Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Permamentna wiara [M]


 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Cypisek
Orle Pióro


Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:46, 26 Sie 2010    Temat postu: Permamentna wiara [M]

Tak mnie jakoś naszło, żeby to tu wkleić.
Od czegoś trzeba zacząć, a niedługo mam zamiar wkleić coś całkiem nowego.
Z pojedynku dawnego z Malarią.
Warunki - http://www.zlamanepioro.fora.pl/klub-pojedynkow-im-smoka-temeraire,27/cypisekmalaria-deicide,769.html
Nadal nie posiadłam tajemnej wiedzy na temat bajeranckiego linkowania, więc daję to tak.
Krótkie to to, ale jest.
I dedykuję to właśnie Malarii. Za wspaniały pojedynek! Chociaż to było taaak dawno.
Dobra, już nie nudzę.




Jest wieczór. Ciszę zakłóca jedynie wiatr, niespokojnie hulający między drzewami i pojedyncze, spontaniczne wybuchy śmiechu zakochanych spacerowiczów. Niebo powoli przybiera barwę granatu, a gwiazdy świecą jakoś tak blado i bez wyrazu. To nie jest wymarzony czas na spotkanie. Powietrze gęstnieje od skrywanych emocji i nawet najmniej wrażliwy człowiek wyczuwa niepokój. Ludzie powoli wracają do domów, pod pretekstem późnej pory, wstydząc się wyjawić partnerowi prawdziwy powód.
Park jest niemal pusty i dziwnie cichy, jak na sobotni, jesienny wieczór. Tylko jedna osoba przechadza się po alei. Może jednak przechadza się, nie jest dobrym określeniem. Sposób, w jaki porusza się nieznajomy, lepiej wyraziłoby słowo 'błądzi'. Chód ma niepewny i niezdecydowany; cofa się, tylko po to, by po chwili znów iść przed siebie. Cała postać zresztą ma w sobie coś dziwnego. Krótkie, ale gęste i piękne włosy są w całkowitym nieładzie, a grzywka kaskadą opada mu na czoło, przesłaniając oczy. To chyba z nimi, tymi oczami, jest coś nie tak. Barwę mają zwyczajną, ot często spotykana zieleń. Jednak wypełnia je obłęd i strach. Zdają się się mówić „to nie tak miało być”. Wygląda na szalonego, ale wokół niego roztacza się aura dziwnej boskości. Chwieje się niebezpiecznie i z trudem idzie dalej, nie zważając nawet na deszcz, który niespodziewanie zaczął padać. Mężczyzna staje i spogląda w niebo. Wyciąga ręce ku górze, a na jego twarzy pojawia się wyraz skupienia.
- Stop, już koniec! - krzyczy. Nie mam pojęcia o co mu chodzi i trochę się go boję. Nagle opuszcza ręce i pada na kolana, twarz chowając w dłonie.
- Żałosny, bezsilny – szepce. - To przez was, to wszystko przez was! - Jego głos znów przybiera na sile, ale nadal klęczy. Niebo przecina błyskawica, a zaraz po niej słychać grzmot. Nie lubię burz.
Czuję się, jakby wszystko stanęło w miejscu i nawet powietrze jest jakieś gęste i ciężkie.
Znów spoglądam na nieznajomego. Nadal w tej samej pozycji, nadal bezsilny i nadal emanujący tą doskonałością. Paradoks. Przez chwilę nawet chcę mi się śmiać, ale opanowuje to i z cichym skupieniem obserwuję klęczącą postać. Drzewa pochylają się nad nią, przypominając szalonych, jednostronnych sędziów. Liście, zerwane nagłym podmuchem wiatru, krążą niespokojnie wokół mężczyzny i zdają się z niego drwić.
(Ha ha ha. Nie masz nad nami władzy. Ha ha ha)
Jak bezlitośni oskarżyciele. Cała ta sytuacja przypomina jeden wielki, pokręcony proces. Brakuje tylko krzyczącego tłumu i kilku takich, co to chcą winnego obronić.
(zlinczujcie, ukrzyżujcie, zniszczcie)
Kolejna błyskawica, kolejny grzmot, przy którym z ziemi wstaje mężczyzna. Jego twarz wykrzywia gniew, który kontrastuje ze strachem, czającym się w kącikach oczu. Krzyczy, przeraźliwym głosem, powodującym, że drżę i czuję nieprawdopodobny, autentyczny strach.
- Nic już nie będzie takie samo. - Ma lekko zachrypnięty, ale mocny głos.- Zapomnieliście, zniszczyliście. Ale wy tylko błądzicie, prawda?
(błądzimy, błądzimy, nasz panie. Nie każ nas, błądzimy, błądzimy. Wybaczaj!)
Dopiero po chwili orientuję się, że wzrok Pana, jest skierowany na mnie. Chcę się cofnąć, chcę uciec, ale czuję się jak sparaliżowany. A on podąża powoli w moim kierunku, z szaleńczym uśmieszkiem na twarzy. Robię krok w tył i upadam, potykając się o powietrze. Rozglądam się nerwowo, ale nikogo nie dostrzegam. Podchodzi i kuca naprzeciw mnie, przyglądając się krytycznie.
- Przez takie coś już mnie nie ma? - Wygląda na naprawdę zdziwionego. - Przez coś takiego zostałem zapomniany? - Śmieje się, a ja czuję, jak drętwieją mi ręce i nogi. Krzyczę. Raz, drugi, trzeci, ale nie potrafię zagłuszyć tego śmiechu. Nic nie widzę i nic nie ma już dla mnie znaczenia. Raz, dwa, raz, dwa, hej! Co się dzieje? Kiwam się w przód i tył, przód i tył, przód i... ach, jak cudownie! I znów tył. Jak przez mgłę słyszę jego głos:
- Kara dla ludzi, może zrozumieją i może nie zapomną.
Nie rozumiem o co chodzi i nie chcę rozumieć. Jest mi dobrze, bardzo dobrze. Widzę kwitnące słoneczniki, chociaż nie mam pojęcia co one tutaj robią, tego jesiennego, zwyczajnego wieczoru.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cypisek dnia Czw 23:05, 26 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Cedalia
Pawie Pióro


Dołączył: 04 Sie 2008
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:48, 28 Sie 2010    Temat postu:

Jej, takie jest moje wrażenie po przeczytaniu tekstu, ale jak najbardziej pozytywne "jej"
Czułam ten tekst, czułam ten klimat w sumie czytając opowiadanie jakoś dziwnie czułam się jego częścią. Bardzo dobrze działasz na wyobraźnię, gdy czytałam widziałam wszystko co opisałaś. Piękna krociótka chwila.
Znów coś lekko gorzkiego? Podba mi się.
Tak kocham to jakieś nie wyjaśnienie do końca, tekst nad którym można mieć refleksje. Ciekawie napisany.
Ta szczypta jakiegos szaleństwa, zakochałam się w tej minaturce.
Eh... w sumie z mojej strony nic ciekawego się nie dowiedziałaś, znów kolejny twój tekst, który przypadł mi do gustu.
Ja nic negatywnego napsać nie mogę napisać, błędu tez żadnego się nie doszukałam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

roślinawędrowna
Wieczne Pióro


Dołączył: 03 Kwi 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:23, 29 Sie 2010    Temat postu:

Kiedyś w paru zdaniach wypowiedziałam się oczarowana. Przy takim bajeranckim stylu nie da się nagle zmienić zdania i zamknąć stronę z opowiadaniem, gdyż zaraz jak się rzuci okiem, już musi się wiedzieć wszystko lub też koniecznie sobie to przypomnieć. Zachowanie tej postaci jest naturalne, mogłoby naprawdę najść kogoś na taki wyskok. Rozumiem, że tekst ma jeszcze głębszy wymiar, duchowy, bo przecież bardzo wiele jest podpowiedzi, że w taki sposób może rozumieć tylko Bóg. Cała scena jest bardzo sugestywna, dokładnie pokazuje uczucia, które cała sceneria potęguje. A i dość nietypowy jest pomysł przemiany ludzi w słoneczniki, taki dość niepowtarzalny pomysł. Te drzewa też jakoś dziwnie ludzkie były już wcześniej, hm. Opowiadanie trzeba przyznać, że jest bardzo, ale to bardzo dobre.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Hien
Różowy Dyktator Hieni


Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:41, 04 Wrz 2010    Temat postu:

Najpierw mamy radosnych spacerowiczów, a potem malujesz nam zupełnie odmienny obrazek. Co za niekonsekwencja. Gdybyś sprecyzowała, że np. te śmiechy są coraz rzadsze, albo urywają się, jakby śmiejący zdał sobie nagle sprawę, że śmiech jest nie na miejscu - okej. Ale tu nic takiego nie ma.
Klimat nawet w pewnym sensie był - wydaje mi się, że nawet bardziej niż w tekście pojedynkowym, ale może czytałam go w gorszym nastroju. Tylko ta wypowiedź liści całkiem zburzyła klimat. Już lepiej wyciąć to "ha ha ha" i zastąpić to surrealistycznym stwierdzeniem, że liście się z niego śmiały.
Tekst jest cokolwiek dziwny i dość niezrozumiały - mam wrażenie, że końcówka jest na siłę skrócona, a tekst zgnieciony w zbyt małej dla niego formie. Brakuje mi na końcu zwłaszcza bardziej obrazowego opisu słoneczników, samej zmianie i nowej postaci poświęcone jest kilka słów na krzyż, a powinno być więcej - by łatwiej było czytelnikowi wczuć się w te słoneczniki. Coś na temat wiatru w płatkach, coś na temat liści i ptaków wpatrujących się w słonecznik, planujących wydziobać ziarna. Czy coś takiego. Coś, co by przed końcem pozwoliło odczuć tę metamorfozę.
Brakuje mi też konkretniejszych informacji o tym obłąkanym kimś. Dajesz wskazówki, jednak chyba za małe i opowiadanie wydaje się przez to na siłę udziwnioną opowiastką.

Cytat:
Przez chwilę nawet chcę mi się śmiać, ale opanowuje to
ę

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin