Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Sierociniec [M]


 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Hien
Różowy Dyktator Hieni


Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:17, 15 Cze 2010    Temat postu: Sierociniec [M]

Napisane dawno temu pod wpływem zachwytu pewnym osobnikiem. Hm, hm.

_________________________________________

Stołówka. Szare, odarte z farby ściany, poryte nożami stalowe stoliki i krzesła. Nie ma obiadu - jak zwykle, da się przywyknąć. Mój żołądek już nawet nie marudzi i w zasadzie można byłoby przypuszczać, że całkiem zniknął. Tyłek odpada mi od siedzenia którąś godzinę, ale nie mogę się ruszyć ze stołka. To moja szansa, czekam na nią dziesięć lat. Nawet nie dlatego, że jest dla nas nadzieja - nie, myślę, że nie ma, raczej dlatego, że to przyzwyczajenie. Trzeba czekać, brać udział w cotygodniowym targu, czy jak to nazywają, adopcji wybiórczej.
Siedzę więc na krześle i czekam, powtarzając w myślach wyuczone zdanie: pani Malinowska opiekuje się mną od dwóch lat, dogadujemy się świetnie, jest najlepszą opiekunką, jaką można mieć. Formułkę znam od dawna, zmieniają się w niej tylko nazwiska. Panią Malinowską znam od piętnastu minut. Pewnie zwykle przesiaduje w stołówce dla małych dzieci i wyjada im obiad dzień w dzień.
Dziś są wizyty - przychodzą pary, przychodzą samotni. Może wybije czyjaś godzina wyjścia z tego bunkra.
Zwykle obojętnie przyglądam się przechodzącym ludziom, ale tym razem moją uwagę przykuwa pewna kobieta w błyszczącej czerwonej kurteczce, obszytej futerkiem. Na głowie ma burzę czarnych loków, chociaż na mój gust prościej byłoby to nazwać jednym wielkim kołtunem. Ale jest w niej coś intrygującego, podoba mi się.
Nasze spojrzenia się spotykają i na chwilę nawet daję się porwać temu cieniowi nadziei, który w nas jeszcze pozostał. Nie sądzę wprawdzie, by zainteresował ją ktoś taki jak ja. Samotne kobiety szukają małych dziewczynek do strojenia w kokardki i sukienki, nie chcą nastoletnich chłopców. A nawet gdyby chciały, byłoby to zbyt ryzykowne, mógłby się przyczepić ktoś z urzędu. To przecież podejrzane.
Dlatego my siedzimy tutaj aż do końca, do oporu, ile tylko się da.
- Ah, chciałabym przygarnąć tego uroczego młodzieńca! - szczebiocze kobieta, podbiegając. Jej głos jest dziwny, ten ton… w niepokojący sposób znajomy. Nie obchodzi mnie to jednak za bardzo - zwróciła uwagę i to się liczy.
- Oczywiście, oczywiście! - cieszy się opiekunka. - Zaraz zaprowadzę panią do rejestracji adopcji.
I idziemy z nią do biura, kobieta w czerwonym drepcze w szpilkach, robiąc niemiłosierny hałas. Wchodzimy do pomieszczenia, które zwykle nazywane jest karcerem. Rozglądam się i dochodzę do wniosku, że żadne z nas, dzieci z ośrodka, nie poznałoby tego pomieszczenia - znikły wszystkie sprzęty diabelskie, klatki i pełne kolców skrzynie, gdzie się nas wkłada, jak jesteśmy niegrzeczni. Albo i bez powodu. Być może opowiem o tym kiedyś tym aktywistom od praw człowieka, mogą być zainteresowani takimi rewelacjami.
Opiekunka przedstawia sprawę dyrektorce. Pochlipuje, zapewniając mnie co chwilę, że będzie tęsknić. Żałosne przedstawienie.
- Mam nadzieję, że wiemy, ile wynoszą nasze koszta utrzymania nastolatka? - szefowa, zacierając ręce, zwraca się do kobiety w czerwonym. Ta tylko kiwa potarganą głową i wyciąga grubą kopertę z torebki.
Mam ochotę spytać, czy mogę iść. W końcu najważniejsze formalności zostały załatwione, chyba mogę już stąd umknąć.
- Pani nazwisko? - pyta jeszcze opiekunka.
- Stefan Niezierski - odpowiada kobieta, wdzięcząc się jak kocica podczas rui. Spogląda na mnie czule i gładzi mnie po krótkich, powoli odrastających włosach. - Zawsze pragnęłam przygarnąć chłopca. - Nie spuszczam oczu.
I dyrektorka i opiekunka uśmiechają się złośliwie, trudno się rozeznać, czy do mnie, czy do transwestyty. Crossdresser jednak zdaje się tego nie zauważać, pochłonięty zupełnie mierzeniem się ze mną na spojrzenia. Ma ciemne oczy o ostrym wyrazie, takim jaki posiadamy i my, tutejsze dzieci.
W końcu dostrzegam na jego twarzy ledwo widoczny cień uznania. Próba zakończona pomyślnie. Odwracamy od siebie wzrok.
Dyrektorka podbija pieczątkę na moich aktach. W ciszy odbija się to aż bolesnym hukiem, zwłaszcza po całym dniu cotygodniowego milczenia. Gdzieś w głębi czuję dziwną pustkę - chyba nie do końca pojmuję, że właśnie wychodzę na wolność. Że od tego momentu mogę decydować o swoim życiu lub śmierci, mam prawo się obronić, gdy ktoś atakuje.
- Teraz masz już dom, Natalko - oznajmia dyrektorka.
Transwestyta błyskawicznie wbija we mnie takie spojrzenie, jakby nagle zmienił się w krwiożerczą bestię. Zostajemy wypchnięci za drzwi, a do biura-karceru wchodzi jakaś młoda para, ciągnącą za sobą przedszkolaka.
Mój nowy opiekun przygląda mi się zdumiony, jakby wciąż nie mógł wyjść z szoku - jak zaskoczony bazyliszek. Ani na moment nie spuszczam wzroku. Niezależnie od wszystkiego, teraz jestem wolna, a on ma mi zapewnić tylko warunki do życia. W razie czego ostatecznie dam sobie radę sama.
Po chwili jednak transwestyta wybucha pogodnym śmiechem, bierze mnie za rękę i idziemy w kierunku jasnych drzwi ku normalnemu światu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Aniss
Gołębie Pióro


Dołączył: 03 Maj 2010
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Szczecina
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:47, 15 Cze 2010    Temat postu:

Dziwne. Niby bardzo fajne, ale nie wiem, czy w końcu to dziewczyna czy chłopak. Na początku piszesz, że samotne kobiety nie chcą nastoletnich chłopców, więc myślałam, że jest chłopakiem, a potem "żegnaj Natalko" i to "Jestem wolna". Czyżby drugi transwestyta? Namieszane, a może mój prosty mózg nie może tego ogarnąć. Ogólnie forma bardzo przystępna, tylko właśnie ten szczegół, który zajął moją całą głowę i nie daje mi myśleć o innych rzeczach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mała_mi
Gęsie Pióro


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:16, 15 Cze 2010    Temat postu:

Ha! To jest właśnie urok tego tekstu. Przypomina mi trochę twoje opowiadanie „Sami”. Pozostawia w czytelnika w niepewności i nie daje o sobie zapomnieć. Męczy człowieka jeszcze długo po przeczytaniu. No i potrafi nieźle zaskoczyć.

Największą wodę z mózgu, zrobiły mi te polskie imiona. No bo to przecież raczej niemożliwe, żeby w Polsce transwestyta mógł adoptować dziecko. W dodatku chłopaka o imieniu Natalka Very Happy No nieźle to zakręcone, ale podoba mi się. Ta miniatura posiada wszystkie te elementy, które w miniaturach cenię – jest ładna stylowo, zaskakująca i potrafi wyprowadzić człowieka z równowagi:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Aszka
Stalówka


Dołączył: 31 Maj 2010
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:08, 15 Cze 2010    Temat postu:

Początek był zupełnie zwyczajny - prosty, nie jakoś szczególnie interesujący, ale przystępny i zachęcający do dalszej lektury. Z czasem poczułam jednak, że niemal siedzę tuż obok bohatera i wymieniam na głos myśli z... Natalią? No właśnie, ten wątek miesza w głowach, co, jak myślę, było Twoim zamysłem. Specyficzna sytuacja, nie wiem, co o tym myślę. Pracownice sierocińca to jak dla mnie potwory i handlują dzieckiem jak bydłem. Miały krowę, dały krowę. Ale to tak nawiasem.
Strasznie, strasznie przeszkadza mi ten element "szybkiej adopcji". Zbyt oczywistym jest dla mnie, że kwestia przygarnięcia sieroty z domu dziecka nie jest wcale tak prosta i błyskawiczna, tym bardziej w tym niezwykłym przypadku. Przymknąwszy jednak na to oko, tekst jest na plus. Z pewnością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Hien
Różowy Dyktator Hieni


Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:09, 16 Cze 2010    Temat postu:

Kwestia adopcji... hm, że tak powiem, to trochę inny, alternatywny świat, podobny do wykreowanego w pewnym dłuższym tworze. Przygarnianie sieroty wygląda tam bardziej jak branie psa ze schroniska, bo i najniższa kasta ma prawa takie jak przeciętny pies.
I właśnie chodziło mi o ten mętlik xD a raczej o chochlika, jaki chłopczyca zrobiła biednemu Stefanowi. Chociaż w sumie nie wiem, to kolejne z serii obcych ciał, które nie bardzo wiem, jak traktować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

An-Nah
Czarodziejskie Pióro


Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: własna Dziedzina Paradoksu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:20, 01 Lip 2010    Temat postu:

Tekst, który najpierw wywołał u mnie wrażenie WTF. Co to ma być, przerysowana wizja sierocińca, nierealna adopcja... I, hmmm, to ma być agitka przeciw adopcji przez "odmieńców"? U Malarii?!? Przez moment nie miałam pojęcia, o co w tym tekście chodzi, poważnie mnie, Hieno, skonfudowałaś Smile Ale chyba o to tu chodziło - bo potem przyszedł finał i olśnienie i załapałam, jak mi się zdaje, ideę, a może po prostu znalazłam interpretację, która mi odpowiada - to opowiadanie o porozumieniu w odmienności, o odnalezieniu bratniej duszy w kimś, kto wydaje się być totalnym freekiem i cech freeka w sobie. Mnie taki sens odpowiada Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Lill
Autokrata Pomniejszy


Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 813
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: moja jedyna i ukochana Wieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:43, 02 Lip 2010    Temat postu:

Początkowo miałam dokładnie takie same odczucia jak An-Nah. Jedno wielkie WTF. Albo, bardziej po naszemu, "noaleosochozi?!" Młodzieniec - Natalka, kobieta - Stefan... W dodatku Niezierski... Boże, Boże, Niezierski, to nazwisko z kimś/czymś mi się kojarzy, Mal, ma prawo mi się kojarzyć?

W ogóle cały tekst mi się kojarzy, ale o tym ewentualnie prywatnie.

Dla szerokiej publiczności to stanowczo nie jest. Szeroka publiczność nie zrozumie przewrotności, nie zrozumie, że można wywalić świat do góry nogami i z uśmiechem oznajmić: "oto normalność". Ostatnie zdanie miażdży i powala. Najlepsza puenta świata. Kto nie dostanie przy nim nieziemskiej głupawki, zapewne nie ma w sobie nic z wariata. Albo to tylko ja tak to odbieram.

I jaki piękny kontrast między szarością sierocińca a wewnętrznymi, nieopisanymi kolorami "normalnego świata". Chciałaś wykopać na światło dzienne moją synestezję? To się udało. Zobaczyłam te kolory, choć nie było ich w tekście. Czysta magia i odlot.

Po co komu narkotyki, skoro można dokarmiać się takimi miniaturkami? Swoją drogą - trzeba było nie wrzucać na ZP, tylko puścić na konkurs Uniwerku, to by się żury zdziwiły. Chociaż nie, oni by się nie poznali na uroku tego tekstu. Dla nich "normalny świat" to właśnie ta sierocińcowa szarość zapewne. Trudno. Ich strata.

Technicznie bez zarzutu. Literówek nie zoczyłam, ale spałam trzy godziny, mogłam coś pominąć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Hien
Różowy Dyktator Hieni


Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:26, 02 Lip 2010    Temat postu:

To miała być taka sobie mała, przewrotna miniaturka z zakończeniem, które przewraca całość do góry nogami. A potem zmusza do salta. A przy okazji tworzy dobre zakończenie z udziałem transwestyty. I to niejednego :P
Potem przyszła forma, szarość, wyolbrzymienie kilku cech sztampowego Tego Złego Sierocińca i radosny kwik, że wyszło lepiej, niż początkowo zakładałam.

Lill napisał:
można wywalić świat do góry nogami i z uśmiechem oznajmić: "oto normalność".
Ten tekst jest genialny. Użyczysz mi praw autorskich? xD
Zaś nazwisko po prostu samo przyszło, nie powinno się raczej kojarzyć, ale on nie może się inaczej nazywać, umh.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hien dnia Pią 17:28, 02 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin