Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
W mroku nocy [NZ]


 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Liwia
Stalówka


Dołączył: 21 Lis 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:56, 21 Lis 2009    Temat postu: W mroku nocy [NZ]

Obudziła się z głębokiego snu. Patrzyła w sufit próbując przypomnieć sobie ostatnią noc. W głowie miała zamęt. Kac wciąż męczył i miała ochotę wyrzygać wczorajszą kolację. Nie miała jednak siły by się podnieść. Pamiętała barmana polewającego kolejny kieliszek krwawej mery. Kobietę, która wyciągnęła z Pubu, chyba swojego męża. I..., a potem pamiętała jakąś twarz, i już nic. Ale twarz i jej łagodne, nienaganne wręcz rysy pamiętała doskonale.
Podniosła rękę do twarzy. Odetchnęła głęboko. Coś ją zabolało przy szyi. Złapała się za nią. Wyczuła ranę. Próby przypomnienia sobie skąd ona jest spełzły na niczym. No, musi się w końcu podnieść. Nie będzie przecież tu leżeć cały dzień.
Podniosła się siadając na tapczanie. Dopiero teraz uświadomiła sobie, rozglądając się po pokoju, że nie jest u siebie. Nie wiedziała skąd tu się wzięła i jak długo była. Nerwowo spojrzała na swoje ubranie, ale wszystko było na miejscu. Chyba, że gwałciciel po wszystkim z powrotem ją ubrał. Rozejrzała się po pokoju. Za oknem panował mrok. Widać było tylko drzewa. W pokoju w którym się znajdowała stał regał z książkami i to bardzo starymi. Zaciekawiły ją one. Stare brązowe i czarne okładki i kurz, który jakby je pieścił swym dotykiem.
Obok regału stał fotel, tak samo stary jak reszta mebli, które tu były. Gdyby nie jej realizm mogłaby pomyśleć, że przeniosła się w czasy wiktoriańskie.
Wstała z bólem głowy i zawrotami, ale nie mogła dalej leżeć. Musi przypomnieć sobie co się stało. Musi dowiedzieć się gdzie jest i jak wrócić do domu.
Zbliżyła się do drzwi i już miała chwycić klamkę gdy usłyszała czyjś głos.
- Zostań. Nie powinnaś tak od razu wstawać.
Przerażona odwróciła się w kierunku, z którego dochodził głos. Była pewna, że jest sama w pokoju. Teraz też nie widziała nikogo.
Zmrużyła oczy, żeby dostrzec tego kogoś, ale przy regale nikogo nie było. Tak jej się wydawało. W końcu zobaczyła go. Z cienia regału wyłonił się jak duch, bezszelestnie, młody trzydziestodwuletni mężczyzna. Ten sam, którego twarz pamiętała z Pubu.
No tak, pewno on ją tu zaciągnął i teraz będzie dręczył.
Ubrany był bardzo elegancko. W stylowy smoking z lateksu, do tego biała koszula bez kołnierzyka z rozwiązaną białą muszką. Przepasany czerwonym szerokim pasem. Wyglądał dekadencko, ale jakże wytwornie.
- Czego ode mnie chcesz? - zapytała z przerażeniem w głosie.
- Nic
- Więc czemu mnie tu przywiozłeś i więzisz?
- Po pierwsze nie jesteś pod kluczem. W każdej chwili możesz stąd wyjść. Po drugie gdybym cię nie zabrał do siebie umarłabyś.
Ostatnie słowo zmroziło jej skórę.
Mężczyzna zbliżał się do niej. Cofnęła się aż poczuła drzwi i klamkę, która teraz wrzynała się w jej plecy. Gdyby się zbliżył jeszcze bardziej do niej mogłaby szybko otworzyć drzwi i wybiec. Tylko gdzie? Nie wiedziała gdzie jest. Drzewa za oknem świadczyły o tym, że to dom, ale czy są sami? Może jest ich więcej. Może kilku facetów wymyśliło sobie tę głupią zabawę z kobietą. Orgię jakiej ona nie przeżyje.
Ciężko oddychała, ale jej serce wcale szybciej nie biło. To dziwne, bo przecież gdy była zdenerwowana to waliło jej tak, jakby chciało wyskoczyć, ale nie tym razem.
Mężczyzna stanął przed nią. Czuła jego zimny oddech na swojej twarzy. Wpatrywał się w nią błyszczącymi oczyma, jakby dokładnie wiedział co myśli. Stali tak kilka sekund, w których, jak uważała, powinien choć raz zamrugać oczami. Był dziwny.
- Kim jesteś? Czego chcesz? - zapytała.
- Już Ci mówiłem. Niczego od ciebie nie chcę. Uratowałem ci życie.
- Czemu? - była zdziwiona tym co słyszy.
Wskazał fotel. Posłusznie, patrząc cały czas na niego, zbliżyła się do fotela i usiadła. On stanął przed nią. Patrzył przez chwile na jej przerażoną twarz i ranę na szyi. Dotknęła jej chcąc ukryć przed nim. Zbliżył się do okna. Teraz wpatrywał się w mrok jakby dostrzegał w nim coś czego ludzkie oko nie widzi. Przez chwilę milczał. W końcu odwrócił się w kierunku fotela.
- Wiem, że to co powiem wyda ci się głupie i niemożliwe. Jednak to prawda. Od pokoleń ta ziemia należy do mnie. Było nas sześciu braci. Podzieliliśmy swój świat na sześć części i ustanowiliśmy zasady, których twardo się trzymamy. Pierwszą z nich jest absolutny zakaz wchodzenia na teren, który nie należy do nas. Mój brat zerwał rozejm, który tak ciężko kiedyś stworzyliśmy.
- Co to ma wspólnego ze mną? - przerwała.
- Proszę, daj mi skończyć – był spokojny, miał w sobie coś co sprawiało, że nie bała się go, że powoli zdenerwowanie, które jeszcze przed chwilą w niej było, nagle pod dźwiękiem jego głosu rozpływało się.
- Od jakiegoś czasu – kontynuował – prowadzę otwartą wojnę z moim bratem Wiktorem. On niesie ze sobą śmierć i zniszczenie. Przekracza wszystkie zasady, które dawno temu zostały ustalone, po to tylko by chronić świat i nas samych. Od dawna ścigam go, próbując zabić wszystkich jego zwolenników, a jego wypędzić z moich granic.
Brzmiało to jak z filmu czy książki, a nie z prawdziwego życia. Nie, takie rzeczy, to tylko na filmach.
- Zabijasz? - zapytała.
- Tak, zabijam. Jeśli muszę.
Miała nadzieję, że zaprzeczy.
- Jesteś mordercą?
- Nie, nie w tym sensie.
- Więc w jakim? Za to się siedzi. Ściga cię policja?
- Nic mi o tym nie wiadomo. Nie rozumiesz o czym mówię.
- Więc mi wytłumacz.
- Zabijam mieszańców.
- Kogo? - nic nie rozumiała. To jakiś wariat, psychopata. No tak, pięknie trafiła. Najpierw obłąkany narzeczony, teraz on. Pewno ją zabije i poćwiartuje. Może jeszcze zje jak kanibal, wierząc, że to zrobi go nieśmiertelnym.
- Mieszaniec, to człowiek przemieniony przez wampira.
- Co?! - aż krzyknęła.
- Uspokój się. Nic ci nie zrobię.
- Co ty gadasz? Była zdenerwowana.
Jakiś kretyn porwał ją do swego domu, opowiada brednie i wierzy, że walczy z wampirami. Co za psychol.
- W tym pubie byłem właśnie dlatego, że był tam on. Dostałem wiadomość, że będzie i poszedłem. Nie wiem czemu wybrał ciebie. Ty najlepiej o tym wiesz.
- Ja? Wybrał mnie? Niby po co? - była zszokowana.
- Zaatakował cię. Nie wiem, może próbował cię przemienić, może tylko chciał się pożywić. Kiedy tam wszedłem właśnie wbijał zęby w twoją szyję.
Wstała z fotela. Nie chciała dłużej tego słuchać.
- Kiedy mnie zobaczył rzucił cię na ziemię i uciekł, zostawiając tak żebyś się wykrwawiła.
- Tak po prostu uciekł?
- No nie tak po prostu. Było ich z dwudziestu. Zabiłem ich ale on uciekł. Zabrałem cię stamtąd.
Patrzyła na niego uważnie. Sama nie wiedziała co o tym myśleć. W końcu uratował jej życie.
- Nie miałem innego wyjścia – mówił.
- Dziękuję – odpowiedziała – Ale teraz powinnam już wrócić do domu. Pewno się o mnie martwią. Miałam wrócić do 24, a to chyba jest już grubo po północy.
- Nie możesz wrócić.
- Co? - patrzyła na niego zdziwiona.
- Spałaś kilka dni po przemienieniu.
- Przemienieniu? Jakie przemienienie? Człowieku! - była wściekła, co za palant – Jestem ci wdzięczna za uratowanie życia, opiekę, ale chyba przesadzasz. Wampiry nie istnieją!
- Gdyby nie istniały nie było by mnie tu. - powiedział stanowczo.
Nie chciała tego dłużej słuchać. Zaczęła iść w kierunku drzwi. Chwyciła za klamkę i otworzyła. Wyszła na korytarz. To musiał być jakiś stary dom. Tu też było pełno starych zakurzonych mebli. Korytarz prowadził do drugiego pokoju, jak jej się wydawało gościnnego pokoju. Stanęła jak wryta gdy zobaczyła tego palanta w fotelu przy kominku.
- Nie słuchałaś mnie – powiedział stanowczym głosem, patrzył na nią.
Obejrzała się za siebie. Nie mógł tu wejść bez jej wiedzy. Nie szedł za nią. Musiałaby go zobaczyć. Jak to się stało? Co to jest?
- Co ty kurwa myślisz, że uwierzę w te brednie?! - krzyknęła.
- Jestem wampirem, tak samo jak moi bracia! - mówił stanowczo, jego oczy teraz płonęły – Każdy kogo ugryzie wampir umiera, chyba, że ten chce go przemienić, wówczas jest mieszańcem. Ty zostałaś ugryziona przez jednego wampira, ale przez drugiego przemieniona. Nie jesteś zwykłym mieszańcem. W twoich żyłach płynie moja i jego krew. Jesteś wampirem czy tego chcesz czy nie!
Patrzyła na niego nie dowierzając. Czytała o tym książki, widziała filmy, ale nie wierzyła w coś takiego.
- Powiedz, że to głupi żart – wydusiła.
- Niestety nie. To prawda.
- Pozwól mi wrócić do domu. Nie zgłoszę tego policji.
Jego oczy znowu błyszczały. Uspokoił się.
- Możesz iść. Ja cię nie trzymam. Tylko nie poradzisz sobie. Musisz nauczyć się jak być wampirem i poznać wszystkie nasze zasady.
- Nie wierzę ci.
- Więc czemu nie słyszysz swego serca?
Oniemiała. Jak to serca? O czym on mówi?
Wstał i zbliżył się do niej. Wziął jej rękę. Chciała mu ją wyrwać ale nie mogła. Był silniejszy od niej. Dotknął swojego torsu jej ręką. W miejscu w którym powinna poczuć bicie serca była cisza. Czuła jego zimne ciało.
- Teraz wsłuchaj się w ciszę. Słyszysz czyjś oddech? - powiedział
Przez chwile słuchała. Miała wrażenie, że wstrzymała oddech, by usłyszeć coś, cokolwiek. Jednak nic nie słyszała. Puścił ją i podszedł do stołu. Leżał tam nóż. Podniósł go i zbliżył się do niej. Była przerażona, ale nie umiała zrobić teraz ani jednego kroku w tył. Wziął jej rękę i przeciął skórę nożem. Krew popłynęła. Była prawie czarna. Patrzyła na ranę, która na jej oczach zaczęła znikać. Gdy zniknęła spojrzała na niego. Nie poczuła bólu i nie miała już rany. Boże, może to tylko iluzja, może śni. Powinna teraz zemdleć i obudzić się w szpitalu, albo najlepiej w swoim łóżku. Ale nie, wciąż stała wpatrując się w te błyszczące oczy WAMPIRA.
- Czy ja umarłam? - zapytała.
- Twoje ciało umarło, ale ty żyjesz. - odpowiedział łagodnie.
- Ale przecież... - sama nie wiedziała co powiedzieć, co myśleć o tym wszystkim.
Wampir usiadł znowu w fotelu.
- Nauczę cię wszystkiego, tylko zaufaj mi. - powiedział.
- Jeśli wampiry istnieją naprawdę to ilu was jest?
- Już ci mówiłem. Jest nas sześciu i ty, inna niż wszyscy przemienieni przez Wiktora.
- Czemu inna?
- Kiedy Wiktor cię ugryzł jego ślina naznaczyła cię na jego nie tylko ofiarę ale i ewentualnego mieszańca. Jakieś jego drobne DNA weszło w twój krwiobieg. Ja oddałem ci część swojej krwi. Masz w sobie jego namaszczenie i moją krew. Dlatego jesteś inna.
- Myślałam, że tylko krew może być istotna w przemianie.
Zaśmiał się.
- W książkach, tak. Tak naprawdę jesteśmy podobnie zbudowani jak ludzie. Mamy swoje DNA. Ono jest jak znak szczególny. Rozpoznajemy się po tym DNA. Doświadczysz tego sama. Wsłuchaj się tylko w swoją naturę wampira. Poczujesz mnie, a potem gdy znajdziesz się przy Wiktorze poczujesz jego i to będzie inny zapach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

An-Nah
Czarodziejskie Pióro


Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: własna Dziedzina Paradoksu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:28, 26 Lis 2009    Temat postu:

Bohaterka budzi się z raną na szyi - nieopatrzoną raną, bo w tekście brak wzmianki o jakimkolwiek opatrunku... I co? Zamiast wpadać w panikę albo próbować ją opatrzyć - albo dziwić się, czemu rana nie krwawi - nasza miła pani zastanawia się po prostu, skąd ta rana się wzięła... oj, oj, oj, logika szwankuje.
Podobnie nie rozumiem, czemu DNA miałoby mieć jakieś znaczenie u martwych istot - twoja koncepcja wampirów wydaje się być czymś pośrednim między koncepcją "mistyczną" a "naukową"... Rozumiem, że wampiry w tym świecie są odrębnym gatunkiem, skoro mają własne DNA a przemienieni ludzie nazywani są mieszańcami? Jaki jest sens w istnieniu gatunku, który jest MARTWY? Dość to karkołomne, ale może da się jakoś logicznie sprawę rozwiązać...

Lateksowy smoking mnie rozbawił... Generalnie odzież lateksowa ma najczęściej za zadanie przylegać ściśle do ciała, jak druga skóra... wyobraziłam sobie teraz koszulę z materiału i te wszystkie nieładne zgrubienia i fałdki, które będą widoczne pod ultraobcisłym smokingiem...
Ale to już moja osobista uwaga, wiem, że lateksowe ubranie niekoniecznie musi być tak obcisłe...

Generalnie dało się przeczytać, choć bez zachwytu. Ciekawy pomysł z sześcioma braćmi i podziałem świata... Mam nadzieję, że unikniesz podziału "dobry wampir - zły wampir"...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez An-Nah dnia Czw 14:34, 26 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Liwia
Stalówka


Dołączył: 21 Lis 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:49, 26 Lis 2009    Temat postu:

Jesli przyjęłabym ciągle te same wymysły o wampirach było by to tendencyjne. Ja wolę łączyć wiele pomysłów i to co wiemy ze źródeł o wampirach.
Proponuję lekturę "Kroniki Wampirów" i film "Blade", a i "Underwold". (sory jesli coś w nazwie zmieniłam, nie znam angielskiego)
Poza tym jeśli chodzi o ranę, to kwestia właśnie logiki. Obudź sie skacowana i raną już wyczyszczoną też najpierw będziesz próbowała przypomnieć sobie o co chodzi.

Cieszy mnie jedno, wiem, że w tym są drobne luki i błędy, jak w każdym opowiadaniu, ale po to jest redaktor, żeby to wyłapać i poprawić.

Pozdrawiam Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Liwia dnia Czw 14:51, 26 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

An-Nah
Czarodziejskie Pióro


Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: własna Dziedzina Paradoksu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:01, 26 Lis 2009    Temat postu:

Ależ ja ci nie każę powtarzać pomysłów innych - zwracam tylko uwagę an to, żebyś swoją koncepcję dobrze przemyślała.
Wymienione przez ciebie dzieła znam. Jak również parę innych. Sama bawię się wampirami i lubię je Smile

Redaktor, si, ale nie zwalaj na redaktora wszystkiego. Im bardziej dopieszczony tekst redaktor dostanie, tym większe masz szanse przejść przez sito.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Liwia
Stalówka


Dołączył: 21 Lis 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:01, 27 Lis 2009    Temat postu:

Dzięki za radę, naprawdę. Ja bym tak nie lubiła tych wampirów Wink

Powiem w takim razie, że ja właśnie przeszłam przez to sito.

Very Happy Czekam teraz na konkretne decyzje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

An-Nah
Czarodziejskie Pióro


Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: własna Dziedzina Paradoksu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:28, 27 Lis 2009    Temat postu:

No to gratulacje Smile


Co rozumiesz przez "te" wampiry? Wampiry w ogóle czy jakieś konkretne?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez An-Nah dnia Pią 19:29, 27 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Liwia
Stalówka


Dołączył: 21 Lis 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:26, 27 Lis 2009    Temat postu:

Nasza psychika jest nastawiona na chęć życia wiecznego, potęgę i władzę, czyli to wszyatko co w sobie zawiera wampir, którego stworzyliśmy z mitów pradziadów. Tyle, że to mity opowiadające o krwawych jadkach wymyslonych przez paranoików takich jak Wlad Dracula. Nie wspomnę tu o aspektach religijnych, bo mi ktoś zarzuci nadmierną kościółkowość.
Nie chciałabym zabijać ludzi, nie móc kochać jak człowiek i być potępieńcem wśród swoich.
Dla mnie to fajna bajka dla niegrzecznych dzieci, ale nie marzenie, już nie. Za dużo wiem o tego typu marzeniach.
Ta książka to obraz naszej chorej wyobraźni, naszych marzeń i tego jak się to wszystko kończy. Nie ma tu miejsca na całość. napisałam 2 tomy, każdy ma ponad 100 stron, razem mają 273 strony.
Może wstawię tu jeszcze fragment drugiego, który opowiada o egzorcyzmach.
Dziękuję za gratulacje, ale to jeszcze daleka droga do wydania.
Wstawię też swoje wiersze, dawno temu pisane, ale ciekawi mnie obiektywne spojrzenie na nie. Cool
Super, że jest takie forum.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

An-Nah
Czarodziejskie Pióro


Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: własna Dziedzina Paradoksu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:47, 27 Lis 2009    Temat postu:

Nie rozumiem, jak można wykorzystywać motyw którego się nie lubi (o ile dobrze cię zrozumiałam...), ale ok, każdy ma swoje wizje...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez An-Nah dnia Pią 23:53, 27 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Liwia
Stalówka


Dołączył: 21 Lis 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:17, 29 Lis 2009    Temat postu:

A ja nie mówię, że nie lubię, tylko, że wiem czym się to kończy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Liwia
Stalówka


Dołączył: 21 Lis 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:21, 18 Gru 2009    Temat postu:

(fragmenty)
Weszła do lasu zostawiając samochód przy drodze. Zabrała ze sobą dawno nieużywaną katanę na wypadek gdyby okazało się, że tam w mroku drzew ukrywa się wampir. Cisza i spokój, który panował po zmroku był jakiś przeraźliwie groźny, nawet dla wampira. Po 3 km las zgęstniał i czuła na karku powiew zła, ale szła dalej. Ziemia jakby groziła jej. Czuła ludzką krew przelewaną w tych zakamarkach. Ziemia była nią nasiąknięta. Rośliny stały się żywym pomnikiem zbrodni. Wnętrzności podchodziły jej do gardła. Krew zawrzała. Strach ogarniał ja kawałeczek po kawałeczku. Tu była śmierć i zniszczenie. Pierwotne zło czaiło się by swymi mackami zawładnąć duszą kolejnej ofiary. Szła w mroku. W mroku nocy. Czuła się jak owca prowadzona na rzeź. Jej instynkt kazał uciekać, ale była zbyt uparta by go słuchać. Po kolejnych trzech kilometrach zaczęła słyszeć szepty. Nikogo jednak nie wyczuła. Szepty jak wyrzuty sumienia zaczęły dręczyć ją, próbując odwieść od dalszej drogi w głąb tego dzikiego i złowrogiego lasu. Wzięła głęboki oddech i szła dalej. Nic nie mogło ją powstrzymać. Nagle za krzaków wyszły postacie ludzi. Zmasakrowane ciała zmarłych, uduszonych, zadźganych czy zastrzelonych. Jeden miał odrąbaną głowę. Inny przeciętą szyję, z której wylewała się ropa krwi. Ale nic nie mogło jej powstrzymać. Szli w jej kierunku, a ona odpychała ich swoją wampirzą wolą. Rzucała zgniłe ciała na drzewa i krzaki masakrując ich jeszcze bardziej.
To co jest tam za wszelką cenę nie chce być przez nią znalezione, tym bardziej musi iść.
Szepty, znów szepty wrzały w jej głowie. Nie umiała się na nie zamknąć. W końcu po kolejnych trzech kilometrach dotarła na miejsce. Polana, wokół niej drzewa. Na jej środku stały ogromne głazy tworzące okrąg. Takie miejsca znała z opowiadań o czarownicach. Na środku stał ogromny kamień w kształcie przypominającym ołtarz ofiarny. Był zalany krwią. Przesiąkł nią, choć wysechł. Wyraźne ślady wskazywały na jej znaczną ilość przelaną w tym właśnie miejscu.
Przystanęła na chwilę. Nie umiała określić co to ma być. Co tu się działo? Weszła do okręgu i nagle porywisty wiatr zaczął szaleć między głazami uderzając po kolei o każdy. Szukał ją, ale ona zdołała uchylić się. Ktoś rzucał jej wyzwanie. Obnażyła broń szykując się do ataku, ale nikt nie zaatakował. Wiatr hulał, w końcu ustał i zapanowała cisza. Szepty odeszły. Cisza, jak skarga na Boga, uderzała w jej śmiertelną duszę oskarżając o każde cierpienie człowieka, każde istnienie, które brutalnie przerwała. Stała tak odwrócona plecami do kamienia na środku, gdy nagle ten zaczął się odsuwać, a z jego wnętrza wychodziła mgła. Odwróciła się do tego zjawiska. Mgła zaczynała przybierać ludzkie kształty, by w końcu stać się kobietą, dokładnie taką jak opisał ją Antek. Daria skierowała w jej kierunku katanę. Kobieta pokazała wampirze zęby zakrwawione ostatnimi ofiarami. Była piękna , ogromnie piękna. W oczach jednak tliła się śmierć. Ręce były stare i pomarszczona, z długimi pazurami. Było w niej tyle zła co piękna, tyle potworności co śmierci w jej oczach. Tak, to był wampir, ale miał w sobie całą furię szatana, była jego urzeczywistnieniem. Nawet Samuel nie był takim potworem jak ta kobieta, o twarzy bogini.
- Przyszłaś mnie okraść z istnienia – jej głos był świszczący, trupi, wyjęty z wnętrzności piekieł.
Daria nie miała zamiaru z nią dyskutować. Wzięła zamach by zaatakować swoją bronią. Rzuciła się na kobietę przecinając ją w pół. Niestety kobieta zniknęła by pojawić się tuż za zdziwioną Darią. Rzuciła nią o głaz. Daria szybko wstała. Próbowała chwycić broń, ale kobieta siłą woli odrzuciła broń gdzieś daleko, gdzie wzrok Darii nie sięgał. Stała bezbronna wobec diabelskiej siły. Nie mogła się jednak cofnąć. Skoczyła w kierunku kobiety i wtedy ta jakimś małym sztyletem źgnęła Darię prosto w bark. Potworny ból sparaliżował ją. Upadła na ziemię. Trawa łapczywie piła wampirzą krew. To miejsce było żądne krwi tak jak ta kobieta.
- Nie możesz mnie zabić swoimi wampirzymi sztuczkami – powiedziała kobieta – Jestem demonem zrodzonym w ciele czarownicy. Jestem twoim koszmarem. Twoją zagładą.
Daria odsunęła się z kręgu. Wiedziała, że nic nie zdziała. Nie miała pojęcia co zrobić. Jak ją powstrzymać? Jak zamienić w proch? Nie mogła teraz walczyć. Pierwszy raz od kiedy jest wampirem musiała uciekać. Szła więc w stronę wozu. Słysząc za sobą śmiech kobiety. Demoniczny i morderczy śmiech. Krew z rany tryskała na wszystkie strony. Rana nie goiła się jak rany wampira. Czuła jakoś dziwnie mocno swoje człowieczeństwo. Jakby ten demon sprawił, że Daria stawała się zwykłym śmiertelnikiem. Upadła na trawę, jakże droga powrotna była uciążliwa, jakże bolesna. Czuła jak krew odpływa z jej wnętrzności. Musiała iść, musiała zmusić się do powstania i iść dalej, jak najdalej od kobiety. Czuła jak zło ją dogania, jak spala jej wnętrzności. Biegła potykając się co chwile o korzenie. W końcu dopadła samochód. Wsiadła i ruszyła. Gdzieś tam została jej katana, ale czy to miało znaczenie? Czy zdoła dojechać do Michała? Słaniała się, ale starała się nie tracić przytomności.
Dojechała do miasta gdy świtało. Nie mogła teraz położyć się do trumny i zasnąć. Bała się, że gdy zaśnie umrze. Coś ją pchało. Słońce dnia było tak okrutne. Ze schowka wyjęła ciemne okulary. Ubrała je. Dobrze, że dzień był raczej pochmurny. Nie wiedziała jak długo jechała. Stanęła przed bramą kościoła. Czuła Michała, był w środku. Wyczołgała się z samochodu upadając na zimny beton. Jakże okrutny był dzień. Spalała się a krew wciąż leciała z otwartej rany. Podeszła do drzwi kościoła. Słyszała Michała. W środku były dzieci. Mówił do nich. Nie powinna tam wchodzić. Wahała się przez chwilę. Nie miała innego wyjścia. Potrzebowała pomocy, jego pomocy, jego krwi. Tak bardzo chciała teraz żyć. Czemu nie czuła wampirzego tchnienia w swym sercu? Czemu teraz stawała się śmiertelna? Demonie. Złowrogi demonie.
Weszła do środka słaniając się na nogach. Stanęła na środku, przed ołtarzem. Michał gdy zobaczył ją w tym stanie zamilkł. Dzieci zaczęły krzyczeć i płakać. Michał patrzył na jej zakrwawione ręce i bok. Blada cera zdradzała rychłą śmierć. Zaczął iść w jej kierunku. Widziała go za mgłą. „Michał” - próbowała powiedzieć, ale tylko jej myśli ją posłuchały. Nie miała siły wydusić z siebie dźwięku. Co się z nią działo? Przecież tylko raniła ją w bark. Upadła na ziemię. Michał podbiegł do niej. Umierała na jego rękach. Umierała jako śmiertelnik.

***

Jakże dziwny powiew wiatru pobudził ją do otworzenia oczu. Słyszała ciszę, ale jakże piękną i dostojną. Podniosła się była w kościele. Nie u siebie, gdzieś zupełnie indziej. Wyglądał jak mała bazylika. Leżała na samym środku. Nad nią rozpościerał się biały gołąb podświetlany, na jasnym sklepieniu dachu, jakby wisiał pod nim. Podniosła się siadając. Leżała na zimnej posadce. Ktoś położył jedynie czerwony dywan. Na głównym ołtarzu widniał ogromny krzyż z Jezusem. Z boku ołtarza było Tabernakulum. Po jego prawej stronie nad dużym wejściem i napisem „Spowiedź”, stała biała figura Archanioła, po drugiej stronie, naprzeciw stała figura o. Pio. Ławki były puste. Nikogo nie było prócz księdza ubranego w białą albę. Leżał krzyżem przed ołtarzem.
Znów powiew wiatru. Tym razem poczuła obok siebie kogoś. Nie potrafiła wstać. Mężczyzna ukucnął przy niej. Znała go. Nie mogła przypomnieć sobie skąd, ale znała go. W białym garniturze, z rozpiętą koszulą. Jego tors jakże wymowny, pociągający. Twarz piękna, bez śladu zmarszczki. Nie słyszała jego serca, ale nie czuła by był wampirem.
- Moja droga księżniczko – usłyszała jego głos, miękki i jakże przyjazny.
- Kim jesteś? - zapytała.
- Twoim marzeniem. Nie pamiętasz mnie?
Czuła się zagubiona. Znała go była tego pewna, ale skąd?
- Czy nie chciałaś bym był zawsze przy tobie? Anioł Stróż przy mnie wysiada – uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby.
- Nie jesteś Aniołem Stróżem.
Mężczyzna spojrzał na figurę Archanioła.
- To ja jestem drugi po Bogu – zaczął - Jestem królem tego świata. Przyszedłem, by cię zabrać do mojego świata.
Była oszołomiona i nie umiała zebrać myśli, ale coś jej nie grało.
- Jak to drugi? - zapytała.
- Najdoskonalsze stworzenie. Najcudniejsze. Obiecałem, że się tobą zajmę. Jestem tu. Przy tobie.
- Ale kim jesteś?
- Gdybym powiedział ci kim jestem musiałbym skazać cię na wieczną udrękę.
Te słowa przypominały jej coś, z dawnych lat. Ale co, kogo?
- Gdzie ja jestem? Kim była ta kobieta?
Dotknął dłonią jej ust uciszając ją.
- Czy to ważne? Już jej nie ma.
- Zniszczyłeś ją?
- Tak. Można tak powiedzieć. Zniszczyłem dla ciebie.
- Dla mnie? A ten ksiądz? - wskazała na leżącego kapłana.
- Czym jest człowiek wobec nas doskonałych stworzeń. Jestem centrum wszechświata. Jestem twoim światem.
Patrzyła na niego i zaczęła kojarzyć fakty. Wiktor. Tak Wiktor to mówił. Nie możliwe, żeby żył. Próbowała przypomnieć sobie jego twarz, ale nie potrafiła. Ale to on mówił.
- Nie – kiwała przecząco głową – Nie. Ty nie żyjesz.
- Przecież jestem tu. Wróciłem po ciebie.
- Nie! - zaczęła krzyczeć z całych sił próbując przedostać się przez własne zmysły, własne myśli, by dotrzeć do samego wnętrza swoich wspomnień.
Czuła niewyobrażalny ból istnienia i nagle pociemniało jej w oczach. Próbowała nie dopuścić do utraty przytomności, ale mrok zaczął nabierać wyrazu, stawał się jej istnieniem. Czuła jak płynie niesiona falą własnych myśli. Płynęła przez swoje życie aż do samego dzieciństwa. Słyszała głosy swych bliskich, matki i ojca. A potem zaczęła spadać gdzieś w nieznaną otchłań własnych zbrodni. Tysiące istnień, tysiące dusz. Wzięła głęboki oddech i chwyciła się czegoś co poczuła blisko swojej twarzy. Trzymała kurczowo, jakby wierząc w to, że tylko to jej zostało. Poczuła narastającą burzę we własnym wnętrzu. Krew, to krew zaczyna biec w nieokiełznanym pędzie po wszystkich zakamarkach jej ciała. Wgryzła się w to coś co dawało jej wytchnienie, dawało nowe życie. Otworzyła oczy.
Zobaczyła Michała klęczącego przed nią. Przymała jego rękę pijąc z jego żył. Krew życia każdego wampira. Krew, która teraz budziła ją do życia. Wyrwał jej rękę. Nie mógł dużej wytrzymać tego co widział, tego co czuł. Mogła go zabić, gdyby wypiła zbyt wiele.

***

Las był okryty poranną mgłą. Antek czuł się tu tak dziwnie bezpiecznie. Czuł, że ktoś go prowadzi. Moc, która pchała go do przodu, która usuwała z drogi wszystkie przeszkody. Siła, której nie mógł się oprzeć. Wiara, w to że na końcu tej drogi jest nagroda, której pragnął potęga i władza, siła i wieczne życie. Nagle stanął między dziwnymi krzakami. Oblane ludzką krwią, z fragmentami ludzkiego ciała. Jakieś kości walały się pod krzakami. Nie miał ochoty myśleć o tym co tu się stało, szedł dalej, gdy usłyszał szepty.
„Nie idź tam”, „Kłamie”, „Zawróć”, „Ona cię zabije”.
Próbował je zagłuszyć, ale docierały do jego umysłu z taką siłą, że musiał uklęknąć i chwycić się za głowę.
„Nie idź”, „Zawróć”, „Zobacz co z nami zrobiła”, „To potwór”.
Krzyczał z całych sił próbując zagłuszyć głosy. Nadaremnie. Rzucił się w pęd do przodu. Potykając się o coś upadł na trawę. Zawył z bólu. Rozciął sobie spodnie i nogę. Krew wylała na trawę, która spijała go jak nektar. Próbował się podnieść i iść dalej, ale znów coś go przewróciło. Teraz wyraźnie poczuł, że czyjaś ręka chwyciła go za stopę przewracając. Krzyknął z przerażenia. Kopiąc rękę, która nie miała ciała. Ucięta naga kość i pozostałości ciała, palce, na jednym z nich obrączka. Tyle zostało z człowieka, do którego ta ręka należała. Krzyczał i krzyczał. Zaczął się czołgać próbując uciec z tego parszywego miejsca. Czuł trupy dookoła, śmierdzące rozkładające się ciała. W końcu udało mu się wstać i znów zaczął biec oglądając się za siebie, czy nikt za nim nie podąża.
„Ona chce twojej krwi”, „Skończysz jak my”, „Uciekaj stąd”, „Nie idź tam”.
Te głosy doprowadzały go do szału. Nagle runął jak długi do jakiejś dziury. To było miejsce w którym zakopał tę dziewczynę. Odkopany grób z rozkładającym się ciałem, na którym teraz leżał. Jej zgniła twarz i otwarte oczy, które patrzyły na niego. Robaki zżerały policzek. Krzyknął z przerażenia i zwymiotował wprost na jej twarz. Zemdlał.
Słyszała krzyki i wiedziała, że to Antek. Biegła ile sił w nogach by go ratować. Znalazła w grobie jakiejś dziewczyny. Był nieprzytomny. Wymiociny były wszędzie. Musiał kilka razy zwymiotować próbując się wydostać. Mdlał zapewne kilka razy. Wyniosła go i położyła na trawie. Biła go po policzkach by się ocknął. Kiedy ją zobaczył krzyknął z przerażenia. Cofnęła się, by mógł wstać. Rozpłakał się tylko klęcząc wciąż na trawie.
- Wciąż tego nie rozumiesz? - zapytała – Wciąż nie wiesz, że ona chce cię zniszczyć.
- To nie prawda – mówił przez łzy.
- Więc czemu znalazłam cię przerażonego i tak poniewieranego?
- To te twoje wampirze sztuczki! - krzyczał wściekle na nią – Na pewno to twoja robota! Chciałaś mnie przestraszyć.
- Nie, chociaż jak widzę faktycznie jesteś przerażony.
- To było straszne!
- Dusze zmarłych próbowały cię uratować.
- Dusze zmarłych?
- Tak myślę – rozejrzała się. Nikogo nie było. Łąka wyglądała na opuszczoną.
- Czemu mnie dręczysz!? Czemu?!
- Ja ciebie? - patrzyła na niego zdziwiona – Ona chce cię zniszczyć.
- To nie prawda!
- Myślisz, że wampiry istnieją?! - teraz ona podniosła głos – Że ten film dla niegrzecznych dzieci jest taki super?! Nie, nie istnieją! Wampiry to ofiary demonicznych mocy! Zwykli ludzie, których opętał szatan!
- Więc czemu pijesz krew?!
- Bo... - zawahała się, pierwszy raz zastanowiła się nad sensem swego istnienia, nad piciem krwi.
- No właśnie! Nie rozumiesz. Wiesz jak to jest kiedy jesteś półgłówkiem w domu i w szkole – wstał i zbliżył się do niej, kipiał nienawiścią – Jestem nikim. Nikim. Nie jestem wybitnie zdolny, nie jestem nawet przeciętny. Nadaję się jedynie do sprzątania ulic.
- To nie prawda.
- Co ty o mnie wiesz?
- Nie jesteś nikim. Twoja matka... - przerwał jej.
- Moja matka boi się ojca, który zdarł z niej skórę pasem, za mnie, za to, że nie dopilnowała mojego wychowania. Odszedł od niej do jakiejś dupy, bo uznał, że nie jesteśmy warci złamanego grosza.. Rozumiesz to? Już nie mieszka z nami. Po tej aferze z morderstwem i egzorcyzmami odszedł uważając nas za wariatów. Tyle jestem wart.
Zaniemówiła. Nie wiedziała o tym i nie umiała mu pomóc. Rozumiała jego ból, jego bunt. Nie mogła mu pomóc. Nie w tej sprawie. No bo co może zrobić? Zmusić faceta by został z rodziną?
- Słuchaj – zaczęła spokojnie, ale znów jej przerwał.
- To ty słuchaj. Myślisz, że jesteś taka super dobra, bo jesteś wampirem, bo walczysz ze złem tego świata. Super bohater wręcz, udając, że tak ci źle w tej skórze. Wcale nie jest ci źle. Korzystasz ze wszystkich swoich mocy. Nic nie zmieniasz, bo nie chcesz zmian. Ja też tak chcę. Chcę tego co ty. Nie ważne od kogo to dostanę. Nawet jeśli ofiarowałby mi to sam diabeł wezmę ten ciemny dar od niego. Bo tak chcę.
- Popełniasz błąd – kiwała głową.
- Wolę być przeklętym wampirem niż martwym głupcem.
Zaśmiała się.
- Nie rozumiesz, że będziesz martwy? - powiedziała – Twoja dusza nie zazna spokoju, ale ciało będzie martwe. Nie zaznasz miłości, rodzicielstwa i tego wszystkiego.
- Ja tego nie chcę.
- Będziesz martwym głupcem jak weźmiesz ten ciemny dar.
- Ok, nie chcesz, żebym wziął go od diabła, to ty mi go daj.
Ostatnie słowa zabrzmiały echem w jej uszach.
- Daj mi ten mroczny dar, którego tak nie chcesz – powtórzył z pełną powagą i zaciętością.
- Nie wiesz o co prosisz.
- Daj mi go, albo pójdę do tego demona i nawet ty mnie nie powstrzymasz.
Zapanowała cisza. Nawet przyroda zamilkła dookoła czekając na jej decyzję. Jakby cały świat wstrzymał oddech. Wiedziała, że cokolwiek zrobi będzie miała tego chłopca na sumieniu. Nie lubiła takich sytuacji. Co zrobić?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin