Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Niezwykle przystojny mężczyzna [M]


 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Laj-Laj
Wieczne Pióro


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:11, 26 Sty 2010    Temat postu: Niezwykle przystojny mężczyzna [M]

Było rano, więc zadzwonił budzik. Nic dziwnego, w końcu dzwoni od poniedziałku do piątku regularnie o pieprzonej 6:30. Więc codziennie, konsekwentnie go nienawidzę. Patrzymy na siebie z nieufnością, ale on wie, że trzyma mnie w szachu, że nie mogę go zniszczyć, zignorować, wyłączyć. On wie, że nie mogę się bez niego obejść. Napawa się moją pustą nienawiścią. A najbardziej nienawidzę go w zimie, kiedy jego upiornie radosny dźwięk wyrywa mnie ze snu. Ot tak, bez żadnej wazeliny. Śni mi się, dajmy na to, ciepła wyspa, egzotyczne piękności, zaraz dojdzie do namiętnego pocałunku, a tu nagle…
SRU!
I dzwoni to mechaniczne bydle. Zero subtelności, żadnego ostrzeżenia. A ja się budzę dzień w dzień zdezorientowany, ale to uczucie mija bardzo szybko, a zastępuje je niezwykle szybka wiązanka myśli: nożeszkurwaijużsięskończyłowylegiwaniewłóżku
trzebasięzrywaćdopieprzonejpracy-
nadworzeminusmiliardalboizimniejznowumisięjajaodmrożą-
niemamochotynigdzieniepójdęagównozawszetakmówię-
adobrzewiemżeitakznowupójdęnienawidzętejpracy-
nienawidzęzabićzabićzabićzabićizakopać!
- Nienawidzę – tak brzmi moje codzienne przywitanie ze światem. Bo zaiste nienawidzę otwierać codziennie oczu o tej samej porze. Kiedyś zmieniałem alarm w budziku, przestawiałem go codziennie na inne godziny, żeby zachować miałką iluzję panowania nad moim własnym bytem. Ale przestałem, bo czułem, jak budzik się ze mnie śmieje. Spojrzałem mu w te jego zdradliwe wskazówki. „Pierdolę, nie wstaję”, pomyślałem. Codziennie tak myślę, ale przegrywam z rzeczywistością, z kapitalizmem, z niespłaconym kredytem, z mrocznym widmem pustej lodówki i zimnych grzejników.
- Everyman – prychnął pogardliwie budzik.
Otworzyłem szerzej oczy. Nie pamiętałem, żebym nastawiał w budziku funkcję ubliżania właścicielowi. Właściwie nie przypominałem sobie, żeby ten sprzęt miał coś bardziej bajeranckiego niż podświetlaną tarczę.
- Że co proszę? – zgrywałem kozaka, chociaż nie wiem przed kim.
- Everyman – powtórzył, ale jak się okazało, to wcale nie był budzik. Po drugiej stronie łóżka stał piekielnie przystojny facet w dżinsach i czarnej koszuli. Oczywiście brunet. Na oko koło trzydziestki. Wtedy właśnie pożałowałem, że nie trzymam koło łóżka jakiegoś łomu, którym bym częstował takich nieproszonych gości. Mógłbym też częstować herbatą. Najlepiej gorącą. Najlepiej w twarz.
Pech chciał, że nie miałem nic pod ręką, żeby się bronić. Oprócz budzika.
Ale budzik wiedział, gdzieś w swoim metalowym organizmie, że jest mi potrzebny, że ja nienawidzę jego, a on nienawidzi mnie, że musimy żyć ze sobą, że istnieje być może jakieś seksualne napięcie…
W mojej głowie rozgrywała się istna bitwa pod Grunwaldem. Niesamowite, że można zmusić mózg do takiej aktywności o tak pogańskiej porze. Pewnie kiedyś odegra mi się za to. Zapłacę pięknym za nadobne i na starość tak mi sflaczeje, że nie będę mógł zapinać guzików, będę się ślinił i dopadnie mnie ten Niemiec Alzheimer, który kradnie portfele i klucze co bardziej nieszczęśliwym emerytom i rencistom. Zaakceptowałem ewentualne konsekwencje porannej aktywności mózgownicy, która z najwyższym wysiłkiem wysmażyła na szybko pytanie.
Pytanie, które aż się prosiło, żeby być zadane w sytuacji, gdy obcy facet stoi obok łóżka.
- Wypiszesz mi zwolnienie z pracy?
Świetnie. Super. No pięknie. W sumie mogłem już oczekiwać, że drzwi do mojego pokoju się otworzą, wejdzie zgraja małych ludzików i z pełnymi honorami namaści mnie na Króla Kretynów. No to się nie popisałem… Żeby mój własny mózg coś takiego! O nie! Teraz to ja się zemszczę. Będę na emeryturze męczył krzyżówki i sudoku. Zobaczymy wtedy kto pierwszy wymięknie.
- Zapomnij o emeryturze – odezwał się wreszcie intruz. Nie miałem pojęcia czemu tak powiedział, bo pytałem go o coś innego. – Słuchaj, będę mówił szybko. Jesteś śmiertelnie chory. Wiem to, bo jestem Śmierć.
- Myślałem, że Śmierć jest kobietą. W końcu mówi się „Ta Śmierć”, a nie „Ten…” – zdobyłem się na dyskusję gramatyczno-semantyczną, a rzekomy Pan Śmierć przewrócił niecierpliwie oczami.
- Nie wierzysz mi – było to bardziej stwierdzenie niż pytanie. Czułem, że mogę sobie pozwolić na dłuższą pogawędkę, to może się jeszcze z pracy urwę. Powiem, że napadł mnie jakiś włamywacz-zboczeniec, który najpierw wprowadził mnie w trans rytualnym tańcem czaszek, by następnie wyssać mi krew i podstępnie zwędzić zestaw kina domowego. W grę wchodziła też opcja, że to jakiś nowy rodzaj akwizycji z włamaniem. Może gość sprzedawał drzwi z zabezpieczeniem.
Atmosfera gęstniała z każdą sekundą. Zastanawiałem się, czym można unieszkodliwić tego dziwaka. Co prawda w zamrażarce trzymałem kiełbasę na specjalną okazję, ale jej przeznaczeniem jest raczej jajecznica niż walka na śmierć i życie w obronie własnego terytorium. Przez chwilę chciałem też rzucić mu wkurwionego kota na twarz, a potem zepchnąć go z balkonu, ale uszczelniłem drzwi balkonowe na zimę i otworzenie ich zajęłoby mi dłuższą chwilę. Musiałbym jeszcze pewnie odśnieżyć balkon. Lenistwo wzięło górę.
I skąd do cholery wziąłbym wkurwionego kota?
Postanowiłem przyjąć „Taktykę Prawdziwego Faceta”. Byłem już na tyle rozbudzony, że miałem pewność co do jej powodzenia. Zmierzyłem wzrokiem odległość dzielącą mnie od Rzekomego Pana Śmierć, naprężyłem muskuły, pozwoliłem adrenalinie mieszać mi krew i zrobiłem to, co każdy szanujący się mężczyzna zrobiłby na moim miejscu.
- Ratunkuuuuuuu!!! Pedaaaał!!! – krzyknąłem wybiegając z pokoju. Już prawie dopadałem do drzwi, już miałem przekręcać zamek, gdy nagle przede mną znów stał ten upierdliwiec.
- Co mam zrobić, żebyś uwierzył? – spytał pewnym głosem.
Cóż, niestety odrzucił propozycję zabicia sąsiada spod czwórki. Nie był też szczególnie przychylny pomysłowi wypicia płynu do spryskiwaczy i samospalenia, ale w końcu zrobił coś, co mnie ostatecznie i niepodważalnie przekonało.
Stałem jak urzeczony.
- Jak to zrobiłeś? – spytałem oniemiały.
- Jestem Śmiercią – odpowiedź była oczywista, ale absolutnie niesatysfakcjonująca. Ale facet był z siebie naprawdę dumny.
- Zrób to jeszcze raz – poprosiłem.
I zrobił to jeszcze raz.
Niesamowite.
Muszę się nauczyć tego tricku ze znikającą pięciogroszówką. Zrobię furorę na przyjęciach.


Oczywiście, że nie poszedłem tego dnia do pracy. Postanowiłem, że nie pójdę już nigdy. Dlatego też siedzieliśmy w najdroższej restauracji w mieście, a ja pałaszowałem owoce morza. Wyglądało to z zewnątrz trochę dziwnie, bo Pan Śmierć był dla innych niewidzialny, więc mogło się wydawać, że gadam sam ze sobą.
- Na co właściwie umieram? – spytałem.
Pytanie trochę z czapy, ale też sytuacja była głupia. Tak naprawdę starałem się zamaskować fakt, że nie mam pojęcia jak się zabrać do wszamania tej obślizgłej małży. Przyszło mi nagle do głowy, że może cierpię na jakieś zaburzenia świadomości, zatrucie pokarmowe, schizofrenię, albo inną sraczkę z opóźnionym zapłonem, a ten facet przede mną to tylko zwykła iluzja. To by oznaczało, że niepotrzebnie napisałem szefowi maila, żeby spróbował, czy da się wsadzić własny krawat w dupę i wyjąć go uchem. Wygląda na to, że nie będę mógł liczyć na pozytywne referencje. Będę chyba musiał zmienić numer telefonu. Zdałem sobie sprawę, że po raz pierwszy chciałbym śmiertelnie na coś chorować.
Inaczej mam przesrane.
- Masz raka sutka.
O zgrozo. Co ja powiem znajomym? Co napiszą w nekrologach? Odruchowo dotknąłem się po klacie. Rzeczywiście w okolicach lewej brodawki była jakaś ledwo wyczuwalna grudka, ale byłem przekonany, że to ukąszenie komara.
- Komar? W zimie? – popukał się w czoło mój towarzysz.
- Pan Śmierć? W kalesonach? – nie pozostawałem dłużny. Może on potrafi czytać w myślach, ale za to ja bezbłędnie potrafię odczytać linię kalesonów wystającą z gaci. Z zażenowaniem zakrył koszulą wystający fragment. Pewnie na wf-ie w szkole dla Panów Śmierci musieli dawać mu straszny wycisk.
Nie odpowiedział na moją zaczepkę, więc wykorzystałem chwilę ciszy na kolejne macanko po sutkach. Swoich, rzecz jasna. Szkoda, że wtedy nie wiadomo skąd pojawiła się kelnerka. Sądzę, że właśnie w tej chwili straciłem szansę na zaproszenie ją do kina.
- Podać coś do picia? – spytała, ale wyglądała tak, jakby nie chciała mnie już widzieć.
- Mam raka sutka – wyznałem. To była ostatnia szansa. Miałem nadzieję wziąć ją na syndrom pielęgniarki, ale ona zrobił tylko ogromne oczy. – Zapytaj jego – wskazałem ręką na Pana Śmierć, który siedział naprzeciwko mnie, ale od razu się zorientowałem, że to nie był najlepszy pomysł.
Uciekła z płaczem na zaplecze.
- Idiota – skomentował Śmierć.
- Kalesony – przypomniałem. – Ile będziesz tak za mną łaził? – Zapytałem, bo nagle gość zaczął mnie niepomiernie drażnić. No bo bez przesady! Włamuje mi się do domu, podgląda mnie pod prysznicem, bredzi coś o moich sutkach, ośmiesza mnie przy kelnerkach… Można o mnie powiedzieć różne rzeczy, ale na pewno nie to, że znoszę śmierć z godnością. Otóż nie znoszę śmierci. Nienawidzę faceta.
- Aż umrzesz – oczywista oczywistość. Było wiadomo, że nie chce mi zdradzić daty mojej śmierci. Postanowiłem go troszkę poszantażować.
- A jeśli wyjawię ludziom, że Pan Śmierć odwiedza ludzi śmiertelnie chorych, hm? – Czułem, że teraz karty są po mojej stronie.
- Obetnę ci jaja kosą.
Luzik. Trzeba po prostu przyjąć inną metodę. Zawsze skutkowała.
- Ratunku!!! Pedał!!! – myślę, że do dzisiaj ludzie w restauracji wspominają mnie z łezką w oku. Kierownictwo pewnie też, tyle że zapewne nie z łezką w oku, tylko z tasakiem w ręce, bo nie uiściłem rachunku na kwotę dwustu osiemdziesięciu złotych i czterdziestu groszy.
Tak w ogóle, to powinienem wystosować jakąś petycję do prezydenta miasta. Kto to widział, żeby stawiać lampy uliczne tak blisko restauracji.
Gdybym tylko coś widział przez ten bandaż…
Dobra, może i nie widziałem, ale za to wyostrzyłem sobie pozostałe zmysły i całym sobą czułem, że koło mojego szpitalnego łóżka kręci się ten wymuskany goguś czekający tylko na moją śmierć.
- Ty pieprzona kiszona kapusto! Czuję twój ohydny smród i parszywy uśmieszek na zapryszczonym ryju! Nienawidzę cię! Wsadź sobie kaktusa w odbyt i spieprzaj do Nowej Zelandii!
Niech żyje moje znakomite wyczucie. Mój wyczulony słuch przesłał do mózgu komunikat o treści: „Brawo debilu. Oto właśnie słyszysz jak spłoszona pielęgniarka ucieka z płaczem na korytarz”. Korona Króla Kretynów zaczęła mnie mocniej uwierać.


Nie widziałem go już od dwóch tygodni. Nie chodziłem też do pracy od dwóch tygodni. Przyzwyczaiłem się do myśli, że żadnego Pana Śmierć nigdy nie było, że to efekt mojego zmęczonego mózgu pobudzonego do życia przez pieprzony budzik.
Właśnie…
Spojrzałem na upierdliwego bydlaka, który od dwóch tygodni był na feriach zimowych. Tak jak ja. Ale musiałem być czujny. Zawsze mógł wykorzystać moją beztroskę i zadzwonić w najmniej odpowiednim momencie. Czyli w sumie kiedykolwiek.
Powoli zacząłem się rozglądać za jakąś inną pracą. Guzek w okolicach sutka jakby się zmniejszał, więc zbagatelizowałem sprawę. Zacząłem też się lepiej odżywiać i omijać lampy uliczne szerokim łukiem. Podobnie jak tamtą restaurację. I szpital z Bogu ducha winną pielęgniarką, którą wyzywałem od kiszonej kapusty. Kto wie, może z płaczem spakowała swoje manatki i wyjechała do Nowej Zelandii.
Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Oczywiście otworzyłem, ale nie spodobało mi się to, co zobaczyłem.
- Siemka – powiedział Pan Śmierć – okazało się, że tamten epizod sprzed dwóch tygodni to pomyłka przy pracy. Nie ten adres… Ale w ramach gratyfikacji przyprowadziłem ze sobą Ducha Przeszłych Świąt Bożego Narodzenia. Włóż jakieś buty.
Zatrzasnąłem tym pajacom drzwi przed nosem. Poszedłem do pokoju i starannie, metodycznie rozwaliłem budzik młotkiem.
Już nigdy nie pozwolę się zaskoczyć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Laj-Laj dnia Śro 22:02, 27 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Craig Liath
Chybotliwy Bard


Dołączył: 01 Kwi 2007
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wypełzło spod dywanu

PostWysłany: Wto 18:13, 26 Sty 2010    Temat postu:

Kurczę, jak ja tu dawno nic nie czytałam...

Muszę przyznać, że po tytule bałam się jakiegoś psychologicznego romansu, lub czegoś w tym stylu. Jednak jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona.
Tekst jest lekki, przyjemny w odbiorze i nawet się przy nim trochę uśmiałam.
Motyw z budzikiem wręcz mnie urzekł, tak przypomina moje codzienne zmagania z tą bestią.
Co prawda czuję mały niedosyt w końcówce, a konkretnie we fragmencie z Duchem Przyszłych Świąt Bożego Narodzenia. Nie wiem czemu, może po prostu nie bardzo mi tam pasuje. Tak samo jak "siemka" wypowiadane przez Pana Śmierć.
Ale to tylko małe minusy biorąc pod uwagę całość.
Pozdrawiam, Chybotliwa Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

marszczewskabe
Ołówek


Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:25, 26 Sty 2010    Temat postu:

Witam to mój pierwszy komentarz tutaj. Dużo od wczoraj czytałam i między innymi padło na Ciebie Laj-Laj. Wiesz wydaje mi się, że ten tekst jest całkiem w porządku. Dopracowany, charakterystyczny, choć coś mnie kłuło podczas czytania tu i ówdzie - czytałam jednak, że nie wolno robić łapanek, albo też nie wolno narzucać swojego zdania w kwestii zgrzytów no ok - od tego są korektorzy. Ale czytałam nie tylko to opowiadanie. Poprzednie też. I gorzka prawda mnie zalała - wpadłeś w schemat. Powiedz mi, że tak miało być, to zmilczę Smile Ale aktualnie to tu jest kopia poprzedniego Twojego opowiadania o boskim wysłanniku. I druga w związku z tym rzecz - styl owszem, powinien być charakterystyczny i powinien być wyróżnikiem, ale tu nie tylko styl jest okropnie identyczny, ale i obrazowanie i klimat, i ogólnie to ja nie wiem, wtórność aż bije po oczach. Nie mówiąc już o tym, że takich opowiadań i w sieci, i w literaturze jest na pęczki.

Becia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Laj-Laj
Wieczne Pióro


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:34, 27 Sty 2010    Temat postu:

Oczywiście, że tak miało byćRazz Czyli tak samo stylistycznie, ale inna historia. Ot, tak dla rozrywki:) Ale nie bój się, następny tekst będzie completely different Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mała_mi
Gęsie Pióro


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:11, 27 Sty 2010    Temat postu: Re: Niezwykle przystojny mężczyzna [M]

Hmm zastanawiam się, czy napisać to o czym teraz myślę. Nie wiem czy wypada... Ale dobra. Napiszę to. A co mi tam. Laj-laj, ogłaszam się twoją pierwszą, oficjalną fanką. ( O kurde, tak myślę, pewnie nie jestem pierwsza, no ale cóż Razz )


Naprawę bardzo podobało mi się to opowiadanie. Zgodzę się z tym, że przypomina trochę "J." Napisane jest w tym samym stylu, ale to zupełnie mi nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, bardzo lubię ten styl i bardzo lubię twoje poczucie humoru.
Wprawdzie jest kilka takich sformułowań, które nie śmieszą mnie, mimo że zapewne powinny, ale to chyba rzecz gustu. W wielu innych miejscach śmiałam się głośno i radośnie Razz

Ale żeby nie było tak pięknie i cudownie, wskaże ci trzy zdania, w których znalazłam coś nieładnego. Ty się o to nie obrazisz, prawda? :p


Laj-Laj napisał:
bezbłędnie potrafię odczytać linię kalesony wystającą z gaci.


A nie powinno być linię kalesonów?


Laj-Laj napisał:

Nie odpowiedział na moją zaczepkę, więc wykorzystałem chwilę na ciszy na kolejne macanko po sutkach.


Chyba ci się o jedno "na" za dużo wpisało.

Laj-Laj napisał:
Szkoda, że wtedy niewiadomo skąd pojawiła się kelnerka.



" Niewiadomo" piszę się chyba osobno.




Laj-Laj napisał:
nożeszkurwaijużsięskończyłowylegiwaniewłóżku
trzebasięzrywaćdopieprzonejpracy-
nadworzeminusmiliardalboizimniejznowumisięjajaodmrożą-
niemamochotynigdzieniepójdęagównozawszetakmówię-
adobrzewiemżeitakznowupójdęnienawidzętejpracy-
nienawidzęzabićzabićzabićzabićizakopać!


A tego niestety za cholerę nie byłam w stanie rozszyfrowywać. Ała, aż oczy bolą Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Laj-Laj
Wieczne Pióro


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:09, 27 Sty 2010    Temat postu: Re: Niezwykle przystojny mężczyzna [M]

Mała_mi napisał:
Laj-laj, ogłaszam się twoją pierwszą, oficjalną fanką. ( O kurde, tak myślę, pewnie nie jestem pierwsza, no ale cóż Razz )


Jesteś pierwsza Razz
O nieoficjalnych nic nie wiem Smile A tak w ogóle, to żartujesz, prawda? Twisted Evil

Po Twoim pierwszym zdaniu byłem na 100% pewny, że nastąpi literacka zjebka Razz A tu taki zonk!
Poprawiłem literówki, a wiesz dlaczego je robię? Bo nigdy nie czytam tekstu jeszcze raz przed wrzuceniem. Po prostu z żadnego nie jestem na tyle zadowolony, żeby to zrobić. Dopiero po jakimś czasie nabieram dystansu... Zawsze mam nadzieję, że forumowiczom bardziej się spodoba niż mi. I że nie odbiorą tych literówek jako braku szacunku Smile
Następne opowiadanie jest zupełnie o czymś innym i w innym stylu, więc możesz się szybciej wypisać z fanklubu niż zdążysz powiedzieć: "konstantynopolitańczykowianeczka z powyłamywanymi nogami w czasie suszy lojalna jola sucha";P
Wrzucę je na forum jutro albo pojutrze. Chyba, że przeczytam jeszcze raz i znienawidzę na tyle, że się go pozbędę, bo i tak bywało...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Mad Len
Zielona Wiedźma


Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 1011
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z komórki na miotły
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:28, 28 Sty 2010    Temat postu:

Pierwsze zdania (nie pytajcie czemu) nie nastawiły mnie pozytywnie. Właściwie wręcz przeciwnie, postanowiłam tekstu w ogóle nie czytać, a powróciłam do tematu tylko i wyłącznie w ramach nerwicy egzaminacyjnej… oraz szukania jakichkolwiek zajęć byleby tylko nie czytać po raz kolejny o Zenonie z Kition, co mogłoby zaowocować sięgnięciem po żyletkę… tudzież opakowanie po milce. Nie żartuję, naprawdę próbowałam się nim pociąć, ale jak okazało się, że rzeczywiście mogę to zrobić, zostało mi wyrwane… a tak, ja o opowiadaniu miałam.

Wróciłam i nie żałuję. Właściwie to już od momentu, w którym to narrator informuje, że budzik napawa się jego pustą nienawiścią, wciągnęłam się. I też nienawidzę budzików! Dlatego konsekwentnie budzę się na dziesięć minut przed tym, jak zadzwoni… Ale jeżeli nie wyjdzie, to też szału dostaję, więc w pełni popieram bohatera. Jakie to prawdziwe. Pewnie każdemu przynajmniej raz zdarzyło się pomyśleć o tym, jakby to rozkosznie było rozwalić ten cholerny budzik i nigdy więcej go nie usłyszeć. A nie można się bez niego obejść.

Bardzo podobał mi się styl. Lekki, przyjemny. Mnóstwo zabawnych stwierdzeń (wśród moich prywatnych faworytów znajduje się częstowanie gorącą herbatą w twarz, seksualne napięcie pomiędzy bohaterem i budzikiem, rytualny taniec czaszek, a także wiele innych, o których nie będę wspominać, bo i tak mam słowotok, komentarz będzie długi, i autor mnie usmaży na patelni… dobra, nieważne), genialne przemyślenia narratora. Z dialogami trochę gorzej, ale właściwie też nie wypadają jakoś specjalnie sztucznie.

Sam pomysł? Właściwie nic odkrywczego, w dodatku akcja strasznie leci, ale wszystko zostało podane w takiej formie, że człowiek uświadamia sobie, że fabuła wcale nie była jakoś specjalnie genialna dopiero podczas pisania komentarza. Zresztą właściwie pomysł niczego sobie, choć już spotkałam się z podobnym ujęciem parę razy. Niemniej udało Ci się go opisać interesująco i na swój własny sposób. Jak ja lubię niby mało oryginalne tematy przedstawione nieschematycznie.

Polubiłam głównego bohatera. Trochę przerysowany, ale domyślam się, że specjalnie. Pan Śmierć natomiast… cóż, poza fragmentem z kalesonami wydawał mi się taki jakiś trochę nijaki, ale w sumie tekst bardzo krótki i nie było czasu dobrze go poznać.

Szkoda tylko, że tekst niesprawdzony. Zdecydowanie powinieneś zacząć czytać opowiadania przed dodaniem. Znalazło się parę literówek, także parę błędów interpunkcyjnych (a skoro nawet ja je widzę, a z interpunkcją zawsze byłam na bakier, to naprawdę trochę ich być musi), poza tym choć nie dam za to głowy - wydaje mi się, że zapis dialogów jest niepoprawny.

Ogólnie? Bardzo przyjemny tekst. Nie poraża, ale czytało się miło, poza tym naprawdę zdołał mnie rozbawić, ze dwa razy nawet roześmiałam się głośno, to natomiast nie przyda mi się często.

A tak przy okazji, co do komentarza wyżej: (nie Małej mi, ale marszczewskabe) - jeśli jakieś zdanie źle brzmi albo jest niepoprawne stylistycznie, można je wskazaćWink Choć najlepiej przedyskutować takie sprawy przez pw. Co do popadnięcia w schematy się nie wypowiadam, bo nie czytałam poprzedniego opowiadania. Może zrobię to w najbliższej przyszłości (jakby nie było czekają mnie jeszcze trzy egzaminy, a widzę, że Twoja twórczość Laj nieźle się nadaje do zabijania stresu;p )

Dziękuję za poprawę humoru.
Pozdrawiam.
ML


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

An-Nah
Czarodziejskie Pióro


Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: własna Dziedzina Paradoksu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:38, 30 Sty 2010    Temat postu:

Bardzo przypomina "J." - tzn ten sam początek, kiedy bohatera budzi nagłe wtargniecie nadnaturalnego przybysza, ten sam sposób narracji. Czy lepsze? Na pewno zabawniejsze, czyta się szybko, z drugiej strony "J." bardziej daje do myślenia, więc trudno mi jednoznacznie stwierdzić.

Podoba mi się sposób narracji, ta mieszanina języka potocznego i erudycji, doprawiona ironią, która sprawia, że bohatera odbieram jako inteligentną osobę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Laj-Laj
Wieczne Pióro


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:20, 01 Lut 2010    Temat postu:

Ojej, no wiem, że przypomina "J." Razz
Widocznie aż się prosi o porównanie, bo podobieństw jest sporo. W zasadzie to tematyka i podobna narracja.
Natomiast czy jest zabawniejszy? Nie wiem... Ja osobiście jestem bardziej zadowolony z "J.". Może dlatego, że był pierwszy? A może dlatego, że wymagało jeszcze powiązania z tematyką Starego Testamentu i jakichś faktów z tym związanych. Chyba też był bardziej kreatywny.
Moim małym marzeniem byłoby, żeby nie porównywać tego opowiadania do poprzednich, tylko traktować je jako oddzielny organizm, ale mam świadomość, że im więcej napiszę, tym częściej takie porównania będą padać. A najgorzej jest się ścigać z samym sobąRazz
W każdym razie pozdrawiam i niezmiernie się cieszę, że się podobało i rozśmieszało, bo taki był właśnie cel:)
Pewnie kiedyś jeszcze coś napiszę w podobnym stylu. Ku uciesze gawiedzi:D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

An-Nah
Czarodziejskie Pióro


Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: własna Dziedzina Paradoksu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:16, 01 Lut 2010    Temat postu:

Ależ ja ci nie wyrzucam, że się powtarzasz Smile Sama mam do tego tendencje XD W końcu i mój "Zmierzch" i "Niszczyciela" można sprowadzić do "fascynacja czarodziejki facetem wydobytym po tysiącu lat z grobu" XD
Gdzieś kiedyś słyszałam teorię, że większość autorów tak naprawdę pisze tę samą historię całe życie i coś w tym może być...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Hien
Różowy Dyktator Hieni


Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 1826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:26, 09 Lut 2010    Temat postu:

Laj-Laj napisał:
I dzwoni to mechaniczne bydle
Chochlik.
Laj-Laj napisał:
ale ona zrobił tylko ogromne oczy
Chochlik.

Tekst początkowo nie zachęcił mnie do czytania. W sumie patrząc na poniższe komentarze, spodziewałam się czegoś lepszego. Później trochę się rozkręciło, ale nadal jakoś nie podzielam zachwytu.
Bohater bez wątpienia stworzony ciekawie - jak na mój gust, wieczne dziecko i dumny posiadacz halucynacji oraz niewyparzonego języka, histeryk. Zachowuje się raczej głupio. To w zasadzie może śmieszyć, ale mnie osobiście irytowało tak, że przez całe opowiadanie trzymałam stronę budzika. W zasadzie facet nie wyróżnia się jakoś specjalnie, sfiksowany przedstawiciel zwyczajności. Tak jakbym ja to miała poprawiać, uzłośliwiłabym go, dodałabym mu chęć wyprowadzenia Śmierci z równowagi albo coś takiego.
Śmierć wydaje mi się niewyraźny i słabo zarysowany. Nie ma charakteru. Wygląda na to, że i on nie jest zachwycony z takiego towarzystwa. Ale potem z bliżej nieokreślonych powodów, na samym końcu, zachowuje się zupełnie inaczej, jakby zaraził się tym niefrasobliwym zdziecinnieniem. To mi trochę do niego nie pasuje, mimo iż jest dość bezbarwny.
Fabuła dość prosta, trochę bezsensowna - nie widzę tutaj konkretnego ciągu. A może nie zarejestrowałam tego. Wypadałoby jakoś zaznaczyć w narracji, dlaczego bohater-narrator wybiera się do restauracji.

Nie wiem, co by tutaj więcej powiedzieć. Tekst bardzo porządny, humorystyczny, ale mnie nie zachwycił.

Zaś co do pisania całe życie tej samej historii - fakt, fakt. Jak przejrzeć tematy i powtarzające się motywy we własnej twórczości, można dojść do ciekawych wniosków. Albo i nieprzyjemnych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Laj-Laj
Wieczne Pióro


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:23, 09 Lut 2010    Temat postu:

Właściwie zgadzam się z Tobą. Śmierć jest mało wyrazisty, nie wszystko jest takie przejrzyste i konkretne, końcówka trochę dziwna. Generalnie uważam "J." za dużo lepsze opowiadanie, bardziej spójne i po prostu śmieszniejsze. Nad tym męczyłem się dłużej i chciałem nawiązać do rzeczonego "J.", ale tak t zazwyczaj bywa, że jak chce się człowiek sam ze sobą chce ścigać, to efekty są najczęściej takie sobie. Przerabiałem to już w dziale "poezja"...
Ale że bohater nie ma charakteru - oczywiście. Przecież to everyman Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

ana
Piórko Wróbla


Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: krakow - nowa huta

PostWysłany: Czw 0:14, 11 Lut 2010    Temat postu:

tekst przedstawiony reslistycznie na samym początku, z humorem i dlatego zaczęło się go czytać z przyjemnością i ciekawością co przyniesie dalszy ciąg. Od pojawienia się Pana Śmierci dla mnie zrobił się trochę chaotyczny. Dziwne wydaje mi się zbyt lekkie podejście do informacji o chorobie śmiertelnej, brak okazania strachu przez bohatera. Nagłe poawienie się w restauracji, ogromny rachunek, szpital. Nie rozumiem też końcówki. Dlaczego nagle budzik został zlikwidowany? Przecież pomyłka na końcu została wyjaśniona. Ale może to moja wina,że nie zrozumiałam. Tak więc pierwsza połowa jest opisywana dokładnie , z detalami a w drugiej jest dużo 'przeskoków' zatem czyta się ją trudniej i mało pasuje do powolnej i spokojnej części pierwszej. Za dużo niepotrzebnych przekleństw, które trochę psują przyjemność w czytaniu ogólnie humorystycznego tekstu i przszkadzają w poddaniu się tajemniczej aurze, która towarzyszy przy doszukiwania się roli pojawienia się śmierci. Tak czy inaczej podziwiam realizm i humor w opisach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin