Kącik Złamanych Piór - Forum literackie

Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Jeden ród Jedna krew [NZ]

Idź do strony 1, 2  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

chrissy
Ołówek


Dołączył: 21 Sty 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 14:56, 23 Sty 2008    Temat postu: Jeden ród Jedna krew [NZ]

To moja pierwsza powieść o wampirach, więc niektórym, zwłaszcza znawcom tematu może wydać się trochę naiwna. Akcja zaczyna się jakby od środka (moja mania?), ale akurat w przypadku tego tekstu jest to konieczne ponieważ w przypadku chronologii czytelnik po prostu za dużo dowiedziałby się na samym początku. Mam nadzieję, że tekst się wam spodoba.


Drzewo genealogiczne von Krolocków


Dave + Emilie von Krolock

Hrabia von Krolock + Marion Faree

Liliana von Krolock (?)

Kathrina von Krolock Tobias von Krolock + Marie Havon

Dakan von Krolock + Selen (?)

Elizabeth von Krolock – Eva von Krolock + Amadeus Brekard

Julliane von Krolock – Tatina von Kirkow

Mirith von Krolock

Marion von Krolock (adoptowana)

Selene von Krolock + (?)

Serenity von Krolock

Liith von Krolock (główna bohaterka)

Prolog


Transylwania, początek XIX wieku

- Nie to niemożliwe! - krzyknął wściekły Dave. Czuł się bezsilny. Wiedział, że wobec choroby nie ma żadnych szans.
- Nie mam wątpliwości. – głos doktora był stanowczy – To epidemia cholery.
- Czy moja żona umrze? – zapytał zrozpaczony.
- Tego nie wiem. – lekarz wziął torbę i wyszedł na korytarz.
Hrabia osunął się bezwładnie na krzesło. Żona jest dla niego wszystkim, każdym oddechem, każdym snem. Przecież nie może jej stracić. Potrzebuje jej, ich synek jej potrzebuje. Bóg nie może być tak okrutny. Podszedł do krzyżyka zawieszonego na ścianie.
- Nie pozwolę jej umrzeć. Słyszysz, nie pozwolę! – z furią uderzył w ścianę, aż krzyżyk spadł na podłogę.
- Oczywiście. – rozległ się cichy szept.
Dave podskoczył. Miał wrażenie, że głos rozległ się nad jego głową. Odwrócił się i zamarł w bezruchu. Nad nim stał wysoki i szczupły mężczyzna odziany w czarną pelerynę.
- Kim jesteś? – młodzieniec zerwał się na równe nogi.
- Odpowiedzią na twoje modlitwy. – nieznajomy uśmiechnął się ciepło – Jeśli tylko zechcesz, dam ci moc, dzięki której uratujesz swoją żonę.
-A co miałbym dać ci w zamian? – hrabia spojrzał na przybysza podejrzliwie.
Uśmiech nieznajomego stał się jeszcze szerszy.
- Powiedz, że chcesz żyć wiecznie.
- Chcę ocalić żonę. – obrzucił nieznajomego zimnym spojrzeniem.
Nieznajomy przysunął się nieznacznie i jednym ruchem wbił się w szyję młodzieńca. Dave poczuł piekielny ból. Miał wrażenie, że mrok przesłania mu wzrok i ogarnia jego duszę. Czuł krew uchodzącą z jego żył. Życie powoli ulatywało z niego z każdnym nastepnym, coraz słabszym oddechem. Bezwładnie osunął się na ziemię…
Gdy odzyskał przytomność w pokoju nikogo nie było. Zauważył leżącą obok kopertę. Rozerwał ją i wyciągnął krótki list.

Od tej chwili tak jak ja jesteś wampirem. Dzięki ugryzieniu stałeś się nieśmiertelny i innych możesz czynić nieśmiertelnymi. Ale pamiętaj, że gdy będziesz pić do końca dana osoba umrze. Na koniec dam Ci kilka wskazówek:
Nie wychodź w dzień, bo słońce Cię zabije. Unikaj krzyży, świeconej wody, czosnku i osikowych kołków. I uważaj by nie wzbudzać podejrzeń.


Dave czuł się, jakby ktoś okrutnie zakpił sobie z niego. Pojął czego nieznajomy chciał od niego i dlaczego tak chętnie mu pomógł.
- Więc jestem wampirem? – ta myśl kołatała się w jego głowie. Gdy minął pierwszy szok poczuł ulgę. Teraz może ocalić swą ukochaną Emilie. Z trudem stanął na nogi i powlókł się do komnaty żony.
- Niech Pan nie wchodzi hrabio! – pokojówka stanęła mu na drodze.
- Zdobyłem lekarstwo. – uśmiechnął się do niej.
- Już go nie potrzebuje. – minęła go bez słowa.
Hrabia poczuł ból wypełniający jego serce. Zawiódł teraz, gdy wreszcie mógł zatrzymać ją przy sobie na zawsze. Poczuł łzy spływające po policzkach. Starł je dłonią i skierował się w stronę pokoju, gdzie spał jego synek. Drugi raz nie spóźni się. Gdy wszedł do pokoju dziecko spokojnie spało. Pochylił się na kołyską. Rozległo się ciche kwilenie, lecz po chwili zapanowała cisza.
- Kocham cię…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

derial
Kałamarz


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Silesia

PostWysłany: Śro 16:09, 23 Sty 2008    Temat postu:

Zirytowała mnie mała niekonsekwencja w prowadzeniu narracji. Szczególnie stwierdzenie Żona jest dla niego wszystkim, kiedy wcześniejsze czasowniki są użyte w czasie przeszłym. Po drugie - Miał wrażenie, że mrok przesłania mu wzrok i ogarnia jego duszę. Czuł krew uchodzącą z jego żył. Życie powoli ulatywało z niego z każdym następnym, coraz słabszym oddechem. Jak na mój gust za dużo zaimkówWink Ogólnie spodobał mi się pomysł z listem od wampira, nie za bardzo za to oklepane miejsce akcji i trochę pretensjonalne kwestie Dave'a. Zresztą ten wampir bardziej przypomina jakąś organizację charytatywną niż zwykłego krwiopijcę, co też balansuje na granicy naiwności i oryginalności.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

chrissy
Ołówek


Dołączył: 21 Sty 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Czw 10:30, 24 Sty 2008    Temat postu:

I. List


Anglia, 2005r.

Lilith przebiegła przez dziedziniec. Mijała kolejne korytarze szkoły zastanawiając się czemu dyrektorka wezwała ją do siebie. Przecież ostatnio była bardzo grzeczna. No dobra. To ona podlała kaktusy octem, ale w sumie to nie była wielka szkoda. Wreszcie zatrzymała się przed gabinetem Pani Potts. Nieśmiało uchyliła drzwi i zajrzała do środka.
- Wejdź Lilith. – dyrektorka skinęła ręką. Była starszą, siwiejącą kobietą o stanowczej, ale też przyjaznej twarzy.
- Nie wiem, co się stało, ale tym razem to nie ja. – Lil usiadła na krześle.
- Przyszedł do Ciebie list. – wyciągnęła z szuflady biurka kopertę.
- I dlatego mnie Pani wezwała? – na twarzy dziewczyny odbiło się zdumienie.
- To nie jest zwykły list. – ton, jakim mówiła był poważniejszy i bardziej niepokojący, niż zazwyczaj – Co wiesz o swojej rodzinie?
- Niewiele. Nazywam się Lilith Moneret. Moja mama zmarła, gdy miałam dwa latka, ojca nie znam. Wychowała mnie daleka kuzynka matki. I to ona przysłała mnie do tej szkoły
- Pochodzisz z bardzo starego, książęcego rodu, który kiedyś panował w Transylwanii…
- To chyba pomyłka! – prawie krzyknęła – Nie jestem żadną księżniczką i nie pochodzę z Transylwanii tylko z Irlandii.
- Pochodzisz z Transylwanii. – kobieta położyła nacisk na ostatnie słowo – Ukryto przed tobą twoje pochodzenie, ponieważ byłaś w ogromnym niebezpieczeństwie. Naprawdę nazywasz się Lilith von Krolock. Resztę przeczytasz w liście. – podała jej kopertę. – I możesz już odejść.
Podniosła się z krzesła i mechanicznym krokiem wyszła na korytarz. Mary już tam była. Wysoka, szczupła o długich kruczoczarnych włosach i ciemnych oczach. Przyjaźniły się od początku szkoły.
- Wybacz, ale chcę zostać sama. – uśmiechnęła się przepraszająco.
- Jasne, nie ma sprawy. – Mary wzruszyła ramionami i skierowała się w stronę schodów.
Lilith patrzyła przez chwilę za nią. Zawsze zazdrościła jej oryginalnej urody. Oczywiście sama była śliczna, choć dość pospolita. Uśmiechnęła się. Dziewczyny, z którymi dzieliła pokój żartowały, że przypomina modelkę. Powolnym krokiem skierowała się w stronę łazienki. Gdy weszła nikogo tam nie było. Lekcja zaczęła się co najmniej kwadrans temu. Podeszła do lustra i spojrzała na swoje odbicie. Była wysoka, szczupła. Miała jasną cerę, bardzo delikatne rysy i długie, szczupłe palce. Uśmiechnęła się do swego odbicia i wyciągnęła list.


Droga Lilith!


Nazywam się ojciec Rose i jestem pastorem. Byłem przyjacielem i spowiednikiem Twojej matki. Gdy umarła zaopiekowałem się Tobą, nim trafiłaś do Pani Moneret. To bardzo dobra kobieta i mam nadzieję, ze byłaś u niej szczęśliwa. Nie wiem ile prawdy przekazano Ci do tej pory, więc zacznę od początku. Tak naprawdę nazywasz się Lilith von Korlock, ale to pewnie już wiesz. Jesteś księżniczką i pochodzi z bardzo starego rodu. Pod koniec XVIII wieku Twoi przodkowie przybyli do Transylwanii i osiedlili się na północy kraju. Wiernie służyli królowi broniąc państwa przed spiskiem kilku książąt. Zdobyli ogromną pozycję. Ale na początku XIX wieku coś zaczęło się psuć. Wybuchła epidemia cholery. Zmarło wielu ludzi, miedzy innymi księżna Emilie von Krolock – żona panującego wówczas księcia. Jedni mówili, że oszalał, inni twierdzili jakoby sprzedał duszę diabłu. Ale prawda była o wiele gorsza. Dave stał się wampirem. Tak, właśnie tak, dobrze przeczytałaś – wampirem. Biedaczysko! Chciał w ten sposób ocalić ukochaną. Nie zdążył, ale przemienił swego synka. Od tej pory Twoi przodkowie stawali się Dziećmi Ciemności. Owszem były wyjątki, ale zbyt nieliczne, by przerwać klątwę. Oczywiście Ty jesteś całkowicie normalna. Widzisz, wampirem nie można się urodzić. To był jeden powód, dla którego zmieniono Ci tożsamość i wywieziono z rodzinnego kraju. Drugim był fakt, że kilku pogromców wampirów chciałoby Cię zabić. Widzisz istnieje legenda mówiąca, że ostatnia z rodu, ta która powróci z wygnania zdoła przełamać klątwę i zwrócić wieczny spokój swym przodkom. Ci szaleńcy nie chcą do tego dopuścić, bo jeśli wypełnisz swe przeznaczenie i zaczniesz pomagać wampirom oni nie będą mieli prawa bytu. A musisz wiedzieć, że nie chodzi tylko o Zbawienie ludzkości. Ta potężna organizacja pragnie wykorzystać wampiry do własnych celów. Nie do władzy nad światem, czy nieśmiertelności, ale do zniszczenia Boga. Przy pomocy swych ofiar, chcą udowodnić, że Bóg i niebo nie istnieją. Pewnie myślisz, że jestem szalonym klechą, który zamierza wysłać Cię na Krucjatę przeciwko niewiernym. Ale pomyśl. Jeśli organizacja przeciągnie wampiry na swoja stronę i wykorzysta je, to świat ogarnie ciemność. Bo przecież skoro Bóg, a więc i Sąd Ostateczny nie istnieją, to po co żyć dobrze, skoro można żyć wygodnie?
Domyślam się , że mój list wywołał u Ciebie szok, dlatego nie oczekuje Twojej odpowiedzi od razu. Zostaniesz w szkole do końca roku, a w wakacje przyjedziesz do mnie. Wtedy porozmawiamy i podejmiesz ostateczną decyzję.


Z wyrazami szacunku i nadziei
Ojciec Rose


P.s.
Kończysz 15 lat, a to znaczy, że mogą ujawniać się Twoje zdolności. Także spokojnie, nie tracisz zmysłów.


Lilith przeczytała list jeszcze dwa razy. Była przerażona i zagubiona. Jej uporządkowany świat legł w gruzach. Nagle nie wiedziała, kim jest, ani skąd pochodzi. Osunęła się na zimną posadzkę i ukryła twarz w dłoniach.
- Nie. – otarła twarz – Skoro jestem księżniczką z rodu wampirów nie mogę tak po prostu się rozpłakać.
Obmyła twarz zimną wodą i wyszła na korytarz. Jednak nie skierowała się do klasy, lecz wróciła do swojego pokoju. Miała dziwne wrażenie, że tym razem dyrektorka ją usprawiedliwi. Czyżby od początku znała prawdę? To by tłumaczyło, czemu zawsze się nią opiekowała. Weszła do sypialni i padła na łóżko. W piątek jedzie do domu. To doskonała okazja by porozmawiać z ciotką i odkryć całą prawdę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez chrissy dnia Czw 10:39, 24 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

derial
Kałamarz


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Silesia

PostWysłany: Czw 18:52, 24 Sty 2008    Temat postu:

Cytat:
Jesteś księżniczką i pochodzi z bardzo starego rodu.
Literówka Wink

Cytat:
Zdobyli ogromną pozycję.
Nie można zdobyć ogromnej pozycji. Co najwyżej ogromną popularność. Pomieszanie frazeologizmów.
Cytat:
Tak, właśnie tak, dobrze przeczytałaś – wampirem.
To zdanie jest trochę pretensjonalne, ale w zasadzie może być.
Cytat:
P.s.
To pisze się mniej więcej tak - PS (bez żadnych kropek, wielkimi literami).
Cytat:
Także spokojnie, nie tracisz zmysłów.
Jeśli się nie mylę "także" jest tutaj użyte w znaczeniu "więc", a nie w znaczeniu "oraz". Powinno więc być napisane tak - "Tak, że..."

Oczywiście nie biorę pod uwagę możliwości, że nadawca listu jest analfabetą Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Brewko-chan
Stalówka


Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Yaoi Paradise

PostWysłany: Czw 20:59, 24 Sty 2008    Temat postu:

derial napisał:
Cytat:
Także spokojnie, nie tracisz zmysłów.
Jeśli się nie mylę "także" jest tutaj użyte w znaczeniu "więc", a nie w znaczeniu "oraz". Powinno więc być napisane tak - "Tak, że..."


Nie czytałam opowiadania, ale to mnie skusiło do skomentowania... Nie chcę być napastliwa czy coś, ale jakby to wyglądało? "Tak, że spokojnie, nie tracisz zmysłów". To się trochę nie trzyma kupy. To całe wyrażenie jest chyba trochę bardziej potoczne (to, które napisała autorka). Ja sama często tak mówię ("Także, cos tam coś tam"), więc nie wiem gdzie tu jest błąd ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

derial
Kałamarz


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Silesia

PostWysłany: Czw 21:54, 24 Sty 2008    Temat postu:

Nie ma takiego słowa jak "także" w języku polskim w znaczeniu, w jakim wy go używacie. Uwierzcie mi na słowo Wink

Cytat z : "Polacy w Rzymie" M. Borucki - W Rzymie wszystko jest drogie, tak że gdyby nie sprzedaż obrazu, to ani można pomyśleć o malowaniu większego obrazu.

Cytat z : "Niskie Łąki" P. Siemion - Więc, z jednej strony, ten krajowy niepokój moralny, ale z drugiej, nie bądź dzieckiem, wszystko wszystkim tam luźno zwisa, tak że trudno się potem doliczyć, co i jak.

Polecam internetowe poradnie językowe (szczególnie korpus tekstów pwn) i odpowiednie słowniki. Jeszcze dodam tylko, że popełniacie jeden z bardziej pospolitych błędów językowych, który strasznie drażni bardziej świadomych użytkowników języka. Ale cóż - errare humanum est.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez derial dnia Czw 22:10, 24 Sty 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Brewko-chan
Stalówka


Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Yaoi Paradise

PostWysłany: Czw 22:21, 24 Sty 2008    Temat postu:

No dobra, przyjęłam do wiadomości twoje argumenty, ale... ALE wciąz uważam, że taka forma jest dopuszczalna. Może i nie po polsku, ale ile mowy potocznej i używanej na codzień przez "zwykłych" ludzi (których, de facto, jest chyba więcej, niż znawców języka) jest całkowicie poprawnie i zgodnie ze słownikiem?

edit: Sory, nie "znawców języka", tylko jego "świadomych użytkowników" Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brewko-chan dnia Czw 22:23, 24 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

derial
Kałamarz


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Silesia

PostWysłany: Czw 22:32, 24 Sty 2008    Temat postu:

W mowie jest poprawne tylko dlatego, że zazwyczaj nie widać różnicy pomiędzy "tak, że" a "także". Stąd też chyba fakt, że w świadomości utrwaliło się, że jest to jedno wyrażenie o dwóch znaczeniach Wink. Język potoczny rządzi się swoimi prawami, ale nie oznacza to, że nie podlega regułom językowym. Nie "także" nie jest poprawne w tym kontekście nawet w mowie potocznej. Ale nie przejmujcie się - nikt wzorcowo nie posługuje się językiem na co dzień (pisze się to rozdzielnie, do Twojego postu wkradł się błąd), bo brzmiałoby to groteskowo. W piśmie jednak zalecałbym, żeby dążyć do ideału, chyba że mamy do czynienia ze stylizacją na język potoczny. Wtedy użycie "także" w przytoczonym kontekście również będzie błędem językowym, nota bene. Ale takim błędem nie będzie już, dajmy na to, napisanie (oczywiście w utworze stylizowanym) "poszłem" zamiast "poszedłem".

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

chrissy
Ołówek


Dołączył: 21 Sty 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 9:13, 25 Sty 2008    Temat postu:

II. Rozmowa.


Od otrzymania listu Lilith nie mogła sie na niczym skupić. Nie potrafiła przestać o nim myśleć, aż nawet nauczyciele zaczęli się niepokoić. Jednak nikt nie potrafił do niej dotrzeć. Denerwowały ją zajęcia, pytania koleżanek i profesorów. Aż w końcu dyrektora litościwie pozwoliła jej wcześniej jechać do domu. Przez całą drogę zastanawiała się jak zadać ciotce pytanie i jak w ogóle o tym rozmawiać. Wyobrażała sobie różne warianty, jednak na żaden nie potrafiła ostatecznie się zdecydować.

***

Gdy wreszcie dotarła na miejsce ciotka przyjęła ją ze zdziwieniem, ale bardzo się ucieszyła. Była kobietą w średnim wieku. Miała długie ciemne włosy, które zazwyczaj wiązała w kok. Twarz gdzieniegdzie poznaczoną bruzdami i jasnozielone oczy. Pełne usta rozciągały się w ciepłym uśmiechu. Od razu przygotowała jej ulubioną herbatę i kanapki. Po posiłku przeszyły do salonu.
- Muszę z tobą porozmawiać ciociu. – usiadła na dywanie.
- Dostałaś list? – westchnęła – Wiedziałam, że tak będzie.
- Czemu mi nie powiedziałaś? – w jej głosie odbił się żal.
- A niby co miałam ci powiedzieć? – spojrzała na nią ze smutkiem – Że jesteś księżniczką? Że twoi przodkowie byli wampirami? Przecież nie potrafiłabyś zachować tego w tajemnicy. A byłaś w ogromnym niebezpieczeństwie. Gdybyś wiedziała prawdopodobnie bez problemu by cię odnaleźli.
- Łowcy wampirów. – zamyśliła się – Czemu chcą mnie zabić, skoro jestem człowiekiem?
- List ci tego nie wyjaśnił? – na twarzy ciotki odbiło się zdumienie – Jeśli ruszysz drogą przeznaczenia prawdopodobnie pomożesz wampirom odnaleźć ich odkupienie. Dlatego chcą cię zabić, żebyś nie stanęła im na drodze.
- Czuję się jak bohaterka Draculi. – roześmiała się na tę myśl.
- To nie książka – kobieta obrzuciła ją surowym spojrzeniem – To prawdziwe życie, prawdziwe niebezpieczeństwo i musisz o tym pamiętać.
- Będę pamiętać. – skinęła głową. – Ale opowiedz mi coś o mojej mamie.
- Nie była wampirem, jeśli o to ci chodzi. Była najcudowniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek znałam. Dobrą, mądrą, piękną i bardzo łagodną. Ostrzegałam ją, mówiłam, że przez tą swoją ufność wpakuje się w kłopoty. Ale nigdy mnie nie słuchała. Była tak samo uparta, jak ty. Nie wiem, czy kochała twojego ojca, nigdy nam go nie przedstawiła. Ale jednego jestem pewna. Byłaś sensem jej życia. I zrobiłaby wszystko, żeby cię chronić. – westchnęła ścierając łzy.
- Tęsknię za nią. – Lilith oparła głowę na kolanach - Ciekawe czemu nigdy nie przedstawiła wam taty.
- Nie wiem. – rzuciła sucho – Ale mam wrażenie, że go spotkasz. Jednak teraz powinnaś się położyć, na pewno padasz ze zmęczenia.
- Tak. – stanęła na nogi.
Podeszła do schodów i zaczęła wspinać się na górę. Weszła do swojego pokoju. Było to małe kwadratowe pomieszczenie. Na przeciw drzwi znajdowało sie okno, a pod nim biurko. Po prawej stronie ustawiono łóżko i małą nocną szafkę, a pod drugą ścianą szafę na ubrania i regał z książkami.
Lili ułożyła się na łóżku. Była tak wyczerpana, że nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła.

III. Decyzja


Kilka dni później

Pani Potts weszła do gabinetu. Zaparzyła sobie ulubioną kawę i usiadła przy biurku.
- Pani dyrektor? – sekretarka nieśmiało wsunęła głowę przez drzwi – Dzwoni Lilith, mówi, że to ważne.
- Proszę połączyć. – chwile później rozległ się dźwięk dzwonka – Tak?
- Pani dyrektor, zdecydowałam się jechać. I właśnie dlatego dzwonię, bo prawdopodobnie nie wrócę w tym semestrze.
- Nie ma sprawy skarbie. Zajmij się swoim życiem. Jeśli będziesz mogła wrócisz w przyszłym roku.
- Bardzo pani dziękuję. I przepraszam za kłopoty.

***

Ciotka przysłuchiwała się rozmowie stojąc w kącie kuchni.
- Jesteś pewna, że chcesz jechać? – spytała, gdy Lili odłożyła słuchawkę.
- Tak. Muszę odkryć prawdę o mojej rodzinie. Inaczej nie znajdę spokoju.
- Dobrze. – westchnęła – To twoje życie, ty o nim decydujesz.
- Dziękuję. – uśmiechnęła się i pobiegła do swojego pokoju. Na łóżku leżała otwarta walizka.
- Pierwszy raz nie pakuje cię do szkoły – uśmiechnęła się pod nosem. Stanęła przed szafą i zaczęła przeglądać swoje rzeczy. Rzuciła na łóżko kilka bluzek. Nagle jej wzrok zatrzymał się na rozbitej szklance.
- Więc to nie był sen. – przypomniała sobie koszmar, który dręczył ją poprzedniej nocy. Stary dom, szalejące płomienie i krzyczący ludzie. Czy to możliwe, że ujawniają się jej zdolności? A może to wspomnienia? Cóż, ma już kolejne pytanie, dla ojca Rose. Ułożyła rzeczy i zatrzasnęła walizkę.

***

- Mówię Ci. – sekretarka była podniecona – Dyrektorka nie robiła jej żadnych problemów. Na koniec powiedziała coś w stylu Zajmij się własnym życiem, wrócisz za rok. Wyobrażasz sobie?! Nigdy nie miała takiego podejścia do żadnej z uczennic.
Jej rozmówczyni, panna Harker pokiwała głową. Była to wysoka, koścista kobieta, o końskiej twarzy. W szkole uczyła fizyki i chemii.
- Lilith była ostatnio bardzo przygnębiona. Może ma kłopoty w domu?
- Może. Ale mnie się wydaje, że pani Potts zawsze traktowała ją inaczej, niż resztę naszych dziewcząt. Bądź, co bądź Lili aniołkiem nie była.
Nauczycielka roześmiała się na wspomnienie psikusów, które wymyślała jej podopieczna.
- O tak! Trzeba przyznać że jest bardzo pomysłowa.
Rozeszły się i żadna z nich nie zauważyła dziewczyny stojącej w cieniu kolumnady. Pati wyszła z cienia. Wyjęła z kieszeni komórkę i wystukała jakiś numer.
- Tato? – szepnęła rozglądając się dookoła – Nasza księżniczka nie wróci do szkoły. Pewnie ten przeklęty klecha skontaktował się z nią. Być może jest już w drodze do Transylwanii. Nie mogę nagle wyjechać, więc proponuję, żeby wiadomy się nią zajął. – przez chwilę milczała, najwyraźniej słuchając odpowiedzi – Tak, tak oczywiście. Zajmę się tym osobiście.

***

Transylwania

Jose pędził przez korytarz. Jak burza wleciał do gabinetu.
- Przyjeżdża do Transylwanii! – krzyknął prawie bez tchu i opadł na fotel.
- Doskonale. – odezwał się głęboki i złowieszczy głos – Nareszcie pozbędziemy się głównego przeciwnika.
- Czemu ten pastor jeszcze żyje? – z cienia wyszła młoda kobieta. Miała długie kręcone blond włosy i brązowe oczy. – Już dawno powinien połączyć się ze swym Bogiem.
- Nie! Ona go potrzebuje, tak samo jak my.
- Ależ Mistrzu…
- Dość! – przerwał jej ostro – Nie możemy z nią walczyć do póki nie dowiemy się, jakie ma zdolności.
Mężczyzna podszedł do okna.
- Przybądź Lilith von Krolock, wkrótce staniesz się tylko wspomnieniem, jednością ze swymi przodkami w wiecznym potępieniu. – roześmiał się, a śmiech jego był przerażający, jakby to sam diabeł chichotał.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez chrissy dnia Pią 9:23, 25 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Brewko-chan
Stalówka


Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Yaoi Paradise

PostWysłany: Pią 10:37, 25 Sty 2008    Temat postu:

No dobra, chyba nie ma sensu dalej się przegadywać. W sumie uprzedzałeś, że będziesz się czepiał Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

derial
Kałamarz


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Silesia

PostWysłany: Pią 18:37, 25 Sty 2008    Temat postu:

Co racja, to racja Wink. Co do tekstu - kilka literówek i błędów interpunkcyjnych. Poza tym tylko zirytował mnie "wiadomy" z przedostatniego akapitu oraz "odbijające się" na twarzach żal i zdumienie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Airel
Bezskrzydła Diablica


Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 465
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Faerie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:12, 25 Sty 2008    Temat postu:

Co do konkretnego przypadku, nie mogę się nie zgodzić, ale...
W celu wyjaśnienia sprawy słowo "także", oznacza ono "również, też", np. w przykładowym zdaniu "My także lubimy wycieczki"; zgodnie z moim wyczuciem, wiedzą słownika ortograficznego i słownika języka polskiego PWN.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

derial
Kałamarz


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Silesia

PostWysłany: Pią 21:24, 25 Sty 2008    Temat postu:

Oczywiście, że takie znaczenie też ma. Chyba nigdzie temu nie zaprzeczyłem?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Airel
Bezskrzydła Diablica


Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 465
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Faerie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:42, 25 Sty 2008    Temat postu:

A nie, tego nie sugerowałam. Tylko pomyślałam, że lepiej będzie hm... naświetlić tę sprawę do końca. Bo mogłoby wyglądać, że w ogóle nie ma takiego słowa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

chrissy
Ołówek


Dołączył: 21 Sty 2008
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 10:10, 27 Sty 2008    Temat postu:

IV. Spotkanie


W drodze do Transylwanii

Lilith patrzyła przez okno. Podróż trwała już od trzech dni. Na dworze powoli zapadał kolejny wieczór. W przedziałach i na korytarzu zapalono lampy. Pociąg powoli zwalniał, zbliżając się do kolejnej stacji. Nie zwróciła na to uwagi. Do tej pory była w przedziale sama i miała cichą nadzieję, że dalej tak będzie. Zresztą była zbyt pochłonięta własnymi myślami by zwracać uwagę na współtowarzyszy. Im bardziej oddalała się od domu, tym więcej miała wątpliwości. Czuła się jak kompletna idiotka, której wystarczy wcisnąć byle jaką bajeczkę i już można dyrygować jej życiem. Cały czas zastanawiała się jakie pytania może zadać pastorowi i ile on w ogóle wie.
Drzwi przedziału rozchyliły się i do środka wszedł młody chłopak. Średniego wzrostu, dobrze zbudowany o ciemnych włosach i zielonych oczach.
- Mogę się przyłączyć? – spytał z ciepłym uśmiechem.
- Jasne. – odparła nie odwracając się.
Położył torbę nad siedzeniem i usiadł naprzeciw dziewczyny.
- Jestem Chris. – wyciągnął dłoń.
Nie zareagowała.
- OK. Nie zamierzam się narzucać. – spojrzał w okno.
Lili wyjęła z torby pamiętnik i zaczęła coś notować. Na dworze zapadł już absolutny mrok, a ona czuła się strasznie zmęczona. Dlatego właśnie postanowiła napisać coś o dzisiejszym dniu. Gdy była mała postępowała podobnie, by doczekać do powrotu wujka. A potem on zginął w wypadku. Zagryzła dolną wargę, jak zawsze gdy się zastanawiała. W samochodzie wujka nawaliły hamulce. Było to o tyle dziwne, że tydzień wcześniej odebrał go z przeglądu. Zaraz potem wyprowadziły się z ciotką do jej rodzinnego domu. Przypomniała sobie, że ciotka była bardzo nerwowa i strasznie jej wtedy pilnowała. Czy to możliwe, by za wszystkim stała organizacja? Ale dlaczego zabili wujka? To oczywiste, by im nie przeszkodził. Ciotka miała idealną intuicję. Kto wie, czy siedziałaby tu teraz, gdyby zostały w starym domu. Na korytarzu rozległ się klekot wózka. Po chwili otworzyły się drzwi i w szparze pojawiła się twarz sprzedawczyni.
- Kawa, herbata, słodycze?
- Kawę poproszę. – Lil sięgnęła po portfel. – A niech to! Wzięłam za mało drobnych!
- W porządku ja zapłacę. – uśmiechnął się szarmancko.
- Dzięki.. – po chwili na stoliku stanął kubek gorącej kawy – Bardzo ci dziękuję.
- Nie ma sprawy. Jak już mówiłem mam na imię Christopher.
- Lilith von Krolock. – uścisnęła jego dłoń.
- Księżniczka? – spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Tak. – kiwnęła głową.
- Niesamowite. Jak wygląda życie księżniczki?
- Nie wiem. Zostałam nią kilka dni temu .
- Nie jesteś za młoda na małżeństwo? – roześmiał się.
- To długa historia, ale nie jestem mężatką.
Dziewczyna przyjrzała mu się uważniej. Nie był w jej typie, ale dobrze czuła się w jego towarzystwie. Miała wrażenie, że znają się od dłuższego czasu.

***

Chris pochylił się nad śpiącą dziewczyną. Ostrożnie wyszedł na korytarz.. Wyjął komórkę i zaczął wystukiwać treść SMS-a.

Wszystko w porządku. Jutro rano będziemy na miejscu. Nie spuszczam z niej oka, proszę się nie martwić.

***

Następnego dnia rano

Lili wyskoczyła na peron. Jej oczom ukazał się skromny, lecz ładny dworzec i pasmo górskie na horyzoncie.
- Radzę się pospieszyć, jeśli chcesz zdążyć na autobus.
- Racja. Na szczęście to już krótka podróż.
- Zmęczona? – chwycił jej walizkę.
- Strasznie.
Minęli peron i przeszli na plac, gdzie stawały autobusy.
- To tamten. – wskazał autokar stojący na końcu ulicy – Podjeżdża.
Ruszyli szybko na przystanek. Chris pomógł jej włożyć walizkę do bagażnika. Po chwili siedzieli obok siebie.
- Mimo wszystko radzę nie zasypiać. Będą piękne widoki.
Miał rację autobus jechał szosą prowadzącą przez wąwóz. Widok zapierał dech w piersiach.. Słońce właśnie wschodziło oświetlając skały i górskie szczyty. W pewnym momencie chłopak chwycił jej dłoń.
- Widzisz ten zamek na wzgórzu? – kiwnęła głową – To twój dom.
- Ten zamek należy do mojej rodziny? – wytężyła wzrok.
- Tak. Ale tutaj widać tylko jego część.
- Boże, czuję się jakbym śniła. Ten kraj jest taki piękny. A teraz ten zamek…
- Dojeżdżamy.
Autobus powoli wjeżdżał w zakręt, za którym był przystanek.
Lili rozejrzała się dokoła, podczas gdy Chris odbierał bagaż.
- Dziękuję. – uśmiechnęła się z wdzięcznością – Nie chcę być niegrzeczna, ale czy nie spieszysz się?
- Zaraz odejdę. – spojrzał w dal.
Po chwili zatrzymał się przed nimi Opel Corsa. Drzwi otworzyły się i wysiadł z niego mężczyzna w średnim wieku. Był dość pulchny i gdzie niegdzie siwiejący.
- Ojciec Rose? – uśmiechnęła się.
- Lillith. Od razu cię poznałem – wyciągnął dłoń – Och, przepraszam.
- W porządku. – uścisnęła rękę. – Cieszę się, że mogę wreszcie ojca poznać.
- Witaj Christopher. Świetnie się spisałeś.
- To wy się znacie? – Lili spojrzała na nich oszołomiona.
- Chris jest moim bratankiem. Miał czuwać nad twoim bezpieczeństwem. Wsiadaj, jeszcze kawałek drogi przed nami.
- Zobaczymy się na kolacji. – chłopak kiwnął dłonią i ruszył w swoją stronę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez chrissy dnia Nie 10:18, 27 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kącik Złamanych Piór Strona Główna -> Archiwum opowiadań Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin