Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Królestwo Aronem [NZ]


 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

MarioBoss
Ołówek


Dołączył: 06 Maj 2008
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:53, 06 Maj 2008    Temat postu: Królestwo Aronem [NZ]

Mam takie pytanie. Właśnie zaczynam pisać taką powieść i czy to sie nadaje, czy to ciągnąć czy nie warto?



-Powiadam wam nadchodzą czasy kiedy nie będziecie pewni jutra. Naszą Ardonie czeka zagłada, która może nas znisz... – poczciwy staruszek wydał z siebie ostatnie słowo.



Rozdział I
- Nasza Ardonia może być zagrożona – zaczął przemówienie król Keritel z rodu Samaterynów
- Jak to? Przecież rozmawiamy z Wordogemem o rozejmie! – odezwał się jeden ze szlachty
- To może nie chodzić o Wordogem lecz o coś bardziej przeraźliwego!
- Co macie na myśli?
- Jeden z naszych mędrców miał wizje na łonie śmierci.
- I co powiedział?
- Mówił coś o zagładzie jednak gdy dochodził do setna ducha wyzionął.
- Więc jak chcesz panie przygotować się do tego? – wtrącił się generał
- Na to nie można się przygotować. Trzeba cierpliwie czekać i mieć oczy i uszy wszędzie. Najmniejszy szczegół może doprowadzić nas do rozwiązania.
- Więc nie zwerbujemy nawet wojska?
- Nie! Będziemy czujnie czekać. A i jeszcze jedno nikt z poza naszego otoczenia nie może się dowiedzieć o czym była rozmowa zrozumiane?
- Tak jest królewska mość.
- Pamiętajcie jutro o podpisaniu wieczystego pokoju. Wyruszamy o 8.00!
Król położył się spać, aby jutro w pełni sił wyruszyć w podróż lecz myśl o mędrcu nie pozwalała mu zasnąć. . Jednak po pewnym czasie będąc podekscytowanym jutrzejszym dniem powoli usnął.
Niebo było całe krwiste a dwie gwiazdy wydawały się powoli zasypiać za horyzontem. Gdyby wyjrzeć za okno można by zobaczyć piękne uliczki i domy oświecone światłem z oliwnych lamp. Dzisiejsze nocy nikt nie mógł zasnąć. Jutrzejszy dzień miał być w końcu spokojny, bez walk i wojen. Całe rodziny siedziały przy stołach i świętowali. Mieli nadzieje, że przy końcu wojny, król przestanie wykorzystywać ich jako niewolników do wyrobów: zbrojni, mieczy, tarcz itp.

Następnego ranka, gdy król wyszedł na ganek, wbrew pozorom nie zauważył żadnych ludzi. Wszyscy albowiem po wczorajszej balandze z rodziną, leżeli uchlani pod stołem. W całym mieście było tak cicho że można było pomyśleć, że przez miasto przeszła jakaś plaga lub epidemia. Od czasu do czasu wiatr musnął drzwi, które cichutko zaskrzypiały. Miasto odpoczywało po nocnej zabawie. Król stał dumnie na tarasie i wpatrywał się w swoje miasto. Wielu z poza granic twierdzi że ów król jest najlepszym wodzem jakiego można sobie wymarzyć lecz w istocie było inaczej. Owszem był świetnym strategiem i nawet w nikłej sytuacji doprowadził do podpisania korzystnego pokoju. Jednak dla niego liczyły się tylko pieniądze i siła militarna. Nie zwracał uwagi, że z poddanych zrobił niewolników. Każdy z nich nie chciał takiego życia lecz za ucieczkę lub sprzeciw karano śmiercią. Poddani oprócz swojej pracy w polu musieli codziennie za darmo odpracowywać pięć godzin pańszczyzny. Nawet starzy ludzie nie mieli łatwo, aby wyżywić rodzinę musieli spędzać na polu po piętnaście godzin, pięć godzin u króla, a reszta w swoim polu. Keritel zabronił w mieście handlu. Tylko jego służba mogła skupować produkty, a później sprzedawać z wielokrotnym zyskiem. Oczywiście cały dochód z handlu szedł dla króla Keritela. Rzeczy były tak tanio skupowane, że z rzemieślnictwa nie dało się wyżyć. Większość ludzi w mieście zostawał rolnikami, ponieważ co mieli na polu to zjedli. Zdarzały się także sytuacje w której sąsiedzi wymieniali się żywnością, garnkami lecz gdy wyłapał to któryś ze szpiegów króla, rekwirował on cały dorobek życia. Często bywało, że gdy chłop nie miał nic brano jego dzieci, żonę i jego samego do niewoli. Wielu ludzi straciło w ten sposób swój dach nad głową i rodzinę. Kiedyś jeszcze mieli nadzieje na zmianę. Keritel miał syna o dobrym sercu, który uwalniał niewolników, zwracał zarekwirowane dobra. Nazywał się Metisko. Na nieszczęście któryś szpieg jego ojca złapał go przy uwalnianiu jednego z niewolników. Ojciec ,nie mogąc patrzeć na dobroduszność syna względem niższych klas społecznych, zabił go, a jego ciało wrzucił do najgłębszej rzeki w Ardonii. Niektórzy jednak mają nadzieje, że prawowity następca tronu zwinnie zwiał, a słudzy Keritela przez omyłkę zabili kogoś innego, nawet o tym nie wiedząc. Wyznawcy tej teorii uważają , że Metisko wybrał życie pustelnika i powtórnie przyjdzie walczyć o tron po śmierci ojca. Według nich Metisko schował się gdzieś na pustyni czarnych węży.
- Konie przygotowane do wyprawy ?!- Krzyknął do służącego Keritel
- Tak panie. – odezwał się sługa
Po chwili zawołanie przez służbę stawiają się generał i szlachcic.
- Gotowi do wymarszu – spytał retorycznie Keritel
- A jakże inaczej! – Odezwał się dochodzący człowiek w ciemnym kapturze
- A ktoś ty? – zerwał się król
- Ksiądz arcybiskup Parthel, mam towarzyszyć przy podpisywaniu pokoju, aby ten pokazać także Bogu i prosić go przy tej okazji o łaskę dla naszego królestwa
- Skoro musisz to jedź, ale konia będziesz musiał sam sobie załatwić – burknął złośliwie Keritel



Mam nadzieje że się spodoba Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mad Len
Zielona Wiedźma


Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 1011
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z komórki na miotły
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:34, 07 Maj 2008    Temat postu:

(Proszę o dodanie właściwego oznaczenia w temacie)

Zacznę od odpowiedzi na pytanie przez ciebie postawione. Moim zdaniem się nie nadaje, ale ciągnąć warto. Warto bo może pomóc ci wyrobić styl i zdobyć trochę wprawy.

A teraz będę się czepiać i postaram się udzielić paru rad.

Cytat:

Naszą Ardonie czeka zagłada, która może nas znisz... – poczciwy staruszek wydał z siebie ostatnie słowo.


Eee? Może i nie mam racji, ale domyślam się, że ostatnim słowem jakie chciał wypowiedzieć poczciwy staruszek było: zniszczyć. I jakoś totalnie mi to nie pasuje. Jeśli Arodnie czeka zagłada, to chyba równoznaczne ze zniszczeniem, prawda? (Nie do końca jestem też przekonana co do wydawania ostatniego słowa. Trochę mi tutaj dziwnie brzmi… ale to akurat taka uwaga na marginesie)

Cytat:
- Mówił coś o zagładzie jednak gdy dochodził do setna ducha wyzionął.


Ja i przecinki zawsze prowadziliśmy zaciętą wojnę, ale wydaje mi się, że tutaj pasowałoby, żeby jakieś postawić. Tak to brzmi, jakby mędrzec dochodził do "setna ducha", a potem coś wyzionął. Nie jestem do końca pewna, ale zdaje mi się, że przecinki powinny się znaleźć po zagładzie i przed duchem. Choć radzę to skonsultować z kimś, kto lepiej zna zasady interpunkcji. I zdaje się, że chodziło ci o sedno?

Cytat:
- Pamiętajcie jutro o podpisaniu wieczystego pokoju. Wyruszamy o 8.00!


Jakoś tak to 8.00 mi zupełnie nie pasuje. Naprawdę, dużo lepiej wyglądałoby „o ósmej”.

Cytat:
Całe rodziny siedziały przy stołach i świętowali.


Świętowały

Cytat:
Niebo było całe krwiste


Hm. Moje pierwsze skojarzenie? Krwisty befsztyk. Tak, wiem, że jestem nienormalna. Ale to też jakoś tak dziwnie brzmi… sama nie wiem. „Niebo miało kolor krwi”?

Cytat:
Dzisiejsze nocy nikt nie mógł zasnąć.


Literówka. Dzisiejszej.

Cytat:
zbrojni, mieczy, tarcz itp.



Znowu wyjdzie na to, że się czepiam… ale „itp.”?

Każdy z nich nie chciał takiego życia lecz za ucieczkę lub sprzeciw karano śmiercią.

Może „żaden” zamiast każdy.


Przykro mi, że zawiodę twoje nadzieje, ale nie spodobało mi się. Pomijając liczne błędy interpunkcyjne i niedopracowany styl nie ma w tekście niczego, co by mnie zainteresowało. Już na samym początku zraził mnie opis spotkania u króla. Praktycznie sam dialog, zero opisów, w dodatku rozmowa nieco sztuczna. Dobrze, opis pojawiają się potem, ale zdecydowanie pozostawiają wiele do życzenia. W dodatku mam dziwne wrażenie, że fabuła będzie opowiadać o dobrym synu, który rzeczywiście cudem uciekł śmierci (przez pomyłkę zabili kogoś innego?!)i wytoczy walkę złemu ojcu. Motyw stary jak świat. Oczywiście można go przedstawić ciekawie, ale do tego potrzeba umiejętności.

Rada? Czytaj książki, pisz dalej, sprawdzaj uważnie to co napisałeś. I spróbuj znaleźć betę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

caislohen
Orle Pióro


Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:55, 07 Maj 2008    Temat postu:

Tekst trochę krótki, ale być może mniej będzie błędów.
I uważaj Autorze. Moja krytyka może zaboleć, o czym przekonali się już niektórzy. Ty jeśli nie chcesz czytać krytyk (wymądrzającego się) gościa, który będzie wręcz rozbebeszał Twój tekst - po prostu, nie czytaj dalej.

Cytat:
-Powiadam wam nadchodzą czasy kiedy nie będziecie pewni jutra. Naszą Ardonie czeka zagłada, która może nas znisz...

Zgadzam się z Mad Len (o, zmieniony nick), ta kwestia brzmi trochę dziwnie. Dałbym więcej przerywników w słowa starca. On w końcu umiera, więc nie musi wszystkiego mówić normalnie. A gdyby po słowie "może" nie byłoby "nas znisz" nic by się nie stało. A nawet zrobiłaby się mała tajemnica i niedomówienie. Warto się nad tym zastanowić.
Cytat:
- Więc jak chcesz panie przygotować się do tego? – wtrącił się generał

Wydaje mi się, że to jest niepotrzebne. Mogłoby być "Jak więc chcesz się, panie, przygotować?", ale to moja luźna sugestia. Wiadomo, że chodzi o kataklizm.
Cytat:
- Nie! Będziemy czujnie czekać. A i jeszcze jedno nikt z poza naszego otoczenia nie może się dowiedzieć o czym była rozmowa zrozumiane?

A o czym ona była, aby od razu utajniać? Czyżby słowa konającego starca były same w sobie ukrywane i tylko nieliczni je znali? Czy też postępowanie króla, to znaczy jego obojętność, bo nie zamierza nic robić, poza czekaniem, były powodem do milczenia? Trochę mnie to zastanawia.
Cytat:
Wyruszamy o 8.00!

Po pierwsze: o ósmej - ale o tym już wspomniała Mad Len.
Po drugie: to jest (tam mi się wydaje) opowieść fantasy, więc skąd oni będą znać godzinę? Mają zegary?
Cytat:
myśl o mędrcu nie pozwalała mu zasnąć

Bardziej słowa mędrca nie pozwalały mu zasnąć.
Cytat:
Jednak po pewnym czasie będąc podekscytowanym jutrzejszym dniem powoli usnął.

Jak, do diaska!, podekscytowany człowiek jest w stanie zasnąć?
Cytat:
Dzisiejsze nocy nikt nie mógł zasnąć. Jutrzejszy dzień miał być w końcu spokojny, bez walk i wojen.

I tutaj bez ironii: rozumiem, wszyscy byli przyzwyczajeni do wojen, więc czymś kuriozalnym był dzień spokoju. Nie drwię tutaj, tylko zauważam, że to rozumiem, a nawet jestem skłonny uważać tak jak napisałem.
Wiem co Autor miał na myśli, lecz na początku odebrałem to inaczej. Uśmiechnąłem się wtedy, ale nie twierdzę, że te zdania są błędne.
Cytat:
wbrew pozorom nie zauważył żadnych ludzi. Wszyscy albowiem po wczorajszej balandze z rodziną, leżeli uchlani pod stołem.

Teraz wielu będzie narzekać, bo ironia powróciła. Na początek zamieniłbym słowa "wszyscy" i "albowiem" miejscami, brzmi lepiej. A teraz druga rzecz - wielki był stół, skoro wszyscy pod nim leżeli.
Cytat:
W całym mieście było tak cicho że można było pomyśleć, że przez miasto przeszła jakaś plaga lub epidemia.

Zbędne drugie słowo "miasto".
Cytat:
Od czasu do czasu wiatr musnął drzwi, które cichutko zaskrzypiały.

Trochę ostrożniej z muskaniem. Muskanie to wręcz lekkie dotknięcie i tutaj nie pasuje mi, że mogło ono doprowadzić do ruszenia drzwi, a w efekcie do skrzypienia. A tak na marginesie. Dopiero się uczepiłem (moderatorzy, uważajcie, bo znów wlepicie mi kolorkiem uwagi etc.) bo skoro drzwi skrzypią, to są nienaoliwione. A to skłania do myślenia, że nie można ich łatwo ruszyć, choć dla człowieka to nie problem, lecz muskający wiatr mógłby sobie narobić kłopotu.
Po prostu nie pasuje mi muskający wiatr.
Cytat:
Miasto odpoczywało po nocnej zabawie. Król stał dumnie na tarasie i wpatrywał się w swoje miasto.

Po pierwsze: powtórzenie, którego można było uniknąć.
Po drugie: król stoi na ganku czy na tarasie? To może trochę zbyt czepialskie, ale cóż, taki już ze mnie zimny drań. Już Czytelnik (uważny) wie, gdzie znajdował się król, a gdyby się poruszył, Autor powiadomiłby go o tym.
Cytat:
Każdy z nich nie chciał takiego życia

Podzielam zdanie Mad Len - winno być żaden, ładniej brzmi, a chyba nawet poprawniej.
Cytat:
Poddani oprócz swojej pracy w polu

Czyżby król bezpośrednio sprawował władzę nad chłopstwem? Trochę nie zgadza mi się to ze systemem feudalnym.
Cytat:
musieli spędzać na polu po piętnaście godzin, pięć godzin u króla, a reszta w swoim polu

I to wszystko w jeden dzień? A gdzie czas na sen i posiłki? Nie wydaje mi się, abyś miał na myśli dzienne obowiązki, chyba, że tworzysz opowieść o obozach pracy. I piszesz o dwóch (takie mam wrażenie) rodzajach pól. Pole króla i pole chłopa. Cóż, oczywiście rolnik pracuje w polu dla króla, ale nie bezpośrednio, a swego pola nie posiada. To jest sprzeczne z feudalizmem. A może piszesz o jakimś innym systemie, którego nie znam? Mogę mieć braki w nauce, ale co to feudalizm jeszcze pamiętam.
Dalej także opisujesz swój system, więc nie będę nic mówił, bo zapewne to nowy system i nie mogę (chyba) się czepiać.
Cytat:
któryś ze szpiegów króla, rekwirował on cały dorobek

Zbędnym zaimkom śmierć.
Cytat:
do niewoli. Wielu ludzi straciło w ten sposób swój dach nad głową i rodzinę.

Wiadomo. Może to zbędna uszczypliwość, ale wydaje mi się, że wiadomo, bo to zwykła reakcja przyczynowo-skutkowa.
Cytat:
Na nieszczęście któryś szpieg jego ojca złapał go przy uwalnianiu jednego z niewolników.

I to mi się podoba. Król nie był pobłażliwy wobec rodziny, jakże mi to przypomina średniowiecze. Nie czepiam się tego. Ale czepiam się, że opisałeś, co zrobił synalek króla. Już wcześniej pisałeś o uwalnianiu niewolników, mogłeś to określić po raz drugi w zupełnie inny sposób.
Cytat:
Krzyknął do służącego Keritel
- Tak panie. – odezwał się sługa
Po chwili zawołanie przez służbę

Słowa o podobnym znaczeniu i rażą powtórzeniem. Spokojnie można było uniknąć tego błędu.
I znów wyjdę na aroganta, który się czepia i niekulturalnie pisze do Autorów. Ale co zrobić?
Cytat:
dochodzący człowiek

Czym, a raczej, kim on dowodził? To zapewne był generał, więc wystarczyło napisać "dowódca".
Cytat:
- Ksiądz arcybiskup Parthel

Niespodziewany gość, a pojawili się generał i szlachcic. Duchowny wyrósł spod ziemi.
W ogóle ta końcówka mi się nie podobała. Coś niezrozumiałego i na końcu zamiast dostać w głowę, bym czytał dalej - dostałem "kręcioła" i nie wiedziałem co się dzieję. Taka mgła odstrasza, zwłaszcza jeśli kończy i ma zachęcać do dalszej lektury.
A tekst ogólnie, przynudzał strasznie. A zwłaszcza opis systemu gospodarczo-politycznego. Skoro król sprawował władzę bezpośrednią nad chłopstwem i czerpał całkowite zyski, to co się stało z innymi warstwami społeczeństwa? Gdzie rycerstwo, duchowieństwo i mieszczaństwo? Diabli wzięli, czy co? Wyswobodzili się spod dyktatury króla, a skąd oni mieli zbierać złoto? Trzeba zachować jakąś zdrową równowagę, a Tobie, Autorze, polecam na wstępie poczytać o systemie feudalnym i trochę o średniowieczu. To drugie trochę wyczerpuje i pochłania czas, ale im więcej tym lepiej - jeśli chcesz wzorować swoje opowieści na średniowieczu, co w fantasy jest częste. Nie mówię, byś od razu połykał opasłe tomy encyklopedii, ale warto mieć choćby małą wiedzę, jakieś pojęcie, aby się nie zbłaźnić. Ale spokojnie, nie musisz od razu pisać poprawnie. Głowa do góry, z czasem przyjdzie, trzeba tylko być cierpliwym i sumiennym. Praca, ale nie pod dwadzieścia godzin w polu, jak Twoi chłopi, tylko z książką i notesem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Airel
Bezskrzydła Diablica


Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 465
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Faerie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:25, 07 Maj 2008    Temat postu:

caislohen napisał:
Cóż, oczywiście rolnik pracuje w polu dla króla, ale nie bezpośrednio, a swego pola nie posiada. To jest sprzeczne z feudalizmem.

caislohen napisał:
Tobie, Autorze, polecam na wstępie poczytać o systemie feudalnym

Proponowałabym także tobie co nieco poczytać przed komentarzem. Nie pomyliło ci się z niewolnictwem w Ameryce i pracą na plantacjach? Feudalizm to wbrew pozorom dość skomplikowany system. Istniały różne grupy (warstwy) chłopów; ogólnie chłopi posiadali ziemię. Jeśli dziedzic chciałby takiego chłopa przenieść, musiał dać mu ziemię w innym miejscu, na tych samych prawach. Mogli być tacy, którzy nie mieli ziemi i przyszli do tego dziedzica - dostawali od niego inwentarz, ziarno pod zasiew, a spłacali to daninami. Byli także niewolni i czeladnicy, którzy głównie pracowali na cudzej ziemi, nie mając nic własnego. Większość chłopów miało jednak własne gospodarstwo i uiszczało tylko daninę/rentę/cokolwiek. Najpierw w formie towarów, później pieniężną.
Rozumiesz różnicę między tym co mówię, a wspomnianym przez ciebie ustrojem?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

caislohen
Orle Pióro


Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 7:04, 08 Maj 2008    Temat postu:

Być może teraz oftopuje, lecz chcę aby Autor wiedział czego dotyczy dyskusja. Pisałbym do Ciebie, Airel, na PW, ale chcę by każdy widział moją odpowiedź i mógł ją porównać. Każdy stanie po jakiejś stronie, zgodzi się ze mną lub z Tobą.

Cytat:
Nie pomyliło ci się z niewolnictwem w Ameryce i pracą na plantacjach?

Mi nie.
Cytat:
Rozumiesz różnicę między tym co mówię, a wspomnianym przez ciebie ustrojem?

A jaki ja ustrój wspomniałem?
Feudalizm na tym polega, że chłop nie ma ziemi na własność. Oczywiście zajmuje się nią, wykorzystuje etc., ale prawnie ziemia należy do jego seniora, postawionego wyżej. Mieć ziemię na własność to znaczy robić z nią co się chce, móc sprzedawać, użytkować w dowolny sposób, a takiej możliwości chłop nie miał. Nie miał ziemi na własność; można określić to "półposiadaniem" lub "półwłasnością", bo chłop tylko w części zarządzał ziemią, czyli pracował, dbał, by móc przekazać plony seniorowi.
Cytat:
Jeśli dziedzic chciałby takiego chłopa przenieść, musiał dać mu ziemię w innym miejscu

Właśnie o tym mówię, to "dziedzic" posiadał ziemię, bo w jaki sposób mógłby tak nią zarządzać? A gdyby chłop posiadał ziemię, żaden "dziedzic" nie mógł mu się doczepić, a zwłaszcza przenieść.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Airel
Bezskrzydła Diablica


Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 465
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Faerie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:50, 08 Maj 2008    Temat postu:

Problem polega na tym, że chłopi szybko ubożeli i wtedy dopiero dziedzic przejmował ich ziemię na własność, wydzierżawiając ją. Chodzi o to, żeby przejąć ziemię w sposób "legalny". Daniny płacili raczej od opieki dziedzica nad nimi (co do samej opieki, no cóż...) niż od ziemi. A co do usuwania chłopa z jego ziemi - gdyby ziemia nie należała do niego, dziedzic nie musiałby dawać mu żadnej innej w zamian.
W przeciwieństwie do ciebie nie wspieram się uproszczoną wiedzą ze szkoły, tylko (w tej chwili) "Historią Polski" pod redakcją Henryka Łowmiańskiego, jednym z bogatszych opracowań historycznych.
Oczywiście pytanie brzmi, o jakim okresie mówimy. Później chłopi nie posiadali ziemi, głównie dlatego, że ją stracili w zadłużeniu - jak już wspomniałam, szybko ubożeli. Ziemia przechodziła na własność dworu, a potem bogatsi kmiecie ją dzierżawili. Nadal jednak chłopak czasem mógł zakupić ziemię i zabudowania, a potem przekazać je swoim spoadkobiercom.
Z resztą ewentualnej dyskusji historyczno-społecznej powinniśmy przenieść się do innego działu, albo ją skończyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

caislohen
Orle Pióro


Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 182
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:26, 08 Maj 2008    Temat postu:

Ja proponuję zakończyć, bo i tak nic to nie wnosi. Gdybyśmy chcieli dalej dyskutować, powinniśmy ustalić pewne rzeczy.
Pewnie nie posiadam takiej wiedzy, jak Ty. Więc w dalszej wymianie mądrości wyszłyby moje braki.
Nie chciałem wcześniej uchodzić za kogoś kto zna sprawę w zupełności, lecz tylko przedstawiłem jak wygląda ona z mojej perspektywy, a swojego stanowiska i tak nie zmienię. Możliwe, że w przyszłości pod wpływem jakiś innych źródeł zmienię zdanie, ale jak na razie, uważam tak, a nie inaczej.

I nasze niezrozumienie zapewne powoduje niesprecyzowany czas i miejsce. Feudalizm przebiegał inaczej na różnych ziemiach, a także na przestrzeni lat zmieniał się. Przecież był feudalizm kontynentalny i wyspiarski - ale nie o tym w tym temacie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin