Zanim napiszesz opowiadanie, czyli...

Hien

Hermi, obacz listy bestsellerów. Większość pisanie "dla publiczności" chyba oznaczała pisanie pod publiczkę. Chyli gówno, ale takie, co ciemna masa kupi i opieje z zachwytu. A pisanie dla siebie to przede wszystkim wierność swoim pomysłom. My tak to odbieramy. W naszym hienim tyłku mamy, że naszych publiczka nie polubi. Jeśli znajdą się osoby, którym podpasowała nasza twórczość, to świetnie, chętnie dopracujemy, by im się lepiej czytało. Ale nie wymagamy pieśni pochwalnych od całego świata. O to chyba chodziło.

Hermi

mr.healthy

Autorzy albo mają szczęście i trafiają w trend, albo mają dobrego nosa i taki trend wyczuwają odpowiednio wcześnie, żeby zdążyć z napisaniem książki i się zmieścić w dobrym sprzedażowo okresie (ale nie oszukujmy się, to nie jest trudne, ileż można pisać takie teksty...). Wink

Albo, czego nie jestem pewien, ale nie wykluczam, dostają zlecenia od wydawców (którzy doskonale znają trendy i rynek, a jeśli nie to szybko przestają się liczyć).
"Janku, napisz teraz romans supernaturalny. Coś dzikiego, najlepiej Amazonia. Tu masz zaliczkę. Na za trzy miesiące, OK?" Wink

Odpowiedź: znajdź wydawcę i zapytaj go, co dla niego napisać, żeby to dobrze sprzedał. Wink

I tyle.

Hermi

Hien

Wiesz, Hermi... nie chodzi o same motywy i tematy. Jak się przyjrzeć, sprzedaje się zawsze podobna sztampa co zwykle, tylko zmieniono nieco rekwizyty i kostiumy, ale scenariusz pozostaje ten sam. Żeby trafić do pań - trochę mistyki, wielki romans z tajemniczym facetem i bohaterka, która jest nijaka ale zbawi świat albo przynajmniej rozwiąże problem, którego nie mogło rozwiązać stado mądrzejszych od niej - i to pewnie rozwiąże pokojowo, urzekając antagonistę swoją dobrocią/poświęceniem. Do panów - dużo pukawek, najlepiej jakieś oddziały specjalne albo właśnie ci, z którymi takie oddziały walczą, no i obowiązkowo parę kobitek w wyrze.

Hermi

Tak, sprzedaje się, ale dużo więcej tej sztampy ląduje w koszach wydawców.

Hien

...no chyba że polskich, bo wiadomo, że lepiej przetłumaczyć paranormalny romans klasy D niż wydać coś lokalnego. Bo kto kupi, jak nie ma amerykańskiego nazwiska na okładce.

Lill

Hien

Nic na szczęście nie czytaliśmy, ale po posłuchaniu jej przez chwilę nie mamy wątpliwości, że czytać nie chcemy.

Mucha

Pisanie dla publiczności nie oznacza od razu pisania pod publikę. Czasami wystarczy zszokować czytelnika, aby nawet malkontent zwrócił na nas uwagę. Jak to zrobić? Odpowiedź jest prosta i trudna zarazem. Zastanowić się nad gatunkiem za jaki się bierzemy, zastanowić się nad regułami jakimi się on cechuje a następnie... Zacząć je łamać.

I nie mówię od razu o wydawaniu książek. Ja osobiście piszę dla swoich fanów i publikuje na YT swoje opowiadania. I co ciekawe, mam jedną fankę, która powiedziała, że chce więcej mimo, że nie piszę w jej ulubionym gatunku. Bo nie gustuje w horrorach.

A swoją drogą, uważam, że każdy gatunek może zaskoczyć, nawet jak główny pomysł (wymienione wcześniej wampiry) zostanie odpowiednio świeżo potraktowany. Czasami wystarczy zmienić punkt widzenia, aby zobaczyć kolory z drugiej strony tęczy.