się, że mogę go stracić przez ten brak szczęścia i bałam się, gdy mówił mi, że jestem najcudowniejszą istotą w jego świecie, bo przecież niebawem mogłam przestać być. Bo widzisz, Martynko, jak komuś świat się skończy więcej niż raz, traci się szansę, by mógł się odbudować do takiego poziomu, na jakim powinien być. Ostatecznie sprawa wygląda tak, że…

Martyna wyłączyła się, ale tylko na moment. Wiedziała, wiedziała mnóstwo o końcach świata. Wiedziała też dużo o permanentnych końcach świata, kiedy nie wie się nawet, czym jest słońce. Ale nie zamierzała, rzecz jasna, wspominać o tym.

- I wiesz, on zawsze mi mówił, że ma na mnie ochotę. W środku nocy dostawałam SMS-y, że chciałby teraz przy mnie leżeć i… Cudowny był. I taki dobry. Ale potem tak po prostu, jakby nigdy nic, pozwolił mi się zostawić, kiedy poznałam tego Pawła. Marcinek z taki spokojem przyjął, że chcę zobaczyć, jak to jest z kimś innym, zwyczajnym. Miał takie smutne oczy. Powiedział… Gdzie te cholerne chusteczki… Powiedział, że rozumie, że i tak mnie kocha, że… Och, Martynko, gdybyś tylko mogła mówić, powiedziałabyś mi…

Martynie zaszkliły się oczy. Gdyby mogła…

- Przepraszam cię, Martynko, najmocniej w świecie, nie powinnam tyle paplać, jakaż ja jestem…

Gdyby mogła mówić, wcale nie powiedziałaby: „Nie martw się, kochana, to po prostu nie było to”. Ale nie powiedziałaby jej także, że ona by wiedziała, że wystarczy zawinąć sobie kosmyk jej włosów na palec i nie trzeba mówić, że ma się na nią ochotę. Nie powiedziałaby jej także, że jej oczy są naprawdę piękne, gdy ma rzęsy posklejane łzami. Ani że brzoskwiniowy zapach jej szamponu sprawia, że ma problem z uspokojeniem serca. Ani nawet tego, że nie mogła złapać powietrza, kiedy widziała ją wychodzącą spod prysznica, z wodą kapiącą z włosów na nagie ramiona.

Kiedy Alicja wyszła, Martyna otworzyła szafkę w lustrze. Wyjęła mały, brązowy słoiczek i odetkała go. Wysypała kilka tabletek na rękę. I jeszcze parę. I jeszcze…

Czy lekarstwa na koniec świata muszą przed nim chronić…?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aszka dnia Nie 12:29, 03 Paź 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

roślinawędrowna
Wieczne Pióro


Dołączył: 03 Kwi 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:45, 18 Lip 2010    Temat postu:

Chyba tylko wystukam tu samo "och, ach", ale wiem, że nie można. ; ) Bardzo ładny styl, urzekający wręcz i tak swobodnie ta Alicja opowiadała, szczerze. Zainteresowana byłam jak to wszystko się skończy i się nie zawiodłam ostatecznie, myśląc, że to musi okazać się ciekawe. Historia taka mogłaby się każdemu zdarzyć, ale nie każdy by ją tak odczuł i tak pięknie o niej opowiedział. Zupełnie nie widzę powodów, aby tu cokolwiek zmieniać, wg mnie idealnie skrojona miniatura. Gratuluję i wklejaj tu mnóstwo innych swoich tekstów.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez roślinawędrowna dnia Nie 13:47, 18 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Cedalia
Pawie Pióro


Dołączył: 04 Sie 2008
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:45, 02 Sie 2010    Temat postu:

Hm... Ciekawie, potencjał na pewno jest, zdania urzekają.
Nic negatywnego nie napiszę, bo mi się podoba, miniaturka jest dziwna wydaje się, że Alicja ma jakieś zaburzenia psychiczne. Martynka co miesiąc dzielnie wysłuchuje jej miłosnego przeżycia, a sama czuje do niej pociąg. Końcówka jest dobra taka nie wyjaśniona no, bo dlaczego Martynka nafaszerowała się tabletkami? Wydaje mi się, że właśnie przez Alicję.

Błędów wytykać to nie wytkam, na przecinkach i gramatyce to ja się średnio znam, a nic rażącego nie widziałam Very Happy

No i muszę to napisać na koniec - ładny tekst ^.^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Aszka
Stalówka


Dołączył: 31 Maj 2010
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:18, 05 Sie 2010    Temat postu:

Dokładnie tak było, jak myślałaś, Cedalio! Martyna była przy tym niemową, co chyba jednak dość jasno wynikało z tekstu, więc nie wchodziło w grę, by mogła o tym kiedykolwiek powiedzieć Alicji. Swoją drogą, nie wydaje się to trochę za bardzo, no wiesz, dramatyczne?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Cedalia
Pawie Pióro


Dołączył: 04 Sie 2008
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:51, 09 Sie 2010    Temat postu:

Hm... no może trochę dramtyczne, ale nie ma w tym nic złego. Wręcz przeciwnie, mi właśnie się to podobało. Tekst jest taki skąplikowany, a ja to lubię ^^
W każdym bądź razie patosu nie wykryłam. Postacie to nie tacy zwykli i noramlni ludzie i dlatego tekst jest niezwykły. Ta szczypta dramtu jest tu niezbędna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

kasieńka
Gołębie Pióro


Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:02, 11 Sie 2010    Temat postu:

A ja na początku powiem, że bardzo dobre wrażenie zrobił na mnie ten tekst. Smile Wprowadziłaś taki przyjemny klimat. Czytając widziałam jak dwie kobiety siedzą przy kuchennym stole, wszystko jest takie ciepłe i bezpieczne, widziałam, że Alicja skubie obrus jak opowiada - nie wiem skąd, ale tak mi się zdawało Wink - i jak ukradkiem sięga po ciasteczka. Wszystko było takie swojskie i 'ucacane'. Razz Nie wychwyciłam niczego rażącego - mówię tu o błędach czy zgrzytach. Stylistycznie bardzo miło, że tak to ujmę. Bardzo spodobał mi się fakt, że Martynka aż tak bardzo lubiła Alicje. To było takie... ciut dramatyczne. Ale przedstawione w bardzo zgrabny i udany sposób. Oprócz tego chciałabym podkreślić, że nazwanie depresji końcem świata mnie ujęło. Taki metaforyczny przekaz... i no cudo. Nawet się to nie gryzło z tą śmieszną stylizacją mowy Alicji. Rozumiesz? Co to ja tam? O jejciu... te ciasteczka. Taka roztrzepana kobietka żyjąca w zupełnie innym świecie.

Bardzo, bardzo mi się podobało ;D

Pozdrawiam, Kasieńka Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

vyvy
Stalówka


Dołączył: 21 Wrz 2010
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: stamtąd

PostWysłany: Sob 11:54, 25 Wrz 2010    Temat postu:

Aszka napisał:
Martyna założyła tylko kosmyk włosów za ucho, by ręką ukryć delikatny uśmiech, a gdy znów podniosła głowę, jej spojrzenie znów było bystre i czyste.
- paskudne powtórzenie.

cóż by tu powiedzieć o tekście?
nie jestem zachwycona tak jak poprzednicy, tekst nie jest zły i nie jest wyśmienity.
można powiedzieć, że jest dobry
bo
podoba mi się to, że Alicja mówi po swojemu, wygląda to trochę jak mowa starszej pani, i to jest fajne. Alicja ma swój język i autorka tutaj sobie poradziła. stylizacja jej wyszła.
podoba mi się sposób narracji.
Martynka słucha, Alicja mówi. czytelnik nie ma ochoty przerwać lektury, a jest do niej zachęcony. i pojawia się pytanie: co też będzie dalej?
podoba mi się element końca świata.
i można powiedzieć, że udane zakończenie, bo przez chwilę miałam ochotę powiedzieć, że autorka poszła na łatwiznę.
ale jest jak jest. tekst się przeczytało, i nie jest to tekst z grupy tych, które ma się ochotę zdeptać i powiedzieć: zupełna strata czau.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin