Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Mer&Mad


 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Klub Pojedynków im. smoka Temeraire
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Mad Len
Zielona Wiedźma


Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 1011
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z komórki na miotły
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:01, 02 Wrz 2009    Temat postu: Mer&Mad

Pojedynkujący się: Mad Len & Mer
Temat: Izolda. Dowolna interpretacja. Musi się po prostu pojawić ktoś o tym imieniu.
Fandom: Twórczość własna lub „Tristan i Izolda”. Wedle woli pojedynkującego się.
Gatunek: Byle nie parodia.
Warunki dodatkowe: ma się pojawić jakiekolwiek nawiązanie do osoby Tristana (może to być wspomnienie o nim jako o osobie lub też postaci z książki, w zależności od koncepcji) i jaskółka. Osobiście lub wspomniana.


Z prawdziwą przykrością ogłaszam kolejnego walkowera i udzielam Mer upomnienia. Ludzie, co się z wami dzieje? Czekam znacznie dłużej niż powinnam, a i tak teksty nie docierają. Uprzejmie apeluję o rozważne podnoszenie i rzucanie rękawic. Pojedynek zwycięża MAD LEN.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mad Len
Zielona Wiedźma


Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 1011
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z komórki na miotły
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:02, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Za dużo słuchania „Last words”. Nieznośnie dużo słodkości i patetyczności. Znajomość oryginału mocno wskazana.


Gdyby


Morze jest szare i niespokojne. Nadchodzi burza, ciemne chmury przysłaniają niebo nad urwiskami Penmarchu i za chwilę deszcz lunie na ziemię. Tego dnia na wybrzeżu Bretanii szaleją wiatry, morskie fale uderzają o skały, a powietrze zagęszcza się, utrudniając oddychanie.
On jednak kazał się zanieść na urwiska Penmarchu i jak każdego dnia póki słońce nie utopi się w wodzie, patrzy daleko na morze. Nie przeszkadza mu wiatr, duchota ani gromadzące się chmury. Czeka aż na horyzoncie pojawi się statek z Tyntagielu, statek, który ma przywieźć Jasnowłosą królową Kornwalii. Czeka, wciąż tylko czeka i już nic innego go nie obchodzi, w jego sercu nie ma miejsca na żadne uczucie i pragnienie, oprócz tego jednego jedynego: zobaczyć kolor żagli.
Nie ma w tym sercu miejsca dla mnie.
Właściwie chyba zawsze tak było, a ja o tym wiedziałam. Opowieści o królu Marku i jego małżonce dotarły nawet tutaj. Bardzi wyśpiewywali historię o złotym włosie irlandzkiej panny, który jaskółki poniosły przez morze. O wyprawie Tristana i jego walce ze smokiem. Wreszcie zaś o tym, jak przywiózł Jasnowłosą dla swojego pana i o tym, jak ten wziął ją za żonę. Nie ma w tych pieśniach ani słowa o miłości Tristana i Izoldy. Jeszcze nie nadszedł właściwy czas. Lecz plotki powtarzane półgłosem, zataczają szerokie kręgi. Tak, słyszałam pogłoski o siostrzeńcze – zdrajcy i niewiernej władczyni. Dlaczego więc poślubiłam Tristana? Może nie chciałam dać wiary opowieściom? Może miałam nadzieję, że w końcu zapomni o swojej Jasnowłosej? A może pragnęłam zostać żoną kogoś niezwykłego, nieprzeciętnego, prawdziwego bohatera, którego sława nigdy nie przeminie? Stać się częścią jego legendy? To ostatnie chyba rzeczywiście mi się udało. Dostałam swoją rolę do odegrania w opowieści o Tristanie i Izoldzie. Choć to nie ja jestem Izoldą. To nie mnie on wzywa w gorączce, nie na mnie czeka, nie mnie chce widzieć przy swoim boku. Nigdy nie wypowiedział nawet mojego imienia. Dla niego na świecie istnieje tylko jedna Izolda i choć to moje białe dłonie pielęgnują go w chorobie, oddałby nawet własną duszę aby zamiast nich dojrzeć jasne włosy tamtej drugiej.
Nie, nie. Pierwszej. W końcu to ja jestem tą drugą.
Tristanie, Tristanie, mój Tristanie, to nie miłosny napój stał się przyczyną tych wszystkich nieszczęść, nie on był zgubą twoją, Jasnowłosej, Marka, moją i wielu innych, mało ważnych dla waszej legendy. Ona już cię kochała, gdy wchodziła na ten statek, a i ty darzyłeś ją uczuciem. Jak mogłoby być inaczej? Jak mogłaby cię nie pokochać, umierającego lutnisty, dzielnego pogromcy smoka, rycerza deklarującego, że przebył długą drogę tylko dla niej. Jak mógłbyś jej nie pokochać, pani o jasnych włosach leczącej twoje rany, tak pięknej, tak innej od znanych ci kobiet? Nie, mój Tristanie, to nie napój miłosny lecz twoja własna głupota. Powinieneś był porwać tamten statek i swą ukochaną, zabrać ją gdzieś daleko, choćby na sam koniec świata. Żałuję, że tego nie zrobiłeś. Twoje bystre oczy (oczy, w których zawsze widziałam jej odbicie, nigdy moje, nigdy moje)nie wyblakłyby wtedy od wpatrywania się w morze. Nie czekałbyś na urwisku Penmarchu, słaby i żałosny, ledwo cień dawnego siebie, umierający w bólu i gorączce, ty, który powinieneś zginąć w bitwie ze śmiechem na ustach. Widzisz, Tristanie, jak bardzo cię miłuję? Byłabym gotowa zrezygnować z tej miłości, bylebyś ty był szczęśliwy. Kocham tak, jak nigdy nie potrafiła kornwalijska królowa, która nawet cię nie rozpoznała, gdy powróciłeś do niej, choć to mnie ślubowałeś miłość i wierność. Gdybym była nią, kazałabym ci zawrócić tamten statek. Gdybym była nią, nigdy nie poślubiłabym Marka. Gdybym była nią, uciekłabym z tobą, choćbym musiała biec po po gorących popiołach, nosić łachmany i jeść leśne owoce. Gdybym była nią… ale nie jestem. Nie pozwalasz mi o tym zapomnieć.
Wiele razy zastanawiałam się, dlaczego Tristan wziął mnie za żonę. Czy dlatego, że jestem do niej podobna? Czy zrobił to, bo jakiś dziwny kaprys losu i mnie obdarzył niebieskimi oczyma, bladą cerą i jasnymi lokami? Czy stało się tak z tego powodu, że ojciec nazwał mnie Izoldą, na zgubę moją i Tristana?
Tak bardzo żałuję, że łódź, w której spał ranny młodzieniec z lutnią u boku, nie trafiła do wybrzeży Bretanii. Gdyby to mnie spotkał jako pierwszą, mógłby zakochać się właśnie we mnie, nie Jasnowłosej. Wiatr i morskie fale wiedziały jednak lepiej. Zagnały tamtą łódź do irlandzkich brzegów, dając początek pięknej legendzie, która nie zrodziłaby się, gdyby Tristan pokochał mnie. On przyszedł na świat po to aby stać się tematem pieśni, ja jednak nigdy nie mogłabym być ich bohaterką. Po mnie nie zostanie nic oprócz bieli moich rąk.
Tristan, Tristan, mój Tristan, mój mąż, mój pan, który zawsze należał do innej kobiety. Tristanie, ile ja bym dała, aby statek z Tyntagielu nigdy nie przybył. Tylko o to się modlę każdego ranka i wieczora. Błagam Boga o burzę, która zatrzyma mego brata, proszę o ciszę morską, która nie pozwoli mu przybić do brzegów. Nieważne, kto oprócz niego znajduje się na pokładzie. Czy rozumiesz, Tristanie? Tristan, Tristan, Tristan, to twoje imię wypełnia moje myśli, a choć wiem, że ty wciąż myślisz o Izoldzie, wiem też, że to nie ja jestem tą Izoldą. Tristanie? Rozumiesz mnie, Tristanie? Myśl o niej, czekaj na nią, czekaj na nią wiecznie, bo właśnie te myśli i to oczekiwanie nie pozwalają ci umrzeć. Wiem, że kiedy ten statek pojawi się na morzu, stracę cię, nieważne, czy żagle będą czarne czy białe. Trzymasz się życia kurczowo tylko dlatego, że chcesz zobaczyć ich barwę. Gdybym wierzyła, że kornwalijska królowa może przywrócić ci zdrowie, że widok jej złotego warkocza da ci ukojenie, że jej słowo zatrzyma cię przy życiu, modliłabym się aby przybyła jak najszybciej. Jeśli jednak zobaczysz białe żagle, mój Tristanie, zrozumiesz, że ona cię kochała i pospieszyła na twoje wyzwanie, a gdy się o tym przekonasz, będziesz mógł spokojnie odejść. A gdyby były czarne? Co stałoby się, gdyby żagle były czarne? Umarłbyś z żałości? Nie wiem, nie wiem, nie wiem, mój Tristanie, ale nieważne czy zabije cię rozpacz, czy radość, to jej imię wymówisz przed śmiercią, jej imię. Tristanie? Rozumiesz mnie, Tristanie? Rozumiesz, dlaczego modlę się aby te żagle nigdy nie pojawiły się na horyzoncie? Chcę zatrzymać cię przy sobie, przynajmniej na dzień, godzinę, minutę, sekundę, jeszcze jedną, jedyną chwilę. Nie chcę patrzeć, jak umierasz i jak ona schodzi na brzeg aby usłyszeć wieści o twojej śmierci, bo ja wierzę, że Jasnowłosa przybędzie, choć ty nie jesteś jej pewien. Jak mogłaby nie przybyć? Jak mogłaby przestać cię miłować? Tristanie, mój Tristanie, ciebie tak łatwo kochać i tak trudno jednocześnie.
O, pojawisz się, Piękna o Złotych Włosach. Znajdziesz mnie płaczącą nad ciałem Tristana, mnie, która była przy nim, choć wcale tego nie pragnął, mnie, która pielęgnowała jego rany, mnie – żonę. Słyszę już prawie twój głos, słyszę słowa, które wypowiesz. Pani, powstań i pozwól mnie się zbliżyć. Więcej mam praw opłakiwać go niż ty, wierzaj mi. Bardziej go miłowałam.
Nie wierzę. Nie wierzę, że masz więcej prawa do boleści, nie wierzę, że bardziej go miłowałaś, nie wierzę, że to tobie wolno oddać ducha przy jego boku. Nie wierzę, słyszysz, Izoldo Jasnowłosa? Nie, nie możesz mnie usłyszeć, a ja nie zdołam ci tego powiedzieć prosto w twarz, bo nie taka jest moja rola w waszej legendzie. Mnie ślubował do śmierci. Ciebie będzie kochać znacznie dłużej.
Morze jest szare i niespokojne. Nadchodzi burza, ciemne chmury przysłaniają niebo nad urwiskami Penmarchu i za chwilę deszcz lunie na ziemię. Tego dnia na wybrzeżu Bretanii szaleją wiatry, morskie fale uderzają o skały, a powietrza zagęszcza się, utrudniając oddychanie.
On jednak kazał się zanieść na urwiska Penmarchu i jak każdego dnia póki słońce nie utopi się w wodzie, patrzy daleko na morze. Nie przeszkadza mu wiatr, duchota ani gromadzące się chmury. Czeka aż na horyzoncie pojawi się statek z Tyntagielu, statek, który ma przywieźć Jasnowłosą królową Kornwalii. Czeka, wciąż tylko czeka i już nic innego go nie obchodzi, w jego sercu nie ma miejsca na żadne uczucie i pragnienie, oprócz tego jednego jedynego: zobaczyć kolor żagli.
Gdyby wtedy łódka z rannym młodzianem przybyła do brzegów Bretanii.
Gdyby Tristan porwał Jasnowłosą i uwiózł ją do obcych krajów.
Gdyby ona uciekła wraz z swym ukochanym.
Gdyby on nie rzekł do mego ojca: „Panie, biorę ją!”
Gdyby jej widok mógł teraz uleczyć jego ciało i duszę…
Wtedy jednak nikt za kilka lat nie mógłby powiedzieć:
Panowie miłościwi, czy wola wasza usłyszeć piękną opowieść o miłości i śmierci? To rzecz o Tristanie i Izoldzie królowej. Słuchajcie, w jaki sposób w wielkiej radości, w wielkiej żałobie miłowali się, później zasię pomarli w tym samym dniu, on przez nią, ona przez niego.
(I jak wiele żyć ich miłość zrujnowała.)

____________

„Pani, powstań i pozwól mnie się zbliżyć. Więcej mam praw opłakiwać go niż ty, wierzaj mi. Bardziej go miłowałam.” – dosłowny cytat z „Dziejów Tristana i Izoldy”
„Panowie miłościwi, czy wola wasza usłyszeć piękną opowieść o miłości i śmierci? To rzecz o Tristanie i Izoldzie królowej. Słuchajcie, w jaki sposób w wielkiej radości, w wielkiej żałobie miłowali się, później zasię pomarli w tym samym dniu, on przez nią, ona przez niego.” – słowa rozpoczynające „Dzieje Tristana i Izoldy”


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mad Len dnia Sob 17:17, 06 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Klub Pojedynków im. smoka Temeraire Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin