Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Adelajda [NZ]


 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Freyi
Kałamarz


Dołączył: 06 Paź 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:15, 06 Paź 2009    Temat postu: Adelajda [NZ]

Adelajda Nowak. Zwykła kobieta po przejściach. Niejedna mogłaby się z nią utożsamiać, niejedna spoglądając na jej życie odnalazłaby część swojego. Adelajda szła szarą ulicą stolicy, pełną równie szarych obywateli i tandetnych wystaw sklepowych. Opatulona ściśle w beżowy prochowiec, omotana wypranym z koloru szalikiem, z burzą rudych loków poganianych przez ciemniejsze odrosty dziarsko przebijała się przez miasto w kierunku miejsca zatrudnienia. Pani Nowak była nauczycielką, zwykłą czterdziestoletnią nauczycielką języka polskiego w normalnym ogólniaku, jednym z wielu w Warszawie. Patronka szkoły, Maria Konopnicka patrzyła na nią swoimi cierpliwymi oczami z popiersia, jakie szkoła rąbnęła jakiś czas temu z okazji bliżej nieokreślonej rocznicy, ile razy Adelajda przemykała obok niej do jednej z wielu takich samych klas.
Długa przerwa. Dwadzieścia pieprzonych minut odpoczynku, od hałasu porównywalnego z hałasem wywoływanym przez startujący samolot. Wzięła z torebki paczkę waniliowych Slimów, spojrzała do filiżanki, w której znajdowała się ciecz kawopodobna, dawno już zimna i wyszła na boisko. Był ciepły wrzesień, słońce przyjemnie oświetlało twarz, ogrzewało ciało. Koniec lata. Uczniowie biegali po boisku jak gromada szympansów z Kongo rycząc w niebogłosy. Papieros zaklinował się między dwiema pełnymi wargami Adelajdy, obficie wysmarowanymi czerwoną pomadką, Podpaliła i zaciągnęła się waniliowym dymem.
Próbowała się zrelaksować. Czekało na nią jeszcze kilka lekcji, z podobną grupą szympansów. Poczuła, że coś spadło jej na czubek głowy, gęsto pokryty wysuszonymi od ciągłego farbowania włosami. Wiatr zawiał zabierając z jej głowy intruza. Złapała go, gdy począł szybować w stronę otwartej bramy boiska. Było to pióro. Zwyczajne pióro, najprawdopodobniej gołębie. Długości długopisu, szare, poprzecinane ciemniejszymi pasmami. Spoglądała na nie przez chwilę. Jej bujna wyobraźnia pracowała na piątym biegu starając się wypluć z siebie historię, jaką owe pióro musiało przejść, gdy odczepiło się od zadka jakiejś ptaszyny. Adelajda spojrzała na nie jeszcze raz, zupełnie innymi oczami. Wyrzuciła peta na ziemię i trzymając swój nowo zdobyty skarb weszła do środka budynku.
Kolejne lekcje minęły jej zaskakująco szybko. Zabrała prochowiec, szalik, torebkę i wyszła. Maszerowała dzielnie przez mniej szare niż rano ulice jej ukochanej Warszawy, z uśmiechem patrząc na kolorowo ubranych obywateli, przemykających wokół niej. Szła rozpromieniona i równie rozpromieniona potknęła się o klęczącą pod ścianą jakiegoś spożywczaka Rumunkę zarabiającą na dzieci. Z soczystym kolokwializmem na ustach runęła na chodnik. Przez chwilę próbowała zrozumieć, co się właśnie stało. Tak, do cholery leżała na środku chodnika gdzieś na Mokotowie. A nawet nic nie piła. Podniosła się z wielkim trudem. Stanęła chwiejnie i otrzepała prochowiec. Ludzie hamowali śmiech patrząc na to kolorowe zjawisko, które przed chwilą leżało rozlane na chodniku, lecz nikt nie kwapił się do pomocy.
Adelajda poprawiła płaszcz i wyprostowana ruszyła do autobusu. Przynajmniej odejdzie z tego feralnego miejsca z klasą. Następna godzina stanęła pod znakiem obijania się o społeczeństwo, niezwykle tłumnie zgromadzone w środkach transportu o tej porze. Adelajdę zawsze dziwiło, dlaczego te stada emerytów muszą wypełzywać ze swoich grobowców by załatwiać swoje małe, nieważne sprawy, akurat gdy porządni obywatele wracają z ciężkiej pracy do domów. Kolejny przystanek i kolejna fala. Ktoś trącił ją łokciem, przepychając się od drzwi w stronę kasownika.
- Jak leziesz, jełopie! - Wyrwało jej się.
- Przepraszam! Co pani taka nerwowa? - Zapytał jełop. Postanowiła to przemilczeć.
Autobus wreszcie dotoczył się do jej przystanku. Wypełzła z jego ciasnych czeluści. Głęboki oddech, dobrze wreszcie być na powietrzu. Sięgnęła do torebki po papierosy. Dopiero gdy zapaliła, zdała sobie sprawę, że jest piątek. Ma przed sobą dwa dni wolnego od tej dziczy. No nie licząc cotygodniowych odwiedzin u tej starej wiedźmy Larysy. Nie zamierzała się jednak tym teraz przejmować. Czekał ją wieczór przed telewizorem, z papierosami i winem.
Larysa Nowak była matką Adelajdy. Kłóciły się co sobotę gdy się spotykały, lecz obie nie były w stanie zrezygnować z ani jednego z tych spotkań. Larysa mieszkała sama ze swoim kotem Felkiem. Ostatniego męża (a miała ich pięciu) pochowała pół roku temu i na razie nie zanosiło się na kolejnego. Piątkowe wieczory spędzała z "dziewczynami" -jak je nazywała, grając w karty i pijąc chore jak na ten wiek ilości alkoholu. W soboty odwiedzała ją Adelajda i właśnie nadeszła jedna z takich sobót. W mieszkaniu Larysy rozległ się odgłos dzwonka do drzwi. Otworzyła.
- Witaj mamo. - Powiedziała Adelajda.
- Co tak późno dzisiaj? Nie mogłaś ruszyć tego zadka wcześniej? Powinnaś zrzucić parę kilo. No wchodź do środka co tak stoisz jak ten słup soli!
- Tak mamo.
- Poznałaś kogoś? Jeszcze parę lat i nikt cię nie zechce! Zapuściłaś się ostatnio, powinnaś coś zrobić z tymi odrostami. Chodź do kuchni, napijemy się kawy.
- Jak tam wczorajsze spotkanie? Znowu ograbiłaś koleżanki w pokera? - Spytała grzecznie Adelajda.
- Pokera? Co ty myślisz, że my jesteśmy na tyle stare, żeby grać razem w karty? Krysia, wiesz która ta od Stasi, przyniosła swojego laptopa. Teraz podobno można mieć tanio i internet do tego! No i pokazała nam na tym laptopie jak można korzystać z internetu, bo wiesz, ona uczęszcza do Uniwersytetu! Obrotna babka. No i powiedziała, że w tym internecie, to jest wszystko! Wpadłam na pomysł, żeby jakiś chłopców pooglądać...- Adelajda wyłączyła się. Siedziała przy stole kuchennym zakrytym ceratą w czerwoną kratkę, uśmiechała się i przytakiwała. Spojrzała na nóż kuchenny. Wzięła go w rękę i wbiła Larysie prosto w prawe oko. Usłyszała jej krzyk.
- Ty głupia! Co robisz, mój make-up! - Powoli obróciła ostrze i pociągnęła w dół, aż do linii ust, po czym wyjęła nóż i wbiła go w głowę matki kilkakrotnie. Larysa patrzyła na nią jeszcze przez chwilę wypełnionymi krwią oczami, po czym upadła na dywan w kolorze kości słoniowej.
Otrząsnęła się. Matka siedziała na krześle i dalej gadała o swoich przeżyciach. Spojrzała na nóż. Leżał spokojnie na stole, tam gdzie wcześniej, a dywan nadal był w kolorze kości słoniowej. To właśnie w tym momencie Adelajda postanowiła skorzystać z usług psychiatry.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Freyi dnia Śro 19:15, 07 Paź 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

cheeza
Stalówka


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:10, 07 Paź 2009    Temat postu:

Zacznę od czysto formalnych rzeczy. Brakowało mi paru przecinków, gdzieniegdzi, ale nikt nie jest nieomylny, no i to w sumie nie zaważyło na wartości całego tekstu.
Cytat:
dlaczego te stada emerytów muszę wypełzywać ze

oczywiście muszą, ale to znów drobna literówka tylko.
Cytat:
Ma przed sobą dwa dni wolnych od tej dziczy.

Albo dwa dni wolnego, albo dwa wolne dni.
Co do reszty, wydaje mi się bez niczego rażącego.
Końcówka, cudowna.
Czyżby to przez moją wewnętrzną nienawiść do tego typu lekarzy..? Może.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Freyi
Kałamarz


Dołączył: 06 Paź 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:13, 07 Paź 2009    Temat postu:

Dziękuję za wskazanie błędów, biorę się za edycję.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

ana
Piórko Wróbla


Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: krakow - nowa huta

PostWysłany: Nie 22:17, 03 Sty 2010    Temat postu:

Ładnie napisany tekst, obrazowo, z chumorem, realistycznie. Dlatego czytało się go lekko i z zaciekawieniem. Niestety na końcu doznałam rozczarowania. Zakończenie jest zbyt zaskakujące i nie pasuje do wcześniejszego obrazu, nie łączy się z wcześniejszą częścią. Myślę, że bardziej powinieneś połączyć te dwie częśći z sobą poprzez wyrażniejsze symptomy w pierwszej części które zapowiedzą chorobę w drugiej części. Ale to tylko moje zdanie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin