Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Dyktator i rzeczka [M]


 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Pierre de Ronsard
Moderator z ludzką twarzą


Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 752
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Skarbonka
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:02, 24 Sie 2010    Temat postu: Dyktator i rzeczka [M]

Rzeczka sobie płynęła i sobie myślała: jaka to ona jest krystaliczna! Jak pięknie szeleści w głębi lasu. Jakie ma kontakty zagraniczne z oceanem i innymi zbiornikami! Jaka ona światła i niezmienna! (chociaż malutka) Oszlifowane diamenciki śnieżne zrazu się w niej topiły swego czasu, a także omijały ją, nie pozwalając na zlodowacenie. W niej kamienie były najpiękniejsze, odbicie nieskalane mułem, dno najczystsze, bo dłuższych kąpieli było jak na lekarstwo. I nawet pan Buk, nawet pan Jeżuś (symbole leśne) nie potrafiliby się z nią uporać.
Aż w końcu wstąpił do lasu dyktator i zadecydował: jak to on zmieni bieg rzeki! Jak cudownie połączą się wysiłki naturalne i cywilizacyjne, co zapoczątkuje nową swoistą potęgę przyrody. Gdy zabierał się do roboty, aby ustawić wielkie tamy i podobne maszyny, coś go powstrzymało.
To była maleńka wróżka, przeźroczysta niczym meduza, podobnego koloru, wysadzana brokatem po obu stronach sukienki "mini". Miała blond warkoczyk i była ogólnie seksowna, tylko malutka taka niczym piąsteczka dwa razy mniejsza od pięści wielkiego chłopa, dyktatora. Wróżka rzekła:
- Zaprzestań swoich działań w lesie i jego okolicach.
- Muszę wykonywać wolę ludu.
- Odsuń się od lasu, odstąp od wymierzania kary naturze.
- Nie chcę jej karać. Pragnę wyłącznie połączenia dóbr ludzkich oraz zwierzęcych, roślinnych...
Leśna wróżka nie od razu chciała użyć tego argumentu. Wydawało jej się, że dyktatora można przekonać naokoło. Że ulegnie jej urokowi. Szło opornie, więc cała już wówczas nagusieńka użyła słów:
- Cywilizacja zawsze wygrywa. Ludzkość ingerując w naturę zawsze przypisze sobie sukces. My przestajemy być sobą, gdy człowiek wkłada w nas ręce. Chyba nie o to chodzi w wielkim planie "połączenia".
Dyktator, cały czerwony na twarzy i nabrzmiały jął drapać się po włosach i wytrząsał z nich maleńkie robaczki, które, upadłszy na ziemię, znalazły nowy dom głęboko w glebie.
- Sam widzisz, jak to jest. Jesteśmy jednością, ale pod pewnymi względami. Nic się bowiem nie dzieje, gdy to, co ludzkie zamieszkuje pod naszą powierzchnią. Dlatego las zgodzi się na ingerencję pod warunkiem, że nie będziesz rościł sobie pretensji do zmiany biegu rzeki.
- Miałem w planach zagospodarowanie jej i jej przemianę! Cóż więc robić - pytał dyktator, trzęsąc się i drapiąc jedną ręką po policzku, drugą po pośladku.
- Pozwalam ci poszerzyć koryto rzeki i powiększyć zasób wody. Wówczas złożysz nam w ofierze swoich mieszkańców. Zakopiesz ich przy buku. Następnie zamieszkasz w lesie. W ten sposób nie stracimy autonomii, a ty spełnisz swój plan.
Dyktator pomyślał: dobrze więc, niech tak się stanie. Utopię ludzi w rzece zamiast zwrócić jej bieg ku przeciwnej stronie, co i tak nie było mi potrzebne. Głupi pokaz siły i wydumanej mądrości. Dzięki ci, o naga wróżko, te kilka centymetrów mądrości leśnej. Pozbycie się ludzi i zjednoczenie z Bogiem to lepszy pomysł. Wszyscy będziemy doskonali.

Tymczasem wróżka gdzieś zniknęła. Ślimaki mówiły, że ukryła się w mokrej trawie, komary widziały ją nad stawem, grzyby zaś ponoć ujrzały jej piękne świecące ciało pod brzozami. Więcej się nie ukazała. Wzrosło natomiast jeszcze bardziej znaczenie rzeczki. Odtąd była szersza i głębsza, miała więcej słodkiej wody, znała więcej języków, miała więcej kontaktów. Nie tylko z akwenami, ale głównie z duszami człowieczymi. Dyktator zaś dostał to, co mu obiecano. Stał się łosiem i współgrał idealnie z otoczeniem do czasu, kiedy rozszarpało go stado wygłodniałych bestii o nieokreślonym kształcie. W chwili śmierci pocieszało go, że wraz z nieznośnym padlinianym odorem wiatr skieruje go w stronę nieba. Ludzie kończyli w ziemi, dlatego uważał się za szczęśliwszego od nich.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pierre de Ronsard dnia Wto 14:03, 24 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Bajkopisarz
Gęsie Pióro


Dołączył: 19 Kwi 2009
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 6:29, 25 Sie 2010    Temat postu:

Opowiadanie o konfrontacji człowieka z naturą, które czerpie wiele z konwencji baśni. Czyta się łatwo, nie ma potknięć językowych.

Kontrast między cywilizacją a natrą uwidacznia się najbardziej w kreacji dwóch (jedynych) postaci - zawszonego, pozbawionego wdzięku dyktatora i seksownej wróżki.

Skoro wiele jest elementów baśniowych (wróżka, ofiara krwi, magiczna przemiana) to można się chyba doszukiwać morału. Według mnie brzmi on następująco: człowiek może korzystać z dobrodziejstw natury pod warunkiem, że nie będzie łamał jej podstawowych praw. (lub będzie składał regularne ofiary z ludzi i pędził życie jako łoś Razz )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin