Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Jeden ród Jedna krew [NZ]

Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

derial
Kałamarz


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Silesia

PostWysłany: Nie 13:28, 27 Sty 2008    Temat postu:

Jest dobrze. Kilka sformułowań, przy których zdarzyło mi się uśmiechnąć z politowaniem, ale to standard. Przykładowo "gdzie niegdzie", które pisze się razem, albo"-To tamten. – wskazał autokar stojący na końcu ulicy – Podjeżdża." - nie rozumiem jak stojący autokar może podjeżdżać. Poza tym, później ten autokar zmienia się nie wiadomo czemu w autobus Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

chrissy
Ołówek


Dołączył: 21 Sty 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 8:53, 29 Sty 2008    Temat postu:

V. Zamek


Cała droga prowadziła przez wąwóz. Promienie słońca ostatecznie przegoniły szarość świtu.
- Jak długo znał ojciec moja mamę?
- 15 lat.
Wyjechali na szeroką drogę. Lili zauważyła, że znajdują się na skale. W dole widać było ciemne jezioro i lasy.
Droga pięła się jakby pod górę. Spomiędzy skał znów wyłonił się fragment zamku. Parę razy skręcali w różne strony, jakby jechali przez labirynt. Wreszcie zatrzymali się na szczycie górskiego wniesienia. Nad nimi górował ogromny, zabytkowy zamek. Lili wysiadła i rozejrzała się dookoła. Budowla miała kształt ogromnego prostokątu, na bokach ozdobionego wysokimi i smukłymi wieżami.
- Jest przepiękny. – westchnęła – To która część należy do mnie?
- Całość. To twój dom.
- Nie wierzę!
- Wejdźmy. – uśmiechnął się.
Wspięli się na schody prowadzące do szerokich dwuskrzydłowych drzwi. Weszli do wąskiego, pogrążonego w półmroku holu. Po obu stronach na ścianach wisiały portrety.
- To moim przodkowie?
- Większość z nich.. – zatrzymał się przy jednym obrazie. Płótno przedstawiało młodą kobietę, ubraną w piękną, jasną suknię. Lilith miała wrażenie, że patrzy w lustro.
- To moja mama?
- Tak.
Weszli do ogromnej sali. Naprzeciw drzwi znajdowały się schody. Pierwszymi wchodziło się na półparter, następnie kolejnymi w prawy lub lewy korytarz.
- W którą stronę? – dziewczyny rozglądała się dookoła czując się coraz bardziej zagubiona.
- W prawo. – pastor położył dłoń na jej ramieniu – Szybko nauczysz się tu poruszać. Ruszyli długim korytarzem, na końcu którego znajdowały się kolejne schody. Weszli na trzecie piętro.
- Czy na każdym piętrze pokoje znajdują się po obu stronach?
- Tak. W sumie jest tu 800 pokoi. A ten należy do ciebie. Stanęli przed podwójnymi białymi drzwiami. Lili nacisnęła klamkę i weszła do środka. Znalazła się w dużym kwadratowym pokoju. Naprzeciw drzwi znajdowały się wysokie, szklane okiennice prowadzące na taras. Po obu stronach zawieszono atłasowe kotary w czerwonym kolorze. Obok było mniejsze okno przy którym ustawiono małe, rzeźbione biurko wykonane z lakierowanego drewna. Przy biurku stał ogromny regał na ksiązki. Następnie komódka. Na lewej ścianie znajdowały się dwa wysokie regały. Koło drzwi do sypialni piękny rzeźbiony kominek, przy nim dwa fotele. Natomiast po drugiej stronie tarasu ustawiono okrągły stolik z dwoma krzesłami.
- Za sypialnią jest łazienka. Odśwież się i przebierz. Pokojówka sprowadzi cię do jadalni.
Weszła do następnego pokoju. Był mniejszy niż poprzedni. Na jego środku ustawiono szerokie łoże z baldachimem. Podchodziło się do niego po dwóch schodkach. Po prawej stronie stała mała szafka nocna. Na razie stał na niej duży świecznik. Przy samym łóżku wisiał dzwonek. Naprzeciw stała stara, dębowa szafa z lustrem w drzwiach. Obok szeroki regał z jakimiś starymi książkami. Po drugiej stronie łoża znajdowała się komoda. Lili położyła walizkę na łożu i zaczęła się rozpakowywać. Najpierw ułożyła ubrania w szafie, następnie bieliznę i inne drobiazgi rozlokowała w komodzie. Gdy już wszystko było na miejscu postanowiła zwiedzić łazienkę. Weszła do następnego pomieszczenia. Poczuła, że dech zamarł jej w piersi. W życiu nie widziała tak pięknej łazienki. Ściany pokryte były malowidłami przedstawiającymi piękno przyrody. Góry, lasy i jeziora zdawały się patrzeć na nią ze wszystkich stron. Naprzeciw w podłodze znajdowała się wanna. Rolę kranu pełniła głowa lwa. Lil złożyła ubranie na małej ławeczce i weszła do wanny. Czuja się bardzo dziwnie schodząc po schodkach, jak do basenu. Zauważyła, że cała wanna składała się jakby z trzech części. Główną i największą stanowił mały basenik z głową lwa. Po lewej stronie był mały brodzik z wąskim kranem, natomiast po prawej kran z podłączonym prysznicem. Stanęła pod nim i otworzyła wodę. Po chwili poczuła ciepło rozpływające się po ciele. Zmęczenie i senność powoli opuszczały ją, w jej ciało wstępowały nowe siły. Po chwili drzwi uchyliły się i w progu stanęła pokojówka.
- Och, przepraszam. – wycofała się.
- Nie szkodzi. Już idę. – zamknęła wodę i narzuciła na siebie ręcznik – Ty jesteś Karen, prawda?
- Tak. Jestem pokojówką księżniczko.
- Miło mi cię poznać. – przebrała się w ulubiony T-shirt i dżinsy. Rozczesała mokre włosy i wsunęła w nie opaskę.
- Ty prowadzisz. – uśmiechnęła się.
Zeszły na sam dół i skręciły w prawo. Dopiero teraz można było zauważyć, że w malej niszy pod schodami znajdują się drzwi. Lil weszła do środka. Tak jak myślała na środku ustawiono długi stół. Poza tym jadalnia była pusta. Pastor już siedział na ulubionym krześle.
- Usiądź proszę. – wskazał jej miejsce u szczytu.
Służąca postawiła przed nią talerz z jajecznicą.
- Utrzymanie tego zamku musi dużo kosztować.
- Twoja mama założyła trzy konta. Jedno na moje nazwisko, drugie na twoje i trzecie na upoważnienie kogoś z nas. Jak się domyślasz utrzymuje wszystko z mojej części.
- Czyli jestem bogata.
- Masz większą fortunę niż mogłabyś sobie wyobrazić.
- Zastanawia mnie jedno. Wszędzie jest pełno świec, czy nie ma tu prądu.
- Świece lepiej pasują do takich zamków, ale oczywiście jest tu elektryczność. Spokojnie możesz używać wszystkich urządzeń.

***

Lili wyszła na taras. Biblioteka znajdowała się po stronie ogrodu. Na grządkach i klombach pełno było pierwszych wiosennych kwiatów.
- Więc mam bronić wampiry przed organizacją i pomóc im odnaleźć wieczny spokój? – odwróciła się w stronę pastora.
- W skrócie właśnie tak. – postawił filiżankę na stoliku – To nie będzie łatwe zadanie. Członkowie organizacji zrobią wszystko, by przeszkodzić ci w tym zadaniu.
- Domyślam się. – spojrzała w dal.

***

Jose wszedł do gabinetu.
- Jest już w zamku. Czy mamy działać?
- Na razie nie. Musimy być bardzo ostrożni, przynajmniej dopóki nie odkryjemy jej tajemnic.
- Jak chcemy to osiągnąć?
- Wkrótce nasz pomocnik dotrze na miejsce. Dzięki niemu będziemy wiedzieli, co planuje ta dziewczyna.
- Rozumiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

chrissy
Ołówek


Dołączył: 21 Sty 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Czw 12:05, 31 Sty 2008    Temat postu:

VI. Odkrycie

Po wyczerpującym dniu nareszcie nadeszła noc. Wiatr wył na dworze z wściekłością uderzając w skały. Lilith przewracała się z boku na bok. Była zbyt podenerwowana by zasnąć. Patrzyła w mrok zastanawiając się, co szykuje dla niej los. Usłyszała dziwny szmer, jakby dziecko skradało się po szklanej podłodze. Włożyła szlafrok i wyszła z sypialni. Wszędzie panował mrok, ale na środku pokoju stał zapalony świecznik. Podniosła go i rozejrzała się po pokoju. Zauważyła dziecko stojące pod drzwiami. Chciała zapytać, co tu robi, ale dziewczynka wybiegła na korytarz. Nie wiedząc dlaczego, Lili ruszyła za nią. Zdziwił ją fakt, że nie słychać echa kroków. Mała zatrzymywała się co chwila, jakby chciała mieć pewność, że za nią idzie. Wspinały się coraz wyżej i wyżej, aż weszły na ostatnie piętro. Doszła do jego końca i zauważyła kręcone schody, prawdopodobnie prowadzące na jedną z wież. Gdy wreszcie wdrapała się na strome stopnie jej oczom ukazała się ogromna komnata, choć równie dobrze mógłby to być strych. Wszędzie pełno było starych skrzyń, kartonów i kurzu. Zauważyła migoczący płomyk świecy.
- Te schody prowadzą na wieżę – ostrożnie wspięła się na górę i otworzyła klapę. Uderzyło ją lodowate, nocne powietrze. Rozejrzała się dookoła. Zauważyła kobietę, miała wrażenie, że patrzy w lustro. Nagle tajemnicza postać odchyliła się do tyłu i runęła w dół. Przerażona Lil podbiegła do krawędzi i spojrzała w dół. Zauważyła fragment muru, wszędzie pełno było krwi. Upuściła świecznik krzycząc na całe gardło. Poczuła, że ktoś ją obserwuje. Odwróciła się i zauważyła ciemną postać wpatrującą się w nią zimnym, martwym wzrokiem. Usłyszała szybkie kroki. W klapie ukazał się pastor.
- Lili, co ty tu robisz? – podszedł do niej i okrył ją swoją kurtką.
- Tam ktoś leży. – wymamrotała roztrzęsionym głosem.
Pastor podszedł do krawędzi.
- Nikogo tam nie ma.
- Widziałam jak spadła i jej ciało. Wyglądała, jak ja. – była bliska histerii.
- Jak to?
- Jakbym patrzyła w lustro.
- To pewnie był sen.

***

Lili wsunęła się pod kołdrę. Była wykończona i marzyła już tylko o śnie. Ojciec Rose pochylił się nad nią i nakreślił znak krzyża.
- Śpij dobrze.
Znów była sama. Wiatr dął z coraz większą siłą sprawiając, że gałęzie drzew uderzały o szyby. Odwróciła się na bok i naciągnęła kołdrę. Czuła, że powieki same się jej zamykają. Obudził ją huk rozbijanego szkła. Prawie podskoczyła. W oknie stała postać, którą widziała na wieży. Wskazywała coś kościstym palcem Odwróciła się we wskazanym kierunku. Na ścianie pojawił cień. W dłoniach uniesionych nad głową trzymał wąski, ostry nóż. Dziewczyna wyskoczyła z łóżka i podbiegła do drzwi. Nacisnęła klamkę, lecz były zamknięte. Próbowała odszukać klucz, i od razu wyczuła, że nie ma go w zamku. Chciała krzyknąć, ale głos ugrzązł jej w gardle. Usłyszała trzask, jakby na podłogę spadło coś ciężkiego. Zapaliła małą lampkę stojącą na komodzie. Jak na komendę obie zjawy rozpłynęły się w powietrzu. Zauważyła książki leżące na podłodze. Podniosła je i już miała włożyć na półkę, gdy zauważyła dziwne wgłębienie w tylnej ściance. Dotknęła go, a wtedy regał odsunął się ukazując ukryte przejście.
- Świetnie, robi się coraz ciekawiej. – zaklęła w duchu.
Wyciągnęła z szuflady małą latarkę i weszła do tajemniczego pomieszczenia. Była tam tylko schody, tym razem prowadzące w dół.
- Zawsze to jakaś odmiana. – pomyślała z sarkazmem i cofnęła się do pokoju. Wyciągnęła z kosmetyczki małą kredę i weszła do tunelu. Schody zdawały się nie mieć końca. Wreszcie znalazła się w zimnym i ciemnym tunelu. Narysowała krzyżyk na ścianie i ruszyła do przodu. Kilkakrotnie skręcała w różne strony, pamiętając o pozostawieniu rysunku. W końcu zauważyła drewniane drzwi. Otworzyła je i weszła do środka. Znalazła się w małym pomieszczeniu wypełnionym książkami. Zauważyła obraz wiszący na ścianie. Podeszła do niego. Przedstawiał młodego, przystojnego mężczyznę. Był podobny do tajemniczej postaci, którą widziała na wieży i przed chwilą w sypialni. Znów poczuła na sobie jego wzrok. Odwróciła się.
- Kim jesteś? – szepnęła.
Zjawa zsunęła z głowy kaptur. Lil poczuła, że brakuje je tchu. Mężczyzna miał takie same oczy, jak ona.
- Tata? – wydusiła w końcu.
Mężczyzna uśmiechnął się. Znów wskazał coś palcem. Spojrzała na stojący za jej plecami regał. Podeszła do niego i zaczęła przeglądać leżące na nim książki. Wreszcie zauważyła gruby zeszyt, bardzo podobny do jej pamiętnika. Otworzyła go. Na pierwszej stronie ozdobnymi literami napisano Dla mojej ukochanej Serenity. Przewróciła kartkę. Było tam kilka słów opatrzonych niewyraźną datą.
- Pamiętnik mamy. – uśmiechnęła się – Dziękuję, tato.
Zatrzasnęła za sobą drzwi i wróciła na górę. Rozejrzała się po sypialni myśląc, gdzie mogłaby ukryć swój skarb. W końcu wyciągnęła spod łóżka walizkę.
- Jutro znajdę lepszą kryjówkę. – szepnęła kładąc zeszyt na samym dnie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez chrissy dnia Czw 12:07, 31 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin